Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Maudus

Zamieszcza historie od: 20 listopada 2013 - 20:17
Ostatnio: 14 września 2018 - 1:23
  • Historii na głównej: 7 z 7
  • Punktów za historie: 1100
  • Komentarzy: 87
  • Punktów za komentarze: 169
 

#83059

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O szukaniu samochodu słów kilka:

"Dzień dobry, znalazłem ogłoszenie (...), będę jechał z Wrocławia, czyli raptem 400 km, czy auto jest bez wkładu finansowego, sprawne, bezwypadkowe, można zabrać na SKP?"
Odpowiedź? "Auto nie jest oznaczone jako bezwypadkowe, bo miało lakierowany bok. Jest bez wkładu finansowego, można spokojnie brać na stację kontroli pojazdów". Spoko, jadę.

Wstępnie pooglądane auto, wrażenia bardzo dobre, więc pada sakramentalne: (B - ja S - sprzedawca)
B: to co, jedziemy na SKP?
S: Ale po co? A dobra, tu jest stacja w wiosce obok, to podjedziemy.
B: Nie, nie, jedziemy 10 km dalej, do miasta X.
S: No dobra (ale coś już mina rzednie).
B: To proszę kluczyki.
S: A co, już byś chciał jechać, a jeszcze nie kupiłeś?
B: Dobra, proszę jechać, jak będzie w porządku na SKP to wrócę nim.

Żeby oszczędzić wielu smaczków z kontroli, poniżej streszczenie:

Co oznacza auto bez wkładu finansowego? Wywalone amortyzatory tylne i poduszki silnika, do tego parę mniejszych pierdółek (oczywiście ani słowa w ogłoszeniu o tym).
Co oznacza "5 tys. temu wymieniony KOMPLETNY rozrząd"? Łańcuch i napinacze do wymiany, bo nie były ruszane (prawdopodobnie) od nowości.

Co oznacza "jest bezwypadkowy, ale nie jest to oznaczone, bo miał lakierowany bok"? Że lakierowane było wszystko, oprócz dachu, z czego z jednej strony dodatkowo wspawka co najmniej błotnika i słupka, jak nie całej ćwiartki.

Podsumowanie sprzedawcy? "A co wy tacy wszystko na nie, czego się tak zlękliście?". Pozostawię bez komentarza.

Apel? Uważajcie kupując używane samochody i sprawdzajcie dokładnie.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (129)

#80496

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W skojarzeniu z wyznaniem #80436 przypomniało mi się własne, przychodnia neurologiczna.

Pacjenci umówieni co 20 minut od 8:30. Ja byłem trzeci w kolejce, więc przyjechałem około 8:50 i widzę, że pod gabinetem siedzą dwie osoby. Pytam, czy już ktoś wchodził, dowiedziałem się, że nie. Pani doktor miała jakąś tam zadymę organizacyjną i jest obsuwa. Ok, rzecz ludzka, siedzimy i czekamy.

W międzyczasie oczywiście dwie panie siedzące w kolejce zaczęły rozmowy od swoich chorób przez politykę ("Co ten Jarek wyprawia, Matko Bosko, dobrze, że mam dzieci w Anglii" to chyba najlepszy cytat ;) ), ja się zaczytałem i nawet nie zauważyłem, jak obok mnie usiadła kolejna pani. Rozmowa (OP - ostatnia pani, 2P - dwie panie po sześćdziesiątce, M - ja)

OP: Przepraszam państwa, kto teraz?
M: Jeszcze nikt nie wszedł, pani doktor ma opóźnienie.
OP: Ale z której państwo godziny?
2P: Kolejno 8:30 i 8:50, pan na 9:10, czyli pani na 9:30.
OP: O, to teraz ja wchodzę (jako, że już ta godzina była).
M: Nie, proszę pani. Wchodzimy w kolejności umówionych wizyt, gdyż przyjęcia się jeszcze nie zaczęły i wszyscy czekamy na swoją wizytę.
OP: ALE JA MAM NA 9:30 I JA WCHODZĘ PIERWSZA, BO JA MAM NA 9:30.
(tutaj ostatnie 2 zdania możecie ponożyć przez nieskończoność, bo tłumaczyłem to szanownej z 8 razy, 2P z resztą też).
M: W takim razie uważa szanowna pani, że my, czekający na swoje wizyty, które opóźniają się nie z naszej winy, mamy ich w ogóle nie mieć, bo pani jest na 9:30, kolejny pacjent też powie, że on na 9:50, etc...?
OP: No nie, wiadomo, że nie. Ale teraz ja wchodzę, bo mam na 9:30.

