Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Saskianna

Zamieszcza historie od: 28 marca 2016 - 17:32
Ostatnio: 7 maja 2016 - 22:25
  • Historii na głównej: 2 z 4
  • Punktów za historie: 889
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 

#72860

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Księgarniane opowieści, część 2.

1. Kończę pracę o 18, ale czasami, jeśli klient wejdzie np. o 17:55, to czekamy te kilka minut, żeby coś na szybko wybrał i kupił. Ale tego dnia klient wbił się o tej 17:55 i łazi. Dobija 18, a on nadal łazi. No nic, poczekamy jeszcze moment, te 2 min mnie nas zbawią. Ale jest już 18:05, facet nadal łazi i nagle co widzę? Jegomość bierze pod pachę kilka książek i ładuje 4 litery na kanapę, żeby je sobie poprzeglądać. Tu już mi zdzierżyłam:

- Przepraszam, ale czy będzie pan coś kupował, bo jest już po 18 i zamykamy.

Facet patrzy na mnie, patrzy, widać trybiki mu w mózgu ciężko pracują. W końcu wstaje i wypala:

- A, bo panie pewnie też by chciałyby iść do domu, prawda?

A gdzieeeeeee tam, po co mam do domu iść...

2. Wchodzi pani. Staje na środku księgarni i rozgląda się. Patrzy i patrzy, jakby pierwszy raz na oczy książki widziała, po czym zmierza w moją stronę:

- Przepraszam, czy mają panie podpaski?

3. Nad księgarnią wisi szyld z nazwą i logo. Duży, naprawdę wielgachny. W środku co rusz widać gdzieś nazwę księgarni, na moim identyfikatorze jest nazwa księgarni. No po prostu ciężko nie zauważyć, do jakiej księgarni się weszło.
Wchodzi pani. Rozgląda się, po czym podchodzi do kasy:

- Przepraszam, czy to jest Empik?

No cóż, dla chcącego nic trudnego.

4. Moja sieć księgarń ma nazwę podobną do innej, konkurencyjnej, w dodatku księgarnia, w której pracuję, jest niedaleko konkurencji. Pewnego dnia przychodzi do nas pan i mówi, że po odbiór zamówienia. Ok, szukamy, ale książek nie ma. Przeszukane pod ladą, zaplecze, no zero, nada, null. No to pytam:

- Ale na pewno zaznaczył pan odbiór w naszej księgarni?
- Tak, w waszej! Dostałem nawet potwierdzenie!
- Dziwne, bo my tych książek nie mamy nawet na stanie. Żadnej informacji o zamówieniu internetowym też nie dostaliśmy.
- Ale to na pewno tu! Ja potwierdzenie dostałem! Sms mi przyszedł!
- Ale my nie wysyłamy potwierdzenie smsem.
- Jak nie jak tak! Ja dostałem!!!!!
- Hm... A w jakiej księgarni zamawiał pan te książki?
- No jak to w jakiej?! XYZ!!!!
- Proszę pana, ale to jest księgarnia ABC, XYZ znajduje się ulice dalej.
- Yyyy....
Pan wyleciał z księgarni jakby go sam bies gonił.

5. Idę sobie przez sklep i niosę drabinę, dosyć ciężką i dużą, więc ciężko mi nią manewrować. Gdy nagle na mej drodze staje ONA. ONA doskonale mnie widzi, ale nie ma zamiaru się przesunąć, tylko sunie majestatycznym krokiem przed siebie. Wyminąć jej nie mam jak, bo ciasno, lewitować póki co jeszcze nie umiem.

- Przepraszam panią.
Zero reakcji.
- Przepraszam.
Zero reakcji.
- Przepraszam!
Nadal nic.
- BARDZO PANIĄ PRZEPRASZAM!
Bez rezultatu. Chcąc nie chcąc, musiałam czekać, aż ONA żółwim tempem dojdzie do upatrzonej półki, bo grzmotnięcie drabiną po kostkach raczej nie spodobałoby się szefostwu (a na co miałam wielką ochotę, o ja wredna i niedobra).

6. Historia nie moja, ale opowiedziana mi przez starszą stażem koleżankę.
Okres podręcznikowy. Do księgarni wpada chłopię, na oko tak 2 liceum.

