Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

LeDragonCramoisi

Zamieszcza historie od: 9 kwietnia 2018 - 14:00
Ostatnio: 28 sierpnia 2019 - 9:52
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 137
  • Komentarzy: 43
  • Punktów za komentarze: 367
 

#81912

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W moim życiu wydarzyło się dużo naprawdę złych rzeczy, żeby jednak póki co nie narażać się niedowiarkom, nawiążę do "alkoholowej" historii, która pojawiła się tu ostatnio - czyli do czegoś, z czym każdy raczej się spotkał.

Jestem abstynentką, od zawsze. "Zachęcili" mnie do tego głównie rodzice alkoholicy. Odstręcza mnie też zapach alkoholu (w taki sposób jak np. kogoś innego zapach sera pleśniowego) i jego szkodliwość (nie chcę pogarszać stanu mojego i tak słabego zdrowia). Mimo tego uważam, że każdy je i pije to, co lubi i nie mam z tym żadnego problemu. Warto wspomnieć też, że większość najbliższych moim sercu osób stanowią osoby pijące.

Od razu zaznaczam - tekst nie opisuje zachowań osób kulturalnych, miłych, podchodzących do tematu z rozwagą, nie powinny się one czuć obrażane moimi wypocinami.

CZĘŚĆ I - ZACHOWANIE WOBEC INNYCH.

Zawsze staram się szanować upodobania innych ludzi, tak więc organizując imprezę staram się przygotowywać jedzenie tak, żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony - dania bez mięsa, glutenu, ryby, oliwek czy co tam się komu jeszcze nie podoba lub mu szkodzi. W gronie najbliższych nikt nikogo do niczego nie zmusza i nie przekonuje, każdy ma swoją dietę, palacze palą w odosobnieniu, kto chce, ten pije. Natomiast w bardziej zróżnicowanym gronie...

1. Ludzie, którzy od lat wiedzą o mojej abstynencji i konieczności spożywania przeze mnie dużej ilości leków, mimo wszystko nalewają mi alkohol do jedynego szkła, które znajduje się przy moim nakryciu. Na moje protesty zwykle odpowiadają: "Ale to tylko TROCHĘ.".

2. Nagminne dolewanie alkoholu do soku na weselach, mimo uprzedniego zaznaczenia, że nie piję. Zdziwienie: "Za parę młodą nie wypijesz?" - nawet bez pytania o powód. Ciąża, choroba, prowadzenie samochodu, po prostu niechęć? Nieważne. Dość naiwne jest też założenie, że nie wyczuję alkoholu w soku.

3. Ciągłe traktowanie mnie jak kosmity, obawianie się, że przy mnie nie można się napić, mimo że nikomu tego nie zabraniam. Wystarczy samo "Dziękuję, nie piję." i się zaczyna...

4. Osoby, które mnie znają i podarowują mi z jakiejś okazji (święta, urodziny) alkohol, nie traktując moich upodobań poważnie. To tak jakby podarować komuś książkę autora, którego nie lubi.

5. Coś, co skłoniło mnie do tych przemyśleń... Pewna dość bliska osoba na wieść o tym, że swoje wymarzone wesele planuję raczej jako bezalkoholowe, oznajmiła, że była już kiedyś na takim i szybko trzeba było się z niego zwinąć, i "nadrobić zaległości" w domu. Nie miało to na celu zranienia mnie, ale zabolało. Zawsze myślałam, że to święto młodej pary...

6. Upalny dzień, zatłoczony autobus, klimatyzacji oczywiści brak (ponoć włącza się z opóźnieniem w listopadzie). Wyjątkowy osobnik postanawia otworzyć sobie mocno "wonne" piwo, najpewniej już kolejne tego dnia, gdyż poprzednie próbuje się z niego wydostać, przynajmniej na razie, w formie lotnej. Do końca trasy 5 minut, ale pragnienie jest tak uciążliwe.

7. Mówienie mi, jak wiele straciłam, bo PAMIĘTAM, co się działo (że... co?).

CZĘŚĆ II - TEORIE ZDROWOTNE.

1. Wykonywanie jakichś własnych wysoce NAUKOWYCH obliczeń, które mają na celu wyliczenie dokładnej godziny i minuty, w której magicznie nastąpi trzeźwość ("Jeden drink teraz i za godzinę mogę jechać"), przy czym nie są to wyliczenia racjonalne ani bezpieczne.

2. Moi rodzice: "Nie pijesz i dlatego jesteś chora! Jakbyś piła, a nie wydziwiała to by było wszystko w porządku!". Choruję od urodzenia... na choroby genetyczne.

3. Z tym akurat spotkałam się całe szczęście tylko raz: "Kieliszek wina/jedno piwo/[cokolwiek lubisz] działa zdrowotnie na rozwijający się płód.". Tak, to zdecydowanie go rozluźni i odstresuje po ciężkim dniu.

CZĘŚĆ III - SZKODZENIE SOBIE I INNYM.

1. Brak poszanowanie dla ograniczeń własnego organizmu, picie bez umiaru i robienie bardzo głupich rzeczy. Przykłady z mojego życia:
- dziewczyna pijana do tego stopnia, że na studniówce prawie "wychodzi" przez balkon, muszę ją od tego odciągać,
- zabawy w piromana wewnątrz budynku,
- spożywanie groźnych alergenów,
- zasypianie z głową w toalecie/jedzeniu/czymkolwiek, co może zablokować oddychanie itp. itd...

2. Na obozach/koloniach - nagminne proszenie przez osoby MOCNO niepełnoletnie (<14) o kupienie alkoholu. Odpowiedzią na odmowę jest "foch".

3. Picie na umór na weselach i zostawianie dzieci bez opieki wśród tłumu tak naprawdę obcych dla nich ludzi.

4. Ludzie sami przyznający, że nie potrafią się bawić bez alkoholu i jest to ich jedyna rozrywka na wszelkiego rodzaju imprezach.

5. Organizacja balu - zamiast w lokal, muzykę i jedzenie, inwestowanie w ogromną ilość alkoholu. Skutek: niedobre jedzenie, ale chociaż w małych porcjach, nieciekawa muzyka "na jedno kopyto", paskudny lokal, większość znudzona, pijana i smutna z braku innych możliwości.

CZĘŚĆ IV - ŚMIECENIE.

1. Wakacje: ludzie z piwem w basenie/jeziorze/jacuzzi/jakiejkolwiek wodzie - wylewają pół kubka do wody, a pusty kubek (plastikowy) rzucają gdzie popadnie, ewentualnie dają dzieciom, a one... oczywiście też rzucają go gdzie popadnie.

2. Na chodniku można znaleźć głównie niedopałki papierosów i butelki po alkoholach. Czemu inne śmieci można wyrzucać do kosza, a tych nie?

Takie przemyślenia mnie naszły ostatnio i gdy tak o tym myślę... robi mi się jakoś smutno.

alkohol egoizm

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 209 (243)

1