Mój facepalm usłyszała cała przychodnia, pani od cytatu o Jarku poleciła się szanownej zapisać również do psychiatry w wolnej chwili, bo ma wyraźny problem z logicznym rozumowaniem.

Na szczęście wyszła pani doktor, przeprosiła za spóźnienie i wywoływała nazwiskami, wg założonej w godzinach kolejności, ale jeszcze po moim wyjściu słyszałem psioczenie szanownej, że ona miała na 9:30 i nie weszła.

Pointy chyba brak ;-)

poradnia neurologiczna

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (162)

#78216

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zdecydowanie nie pozdrawiam debila ze srebrnego Golfa IV, pędzącego dzisiaj, około 20:00 po A4 między Brzegiem, a Oławą.

Jeśli widzisz, że jadę na granicy dozwolonej prędkości na autostradzie i wyprzedzam 2 TIR'y, to naprawdę nie musisz wyprzedzać mnie z prawej strony i na żyletki wciskać się przede mnie, żeby tylko być na bramce 2 auta przede mną.

Jeśli niemiłe jest ci twoje życie, to się zawiń na przydrożnym drzewie, a nie narażaj na śmierć mnie, swoich pasażerów i osób postronnych.

Na morał jakoś brak mi słów.

autostrada A4

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (244)

#77945

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Skoro już było trochę komunikacyjnie i motoryzacyjnie, to kolejna zza kółka. Tym razem krótko.

Apeluję o trochę rozwagi dla właścicieli czworonogów.

Wrocław, godziny wieczorne dnia wczorajszego, mimo wszystko ruch spory, bo ludzie wracają z wyjazdów świątecznych. Wracam sobie spokojnie do domu przez Śródmieście, toczę się te 30 km/h, gdy nagle na ulicę wypada pies. Na smyczy. Bo jaśnie piekielny pan właściciel postanowił, że go wpuści do samochodu od strony ulicy, samemu stojąc na chodniku. Światło było zielone, więc przejechałem (oczywiście nie psa), żeby nie zahamować tego sznureczka za mną, pana przykładnie strąbiłem, o co (jak widziałem w lusterku) miał pretensje.

Nie wiem, czy to nowy sposób na pozbycie się czworonoga, czy to był pies-przewodnik kierowcy-idioty, ale cóż, takiego debilizmu jeszcze nie spotkałem.

PS: Miejsce parkingowe było na chodniku, chodnik też w tamtym miejscu dość szeroki, więc spokojnie mógł "spakować" psiaka od strony chodnika. Albo przynajmniej poczekać na czerwone światło na skrzyżowaniu.

Wrocław

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 81 (99)

#76510

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zachęcony przeczytanymi historiami motoryzacyjnymi i ja dorzucę coś od siebie.

Kto jest z Opola/zna Opole, ten od razu będzie wiedział, o co mi chodzi - ulica Piastowska. Główna wylotówka ze starej części miasta, w godzinach szczytu non stop zakorkowana. Ma kilka odnóg + parking z lewej i 2 mosty z prawej strony. Powoli zaczyna docierać do kierowców, czym jest jazda na suwak, jednak niezmiennie będę podziwiał kierowców wyjeżdżających z parkingu z lewej strony, włączających się w korek. Co trzeba mieć w głowie, żeby próbować wpychać się w ten korek, jako drugie, czy trzecie auto w lukę przed jednym kierowcą? Rozumiem, że wszystkim się spieszy, każdy chce być wpuszczony, ale po co w nagrodę blokować cały pas w stronę centrum, ryzykować kolizję (bo często wjeżdżają na żyletkę), bo królowi szos się uwidziało wymuszenie wpuszczenia? Oczywiście kiedy już król szos się wbije w korek, nawet nie podniesie ręki, czy nie mrugnie, w celu podziękowania...
Myślałem, że to sytuacja jednostkowa, jednak będąc ostatnio kilkukrotnie w Opolu, mogłem to dość mocno zaobserwować.

