Profil użytkownika
Monitkowa ♀
Zamieszcza historie od: | 4 listopada 2011 - 17:51 |
Ostatnio: | 30 stycznia 2023 - 21:39 |
O sobie: |
konsultantka pewnej sieci komórkowej |
- Historii na głównej: 10 z 20
- Punktów za historie: 9279
- Komentarzy: 47
- Punktów za komentarze: 221
Nic mnie tak ostatnio nie oburzyło...
Kilka dni temu mama kupiła sobie samochód. Cieszyła się jak dziecko, bo starszy fiacik już się zupełnie rozklekotał.
Ostatnio wracałyśmy z zakupów i wjechałyśmy w strefę skrzyżowań równorzędnych (dla niezorientowanych: skrzyżowania, przy których nie stoją znaki pokazujące kto ma pierwszeństwo, zawsze w tej sytuacji pierwsza przejeżdża osoba z prawej).
Mam wyjeżdża z prawej strony, gdzie "główną" drogą jechało Clio z "typowym dresem" w środku.
Koleś dał po hamulcach, opuścił szyby po czym zaczął wykrzykiwać "TY SZM**O! JAK KWA JEŹDZISZ KWA TY JECHANA KWO!".
Mama popukała się w głowę symbolizując tym samym, że gniew tegoż osobnika jest zupełnie nieuzasadniony.
Wyjechała z drogi z pierwszeństwem i zwolniła, gdyż kilka metrów dalej znajdował się próg zwalniający.
Nagle HUK!
Tak, dresik postanowił odegrać się za "pukanie w czoło". Wysiadł i z radością oznajmił, że on ma AC wykupione i jemu to nie robi, "A TY BEKNIESZ!".
Z mamy aż dymiło, jednak ze stoickim spokojem sięgnęła po telefon i zadzwoniła po policję. Dresik bardzo pewny siebie skłonił się w kierunku policjantów opisując całe zdarzenie.
Koniec końców dostał mandat. Kwoty nie usłyszałam, jednak głośne "ILE KUWA?!" dało mi do zrozumienia, że kwota dosyć pokaźna.
Jutro jedziemy z mamą na warsztat, ale na prawdę z takim chamstwem i debilizmem się jeszcze nie spotkałam.
Kilka dni temu mama kupiła sobie samochód. Cieszyła się jak dziecko, bo starszy fiacik już się zupełnie rozklekotał.
Ostatnio wracałyśmy z zakupów i wjechałyśmy w strefę skrzyżowań równorzędnych (dla niezorientowanych: skrzyżowania, przy których nie stoją znaki pokazujące kto ma pierwszeństwo, zawsze w tej sytuacji pierwsza przejeżdża osoba z prawej).
Mam wyjeżdża z prawej strony, gdzie "główną" drogą jechało Clio z "typowym dresem" w środku.
Koleś dał po hamulcach, opuścił szyby po czym zaczął wykrzykiwać "TY SZM**O! JAK KWA JEŹDZISZ KWA TY JECHANA KWO!".
Mama popukała się w głowę symbolizując tym samym, że gniew tegoż osobnika jest zupełnie nieuzasadniony.
Wyjechała z drogi z pierwszeństwem i zwolniła, gdyż kilka metrów dalej znajdował się próg zwalniający.
Nagle HUK!
Tak, dresik postanowił odegrać się za "pukanie w czoło". Wysiadł i z radością oznajmił, że on ma AC wykupione i jemu to nie robi, "A TY BEKNIESZ!".
Z mamy aż dymiło, jednak ze stoickim spokojem sięgnęła po telefon i zadzwoniła po policję. Dresik bardzo pewny siebie skłonił się w kierunku policjantów opisując całe zdarzenie.
Koniec końców dostał mandat. Kwoty nie usłyszałam, jednak głośne "ILE KUWA?!" dało mi do zrozumienia, że kwota dosyć pokaźna.
Jutro jedziemy z mamą na warsztat, ale na prawdę z takim chamstwem i debilizmem się jeszcze nie spotkałam.
