Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

KoparkaApokalipsy

Zamieszcza historie od: 1 lipca 2011 - 19:25
Ostatnio: 26 października 2022 - 14:35
  • Historii na głównej: 98 z 148
  • Punktów za historie: 55885
  • Komentarzy: 1844
  • Punktów za komentarze: 13305
 

#50040

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Basen, koło niego jacuzzi - bynajmniej nie prywatne, takie na 4-6 osób, a że sezon w pełni nie było nawet w połowie puste.

W pewnym momencie wtarabaniła się do niego potwornie przebrzydła baba - gruba i stara, że mózg się marszczy. Jak to mówili w "Pamiętnikach z Wakacji" - mocno folkowa. Wyciągnęła swoje przebrzydłe, grube i stare nożyska, i jazda ścierać pięty takim dinksem do ścierania pięt, co w Tesco reklamowali. Nie pumeksem, tylko czymś w rodzaju tarki do parmezanu.

Może powinnam była coś zrobić, ale baba nie wyglądała na taką, co mówi w języku innym, niż ojczysty, a cała sprawa rozgrywała się za kilkoma granicami. Wybaczcie więc, że nie sprowokowałam żadnej smakowitej pointy. Uciekłam.

folkowa baba

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 331 (697)

#49077

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wynajmowaliśmy kiedyś mieszkanie pewnej samotnej pani z synkiem.
Pewnego dnia zadzwoniła, że - Jezusie Maryjo - odcięli prąd. Domyśliliśmy się, że stało się to wskutek jakiejś pomyłki i dobrze byłoby rzecz jak najszybciej wyjaśnić.
Problem polegał na tym, że ja w innym mieście, ojciec jeszcze w innym, a papiery i rachunki wprawdzie w tym samym co ja, ale i tak nie zdążyłabym dojechać przed zamknięciem "prądowni", a tam nie chcieli nic na telefon, tylko osobiście. Najwygodniej byłoby więc, aby wyjaśnianiem sprawy zajęła się sama lokatorka.

Proste, prawda?
O, jak się myliłam.

Zaczęło się od tego, że - jak już wspominałam - Baba żali się, że o Matko jedyna, prądu nie ma, a ona ma mięso w lodówce, pranie do zrobienia i dziecko musi zadanie napisać.

Tłumaczę więc, że dobrze byłoby, aby ona się tym zajęła, bo ani ja, ani ojciec nie damy rady mimo najszczerszych chęci.

Ale dziecko w lodówce i mięso musi zadanie odrobić!

Tłumaczę babie jak krowie matematykę, że ona jest najbliżej prądowni, pracę skończyła, ma czas w przeciwieństwie do mnie i ojca - niechże więc tam polezie.

Ale ona musi ten prąd bo mięso trzeba wyprać i dziecku ciemno w lodówce!

Usiłuję zwrócić uwagę na fakt oczywisty - że nie mam żadnego interesu w zabieraniu babie prądu i nie musi mnie przekonywać o przydatności tego medium, tylko że po prostu nie w mojej mocy, za to w jej mocy jest przywrócić zasilanie...

Ale lodówkę trzeba napisać i dziecko wyprać!

Jeszcze raz tłumaczę, że prądu jej nie wyczaruję i że najszybciej i najłatwiej ten prąd ona załatwi sobie sama.

Ale prąd musi być, bo lodówka w pralce i zadanie, i ciemno, i nie ma jak prania napisać!

Podaję adres prądowni, unaoczniam jak mogę najdobitniej, że do zamknięcia przybytku została godzina, a ja choćbym pękła nie zjawię się tam ani za trzy godziny i że ona może tam iść i załatwić prąd...

Ale mięso w pralce i ciemno!

Męczyłam się z babą pół godziny, ale trzeba przyznać - w końcu zajarzyła.

baba

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 909 (1159)
zarchiwizowany
Trafiłam na historię o początkach problemów, jakie sprawia niezrozumienie idei wychowania seksualnego przez "moralne" osoby: piekielni.pl/47849
Ja mogę napisać, jak to się kończy.

