Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Nyord

Zamieszcza historie od: 5 kwietnia 2011 - 13:59
Ostatnio: 29 stycznia 2024 - 17:48
  • Historii na głównej: 51 z 92
  • Punktów za historie: 37099
  • Komentarzy: 103
  • Punktów za komentarze: 590
 
zarchiwizowany

#21357

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piękne, młode czasy liceum i Jadzia w formie, czego chcieć więcej? Historii o tych pięknych czasach!
Było to około 5 lat temu, koniec września lub początek października. Okolice zelektryzowała wiadomość że gdzieś u nas zamieszkał „Murzyn”. Osiedlowe skiny już miały go sprać, kiedy ten przemówił piękną polszczyzną. Jako że po polskiemu gada to chłopaka zostawili. Jednak jeden z największych osiedlowych „skinów” postanowił stanąć w szranki z przybyszem.

Bitwa miała się rozpocząć w niedziele, od rana wojownik ubrany w płaszcz i kapelusz z biurem ‘czatował’ przed grotą (blokiem) bestii (tak nazywał go ów wojownik). Pierwsze stracie miało odbyć się o 10.45. Bestia wychodzi, a wojownik atakuje. Od razu, bez zastanowienia, z zaskoczenia!

[J]-MUDŻYN! TOŻ TO MUDŻYN! TY PIEKIELNY POMIOCIE, LUCYFERARIUSZU! BELZEBUBIUSZU! WRACAJ DO PIEKŁA!
[M]-O co Pani chodzi?
[J]- Wracaj do swoich, tu nie ma miejsca dla takich jak ty! Ty hebanowy pomiocie! Boga w sobie nie masz!
[M]- Dlaczego pani mnie obraża?
[J]- Bo jesteś sługą szatana, ty czarny bażancie! Czarny skurkowańcu!
[M]- Proszę się uspokoić! Co pani zrobiłem?
[J]- Przyjedzie taki o! i zaraz herezje zaczną się dziać. Dziewczyny kozły rodzić będą. Uciekaj do siebie! Ty w Boga jedynego nie wierzysz.
[M]- Ale ja właśnie wychodzę do kościoła.
[J]- CO!!! To ja zobaczę i Cie odprowadzę, ale oczywiście na odpowiedniej odległości.
Chłopak miał już spokój z Jadzią.

Tak Jadzia nie trawi „innych”. Innych czyli ludzi o innym kolorze skóry, innym wyznaniu czy innym uczesaniu. Tutaj najbardziej widoczny przykład jej rasizmu. Jadzia jedynie trawiła Prawosławnych, ponieważ jak wiadomo wielu z nich mieszka w Białymstoku.

PS. Ów Jadziowy „Mudżyn” był Polakiem. Tzn. Miał obywatelstwo po matce która wraz z jego ojcem wyjechała do jakiegoś państwa w Afryce czyli do ojczyzny ojca, a poznali się jak ojciec Francka bo tak nazywa się ów „Mudżyn” studiował w Polsce.

PS2. Lucyferariusz/Belzebubiusz – Co to znaczy? Jadzia nie wzywa diabłów po imieniu bo uważa że może się to źle skończyć. Kiedyś usłyszała ministrantów jak mówili do siebie lucyferariuszu i teraz używa tego słowa nie znając jego znaczenia. Osoby związane dość mocno z kościołem powinny wiedzieć co znaczy lucyferiariusz, dla zapewne szerszego grona wyjaśniam.
Lucyferariusz – z łaciny znaczy niosący ogień bądź światło. Wśród ministrantów jest to ranga upoważniająca do noszenia akolitek (świeczek) podczas ewangelii i różnych innych obrzędów. Na dodatek wśród świętych nawet znajduję się św. Lucyfer.

Co do Belzebubiusza jest to wymysł językowy Jadzi.

Jadzia

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 256 (312)
zarchiwizowany

#21136

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przepraszam za dość długą nieobecność na Piekielnych, jednak mamy koniec roku i dużo, a to bardzo dużo obowiązków. Jadzia też za wami tęskniła.

Tym razem historia Jadzi pod tytułem: „Kościół”. Może nie piekielna ale warta uwagi. Jadzia jako zagorzała katoliczka(dla niektórych Katolką) bywała codziennie na mszy. Wielu starszych ludzi tak robi. Natomiast w niedziele Pani Jadzia była w kościele na każdej mszy, chociaż słowo była to troche nad wyraz. Dlaczego? O tym w historii.