Trójmiasto
Ocena:
680
(722)
Wybrałam się dzisiaj z mamą na rynek.
Zauważyłyśmy pewną Panią [S], która sprzedawała warzywa z szyldem informującym o ich ekologicznym pochodzeniu - z własnej działki.
Stajemy w kolejce, przed nami jeszcze dwie osoby, w tym pewien [P]an. Gdy nadchodzi jego kolej, Pan podchodzi, marszczy brwi i nawiązuje się krótki dialog
[P]: Przychodzę, bo znalazłem robala w Pani rzodkiewkach!
[S]: Najmocniej przepraszam. Przebierałam je i myślałam...
[P]: Wie Pani co to oznacza?
Sprzedawczyni z przerażoną miną zaprzeczyła i opuściła głowę, najpewniej obawiając się kolejnych pretensji.
Pan uśmiechnął się, po czym rzucił tekstem
[P]: Oznacza to, że szyld nie kłamie i faktycznie są to ekologiczne warzywka! Wpadłem po kolejny kilogram.
Mina sprzedawczyni i reszty kolejki była nie do opisania. A klient zrobił taką reklamę, że natychmiast zlecieli się kolejni kupcy :)
Zauważyłyśmy pewną Panią [S], która sprzedawała warzywa z szyldem informującym o ich ekologicznym pochodzeniu - z własnej działki.
Stajemy w kolejce, przed nami jeszcze dwie osoby, w tym pewien [P]an. Gdy nadchodzi jego kolej, Pan podchodzi, marszczy brwi i nawiązuje się krótki dialog
[P]: Przychodzę, bo znalazłem robala w Pani rzodkiewkach!
[S]: Najmocniej przepraszam. Przebierałam je i myślałam...
[P]: Wie Pani co to oznacza?
Sprzedawczyni z przerażoną miną zaprzeczyła i opuściła głowę, najpewniej obawiając się kolejnych pretensji.
Pan uśmiechnął się, po czym rzucił tekstem
[P]: Oznacza to, że szyld nie kłamie i faktycznie są to ekologiczne warzywka! Wpadłem po kolejny kilogram.
Mina sprzedawczyni i reszty kolejki była nie do opisania. A klient zrobił taką reklamę, że natychmiast zlecieli się kolejni kupcy :)
Rynek w Gdańsku
Ocena:
976
(1088)
Dzwonię do [k]lienta, który domaga się kontaktu:
[J]: Witam nazywam się X, dzwonię z biura obsługi sieci Y w sprawie...
[K]: WYJĄŁEM PLUSKWĘ Z WASZEGO TELEFONU! Dlaczego chcecie mi zniszczyć życie?!
[J]: Proszę się uspokoić. Zapewniam pana, że to nie mogła być pluskwa...
[K]: WŁAŚNIE TAK! Podsłuchujecie mnie! Szpiegujecie! Wysłałem jej wam zdjęcie mailem!
Szukam szybko tego maila, trzymając gościa na linii.
I znalazłam.
Złowrogą i niszczycielską pluskwą okazała się być karta pamięci...
[J]: Witam nazywam się X, dzwonię z biura obsługi sieci Y w sprawie...
[K]: WYJĄŁEM PLUSKWĘ Z WASZEGO TELEFONU! Dlaczego chcecie mi zniszczyć życie?!
[J]: Proszę się uspokoić. Zapewniam pana, że to nie mogła być pluskwa...
[K]: WŁAŚNIE TAK! Podsłuchujecie mnie! Szpiegujecie! Wysłałem jej wam zdjęcie mailem!
Szukam szybko tego maila, trzymając gościa na linii.
I znalazłam.
Złowrogą i niszczycielską pluskwą okazała się być karta pamięci...
Back Office
Ocena:
812
(852)
Wczoraj przed pracą wybrałyśmy się z koleżanką na zakupy w poszukiwaniu bucików na jesień.
Po dokonaniu udanych zakupów, przeszłyśmy na drugą stronę ulicy celem kupienia mrożonej kawy w Biedronce (polecam).
