Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

PsychoPatka11

Zamieszcza historie od: 14 czerwca 2018 - 2:35
Ostatnio: 2 czerwca 2023 - 8:11
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 218
  • Komentarzy: 16
  • Punktów za komentarze: 80
 

#82882

przez ~heretyczka ·
| Do ulubionych
Temat rodziny jest wszystkim dobrze znany i nie zanosi się na to, żeby ucichł. Ja też stwierdziłam, że dodam coś od siebie. A bo dlaczego by nie.

Jestem na tę chwilę w 15. tygodniu ciąży, czyli jest to dla mnie okres, który większość ciężarnych nazywa tym "najfajniejszym". O tym, jak źle znosiłam pierwszy trymestr, wiedzieli wszyscy. Rodzice, znajomi, sąsiedzi, współpracownicy, współpracownicy męża, a nawet kasjerzy w okolicznym sklepie. Mdłości, wymioty, zaparcia, zmęczenie - na fali upałów dawało mi się to dość mocno we znaki. Przez tych kilka tygodni byłam jak wyjęta z życia. Wracałam do domu po ciężkim dniu pracy, coś ciepłego do jedzenia, chwila odpoczynku, a następnie oddawałam się w objęcia Morfeusza (a była to dopiero godzina 18).

Ważnym aspektem jest to, że klimatyzacji w domu nie ma, a wiatraków używać nie cierpię. Skutkowało to tym, że moje pierwsze godziny snu odbywały się w salonie na kanapie, ponieważ w sypialni panował straszny zaduch (dwupiętrowa kamienica, my na drugim, a pod nami minirestauracyjka, której wszelkie rury idą pod naszą sypialnią). Drugim ważnym aspektem jest to, że nasze mieszkanie jest strasznie malutkie. Salon połączony z kuchnią i wejściem (meble zajmują jakieś 70%, postawienie większego pudła/walizki/czegokolwiek zmniejsza przestrzeń jeszcze bardziej).

Teraz historia właściwa.

Jesteśmy oddaleni od naszej rodziny o jakieś 400 km. W tym samym mieście mieszka tylko moja siostra ze swoim chłopakiem (niech będzie Kasia i Tomek).

Pewnego dnia dzwoni telefon. Bo Kasia pokłóciła się z Tomkiem, wyprowadza się, już spakowana, stoi pod mieszkaniem, potrzebuje gdzieś się zadomowić na dwa tygodnie. Będzie mi pomagać, sprzątać, gotować obiady, ma swoją pościel, byle tylko użyczyć jej kawałka podłogi. Niestety, ale odmówiłam. No musiałam. Ani nie ma miejsca, ani nie chcę, żeby ktokolwiek kręcił się po mieszkaniu, jak chcę odpocząć, ani nie mam ochoty znosić jej 24/7 (ma dziewczyna niestety ciężki charakterek). Ale ona ma mało rzeczy, zmieści się, zostawi rzeczy na korytarzyku i nikt nie zauważy. Tak, nikt nie zauważy 4 wielkich walizek z ubraniami (o ile nie więcej - wiem, bo kilka miesięcy wcześniej pomagaliśmy jej się wprowadzić do Tomka). Kilka lat wstecz dzieliłam z nią mieszkanie i wiem, jaki potrafi zrobić syf i obarczyć mnie sprzątaniem tego. No sytuacja mi nie pozwoliła i odmówiłam. Wielka drama, foch, telefony do rodziców. Ale przynajmniej trzy tygodnie spokoju.

No właśnie, trzy tygodnie. Mąż mój wraca z pracy w godzinach 21/22 i zazwyczaj budzi mnie, aby spędzić trochę czasu i dodać otuchy w ciężkich chwilach. Jednej nocy obudził mnie hałas upadającego ciała na podłogę. Mąż wrócił z pracy, ale nie sam. Spod jego ramienia osunęła się na podłogę pijana w sztok Kasia. Znalazł ją w takim stanie pod drzwiami naszego mieszkania. Jej bezwładne ciało zostało rzucone na kanapę, miska podstawiona, a my ewakuowani do sypialni.