Znałam kiedyś Chłopaka O Bardzo Biblijnym Imieniu (niech będzie, że Józefa). Lat miał gdy go poznałam chyba 24 lub 25, lecz gdyby nie zapewnienia wielu wspólnych znajomych, nigdy bym w to nie uwierzyła. Zachowywał się wciąż jak chłopczyk w czasie pokwitania, na zmianę to piszczał jak dziewczynka, to kwiczał jak świnka; oczy miał rozbiegane jak chytra baba w Biedronce, ręce w ciągłym ruchu, na twarzy wciąż chorobliwy rumieniec i krople potu na czole. Przykro było na niego patrzeć.

Co gorsza, zwykła bliskość jakiejkolwiek dziewczyny (a bliskość rozumiał chyba jako znajdowanie się w promieniu 3 metrów) wywoływała u niego takie podenerwowanie i spięcie, że po prostu nie mógł normalnie funkcjonować. Nie było nawet mowy o tym, by jakąś dziewczynę po prostu poklepał po ramieniu czy przytulił - twierdził, że taki gest spowodowałby podniecenie nie do wytrzymania.

Całe jego życie skupiało się wokół seksu. Tak, seksu. Ciągle głowił się nad tym, co zrobić, by się nie pobudzić oraz jak ewentualne pobudzenie rozładować bez grzeszenia. Ledwie kontaktował z rzeczywistością, tak uciążliwe już w tym wieku było dla niego to, co potocznie nazywa się uciskiem niewydalonej spermy na mózg.

Był zaręczony. Naprawdę żal mi jego dziewczyny - również dziewicy - która koszmar w dniu swojej nocy poślubnej zapewne uzna za normalny przebieg stosunku i nigdy nie poprosi męża, by spróbował sprawić jej przyjemność.

Ale uświadamiać należy tak, żeby moralnie było...

księża

Skomentuj (97) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (409)
zarchiwizowany
W krajach śródziemnomorskich czasami pojawia się cholerstwo zwane Bora. Jest to porywisty wiatr od morza - mogę Wam powiedzieć, że jeśli myślicie, że w Polsce czasami mocno wieje to co Wy k*wa wiecie o wietrze...

W każdym razie na czas "ataku" Bora autostrady są zamykane. Kiedy wieje lżej, drogi otwiera się dla osóbowek i ostrzega wjeżdżających turystów, że taki wiatr to nie w kij dmuchał.

Co zrobi Wielki Biały Pan, Dewizowy Władca Żywiołów?
Poczeka, aż autostradę otworzą dla samochodów osobowych, skorzysta z nieuwagi policjantów pilnujących wjazdu i kierujących wszelkie większe wozy na parking i wp*li się na autostradę swoim turbo-hiper-przenośnym hotelowanokempingopudłem z firankami w oknach i pontonem na przyczepce, po czym stanie na środku mostu blokując ruch, wielce zdziwiony, że huśta, powie "O scheisse" i każe się ratować służbom mundurowym wszelkiej maści.

Niemczury

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 289 (439)

#46721

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zbudowano niedawno dużą, wyczesaną w kosmos pętlę... co tam pętlę, terminal! Okęcie dla tramwajów i autobusów, aż w telewizji mówili o heptyliardach megaton betonu, żelbetonu i kostki brukowej.

Koło pętli jest parking, tzw. parking zaporowy, coby ludzie spoza miasta parkowali, wsiadali w tramwaj i nie męczyli Matki Natury wyziewami ze swoich automobili.

Parking jest, jak przystało na taką okoliczność, spory - tak mi się przynajmniej wydawało. Wczoraj przyglądnęłam się dokładniej.
Płaska przestrzeń dostępna dla samochodów poza drogą jest, owszem, spora, ale miejsca parkingowe wyznaczone są na jakiejś 1/3. Resztę zajmuje rondo... ale jakie rondo! Wyczesane w kosmos, wielkie jak Droga Mleczna, promień ma taki, że mógłby po nim spokojnie krążyć pociąg. Tylko po co rondo przy wjeździe na parking, na którym na minutę mija się może 0,1 samochodu? Nie wiem.

komunikacja_miejska

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 467 (595)
zarchiwizowany

#47126

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wyobraźcie sobie Mietka. Mietek... przepraszam, szanowny Mieczysław jest studentem na kierunku, po którym zarabia się baaardzo dużo o ile ma się tatę "w branży" i prawdopodobnie takiego tatę ma.