Pod Biedronką stał sobie miły, aczkolwiek gołym okiem widać, że bezdomny pan.
Pan podszedł do nas i zapytał czy nie kupiłybyśmy mu coś do jedzenia, bo głodny jest od paru dni. Od razu nas jakoś tak wzruszył. Był zupełnie brudny, długa czarna broda i niesamowicie błękitne oczy. Taki nietypowy w swoim "rodzaju".
Zrobiło nam się go szkoda, więc za resztę pieniędzy postanowiłyśmy zrobić mu paczuszkę. Zapytałyśmy co chciałby do jedzenia. Powiedział, że drożdżówkę i energy drinka.
Miałyśmy łącznie 8zł. Majątek to to nie jest, ale z całą pewnością wystarczy na to o co prosił.
Przeszłyśmy się alejkami. Wzięłyśmy dwie drożdżówki, Be-Powera (tego biedronkowego energetyka), kilka maślanych bułek i nawet batona. Już sobie darowałyśmy tą mrożoną kawę.
Płacimy i wychodzimy. Podajemy bezdomnemu panu siateczkę. Ten zagląda. Wyjmuje energetyka po czym gasi nas jednym zdaniem...
- Eee, bo ja myślałem o jakimś Tigerze a nie o tym.
My stoimy z opadniętymi szczękami a on sobie idzie... Ani mee, ani bee ani pocałuj mnie w.
Darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby... akurat.
Po dokonaniu udanych zakupów, przeszłyśmy na drugą stronę ulicy celem kupienia mrożonej kawy w Biedronce (polecam).
Pod Biedronką stał sobie miły, aczkolwiek gołym okiem widać, że bezdomny pan.
Pan podszedł do nas i zapytał czy nie kupiłybyśmy mu coś do jedzenia, bo głodny jest od paru dni. Od razu nas jakoś tak wzruszył. Był zupełnie brudny, długa czarna broda i niesamowicie błękitne oczy. Taki nietypowy w swoim "rodzaju".
Zrobiło nam się go szkoda, więc za resztę pieniędzy postanowiłyśmy zrobić mu paczuszkę. Zapytałyśmy co chciałby do jedzenia. Powiedział, że drożdżówkę i energy drinka.
Miałyśmy łącznie 8zł. Majątek to to nie jest, ale z całą pewnością wystarczy na to o co prosił.
Przeszłyśmy się alejkami. Wzięłyśmy dwie drożdżówki, Be-Powera (tego biedronkowego energetyka), kilka maślanych bułek i nawet batona. Już sobie darowałyśmy tą mrożoną kawę.
Płacimy i wychodzimy. Podajemy bezdomnemu panu siateczkę. Ten zagląda. Wyjmuje energetyka po czym gasi nas jednym zdaniem...
- Eee, bo ja myślałem o jakimś Tigerze a nie o tym.
My stoimy z opadniętymi szczękami a on sobie idzie... Ani mee, ani bee ani pocałuj mnie w.
Darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby... akurat.
Gdańsk Główny - Biedronka
Ocena:
630
(712)
Kto nie lubi smaczków z pracy na obsłudze klienta?
Całkiem niedawno wpadło mi zgłoszenie od pewnej pewni z peselkiem poniżej '50 na początku. Pani ma odłączony od sieci telefon z powodu windykacji. Pisze z prośbą o wyjaśnienie i przyłączeniem telefonu ponownie.
"Klamka" w dłoń, trzeba zadzwonić, biorę to na klatę.
W słuchawce usłyszałam miły, babciny głos. Po wstępnej formułce i weryfikacji klientki przeszłam do rzeczy:
Ja: Niestety ale nie będę miała możliwości przywrócenia Pani numeru. Zaległości widnieją od naprawdę długiego czasu, jedno porozumienie do umowy już było podpisane, natomiast reaktywację można przeprowadzić jednorazowo...
Klientka: Pani nie ma Boga w sercu...
Co powiedzieć.... No nic, muszę być empatyczna ale jednocześnie trzymać się stanowiska.