- Dzień dobry, podręcznika do historii szukam.
- A dokładniej?
- No, do drugiej klasy liceum.
- A wydawnictwo?
- A nie wiem.
- Autor?
- A nie pamiętam. Ale miał Stalina na okładce! Pani pokaże, to ja poznam!
Koleżanka zdziwiona, co robi Stalin na okładce podręcznika, ale ok, zgarnęła młodego i poszła szukać tego podręcznika. Pokazuje mu różne podręczniki i nagle młody jak nie zakrzyknie z radości:

- To ta książka! To ta!

No fajnie, szkoda tylko, że na okładce nie był Stalin, tylko Piłsudski.

sklepy

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 378 (406)

#72733

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Księgarniane opowieści.

1. "Niebieska okładka".

Sytuacja pierwsza:
- Dzień dobry, szukam książki.
- Dzień dobry, a jakiej?
- Noooo... nie pamiętam tytułu, autora też nie.
- To może chociaż tematykę?
- No też nie, ale miała taką morską okładkę!

Sytuacja druga:
- Dzień dobry! Dwa tygodnie temu widziałam tu na wystawie książkę, ale nie pamiętam, o czym była, autora i tytułu też nie, w sumie nawet koloru okładki nie pamiętam, ale chciałam ją zobaczyć!
Cóż, witki mi opadły i niestety nie byłam w stanie pomóc pani, bo nie pamiętam, co stało na wystawie 2 tygodnie temu, skoro te zmieniane są co kilka dni...

Sytuacja trzecia:
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
- Szukam książki, taka z Murzynem na okładce.
- A tytuł? Autor?
- Nie pamiętam!
Biorąc pod uwagę, że książek z Murzynem na okładce jest multum...

2. Księgarz musi być wróżką!

Sytuacja pierwsza:
Wchodzi dziewczyna, na oko 25-26 lat.

- Dzień dobry, szukam książki na prezent dziewczynie w moim wieku. Pozytywnej.
- A co ta pani lubi czytać? Literaturę kobiecą? Biografie?
- Nie wiem, co lubi czytać.
- Hm... to może biografia?
- Nie, nie biografia!
- To może powieść obyczajowa? Proszę, ta jest bardzo dobra i pozytywna, osobiście bardzo mi się podobała.
- Proszę mi nie polecać czegoś, co się pani podobało! To ma się podobać tej dziewczynie i ma ładować pozytywną energią!
Odwróciła się na pięcie, trzepnęła drzwiami i tyle ją widzieli.
A ja całkiem oklapłam, bo dziewczyna chyba wymagała, że zamienię we wróżkę i w magiczny sposób odgadnę gust literacki jej znajomej.

Sytuacja druga:
- Dzień dobry, szukam czegoś na prezent ślubny, ale nie mam pojęcia, co kupić.
- A co młodzi lubią czytać?
- Nie wiem.
- To może coś uniwersalnego? Może jakiś album o podróżach?
- Nie wiem.
- Ewentualnie może coś o Polsce? Mamy przepiękne albumy?
- Nie wiem...
- To może ładna książka kucharska?
- Nie wiem.
- (tu już rozpacz mnie łapie) A może coś z klasyki literatury?
- Nie wiem.
Męczyłam się z panią "Nie Wiem" dobre 10 min, aż w końcu stwierdziła, że ona jednak później kupi ten prezent...

3. "Strażniczka Teksasu".
Nasza księgarnia ma swoją listę bestsellerów, na której czasami stoją bardzo dziwne tytuły, np. takie "50 twarzy Greya" obok książki religijnej. Zdarzyło się, że bodajże na 3 miejscu, stały "Księgi Jakubowe" Tokarczuk. Pewnego dnia do księgarni wpada pani, na widok topki zatrzymuje się jak wryta i jak nie ryknie:
- A DLACZEGO WY PROMUJECIE TĘ KSIĄŻKĘ?!
- To nie my ustalamy listę bestsellerów, jest tworzona na podstawie wyników sprzedaży.
- Ale ta książka szykanuje Polskę! Polaków! Gloryfikuje Żydów! Gdyby pani mieszkała w państwie islamskim, to już by pani za to nie żyła!
I fruuuuuuu, po strażniczce został tylko wiatr w księgarni, a ja z koleżankami długo się zastanawiałyśmy, co to miało być.

4. Casanova.
Kasuję łysawego faceta, tak 50+.
- Kartą płacę. I, huehuehue, możemy się zbliżyć, huehuehue.
- (z kamienną twarzą biorę kartę i wkładam do terminala, bo zbliżeniowo i tak nie przejdzie.)
- O, ale widzę, huehuehue, że pani woli włożyć, huehuehue.