Mieczysław nosi się jak bohemiczny filozof, gardzący wszystkim, co nie jest absyntem i bólem istnienia. Jako porządny dekadent powinien też lubić kobiety, ale niestety nie ma z nimi za wiele do czynienia, o czym świadczy jego rozbiegany wzrok, hiperaktywność, wiecznie spocone czoło i przyspieszony oddech, ręce latające na wszystkie strony oraz głos donośny i piskliwy. Innymi słowy wyobraźcie sobie pokwitającego gimnazjalistę z lekką domieszką Pani Bukietowej z "Co ludzie powiedzą", a potem dorysujcie mu w wyobraźni brodę, dumnie zadarty nos, pseudo-zniszczony gajer za kilka tysięcy i pseudo-niedbale przewieszony przez cienką szyję jedwabny szaliczek.

Szanowny Mieczysław prócz tego, że istnieje ma jeszcze jedną wadę: mówi. Mówi dużo, kwieciście i bez sensu, a gdy już zacznie, nie zwraca uwagi na żadne sygnały dobiegające doń z otoczenia. Paple, póki nie uzna tematu za wyczerpany. Niestety, każda wypowiedź Mieczysława składa się z części:

- Wyaśnienie, dlaczego się wypowiada
- Wyjaśnienie, dlaczego wcześniej się nie wypowiadał, chociaż mógł
- Wyjaśnienie, o czym będzie mówił
- Wyjaśnienie, o czym nie będzie mówił
- Wyjaśnienie, dlaczego nie będzie mówił o tym, o czym nie będzie mówił
- Wyjaśnienie, dlaczego to, o czym będzie mówił jest ważne
- Właściwa treść wypowiedzi
- Ta sama treść, tylko powiedziana innymi słowami
- Podsumowanie wypowiedzi
- Wyjaśnienie, dlaczego powiedział to, co powiedział, nie powiedział tego, czego nie powiedział, co powiedział i dlaczego już więcej nic nie powie, chociaż mógłby.

Wyobraźcie sobie teraz, że Mieczysław bierze udział w zajęciach i przerywa co chwile prowadzącej, a tak naprawdę w ogóle nie daje jej dojść do głosu. Jego piskliwy głos wwierca się w czaszki pozostałych uczestników.

Prowadząca usiłuje prowadzić zajęcia, ale zacietrzewiony Mieczysław coraz mniej zwraca na nią uwagę, upajając się najwyraźniej brzmieniem swojego głosu (który dla innych uczestników jest równie miły jak odgłos piłowania paznokciem po tablicy), zanosi się hienim chichotkiem nad własnymi - dla niego jedynie zabawnymi - żarcioszkami wplecionymi w kwiecisty gąszcz misternie konstruowanego bełkotu. Niczym dyrygent macha rękami w powietrzu, najwyraźniej porwany już ekstazą samozachwytu wywołanego znajomością tylu trudnych słówek oraz niepohamowaną elokwencją.

Biedna kobieta usiłuje na wszelkie pokojowe sposoby go opanować, w końcu sięga do ciężkiego arsenału:

- Proszę mi się dać wypowiedzieć i mi nie przerywać. Jestem kobietą!

To działa na Mieczysława jak płachta na byka.
Zaczyna krzyczeć ("zaczyna" to może złe słowo, bo właściwie Mieczysław krzyczy cały czas), że musi walczyć o swoje prawa jako zadeklarowany homoseksualista, bo nie zgadza się z patriarchalnym systemem (??) i dyskryminacją płci(???). Przekazanie tej prostej treści zgodnie z wyżej wymienionym schematem zajmuje mu jakieś pół godziny, czyli trwa to do końca zajęć.

Za tydzień ostatnie ćwiczenia z Mieczysławem i szlus. Jeszcze nigdy tak nie czekałam na koniec semestru...

Szanowny Mieczysław

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 231 (333)

#46178

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jest sobie chłopak, do 25-go roku życia mu jeszcze daleko, studiuje dwa kierunki. Za źródło utrzymania służy mu renta po zmarłym ojcu.