Ja: Chętnie przywróciłabym Pani numer ale nie mam takiej możliwości po odłączeniu usługi. Numer przechodzi wówczas do...
Klientka: Ja nie o tym mówię! Pani w niedzielę w pracy siedzi! A do kościoła nie ma komu! U nas w parafii proboszcz takie piękne msze odprawia.
Przez resztę rozmowy (lub raczej kazania) słuchałam o tym co dzieje się z ludźmi, którzy nie chcą żyć w zgodzie z dekalogiem...
Całkiem niedawno wpadło mi zgłoszenie od pewnej pewni z peselkiem poniżej '50 na początku. Pani ma odłączony od sieci telefon z powodu windykacji. Pisze z prośbą o wyjaśnienie i przyłączeniem telefonu ponownie.
"Klamka" w dłoń, trzeba zadzwonić, biorę to na klatę.
W słuchawce usłyszałam miły, babciny głos. Po wstępnej formułce i weryfikacji klientki przeszłam do rzeczy:
Ja: Niestety ale nie będę miała możliwości przywrócenia Pani numeru. Zaległości widnieją od naprawdę długiego czasu, jedno porozumienie do umowy już było podpisane, natomiast reaktywację można przeprowadzić jednorazowo...
Klientka: Pani nie ma Boga w sercu...
Co powiedzieć.... No nic, muszę być empatyczna ale jednocześnie trzymać się stanowiska.
Ja: Chętnie przywróciłabym Pani numer ale nie mam takiej możliwości po odłączeniu usługi. Numer przechodzi wówczas do...
Klientka: Ja nie o tym mówię! Pani w niedzielę w pracy siedzi! A do kościoła nie ma komu! U nas w parafii proboszcz takie piękne msze odprawia.
Przez resztę rozmowy (lub raczej kazania) słuchałam o tym co dzieje się z ludźmi, którzy nie chcą żyć w zgodzie z dekalogiem...
Back Office
Ocena:
542
(686)
Ot rozmowa z uprzejmym [k]onsultantem pewnej sieci.
Tak się składa, że posiadam ofertę na kartę w akurat tejże sieci.
[K]: Proszę Panią, mam świetną ofertę, którą przygotowaliśmy specjalnie dla Pani. Widzę, że są regularne doładowania, blablablabla...
[J]: Z tym, że mi jest dobrze bez umowy, często wyjeżdżam za granicę i...
[K]: A więc w naszej ofercie dostanie Pani to i to i to i to
[J]: Dziękuję Panu...
[K]: Pani mi podziękuje jak już Pani z tego skorzysta!
Ok. Zaczęło mi się to trochę nie podobać, bo koleś trajkotał, a szkoda mi było chłopaka, że tyle się produkuje na marne.
[J]: Nie trzeba. Abonament już mam i jeden mi wystarczy.
[K]: Ale nie u nas! A kto Pani zaproponował lepsze warunki niż ja teraz?
[J]: Mam ofertę pracowniczą u konkurencji, wątpię abyście ją przebili.
[K]: To ja proponuję Pani nieograniczone połączenia do wszystkich sieci komórkowych w Polsce i Samsung Galaxy S III za złotówkę. I to wszystko w abonamencie 79zł!
Oczywiście, robię u konkurencji więc zorientowana jestem w cenach telefonów i 79zł to oferta bez telefonu, a do tego jeszcze S-trójka. Hohohoho.
[J]: W takim razie przemyślę to ale najpierw prosiłabym o przesłanie mi regulaminu tej oferty i cennika. Z miłą chęcią przejrzę i możemy się umówić na termin zawarcia takiej umowy.
Dziwnym zbiegiem okoliczności połączenie zostało zakończone.
Ja się pytam - po co mu to było...
Tak się składa, że posiadam ofertę na kartę w akurat tejże sieci.
[K]: Proszę Panią, mam świetną ofertę, którą przygotowaliśmy specjalnie dla Pani. Widzę, że są regularne doładowania, blablablabla...
[J]: Z tym, że mi jest dobrze bez umowy, często wyjeżdżam za granicę i...
