Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Phones

Zamieszcza historie od: 7 sierpnia 2016 - 13:24
Ostatnio: 16 lutego 2021 - 0:52
O sobie:

Człowiek myślący, z woli boskiej i katowskiej, przez co piekielny w każdym calu.

  • Historii na głównej: 18 z 24
  • Punktów za historie: 4703
  • Komentarzy: 43
  • Punktów za komentarze: 425
 
zarchiwizowany

#76544

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Finał historii http://piekielni.pl/76518

Pierw małe wprowadzenie - jest piątek wieczór, część zespołu, która nie pojechała ma urlop, ukończyła element projektu i chciała go przetestować czym prędzej. Pamiętając, że kilka dni przed wyjazdem odbywały się wstępne testy kalibracyjne, wzięli z mojego komputera program.

Z tym, że zamiast wziąć program odpowiedzialny za testowanie elementów, wzięli główny.
Nieukończony.
W wyniku tego zamówienie zostało praktycznie cofnięte o 2 tygodnie w realizacji.

Winny - Phones, naturalnie. Nie tylko zostawił nieukończony program, ale i zlał współpracowników, zamiast przyjechać i naprawić (dla porównania, wyobraźcie sobie 2 auta po zderzeniu czołowym. Naprawcie je).

W wyniku tego zostałem odsunięty od projektu (co odbije się na mojej wypłacie) oraz nakazem zmienienia hasła na takie, którego nie będzie znało 90% zakładu.
Zespół natomiast będzie płacił z własnej kieszeni za każdy dzień opóźnienia w realizacji (podpowiedź: dużo).

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 13 (47)
zarchiwizowany

#76079

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będąc na studiach dorabiałem jako kucharz w lokalnej knajpce. Cudów nie było, ale przynajmniej było za co włożyć do garnka.

Mój szef kuchni, a właściwie szefowa, uważała, że mężczyźni nie nadają się do pracy w kuchni i krytykowała wszystko, co wychodziło spod mojej ręki słowami "[dowolna inna kucharka obecna w tym momencie] zrobiłaby to lepiej od ciebie." W kuchni pracowały tylko kobiety.

Więc to nie tak, że urodziłem się jako szowinistyczna świnia, życie mnie określiło.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 6 (80)
zarchiwizowany

#75087

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z czasów kiedy byłem młody, głupi, piękny i bez grosza. W sumie to niewiele się zmieniło.

Przez 7 lat mojego nauczania podstawowego miałem w szkole Panią Pedagog, którą nie ruszało nic. Pobiliśmy się? Meh, błędy młodości, widać był powód.
Najlepsza pedagog na świecie.

W ostatniej klasie, niestety, to się zmieniło. Przyszła kobieta, która miała przewrażliwioną reakcję na wszystko. Nawet jak graliśmy w piłkę na zewnątrz podczas wychowania fizycznego (z okna jej gabinetu było widać boisko). Broń Boże ktoś się zadrapał czy coś, od razu higienistka i telefon do rodziny.

Tak się złożyło, że w pewien piękny poniedziałkowy poranek trafiłem do szkoły lekko pobity - rozcięta warga, śliwa pod okiem, trochę siniaków. Standard, na wejściu zostałem zapytany, których kibiców wkurzyłem tym razem.

Podczas zajęć do klasy weszła moja wychowawczyni i powiedziała, że Pani Pedagog chce mnie widzieć. Poszedłem, niespecjalnie wiedząc o co chodzi, byłem przecież grzeczny w tym tygodniu.

Wchodzę i na dzień dobry dostaję pytanie, kto mi to zrobił. Odpowiadam, że banda z miasta, gdzie spędzałem weekend. Oczywiście mi nie wierzy, każe przestać kłamać. Po czym pada pytanie, czy mój ojciec spożywa alkohol.

Tak, pedagog szkolna była przekonana, że w moim domu stosuje się przemoc, że któreś z rodziców pije i że jestem tak bardzo zastraszony, że boję się do tego przyznać. Niespecjalnie wiedziałem, jak na to zareagować, do obrony wezwałem wychowawczynię i dyrektora, którzy przez ostatnie 7 lat widywali moich rodziców częściej, niż chcieli. Któreś z nich nawet wspomniało, że pewnie znowu wkurzyłem bandę kibiców. Wciąż, miałem się stawić następnego dnia z rodzicami na "wywiad środowiskowy".

Wywiad tylko potwierdził, że ta kobieta nie nadaje się do pracy w szkole przez najbliższe 20 lat, kiedy to coś takiego będzie normą.
A po powrocie do domu oberwałem grzałką elektryczną od ojca, za to, że musiał wziąć dzień wolny z pracy, bo dałem się pobić bandzie goroli.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 6 (42)
zarchiwizowany

#74943

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W sierpniu wynienił mi się sąsiad - stary górnik na byłego mieszkańca Warszawy. Kontakt ograniczam do "Dzień dobry".
To nie tak, że go nie lubię - lekarz, z powodów zdrowotnych, kazał mi ograniczać kontakt z gorolstwem.