Mając lat może 10 może 12 byłem ministrantem, czasami także teraz chodzę posłużyć jako stary byk, wiadomo miejsca siedzące można sobie załatwić ;>. Jednak historia opowiada o czasach w których byłem młodym, naiwnym ministrantem i oazowiczem. Środek tygodnia wracam ze szkoły i pod moją klatką wyczekuje Jadzia. Coś się stało czy jaki grom. Jednak ja mnie dojrzała od razu swoje tajemne moce przyśpieszenia włączyła i jak nie zaatakuje.

[PaniJadzia]Dlaczego nie było Cię w kościele w niedziele! Toż to święty dzień!
[Ja]Proszę Pani byłem chory, dopiero pierwszy dzień byłem w szkole.
[PJ]Nie kłam! Ja widziałam jak w poniedziałek po podwórku łaziłeś!
[J]W poniedziałek byłem w przychodni, temu mnie pani widziała.
[PJ]Nie wierze, ksiądz i tak wszystko już wie! Ha! Będziesz miał kare od księdza BAŻANCIE!

I poszła. Cóż dla 10 czy 12 latka, dokładnie nie pamiętam było to spore przeżycie jeżeli ktoś miał na Ciebie donieść do księdza. Jednak księża z mojej parafii znając Jadzie, nawet nic nie powiedzieli że nie byłem w kościele, zresztą ksiądz opiekujący się w tym czasie ministrantami był moim katechetą wiec wiedział że byłem chory.

Nie wiem czy wyczytaliście z kontekstu, Jadzia w niedziele sprawdzała obecność w kościele, wiadomo że nie całej parafii, tylko okolicznych bloków, których mieszkańców znała i donosiła dla księży kto do kościoła nie chodzi. Na mszy o 7 sama się modliła, w na następnych chodziła z notatnikiem w ręku i zaznaczała kto jest. Cóż jak w szkole, sprawdzała obecność.

PS. Dlaczego nazywam Jadzie Katolką? Sam jestem katolikiem praktykującym, Jadzia natomiast wszystkim by narzuciła swoją wiarę siłą. O tym także będzie historia. Na dodatek pojechała bronić krzyża w Warszawie.
Czołem do następnego razu. Jadzia się odmeldowuje.

Jadzia

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 236 (292)

#20640

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z panią Jadzią.

Dzisiejsza historia jest opowieścią o: „Czasie wyborów”.
Pani Jadzia jest fanką R.R (Radio Rydzyka) i głosuje tylko na polityków wypowiadających się w tym radiu, co ciekawe owe radio zaprasza tylko polityków z jednej partii. Oczywiście można się domyślić jakiej.

Historie o wyborach trzeba podzielić na 3 części chronologiczne:

Pierwsza: Czas 3 miesiące do wyborów. Co robi Jadzia? Jadzia na czas wyborów zawiązuje sojusz z Panią Gienią, która jest podobnych poglądów, jednak nie trawi Jadzi, wręcz bym rzekł że nienawidzi, jednak „wybory o wolną Polskę” zmuszają ją do tak radykalnych kroków jak sojusz na linii Jadzia-Gienia. Na dodatek daje „prace” dwóm osiedlowym dresikom o ilorazie inteligencji minus 100, którym największą wartością życiową jest alkohol.

Pani Jadzia mieszka w bloku, przy którym biegnie główna arteria pieszych osiedla. Nie daleko jej bloku znajduje się przystanek, wiec chcąc nie chcąc, sporo ludzi tamtędy się przewija. Jadzia od rana do wieczora siedzi na podwórku i zbiera podpisy.
Nie, Jadzia nie chodzi między ludźmi i nie mówi proszę się wpisać. Jadzia sobie siedzi. Po co ona ma chodzić, ludzie i tak przyjdą. Jak?
Jadzia na wysokości swojej klatki wystawia ławkę szkolną (bądź coś co ją przypomina) i krzesło, zwrócone w stronę przystanku, za plecami Jadzi siedzi pani Gienia zwrócona w drugą stronę, a wcześniej wspomniane dresiki przepuszczają osoby które wpisały się na listę poparcia. Inaczej przejścia nie ma.
Ulicą przejść się nie da, bo jest to dość ruchliwy kawałek, po drugiej stronie nie ma chodnika, ponieważ na wysokości klatki Jadzi stoi wysoki płot, ogradzający prywatną posesję. Okres ten trwa około 2 tygodni.