[K]: A więc w naszej ofercie dostanie Pani to i to i to i to
[J]: Dziękuję Panu...
[K]: Pani mi podziękuje jak już Pani z tego skorzysta!
Ok. Zaczęło mi się to trochę nie podobać, bo koleś trajkotał, a szkoda mi było chłopaka, że tyle się produkuje na marne.
[J]: Nie trzeba. Abonament już mam i jeden mi wystarczy.
[K]: Ale nie u nas! A kto Pani zaproponował lepsze warunki niż ja teraz?
[J]: Mam ofertę pracowniczą u konkurencji, wątpię abyście ją przebili.
[K]: To ja proponuję Pani nieograniczone połączenia do wszystkich sieci komórkowych w Polsce i Samsung Galaxy S III za złotówkę. I to wszystko w abonamencie 79zł!
Oczywiście, robię u konkurencji więc zorientowana jestem w cenach telefonów i 79zł to oferta bez telefonu, a do tego jeszcze S-trójka. Hohohoho.
[J]: W takim razie przemyślę to ale najpierw prosiłabym o przesłanie mi regulaminu tej oferty i cennika. Z miłą chęcią przejrzę i możemy się umówić na termin zawarcia takiej umowy.
Dziwnym zbiegiem okoliczności połączenie zostało zakończone.
Ja się pytam - po co mu to było...
Pomarańczki
Ocena:
468
(510)
zarchiwizowany
Skomentuj
(28)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Mój kuzyn jakieś 3 tygodnie temu brał ślub.
Zamówił na tę okazję fotografika, który po wykonaniu zdjęć z całej ceremonii miał je połączyć w prezentację.
Dwa dni temu wpadł podrzucić płytkę.
Kuzyn uruchomił ją.
Zaczyna się piękne prezentacja.
I nadchodzi moment zdjęć i filmu z przysięgi. Akurat podczas zakładania obrączek uruchomił się drugi motyw muzyczny. Piosenka bardzo klimatyczna a było to Rihanna - Unfaithful.
Kuzyn od razu zapytał, czy pan fotografik łyknął trochę angielskiego w życiu na co pan odpowiedział z wesołym uśmiechem, że nie. Było to widać po tym feralnym momencie.
Gdy dostał wyjaśnienie o czym jest piosenka zadeklarował, że podłoży inną.
I podłożył... Amy Winehouse - Rehab
Zamówił na tę okazję fotografika, który po wykonaniu zdjęć z całej ceremonii miał je połączyć w prezentację.
Dwa dni temu wpadł podrzucić płytkę.
Kuzyn uruchomił ją.
Zaczyna się piękne prezentacja.
I nadchodzi moment zdjęć i filmu z przysięgi. Akurat podczas zakładania obrączek uruchomił się drugi motyw muzyczny. Piosenka bardzo klimatyczna a było to Rihanna - Unfaithful.
Kuzyn od razu zapytał, czy pan fotografik łyknął trochę angielskiego w życiu na co pan odpowiedział z wesołym uśmiechem, że nie. Było to widać po tym feralnym momencie.
Gdy dostał wyjaśnienie o czym jest piosenka zadeklarował, że podłoży inną.
I podłożył... Amy Winehouse - Rehab
Usługi Wideo Fotograficzne
Ocena:
206
(300)
Ostatnio często trafiają się przypadki gdy mąż dzwoni na infolinię, celem sprawdzenia billingów żony oraz na odwrót.
Jako, że znają swoje hasła abonenckie nawzajem, mogą się sprawdzać. Czasem jednak, mimo że mają coś do ukrycia, hasło udostępniają (albo po prostu palną w widoczne miejsce umowę) i w wyniku tego powstają różne dziwne sytuacje.
1.
Dzwoni pan-mąż zapytać o biling żony. Zweryfikowany, wszystko cacy.
Podaję wyciąg rozmów z ostatnich dni z numerem, o który klient mnie zapytał. Po czym nagle słyszę wydzieranie się
[K]: - ZABIJĘ TĄ KU##E PI###OLONĄ, TEGO SKU###SYNA TEŻ ZA###IĘ!