Zostałem przez niego zwyzywany od neo-nazistów, bo nie wywiesiłem flagi na pierwszego września (nigdy nie wywieszam), aby "pokazać, że pamiętam o germańskiej nienawiści i agresji". Wierny cytat.

Ojciec ostrzegał: "Ze słoikiem się nie dogadasz. Coś zrobisz - będzie źle, ale jak nic nie zrobisz - będzie gorzej".

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (37)
zarchiwizowany

#74820

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótka notka biograficzna - nie pracuję w niedziele. PapaPhones (podobno) walczył o wolne niedziele i nigdy w nie nie pracował, poświęcając czas familii. Przeszło to też na mnie, wszyscy o tym wiedzą i nikt nie ma problemu.

Piątek, praca, do mojej dziupli wpada szef:
[S]zef: Phones, jest sprawa.
Podnoszę znużony wzrok znad dokumentacji.
[S]: Iksiński wziął chorobowe, a miał w niedzielę jechać na XXX (około 2h jazdy samochodem) w celu pozamiatania podłogi. Nie mam kogo innego wysłać, pojedziesz?
[P]hones: Przed czy po nieszporach?

Nie liczyłem czasu, ale minęły z 2 minuty całkowitej ciszy - ja czekałem na odpowiedź, a szef próbował powiedzieć coś mądrego.
[S]: Kij, zadzwonię do nich, że przyjedziesz jutro.
[P]: Dla mnie bomba.

Spojrzałem na masę papierów, które akurat wypełniałem i westchnąłem ciężko. To, co miałem zrobić, nie było jakoś specjalnie trudne, ale było czasochłonne. No i dojazd. Szykowała się naprawdę pracowita sobota, kiedy wychylająca się głowa mojego praktykanta (http://piekielni.pl/74452) podsunęła mi dobry pomysł.

[P]: Młody, do mnie.
Musztra spełniła swoje zadanie, zajęło mu całe 3.7 sekundy pojawienie się przed majestatem.
[M]łody: Tak, Panie Phones?
[P]: Słyszałeś szefa?
[M]: Oczywiście.
Widziałem błysk w jego oczach. Mnie nie ma, czyli On ma wolne. Szkoda mi się go zrobiło.
[P]: Nie wiem, z czego się cieszysz, Młody. - błysk znikł - Masz 2 opcje. Albo wysyłam Cię do księgowości i robisz papiery, albo jedziesz ze mną na instalację. Masz - spojrzałem na zegarek, za 7 piętnasta - czas do 15 na odpowiedź.

Raczej się nie zastanawiał, wszystko jest lepsze od wypełniania dokumentacji. Następnego dnia stawił się o czasie, pojechaliśmy, zrobiliśmy co trzeba i wracamy.
Byłem zadowolony z praktykanta, za co oczywiście uzyskał pochwałę. Nie było rewelacji, bo to był jego pierwszy raz na wyjeździe, ale się starał, a to w moich oczach jest zawsze na plus. No i praca we dwójkę jest szybsza, więc suma sumaru skończyliśmy godzinę wcześniej, niż planowałem.
I tak sobie jedziemy autostradą, kiedy Młody daje głos:
[M]: Panie Phones?
[P]: Co jest Młody?
[M]: Jeżeli kiedykolwiek będę miał jeszcze taki wybór, to... to jednak chyba wolę robić dokumentację.

Zaśmiałem się, co chyba mu uświadomiło, że od dzisiaj nie ma wyboru, bo wcisnął się nieco w fotel.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (47)
zarchiwizowany

#74658

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Phones miał dzisiaj dostać mandat.
Jechał z zawrotną prędkością 121km/h po drodze ekspresowej oddzielonej pasem zieleni (Katowice-Sosnowiec, tutejsi wiedzą), więc zdaniem policji przekroczył prędkość o 31km/h.

Phones stracił ponad pół godziny tłumacząc policji, że tutaj można jechać 120km/h. Miny panów policjantów, którzy usłyszeli: "Odmawiam przyjęcia mandatu, poproszę o powtórzenie danych, muszę wiedzieć, kogo wpisuję w skardze" łatwo sobie wyobrazić.

Phones nie dostał mandatu. Nie usłyszał przepraszam. Napisał więc piękną, 4 stronicową skargę, w której podważył kompetencje wszystkich powiązanych z panami policjantami, wliczając w to ich nauczycielki matematyki z podstawówki.

policja

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 68 (178)

1