Faza druga: Jeżeli Jadzia nie zbierze wystarczającej ilości podpisów, bodajże 5tys. zaczyna się chodzenie Jadzi. Pani Jadzia wreszcie się wysila i chodzi po mieszkaniach ludzi. Większość osób się już i tak wpisała dla świętego spokoju, jednak zostają oporni. Jadzia właśnie do tych opornych chodzi. Sposób działania Jadzi:

Wielki orędownik wolnej Polski puka do mieszkania, mieszkanie się otwiera, Pani Jadzia prowadzi monolog i każe (tak, nakazuje) wpisać się na listę oraz wkłada laskę do mieszkania delikwenta. Jeżeli ktoś nie chce, ta jeszcze raz namawia, osoba zatrzaskuje drzwi, laska się łamie i Jadzia zostaje z niczym. Nie piekielne? Cóż, nie znacie Jadzi.
Fan R.R sprawił sobie nową laskę, super nową i wytrzymałą. Sytuacja się powtarza z laską, jednak jak drzwi chcą być zatrzaśnięte, nie dają rady. Drzwi są uszkodzone, framuga także. Jak? Jadzia sprawiła sobie całą metalową laskę. Nie wiem skąd, nie wiem jak. Sprawiła. Całą metalową, podobną do gryfu sztangi, ważącą z 15kg. Sposób mojej rodziny na Jadzie:
- Kto tam?
- Pani Jadzia.
- Nikogo nie ma w domu.
- To ja przyjdę jutro.
Skutkuje. Znaczy skutkowało, bo już tam nie mieszkam.

Faza trzecia: Wybory. Dosłownie wybory. Obowiązuje cisza wyborcza. Jadzia idzie do lokalu (u nas lokalami wyborczymi są zazwyczaj szkoły), wchodzi do toalety która znajduje się bardzo blisko urn i krzyczy:
- Głosuj na tego i tego! (czyt. swojego kandydata) Oczywiście wcześniej się barykadując w tym ustronnym miejscu. Jeżeli już ktoś jest bliski dotarcia do jej kryjówki, Jadzia ucieka przez okno.
Drugim pomysłem jak zachęcić, bądź zniechęcić ludzi na głosowanie na jej kandydata, jest sprint przez lokal wyborczy. Jaki sprint? Jadzia wbiega z ulotkami swojego kandydata i rozrzuca je po całym lokalu i szybko ucieka. Nigdy nie udało jej się złapać.
Teraz najlepsze.
Raz udało się Jadzi niepostrzeżenie dostać do wnętrza szkoły, podczas wyborów. Jadzia rozwiesiła wtedy wielki transparent promujący jej kandydata i krzyczenie z okna promujące tegoż kandydata. Później była wielka ucieczka Jadzi przed strażą miejską i członkami komisji. Zgadliście, udało jej się uciec, oczywiście przez okno.

PS. Jadzia zbiera podpisy na swojego kandydata który startuje z ramienia partii, której się domyślacie, jednak partia nie chce zbierać dla niego podpisów bo jest totalnym idiotą (znam i wiem co pisze). Ów idiota nawet urządza wieczory polityczne u Pani Jadzi. Owy kandydat nigdy nie przekroczył 2% głosów.

PS 2. Podobno w tym roku Jadzia w łazience krzyczała:
- Ja tragicznie zmarły prezydent RP, karzę ci głosować na tego i tego (kandydat Jadzi).

PS 3. Uprzedzając pytania czy Jadzia jest normalna, będzie o tym w ostatnim odcinku: „Z życia Jadzi”.

Jadzia

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 448 (576)

#20574

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnia ze sklepowych historii o pani Jadzi.

Jak pewnie już zauważyliście pani Jadzia ma różne sposoby na robienie zakupów, w dyskontach typu Biedronka wyrywa zakupy i wręcza zapłatę, w piekarni zaznacza swój chlebek, teraz natomiast będzie o osiedlowym warzywniaku.