Och, ach, ależ z ciebie zabawny koleś.

Na razie tyle, jeśli się spodoba, postaram się wrzucić coś jeszcze.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 329 (375)
zarchiwizowany

#72114

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zeszłego roku upragniony i wyczekany urlop postanowiłam spędzić nad morzem. Jak pomyślałam, tak zrobiłam, rezerwacje porobione, walizka w łapę i hajda skoro świt na ciapąg! I tu nastąpił pewien drobny problemik. Otóż jestem osobą niewysoką i drobną (mam zawrotne 154 cm wzrostu), w "normalnych" warunkach niełatwo jest mi wdrapać się do pociągu, a co dopiero mając wielką i ciężką walizkę. I tak sobie stoję i kombinuję, co z tym fantem zrobić i jak to to wpakować do pociągu. Podnieść i wrzucić nie da rady, bo zwalę sobie na łeb, wdrapać się razem z walizą też nic z tego. Rozglądam się, coby poprosić kogoś o pomoc i nagle widzę JEGO! Pracownik kolei, stoi kilka metrów ode mnie i przygląda się, co też ja wyczyniam od dobrych paru minut. Ucieszona, że trafiłam na swego księcia na białym koniu grzecznie proszę:

[Ja]: Przepraszam, czy może mi pan pomóc wsadzić walizkę do środka?
["Książę"]: NIE! JA TU NIE JESTEM TRAGARZEM!

Cóż, trochę mnie zatkało, bo w końcu nie prosiłam, żeby targał mi walizę aż do Gdyni. Na całe szczęście naszą rozmowę słyszał pan siedzący już w przedziale, który wyszedł i mi pomógł wnieść to cholerstwo.

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 69 (181)
zarchiwizowany

#72111

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przedstawię dwie historie z babciami w roli głównej (w których, o dziwo, tylko jedna była piekielna).

Historia nr 1.

Sytuacja miała miejsce w busie komunikacji regionalnej. Razem ze mną do busa wsiadła też jeszcze jedna dziewczyna, a że pojazd niewielki, cóż, przyszło nam stać. Ale nagle dziewczyna zauważyła, że jest jedno wolne miejsce, tylko... No właśnie. Wolne miejsce jest, ale od strony okna, tyle że leży na nim torba. A miejsce obok zajmuje jej właścicielka, starsza kobieta, ciut nie dama wręcz (kapelusz, futro, pełny makijaż, blond loki i wiek dobre 60+). I nie zamierza się z tego miejsca ruszyć. Dziewczyna grzecznie pyta, czy pani mogłaby się przesunąć. Kobieta nic. Dziewczyna ponawia prośbę. Kobieta ostentacyjnie odwraca się do okna. Dziewczyna prosi po raz trzeci, nadal bardzo grzecznie. I jest! Reakcja! Acz najmniej oczekiwana, bo starsza, elegancka pani odwraca się i wypala:

- ZAMKNIJ RYJ!

Zarówno dziewczynę jak i mnie zatkało dokumentnie...

Historia nr 2.

Również autobus, tym razem PKS stojący w zatoce na dworcu i czekający na godzinę odjazdu. Wsiadłam sobie spokojnie, zajęłam miejsce zaraz za kierowcą i miałam względny widok na drzwi. W pewnym momencie do autobusu próbowała wejść babcia, z wielką torbą i o lasce. Autobus jest dosyć wysoki, czasami mi jest ciężko wdrapać się do środka, żeby się do niego wdrapać (niski wzrost nie pomaga), więc co dopiero taka starowinka. Próbuje raz, nie udaje się. Próbuje drugi - nadal nic. Pomyślałam, że pewnie za trzecim razem się uda. Próbuje trzeci, nadal nic. Myślę sobie, że pewnie kierowca jej pomoże. Babcia próbuje czwarty raz i nadal nic. Nie wytrzymałam, wstałam, pomogłam kobiecie wejść. Co w tym czasie robił kierowca? Oparł się wygodnie o kierownicę i przyglądał, jak starsza kobieta się męczy.
Poniekąd też byłam piekielna, bo mogłam pomóc staruszce wcześniej, a nie czekać na kierowcę. Ale serio, siedzieć i przyglądać się męczącej się starszej kobiecie, jakby to było niezwykłe widowisko?

komunikacja_miejska

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (34)

1