Gdy usłyszałam rzut krzesłem, to serce mi stanęło...
Nie wiem komu bardziej współczuć.
2.
Dzwoni tym razem - pani żona. Sympatyczny, młody głos.
Oczywiście prosi o sprawdzenie wykazu połączeń męża.
Zweryfikowana elegancko, nawet imię kochającej żony jako hasło abonenckie...
[K]: Mogłaby mi pani przeczytać wykaz połączeń?
Po zapoznaniu klientki z częścią połączeń...
Czyli z jednego dnia około 20 połączeń i prawie setka smsów z jednym numerem....
Klientka już drżącym głosem zapytała
[K]: Czy z innych dni... czy jest podobnie?
Z przykrością musiałam przytaknąć.
Klientka popłakała mi się do słuchawki i przeprosiła, iż nie może kontynuować rozmowy.
Przyznam... było mi naprawdę przykro.
3.
Dzwoni pan mąż. Cwaniaczek trochę z głosu.
[K]: Witam. Ja chciałbym uzyskać billing za maj.
Oczywiście problemu nie ma... wszystko spełnione i ostatnie pytanie z mojej strony.
[J]: Czy adres do korespondencji pozostaje bez zmian?
Na ten właśnie podeślemy billing.
[K]: Tak tak, jasne...
Gdy już został zlecony do wysyłki (a tej czynności nie można cofnąć), klienta nagle olśniło.
[K]: A właśnie. Chciałbym aby mi pani wykreśliła jeden numer z billingów... Bo żona pewnie zobaczy mój billing i mnie z domu wykopie.
[J]: No niestety takiej możliwości nie ma.
[K]: A w sieci X tak się dało!
Stały tekst. Jeżeli czegoś nie możemy, to próba przekonania nas że w innej sieci TO można, są na porządku dziennym.
[J]: Zapewniam pana, że u żadnego operatora nie ma możliwości ingerencji w pana wykaz połączeń.
[K]: Jasna cholera, pani tego w takim razie nie wysyła.
[J]: Niestety ale billing zostaje już przekazany do wysyłki.
[K]: Pani mi powie jak mogę to sfałszować!
No niestety moi drodzy.
Jeżeli już coś ukrywacie, to pilnujcie hasła abonenckiego.
Amen.
Jako, że znają swoje hasła abonenckie nawzajem, mogą się sprawdzać. Czasem jednak, mimo że mają coś do ukrycia, hasło udostępniają (albo po prostu palną w widoczne miejsce umowę) i w wyniku tego powstają różne dziwne sytuacje.
1.
Dzwoni pan-mąż zapytać o biling żony. Zweryfikowany, wszystko cacy.
Podaję wyciąg rozmów z ostatnich dni z numerem, o który klient mnie zapytał. Po czym nagle słyszę wydzieranie się
[K]: - ZABIJĘ TĄ KU##E PI###OLONĄ, TEGO SKU###SYNA TEŻ ZA###IĘ!
Gdy usłyszałam rzut krzesłem, to serce mi stanęło...
Nie wiem komu bardziej współczuć.
2.
Dzwoni tym razem - pani żona. Sympatyczny, młody głos.
Oczywiście prosi o sprawdzenie wykazu połączeń męża.
Zweryfikowana elegancko, nawet imię kochającej żony jako hasło abonenckie...
[K]: Mogłaby mi pani przeczytać wykaz połączeń?
Po zapoznaniu klientki z częścią połączeń...
Czyli z jednego dnia około 20 połączeń i prawie setka smsów z jednym numerem....
Klientka już drżącym głosem zapytała
[K]: Czy z innych dni... czy jest podobnie?
Z przykrością musiałam przytaknąć.
Klientka popłakała mi się do słuchawki i przeprosiła, iż nie może kontynuować rozmowy.
Przyznam... było mi naprawdę przykro.
3.
Dzwoni pan mąż. Cwaniaczek trochę z głosu.
[K]: Witam. Ja chciałbym uzyskać billing za maj.
Oczywiście problemu nie ma... wszystko spełnione i ostatnie pytanie z mojej strony.