Odkąd sięgam pamięcią był u nas warzywniak, typowy blaszak. Jednak będąc gdzieś w gimnazjum, zmienił się właściciel owego przybytku, co chciała wykorzystać Jadzia. Jak wykorzystać? W starym warzywniaku zakupów nie robiła, bo miała „kosę” z matką właściciela. Przecież nie będzie dawać zarobić „pomiotowi tej poturbowanej prądem* grzesznicy”. Nowy właściciel zmienił się z dnia na dzień, stoję w kolejce razem z kolegą z klatki, rozmawiamy, przed nami Jadzia wybiera owoce.

[J]- Mogę spróbować śliweczki?
[S]- Ależ oczywiście.

Jadzia próbuje, smakuje to, prosi o pół kilo. Czas na jabłka, teraz bez pytania próbuje dajmy na to LOBO i mówi:
[J]- Łeeee obrzydlistwo, smakuje jak kupka czarta. - Odrzucając nadgryzione jabłko do koszyka.
Od razu chwyta za następne, akcja ta sama, trzecie jabłko dobre, więc daje 4 jabłka sprzedającej.
Zaraz próbuje szczypiorek, banana.
Cóż, pani obsługująca nie mogła się połapać, o co chodzi. Czy to ukryta kamera? Zgadliście, Jadzia próbowała prawie wszystko co miała kupić. My skonsternowani, sprzedająca warzywa też, kobieta przyjęła zapłatę, a Jadzia odeszła. Dla Jadzi ten trik w tym warzywniaku udał się jeszcze 2 może 3 razy. Po ostatnim kiedy została wywalona za blaszak, zrobiono jej zdjęcie i umieszczono wewnątrz blaszaka z podpisem: „Tej klientki nie obsługujemy”. PRL powrócił. Oczywiście tylko dla piekielnej Pani Jadzi.

*co znaczy poturbowanej prądem? - Popier*olonej inaczej. Jadzia nie używa wulgaryzmów i wymyśla dla nich zamienniki.

Jadzia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 519 (581)

#20537

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jadzia jak już wspominałem ma swoje motto: „Mi się należy” i o tym będzie historia.

Dotąd nie opisałem Jadzi. Pani Jadzia ma tylko z metr czterdzieści (Mi gdzieś do pasa może lekko wyżej sięga. Dawno jej nie widziałem) jest chuda jak Anja Rubik czyli bardzo mało je. Ma fioletowy kapelusz z bażancim piórem i płaszcz z tysiącem kieszeni (coś jak Hagrid). Nie daleko czyli jakieś 10 minut spacerkiem od naszych bloków jest dyskont z kropkowanym owadem w logo. Jest to ulubione miejsce „zakupów” Jadzi. Pani Jadzia zna na sklepie każdą cenę, ile kosztuję woda, a ile banan nie jest dla niej tajemnicą. Wartym uwagi jest to, że Jadzia nigdy nie stoi w kolejce do kasy. Czemu? Bo nikt nie widział jej żeby w ogóle wchodziła na halę coś kupić.

Zapytacie, jak Jadzia kupuje?
Otóż czeka na linii kas i obserwuje co kupują ludzie. Jeżeli coś ją interesuje, po prostu wyrywa to z ręki, bądź zabiera z reklamówki kupującego normalnie i wręcza/rzuca odliczoną kwotę za towar, oczywiście uciekając ze sklepu.
Jednak ludzie do Jadzi się przyzwyczaili i już nie robią jej awantur o takie zachowanie, a szkoda.

Czyżby znowu Jadzia?

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 602 (664)

#20582

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opisze historie Pani Jadzi o przydomku: „Obrończyni trawników”.

Pani Jadzia uważała za swoją własność nie tylko swoje mieszkanie, ale także trawnik przed oknem miedzy „swoją” klatką, a klatką sąsiednią oraz trawnik od strony balkonów. Jednak tam nie przedzielony żadnymi klatkami trawnik był jej „własnością” na całej długości bloku. Co w tym piekielnego? Otóż po „jej” trawnikach chodzić nie było można, psów wyprowadzać także, czy tej trawy zrywać. Co w tym piekielnego? Zaraz to opisze. Od strony balkonów owej pani był plac zabaw i właśnie dość szeroki trawnik którym dzieciaki w tym ja w wieku szczenięcym skracaliśmy sobie drogę na karuzele czy ślizgawki. Wejście na plac było trochę dalej wiec za daleko iść. Co piekielnego wymyśliła Jadzia. Kto przechodził, przebiegał po trawniku obrywał uwaga uwaga: pomyjami z wiadra (mam nadzieje że były to pomyje), jajkami bądź psimi kupami jej pupila. Jadzia miała bardzo dobrego ‘cela’ ponieważ trafność miała w granicach 70%. Większość dzieciaków dostawała tymi pociskami. Jadzia jak kogoś trafiła wydobywała ryk radości wraz ze słowami: „KARA BAŻANCIE!”. Jadzia nie poprzestała tylko na dzieciach. Co miesiąc czasem trochę więcej spółdzielnia kosi trawniki. Zgadnijcie co zrobiła Jadzia? Rozsypała śruby pod swoim balkonem, psując w ten sposób kosiarkę spółdzielni, a także kalecząc nogi konserwatora koszącego trawę, jednak na tym nie poprzestała i wylała jeszcze na owego pana wiadro pomyj z krzykiem: "Zostaw mój trawnik bażancie!"

