Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Pharmaciae

Zamieszcza historie od: 11 lutego 2017 - 12:49
Ostatnio: 1 czerwca 2017 - 2:49
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 313
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 9
 

#78466

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem studentem drugiego roku farmacji, przy dobrych wiatrach niedługo trzeciego. Pisze o tym z dwóch powodów, primo, aby dać Wam, szanowni czytelnicy, do zrozumienia, że o poruszanych przeze mnie sprawach jako takie pojęcie mam.

Może nie doktorat, ale kilka kursów przedmiotowych mam już zaliczonych. Secundo, aby od razu oszczędzić czasu niektórym z Was, którzy mogą kierować się logika w myśl której jestem już opłacaną przez koncerny farmaceutyczne tubą propagandową, więc nie warto czytać tej historii. Jeśli jeszcze to czytacie to w ramach doprecyzowania: nie, nie pracuję dla żadnego koncernu, stypendium nie pobieram, a po studiach mam zamiar pracować w małej, daj Bóg prywatnej, aptece. A teraz do rzeczy.

Rzecz będzie o temacie głośnym i drażliwym. O szczepionkach. A raczej piekielnych antyszczepionkowcach, czy też miłośnikach epidemii wszelkiego rodzaju. Drodzy Piekielni, chciałbym Was oświecić lub potwierdzić to co część z Was już podejrzewa lub wie. Nie, szczepionki nie są spiskiem koncernów farmaceutycznych wymierzonym w wasze portfele, lub też mającym na celu depopulacje (taką teorię też słyszałem). Już tłumaczę dlaczego tak jest.

Głównym argumentem ruchów typu "Stop NOP" jest wzmożone występowanie autyzmu u dzieci szczepionych, zwłaszcza szczepionkami wielokrotnym (kilka szczepów bakterii w jednej szczepionce). Pomijam fakt, że wciąż jest to kwestia sporna, a badania statystyczne można zaprogramować tak aby popierały stanowiska obu stron. Ale nawet przyjmując tezę, że szczepionki istotnie powodują wzrost liczby przypadków występowania autyzmu u dzieci wciąż coś tutaj nie pasuje.

Jeśli jeszcze nie wiecie co, już tłumaczę. Otóż na autyzm... nie ma lekarstwa. Nie istnieje substancja lecznicza, która figuruje w Farmakopei jako lek na autyzm. Wobec tego, skoro nie ma lekarstwa, koncerny nie mają się na czym bogacić. No, chyba że spisek jest na tyle szeroko zakrojony, że wmieszani są w niego też terapeuci zajmujący się dziećmi z tą przypadłością, oddający wielkim koncernom farmaceutycznym jakąś część swojego wynagrodzenia.

Teoria śmieszna, ale niestety tylko czekać aż ktoś potraktuje ją poważnie. Wracając do meritum, w istocie koncerny mogą bogacić się właśnie na takich ludziach jak antyszczepionkowcy, bo w ich przypadku nie skończy się na sprzedaży jednej szczepionki. Te osoby będą musiały kupić o wiele droższe leki na chorobę przeciw której nie zostały zaszczepione, co z kolei przekłada się na większy zysk firmy leki te produkującej.

Co do drugiej teorii, jakoby szczepionki zawierały w swoim składzie substancje powodujące bezpłodność lub w inny sposób powodujące spadek liczebności populacji używającej ich. Cóż, krótkie spostrzeżenie.

Jak wygląda przebieg tej samej choroby u osoby zaszczepionej i tej która nie szczepiła się przeciwko tej chorobie (owszem, osoby szczepione też mogą zachorować na chorobę przeciwko której się szczepiły, głównie dzięki mutacjom w genomie bakterii odpowiedzialnych za chorobę. Mutacjom, które w dużej mierze zachodzą w organizmach zainfekowanych tymi bakteriami, w tym w organizmach ludzi nieszczepionych).

Otóż osoba szczepiona przeciwko danej chorobie, jeśli już na nią zapadnie, zwykle przejdzie ją o wiele lżej niż osoba zupełnie nieszczepiona. Bardzo rzadko taka choroba skończy się poważnymi powikłaniami lub śmiercią. Nie należy tutaj wysnuwać wniosków, że dla osób nieszczepionych skończy się to zawsze śmiercią, niemniej w dominującej większości przypadków przebieg choroby będzie dla nich cięższy i bardziej męczący.

Ale dlaczego o tym mówię?

Cóż, jeśli istotnie szczepionki miałyby służyć zmniejszeniu populacji ludzi na Ziemi, to ktoś kto wypadł na ten pomysł nie czytaj widoczne statystyk śmiertelności chorób, które między innymi dzięki szczepionkom udało się wyeliminować, na przykład gruźlicy płucnej. Wracając na chwilę do wspomnianego składu szczepionek, chciałbym podzielić się z wami ciekawym spostrzeżeniem.

Otóż chyba większość z Was widziała plakaty piętnujące skład szczepionek, wytykające obecność metali ciężkich, aluminium i albumin białka jaja kurzego. Ale czy ktoś wiedział plakat, lub inne opracowanie piętnujące szczepionki w którym podane jest na przykład stężenie tych składników? Lub forma w jakiej występują?

Osobiście nie widziałem takiego, a ma to spore znaczenie w odbiorze takiego plakatu, biorąc pod uwagę na przykład to, że duża część pierwiastków chemicznych w swojej "domyślnej" formie nie jest przyswajana przez organizm. Lub są zupełnie nieszkodliwe w odpowiednim stężeniu.

Podsumowując, nie dajcie się drodzy czytelnicy zwieść teoriami i manipulacją ruchów antyszczepionkowych.

Oprócz tego chciałbym jeszcze tylko przypomnieć, że szczepionki są najskuteczniejsze, kiedy używa ich całość populacji (fakt możliwych mutacji patogenów w zainfekowanych organizmach), dlatego też w pełni popieram posunięcia takie jak te we Włoszech, gdzie do przedszkoli państwowych nie są przyjmowane dzieci nieszczepione, a w przypadku dzieci w wieku szkolnym za zaniedbanie obowiązku szkolenia na rodziców nakłada się kary w wysokości kilku tysięcy (jeśli nie kilkudziesięciu tysięcy) euro.

Słowem zakończenia dziękuję jeśli dotrwaliście do końca. Oczywiście chciałbym też zaznaczyć, że nie jestem wszechwiedzący, więc jeśli ktoś dysponuje materiałami które mogą podważyć to co tutaj napisałem z chęcią uzupełnię swoje braki wiedzy. Proszę jednak aby były to materiały naukowe lub z "poważnych" źródeł.

O szczegółach części procesów które tu poruszyłem, np. rodzaje i przebieg mutacji, dokładne formy występowania związków chemicznych i stopnie ich przyswajalności, etc. celowo nie wspomniałem, aby tekst był zrozumiały także dla laików.

słuzba_zdrowia szczepionki stop_nop

Skomentuj (125) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 273 (353)

1