Wszyscy wiemy, że studenci często nie są zbyt zamożni, ale ten chłopak mimo otrzymywanej co miesiąc renty żyje po prostu w nędzy, często głoduje, od lat musi dbać o te same dżinsy i sweter.

Dlaczego?
Z pieniędzy ograbia go jego zdrowa fizycznie i psychicznie, a do tego całkiem jeszcze młoda (po 40-tce) mamusia, która nie próbuje nawet znaleźć pracy, ba, której nie chciało się nawet iść zarejestrować się w PUPie, by dostać zasiłek, do którego miałaby prawo. Kiedy tylko syn próbuje się zbuntować, matka uderza w płacz, szantażuje (chorą(?) matkę na śmierć głodową chcesz zostawić!), grozi.

Trwają próby wysłania chłopaka do psychologa, by jako-tako pozbierał się psychicznie i był w stanie pomóc matce nie poprzez utrzymywanie jej i pozwalanie na marazm, ale poprzez wspieranie jej w powrocie na rynek pracy... na razie do celu jeszcze daleka droga.

nikt tak nie kocha jak matka

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 679 (807)
zarchiwizowany

#46515

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Panowie przyszli naprawiać klimatyzację w pomieszczeniu o wysokości pi razy drzwi 5-6 metrów. Rusztowania postawili, rękawy zakasali...

...a przechodząca obok Koparka wyczuła opary alkoholu i podchwyciła taki oto fragment rozmowy:

- Dobra ta robota tutaj. W poprzedniej ch*owo było, bo kazali dmuchać przed robotą.

BeHaPpy

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 160 (256)

#45379

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Grunwald, kilka lat temu, obozowisko dla "cywili", późny wieczór.

Moja matka siedziała przy ognisku przed swoim namiotem, ojciec już spał w środku. Grupa młodych chłopców przechodzących obok podeszła i spytała, czy mogą dołożyć papierki do naszego ogniska do spalenia, bo nie chcą zaśmiecać łąki, a koszy brak. Oczywiście matka się zgodziła, zbudowana taką postawą u młodzieży.

Przez chwilę jeszcze siedziała przy ognisku w melancholijnym nastroju, wpatrując się - jak pewnie większość z nas w takich chwilach - w dogasający ogień.
W końcu wstała, odwróciła się chcąc wejść po coś do namiotu.

W tym momencie wybuchły naboje podłożone przez tych s*synów do ogniska.

Gdyby nie wielka kłoda leżąca przy ogniu akurat od strony namiotu oraz ta sekunda, w której moja matka odwróciła się tyłem do ogniska, dzisiaj byłaby niewidoma i oszpecona. Dzięki niesamowitemu szczęściu skończyło się na osmalonych ubraniach i dziurkach w "tropiku" od rozrzuconych iskier.

Sprawa została zgłoszona na policję, ale do dziś rodzice nie dostali wezwania na rozprawę...

to taki wiek podobno...

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1007 (1059)

#43501

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Laboratorium biochemiczne to rozbite szkło, stężone kwasy i zasady, bakterie oporne na antybiotyki chętnie wskakujące we wszelkie ranki, pyły, opary i różne inne przyjemności.

Oczywiście w każdym takim laboratorium znajduje się apteczka oraz odbywają się regularne szkolenia BHP.
Apteczka jest ogólnodostępna, a jednak zamykana na klucz - ktoś mógłby przecież ukraść gazę i sprzedać ją na czarnym rynku, prawda?

Dzięki dużemu szczęściu test bojowy zapomnianej od lat apteczki odbył się w momencie, gdy właściwie nie była potrzebna. Ot, dziewczyna delikatnie skaleczyła się w palec czystym, zdezynfekowanym szkłem. Niby nic, ale opatrzyć trzeba.

Przez 15 minut pół zakładu głowiło się nad tym, jak otworzyć apteczkę. W końcu dziewczynę opatrzono plastrem kupionym w sklepiku instytutowym.

Coś mi się zdaje, że od dzisiaj wszyscy będą bardziej uważać na swoje bezpieczeństwo...

BeHaPpy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 725 (773)