Niech żyją pomysły Jadzi.

PS. My po bombardowaniu odwdzięczaliśmy się jej w podobny sposób czyli: strzelaliśmy z proc jajkami w jej balkon, wrzucaliśmy martwe ptaki, myszy czy robaki na balkon i wiele innych.

PS2. Jadzia mieszka na parterze.

Jadzia

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 564 (618)

#20531

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Widzę ze historia z Panią Jadzią spodobała się. Oto kolejny kwiatek w jej wykonaniu.

Jak podróżowała Pani Jadzia? Nie zgadliście, nie komunikacją miejską „toż to dla plebsu” czyli ma jakiś anielski uczynek nie wrzeszczenia na młodych i żądania miejsca. Pani Jadzia miała darmowe taryfy. Jak zapytacie? O tym będzie historia.

Zima, zimno jak w Sybirze z -20 (Białystok) auto odpalone ja skrobie zawzięcie szyby, żeby się rozgrzać i szybciej ruszyć z pod bloku. Skończone, wsiadam sięgam po pas i słyszę zamykanie drzwi od strony pasażera i ‘klik’ wkładanego pasa do zapięcia. Tak zgadliście Pani Jadzia władowała mi się do auta. Słyszę komendę: „Do przychodni”. Mój stanowczy opór i prośby oraz groźby o opuszczenie pojazdu spełzły na niczym. Jak u większości. Jako że się spieszyłem. Babki wyrzucić nie było jak. Jednak spieszyłem się w określonym kierunku, wiec wymyśliłem iście ‘piekielny’ plan. Rzuciłem krótkie okay w stronę Jadźki i rura. Jedziemy i jedziemy. Jadzia oczywiście nawet nic nie wspomina że do przychodni jedzie się tylko 3 minuty (500 metrów od bloków). Jedziemy twardo. Zatrzymuje się, gaszę silnik. Wychodzę, otwieram drzwi Jadzi jak dżentelmen i ją wypuszczam. Szybko zamykam drzwi na klucz i mówie: „Oto odpowiedni przybytek dla pani choroby i upierdliwości”. Stos inwektyw spłynął po mnie jak po kaczce. Gdzie wywiozłem Jadzie? Do Choroszczy przed bramy bardzo sławnego szpitala dla chorych psychicznie.

Komiczne było także to że z powrotem musiałem do auta wsiadać przez bagażnik (centralny zamek) żeby Jadzia nie mogła znowu z prędkością światła się władować do auta.

PS. Na osiedlu wyrobił się nawyk zamykania drzwi po wejściu do auta.

No Jadzia

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 901 (929)

#20525

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytałem właśnie historie o moherach i przypomniała mi się jedna z historii z panią Jadzią.
Pani Jadzia. Emerytka bądź rencista od zawsze. Obecnie coś około 70 lat. Upierdliwa i zrzędliwa. Obrończyni trawy i trawników, także spokoju i ciszy. Powieściopisarka na dodatek i wielki „autorytet” w dziedzinie nauki zwanej Religia i Wiara.