[J]: Czy adres do korespondencji pozostaje bez zmian?
Na ten właśnie podeślemy billing.
[K]: Tak tak, jasne...
Gdy już został zlecony do wysyłki (a tej czynności nie można cofnąć), klienta nagle olśniło.
[K]: A właśnie. Chciałbym aby mi pani wykreśliła jeden numer z billingów... Bo żona pewnie zobaczy mój billing i mnie z domu wykopie.
[J]: No niestety takiej możliwości nie ma.
[K]: A w sieci X tak się dało!
Stały tekst. Jeżeli czegoś nie możemy, to próba przekonania nas że w innej sieci TO można, są na porządku dziennym.
[J]: Zapewniam pana, że u żadnego operatora nie ma możliwości ingerencji w pana wykaz połączeń.
[K]: Jasna cholera, pani tego w takim razie nie wysyła.
[J]: Niestety ale billing zostaje już przekazany do wysyłki.
[K]: Pani mi powie jak mogę to sfałszować!
No niestety moi drodzy.
Jeżeli już coś ukrywacie, to pilnujcie hasła abonenckiego.
Amen.
Call Center
Ocena:
695
(749)
zarchiwizowany
Skomentuj
(11)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Co nowego na infolinii ostatnio modnej sieci komórkowej.
Wpada dzwonek.
No to lecimy, pierwsza rozmowa po dłuższej nieobecności w pracy.
W słuchawce specyficzny głos specyficznego [K]lienta... spokojny, opanowany ale czuć tą nutkę ironii i sadyzmu.
[K]: Witam serdecznie, otóż mam do pani pytanie
[J]: Słucham
[K]: Jest u mnie pan właśnie kurier z "ju-pi-es" i proszę mi łaskawie powiedzieć, czym ja mam tego chłopaczynę nakarmić, napoić i gdzie przenocować?
[J]: ...?
Klient równie spokojnym głosem oznajmia
[K]: Bo zanim przeczytam te wasze cholerne regulaminy i umowy miną wieki!
Po czym klient mówi to obecnego u niego kuriera
[K]: Pani konsultantka niestety postawiła panu wyrok... Proszę siadać. Wypuszczę pana gdy wszystko przeczytam. Panią też przetrzymam na linii a teraz idę po okulary i bierzemy się do lektury.
W tej sytuacji niestety powinnam pozostać na linii więc jeszcze chwilę czekałam, gdy klient wrócił, czas było szybko coś wymyśleć bo jak wiadomo, konsultanci są rozliczaniu z czasu rozmów.
[J]: Dlatego właśnie dajemy panu możliwość rezygnacji z usługi w ciągi 10ciu dni. Tak by mógł pan w spokoju przeczytać regulamin promocji...
[K]: Ale ja nie mam czasu bawić się w odsyłanie. Ja załatwiam wszystko od razu.
Po niespełna minucie usłyszałam tylko bunt kuriera a potem kłótnię z klientem. Klient sam się rozłączył i wnioskuję, że umowy nie podpisał.
"Rozmowa" zajęła nam prawie 20 minut.
Wpada dzwonek.
No to lecimy, pierwsza rozmowa po dłuższej nieobecności w pracy.
W słuchawce specyficzny głos specyficznego [K]lienta... spokojny, opanowany ale czuć tą nutkę ironii i sadyzmu.
[K]: Witam serdecznie, otóż mam do pani pytanie
[J]: Słucham
[K]: Jest u mnie pan właśnie kurier z "ju-pi-es" i proszę mi łaskawie powiedzieć, czym ja mam tego chłopaczynę nakarmić, napoić i gdzie przenocować?
[J]: ...?
Klient równie spokojnym głosem oznajmia
[K]: Bo zanim przeczytam te wasze cholerne regulaminy i umowy miną wieki!
Po czym klient mówi to obecnego u niego kuriera
[K]: Pani konsultantka niestety postawiła panu wyrok... Proszę siadać. Wypuszczę pana gdy wszystko przeczytam. Panią też przetrzymam na linii a teraz idę po okulary i bierzemy się do lektury.