Widok, jaki czekał na mnie rano jest ciężki (i obrzydliwy) do opisania. Takiej ilości rzygów nie widział chyba nikt z was. Toaleta (a raczej dookoła), prysznic, umywalka w stanie opłakanym. Kanapa, fotel, stolik, dywan, a nawet smacznie śpiąca Kasia - obrzygane z każdej możliwej strony. Jedynie z tego wszystkiego ta miska się uchroniła (serio, była czysta jak łza). Smród, rozrzucone rzeczy ze stolika i wytaplane w tej brei, bochenek chleba rozrzucony niemal po całym pokoju... Jako kobieta o bardzo słabych nerwach i żołądku uciekłam. Po prostu zwiałam ze swojego mieszkania.

Już zaczęłam się uspokajać po burzliwych porannych przeżyciach, kiedy to nagle zadzwonił mąż. Bo Kasia wparowała do niego o 9 (a budzi się zaraz po 9, na 10 do pracy), wyrwała go ze snu i kazała wieźć się do pracy. Po zobaczeniu całego burdelu, luby także ewakuował się z mieszkania i nakazał Kasi posprzątać swoje pozostałości.

Niestety, Kasia jak to Kasia, ona sprzątać nie lubi. Więc wszystko, co po sobie zostawiła, czekało na mój powrót z pracy. Ciepło powodowało, że zapachy dało się wyczuwać już przed drzwiami. Ot, taki miły i spokojny dzień.

Wynieśliśmy się z mieszkania na dwa tygodnie (spędziliśmy ten czas w hotelu), ekipa sprzątająca (przepraszam was) uwinęła się ze swoim zadaniem doskonale. A Kasia nie rozumie dlaczego dostała fakturę z firmy sprzątającej i hotelu oraz dlaczego po dziś dzień się do niej nie odzywam.

rodzina

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 188 (202)

#82754

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako że dzisiaj miałem całkiem niezłą kumulację, to "na fali" lecę z kolejną historią.

Słowem wstępu - jeśli zwróciliście uwagę na mój nick, to zapewne domyślacie się, że pracuję w handlu. Dokładniej to zajmuję się sprzedażą i serwisowaniem pewnego rodzaju wyrobów elektronicznych.

Dzisiaj do mojego sklepu wchodzi taki typowy wieśniak-buc (mam nadzieję że nie muszę tłumaczyć że nie chodzi mi o osobę pochodzącą ze wsi :) ). Pan wieśniak po wejściu do sklepu zamiast "dzień dobry" używa sformułowania "ma być rabat bo jak nie to idę do konkurencji" - myślę sobie "będzie wesoło". Klient robi zakupy, rachunek rośnie do 180 zł. Dla świętego spokoju informuję, że otrzymał rabat i do zapłaty ma ~168 zł, po czym wywiązuje się taki oto dialog:
[Wieśniak] - Co tak mało tego rabatu?
[Ja] - Proszę pana tylko tyle rabatu mogę udzielić.
[W] - Bardzo mi się nie podoba pana podejście do klienta! Pana kolega oprócz rabatu dorzucał GRATISY!
[Ja] - Wie pan, akurat wtedy szef miał przy sobie trochę darmowych próbek to pewnie dlatego coś dał od siebie.
[W] - A to dobrze wiedzieć, że to był pana szef. Następnym razem ja mu powiem jak się pan odnosi do klientów!

Pamiętajcie - dawanie czegokolwiek za darmo klientowi "bo się upomina" to najgorsze co możecie zrobić sobie, swojemu biznesowi i swoim pracownikom. Bo taki klient wróci i będzie się upominał o więcej, a jak wtedy nic nie dostanie to się zemści. Zemści się za wasze dobre serce...

sklepy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 159 (175)

1