Do rzeczy. Panią Jadzie znają wszyscy. Wszyscy ją znają z jej wybryków i tekstu „Bo mi się należy bo ja emerytką/rencistką (zawsze się zmienia) jestem”. Były to czasy kiedy mieszkałem w bloku na osiedlu z wielkiej płyty. Pani Jadzia mieszkała 5 bloków dalej. Okres przedświąteczny dokładnie za kilka godzin Wigilia. Ludzie szturmują piekarnie celem zakupu chleba na kilka dni świętowania. Kolejka jak za komuny. Czekamy. Jednak chleb schodzi w niepokojących ilościach. Ten weźmie 3 chleby, ten 2. Wiadomo święta. Przede mną jeszcze 3 osoby do kasy za mną pani Jadzia która już coś kombinuje bo oczka się świecą. Facet przy kasie prosi ostatni chleb domowy (przyjmijmy) za mną szamotanie i patrzę jak pani Jadzia znajduje się już za kontuarem z paluchem w ustach, powoli wyciąga i przeciąga obśliniony paluch po całej długości chleba krzycząc: „Moje zaklepane!”. Jadzia chce znowu za mnie się wepchnąć. Jednak zdegustowani ludzie wypychają ją na koniec kolejki. Ona i tak zadowolona swój chleb dostanie. Jednak nie doczekanie! Owy pan prosi o ten chleb. Jadzia w krzyk: „zostaw mój chleb złodzieju! Debilu! Pomiocie szatański”. Facet wyraz twarzy obojętny. Zabiera chleb wychodzi przed piekarnie, za nim Jadzia pomstując na faceta który kupił jej „zaklepany” chleb. Facet jak gdyby nigdy nic zaczyna chleb rwać na małe kawałki i rzuca na ziemie, gdzie momentalnie zlatują się ptaki.Facet skomentowal tekstem: „Pani Jadziu, radosny czas, dziś zbawiciel nam się rodzi, wigilia wiec i niech zwierzaki poucztują”.

Pani Jadzia zaprzestała praktyki „zaklepywania” jedzenia.
Jeżeli się podoba historia z panią Jadzią. Jest ich więcej. Chcecie piszcie w komentarzach.

Jadzia

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1032 (1056)

#19828

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z poniedziałku bądź wtorku, nie pamiętam dokładnie. Godzina około 14, główne skrzyżowanie w mieście powiatowym. Stoję na światłach i czekam na strzałkę pozwalającą skręcać w prawo, przede mną TIR. Tak stoję, czekam, rozglądam się po lusterkach i patrzę że jakiś ostatni Mohikanin na skuterze wjeżdża z prawej strony mego auta. Przypominam byłem na prawo skręcie. Trąbie na idiotę i pokazuje gdzie się pcha. Zobaczyłem tylko palec, ten środkowy. W tym samym momencie zapaliły się światła i TIR zaczął ruszać. Co było potem? Chłopaczek ze skuterka zeskoczył w ostatniej chwili, a co ze skuterkiem? Mokra blaszana plama. Co trzeba mieć w głowie żeby pchać się pod pewną śmierć?

PS. Musiałem zostać jako świadek zdarzenia. Policja szybko udowodniła dzieciakowi winę. Dzieciak miał 15 lat.
PS 2. Moim zdaniem na te skutery trzeba zrobić normalne prawo jazdy. Może być od 15 roku życia. Bo karta rowerowa/motorowerowa nic nie daje. Co sam widziałem.
PS 3. Dla nie mogących sobie wyobrazić jak skręca TIR. Otóż ciągnik łamie się inaczej, naczepa inaczej. Właśnie naczepa zaczepiła o skuter i po nim przejechała.

droga

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 562 (596)
zarchiwizowany

#19829

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z dzisiaj. Jako że składałem deklaracje do US-u i byłem w mieście. Dziewczyna i jej mama poprosiły mnie żeby odebrać ze szkoły najmłodszą siostrę mej lubej. Oczywiście się zgodziłem, trzeba się wkupywać w łaski teściów.

Podjechałem pod szkołę (mała chodzi do pierwszej klasy). Podchodzę pod drzwi, a one otwierają się z impetem i oto co słyszę:
-Chłopaki wypierda*amy z tej poje*anej budy. No kur*a już nie mogłem w niej wysiedzieć do chu*a. Dobrze że już weekend nie zioooomki?
-Jasna sprawa ziooooooooom.
Oczywiście do tego pięknego przykładu polskiego jezyka był też podkład muzyczny. Jednak nie wiem co to za zespół. Na pewno Hip-Hopowy ze słowami w zwrotkach i refrenach na ka, cha, je, i innych.

Ciekawe nowe społeczeństwo nam rośnie. Dzieciaki wyglądały na 3-4 klasę podstawówki.

szkoła

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 183 (225)