W tej sytuacji niestety powinnam pozostać na linii więc jeszcze chwilę czekałam, gdy klient wrócił, czas było szybko coś wymyśleć bo jak wiadomo, konsultanci są rozliczaniu z czasu rozmów.
[J]: Dlatego właśnie dajemy panu możliwość rezygnacji z usługi w ciągi 10ciu dni. Tak by mógł pan w spokoju przeczytać regulamin promocji...
[K]: Ale ja nie mam czasu bawić się w odsyłanie. Ja załatwiam wszystko od razu.
Po niespełna minucie usłyszałam tylko bunt kuriera a potem kłótnię z klientem. Klient sam się rozłączył i wnioskuję, że umowy nie podpisał.
"Rozmowa" zajęła nam prawie 20 minut.
Call Center
Ocena:
133
(203)
zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Uwielbiam ludzi wielofunkcyjnych.
Potrafią dzwonić na naszą infolinię sieci IKS robiąc dosłownie wszystko. A to kupując truskawki na targu, leżąc na plaży, siedząc u fryzjera, na imprezie andrzejkowej, jadąc samochodem (gdzie często powtarza się sytuacja typu "Ja chciałem numer umowy..." a potem "Kurde, nie mam jak zapisać bo jadę samochodem") itp.
Ostatnio jednak wszystkie powyższe i jeszcze inne przypadki przebiła pewna [p]ani, która rozmawiała jednocześnie przez dwie komórki. Gdy wpadł mi dzwonek okazało się, że ta pani już wcześniej rozmawiała przez telefon z towarzystwem ubezpieczeniowym. Rozmowa wyglądała następująco:
[J]: Mogę pani pesel?
[P]: Eee co? aaa 59121312123 (oczywiście wymyślony) ... tak tak w 2007 załamany kręgosłup... tak, zgadza się
[J]: Dobrze, więc sprawdzę pani historię połączeń i zobaczymy czy się zgadza z tym co jest na fakturze
[P]: Tak, dobrze, pani szuka.... co złamałam? Narazie to chodziło o mojego męża, on wcześniej ubezpieczał.
[J]: Już wczytuje pani historie...
[P]: Tak, dobra jest.... nie no, bo ja tu z panią z Iksa rozmawiam
[P]: Słucham?
[P]: Nie no, bo ja tu z panią z PZU rozmawiam
Nie zrozumiem ale podziwiam.
Potrafią dzwonić na naszą infolinię sieci IKS robiąc dosłownie wszystko. A to kupując truskawki na targu, leżąc na plaży, siedząc u fryzjera, na imprezie andrzejkowej, jadąc samochodem (gdzie często powtarza się sytuacja typu "Ja chciałem numer umowy..." a potem "Kurde, nie mam jak zapisać bo jadę samochodem") itp.
Ostatnio jednak wszystkie powyższe i jeszcze inne przypadki przebiła pewna [p]ani, która rozmawiała jednocześnie przez dwie komórki. Gdy wpadł mi dzwonek okazało się, że ta pani już wcześniej rozmawiała przez telefon z towarzystwem ubezpieczeniowym. Rozmowa wyglądała następująco:
[J]: Mogę pani pesel?
[P]: Eee co? aaa 59121312123 (oczywiście wymyślony) ... tak tak w 2007 załamany kręgosłup... tak, zgadza się
[J]: Dobrze, więc sprawdzę pani historię połączeń i zobaczymy czy się zgadza z tym co jest na fakturze
[P]: Tak, dobrze, pani szuka.... co złamałam? Narazie to chodziło o mojego męża, on wcześniej ubezpieczał.
[J]: Już wczytuje pani historie...
[P]: Tak, dobra jest.... nie no, bo ja tu z panią z Iksa rozmawiam
[P]: Słucham?
[P]: Nie no, bo ja tu z panią z PZU rozmawiam
Nie zrozumiem ale podziwiam.
Call Center
Ocena:
96
(158)
1 2 > ostatnia ›
« poprzednia 1 2 następna »