Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Nyord

Zamieszcza historie od: 5 kwietnia 2011 - 13:59
Ostatnio: 29 stycznia 2024 - 17:48
  • Historii na głównej: 51 z 92
  • Punktów za historie: 37098
  • Komentarzy: 103
  • Punktów za komentarze: 590
 

#91055

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia ;)

Francuskie przygody.

W poprzedniej historii zostałem delegowany do pracy w delegacji we Francji i dzisiaj o piekielnościach z tym związanych.

Zostałem wraz z kolegami z pracy delegowany do miejscowości Tours chyba tak to się pisze. Czas podróży około 23-24h. Wyjeżdżaliśmy o 17 w sobotę i około tej godziny byliśmy pod hotelem. Co ważne hotel zarezerwowałem na tydzień, bo jedziemy w ciemno. Nic a nic nie wiedząc co nas czeka, jaki typ usterki. Ze strony hotelu dostaliśmy informację że mamy wpłacić zaliczkę/zadatek w wysokości chyba 200 euro. Po przyjeździe na miejsce okazuje się, że nikt nie rozmawia po angielsku, albo nie chce rozmawiać. Próbuję dogadać się poprzez translator Googla jednak też idzie opornie, dodatkowo Pani mówi, że nas nie wpuści, bo jesteśmy Polakami i pewnie nie stać nas hotel. Huk z tym, że zadatek pokrył już jedna dobę w hotelu. Dodatkowo droga mejlową tłumaczyliśmy, że nie wiemy ile zajmie nam naprawa, bo może tydzień, a może kilka godzin i już jutro nas nie ma. Pani znowu, że my jesteśmy robolami, zniszczymy im pokoje. Polacy ich kiedyś okradli i dalej w ten deseń. Mamy impas.

Mówimy Pani niech odda pieniądze, to my jakiś inny hotel znajdziemy. Ona pieniędzy nie odda i się upiera oraz dalej, że Polacy tacy i owacy. Wtedy eureka. Mieliśmy ze strony zamawiającego wyznaczoną osobę do pomocy w razie jakiś problemów. Szybki telefon, kilka słów wyjaśnienia i Pan Temu zjawia się lada chwila. Trochę krzyków ze strony Pani, kilka gorzkich słów ze strony naszego obrońcy. Jednym ze słów, które rozumiałem to policja i zostały nam zwrócone pieniądze i zostaliśmy zakwaterowani w hotelu, w którym stacjonował nasz opiekun. Happy End.

Druga historia tym razem krótka.

Samochód spakowany we wszystko, bo nie wiadomo co nas czeka, jednak jak zawsze wychodzi podczas diagnozy usterki akurat tego się nie spodziewaliśmy i brakuje. Kochany szef dokładnie sobie policzył ile nam kasy dać na delegacje i na paliwo tyle (mimo że kazał nam wsiąść jeszcze paliwo w banki z Polski, bo taniej), na hotel tyle i 100 euro na niespodziewane wydatki. Niespodziewany wydatek kosztował 115 euro. Za te 60 kilka złotych dostałem duża bure (mówiłeś że wzięliście wszystko) i musiałem po cichu odbierać tę kasę.

Hej do następnego razu.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (152)

1