Pozdrawiam wszystkich wyjeżdżających spod Urzędu Wojewódzkiego, którzy jednak rozumieją, czym jest suwak.

Opole

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (147)

#75269

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Losując historię spostrzegłem jedną tramwajową, to co, dodam i swoją.

KZK GOP to generalnie dziwna firma. Jakiś czas temu, będąc na Śląsku wskoczyłem do tramwaju i proszę motorniczą (podczas gdy tramwaj stał na czerwonym świetle) o bilet studencki, mam odliczoną kwotę. Usłyszałem tylko:

"Nie sprzedam, jestem -6" - jak się później okazało, chodziło o 6 minut opóźnienia. Ta pani uważała, że w takim wypadku nie ma obowiązku sprzedania mi tego biletu (mimo, że w regulaminie, który później zdążyłem przeczytać dwa razy nie było nic na ten temat). Zapytałem, czy jak wsiądzie kontrola, to zapłaci za mnie mandat, na co odparła, że powinienem wysiąść na przystanku, na którym jest kiosk i pojechać innym tramwajem. Ta opcja dla mnie nie wchodziła w grę, gdyż spieszyłem się, a na tej linii coś jeździ niesamowicie rzadko.

W mojej obronie stanął inny pasażer, były pracownik KZK GOP perswadując pani piekielnej, żeby mi ten bilet sprzedała. Oczywiście nie zrobiła tego. Między nią, a pasażerem wywiązała się kłótnia, gdyż pan rzucił, że widział, kiedy tramwaj wjechał na zajezdnię, a kiedy z niej wyjechał, więc jak się pije kawkę, to się ma opóźnienie. Zresztą inni potwierdzili, że tramwaj opóźniony wyjechał z zajezdni. Pani motornicza mądrze skomentowała, że to przez takich, jak ja, którzy biletów nie mają*.

Cóż pani zrobiła w takiej sytuacji? Skorzystała z sytuacji, że na jednym ze skrzyżowań jest ZEPSUTA sygnalizacja. Zatrzymała tramwaj i stwierdziła, że ona nie pojedzie, bo nie ma zgody na wjazd.

Staliśmy tak 15 minut, zanim wielu się zaczęło buntować, że jedzie do pracy, na ważne spotkania, etc. Oczywiście drzwi nie zostały otwarte, żeby ktoś mógł się przesiąść do innego środka komunikacji. Dopiero kiedy niedaleko pojawił się patrol policji, pani piekielna zmiękła i pojechała. Z wielkim fochem, wymagając od wszystkich przeprosin. Przez te 15 minut 2 razy zapytałem, czy sprzeda mi ten bilet.

"Nie, bo jestem już przez tego pana -20 i nie mam takiego obowiązku".

Jakiś miły pan siedzący za mną powiedział, że w razie kontroli stanie po mojej stronie i mam nie przyjmować wezwania do zapłaty. Mam nadzieję, że pani motornicza lecząca swoje kompleksy ma ładny rożen w piekle.

Świętochłowice tramwaj

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 231 (271)

#73142

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To ja może dzień dobry będę miał taki apel... Drodzy rowerzyści - apeluję o to, byście na drodze wozili mózg w czaszce i próbowali go używać. Na przejazdach rowerowych macie pierwszeństwo (które nota bene nie zwalnia z zachowania szczególnej ostrożności), ale na przejściu dla pieszych należy już rower przeprowadzić. Szczególnie nie pozdrawiam pewnego idioty, który na zatłoczonej i niewidocznej drodze wyjeżdża zza sznura pojazdów z sąsiedniego pasa. Gdybym się zagapił, zerknął akurat w lusterko, czy po prostu gdybym zareagował sekundę później, ty - idioto - straciłbyś życie, ja wolność.

Sam jestem od niedawna rowerzystą, kierowcą się też dopiero staję, natomiast wiem, jakie prawa mi przysługują w przypadku kierowania jednym i drugim pojazdem, ale również mam świadomość OBOWIĄZKÓW, jakie na mnie ciążą, jak również odpowiedzialności za swoje czyny na drodze.

Bez pointy.

Wrocław

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 188 (266)

1