Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Silimarillo

Zamieszcza historie od: 25 lutego 2017 - 8:29
Ostatnio: 2 lutego 2022 - 20:00
  • Historii na głównej: 13 z 13
  • Punktów za historie: 2317
  • Komentarzy: 73
  • Punktów za komentarze: 295
 

#87551

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś chciałbym opisać swoją piekielną (w pewnych zachowaniach) współpracownicę. Ma ona swoje takie małe piekielne zachowania którymi potrafi podnieść ciśnienie, jednak ostatnio podniosła na tyle że dla oczyszczenia to opiszę.

Słowem wstępu mieszkam z matką i dużo młodszym bratem. Brat ma 10 lat więc dysproporcja spora, ojciec nie żyje, reszta rodzeństwa się rozjechała. I chcąc nie chcąc stałem się dla niego czymś w rodzaju ojca, ponoszę koszty jego utrzymania no bo przecież nie wypnę tyłka na mamę i nie powiem "radź se".

No i tu do akcji wkracza moja piekielna "koleżanka" z pracy. Nadchodzą święta, firma rozdaje bony świąteczne. Ja jako pracownik z krótkim stażem dostaję sporo mniej, oczywiście nie mam o to pretensji, po prostu rozmawiamy o tym w przerwie. I zeszło na tematy utrzymania domu, różnych wydatków itp. W pewnym momencie pani piekielna wypala z tekstem że ja to się nie mam co martwić (wysokością bonu) bo nie mam ŻADNYCH obowiązków. Jeszcze to podkreśliła dobitnie, że ŻADNYCH. Ja zonk, skąd ona może mieć pojęcie co ja mam a czego nie. Bo jesteś młody. I już. Z racji wieku nie masz prawa mieć obowiązków, wydatków czy potrzeb. Na moją oponencką odpowiedź wypaliła: " Aha, na pewno. Co ty możesz mieć w tym wieku? Tylko zastanawiać się gdzie pojedziesz na imprezę. " No ku***a witki opadły. Ja idiota zamiast pominąć ją milczeniem zaczynam jej tłumaczyć że brat, że utrzymanie domu itp. A ona na to że co mnie obchodzi mój brat przecież to matki problem żeby go utrzymać. A w ogóle jak to brat to nie to samo bo utrzymać dziecko to co innego. a jak masz w tożsamej sytuacji utrzymywać brata to tak samo nie działa. Nie miałem nigdy o niej dobrej opinii ale teraz to już wiem że zbyt wysokiego ilorazu inteligencji to ona nie ma.

Praca

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (174)

#86837

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Praca w obecnej firmie coraz bardziej mi nie odpowiada, więc powoli szukam nowej. I to co w ten weekend doświadczyłem w ramach tej pracy poszukiwania przechodzi wyobrażenie normalnego człowieka.

Widzę na popularnym serwisie ogłoszeniowym ofertę pracy. Jako kierowca busa w hurtowni, pasuje mi to. W ogłoszeniu żadnych szczegółów, nie ma proponowanej pensji tylko same frazesy o ugruntowanej pozycji firmy, dynamicznym zespole itp. Podany nr telefonu do kontaktu, więc dzwonię. Odbiera jakiś pan, najprawdopodobniej właściciel. No więc po krótkim monologu o tym że mu potrzeba kierowcy i dlaczego, pytam się go o wymiar godzinowy. Ten jakby nie usłyszał, tylko gada że takie trasy, tu się wozi... Pytam się go więc o zarobki. Słyszę odpowiedź: "odpowiednie". Ja już lekki karpik, o co tu chodzi. Więc podchodzę do tematu z innej strony, pytam się na jakiej zasadzie wypłacana jest pensja, czyj jest stała czy za godziny, czy za kilometry... Pan biznesowy Janusz strzela takimi tekstami jak "nie będziesz pokrzywdzony", " dam ci zarobić". Ja w końcu zirytowany prosto z mostu pytam się czy dowiem się czegoś konkretnego o zarobkach albo kończymy rozmowę. On na to z wielką złością, że się ludziom w dupach poprzewracało bo się tylko o pieniądze pytają (!) i tylko same wymagania (!), o pieniądzach się rozmawia jak się do pracy przyjdzie.

Ręce mi opadły do samej ziemi. I co najgorsze to nie był jedyny przypadek takiego januszostwa, przy kilku telefonach "pracodawcy" kręcili jak mogli.

Poszukiwanie pracy

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (194)

#85780

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak mnie śmieszy, a jednocześnie żenuje i wkurza stosunek Polaków do picia alko. I to nie tylko wąsatych Januszy, ale również wielu innych, młodych również. Nie piję alkoholu w ogóle od trzech lat, nie z jakiegoś szczególnego powodu, po prostu nie lubię. Wcześniej jak głupi zmuszałem się co raz bo przecież każdy chce mieć znajomych, a znajomi co rusz zapraszają na picie.

A teraz, gdy mówię że nie pije, zaczyna się dociekanie. Kierujesz? Lekarz ci zabronił? Niektórzy bez cienia żenady twierdzą że miałem problem z alkoholem i nie piję po odwyku. Pojeby. Zmyśliłem sobie historyjkę, że nie mogę z powodu choroby. Tak, że niby kilka kieliszków i poważne konsekwencje. A gdzież tam, nieustraszonych tropicieli to nie zraża. A chodziłeś do drugiego lekarza potwierdzać? A na pewno tak poważne konsekwencje? A nie pierdziel, raz się napijesz nic ci się nie stanie.(!)

Wcześniej zanim wymyśliłem tą historyjkę i po prostu mówiłem, że nie lubię, niektórzy robili ze mnie wariata, no bo jak to tak nie lubić pić, on jest nienormalny.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 143 (191)

#85725

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja siostra wyszła za mąż za rolnika. Jak się człowiekowi mentalność może zmienić to się nie spodziewałem.

Pracuję fizycznie w takim typowym zakładzie "przy taśmie". Robota nie lekka ani nie ciężka, w sumie to w sam raz. Jednak według siostry to ja się opier****. Ja w ogóle nie pracuję, bo jej mąż to dopiero pracuje. Bo on rano wychodzi do obory, to wieczorem wraca. Za każdym razem gdy tylko jest poruszany temat pracy, to od razu załącza się jej tryb przypominania kto tu jest herosem pracy, a wy to w ogóle się wstydźcie, że tyle nie pracujecie.

Ogólnie to zlałbym ją ciepłym moczem, no ale często bywa u nas w domu, i mam z nią częsty kontakt. Ostatnio czara się przelała, gdy zaczęła gadać, że nic nie osiągnę w życiu, bo sobotnim popołudniem uderzyłem w parominutową drzemkę.

Co najśmieszniejsze, poza tym faktem to normalna osoba XD

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (146)

#85411

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój kumpel miał dziewczynę. Byli ze sobą długo, pewnie ze trzy-cztery lata. Zamarzyło mu się w końcu złapać oddech i pojechać na wakacje, no ale że jest zajętym człowiekiem, długie wakacje w ciepłych krajach odpadają, wymyślił sobie więc, że pojadą chociaż na weekend do Wrocławia.

No i wszystko fajnie, hotel zabukowany, podróż zaplanowana, ale traf chciał, że na ostatnią chwilę wypadła jego dziewczynie możliwość pojechania na zagraniczny staż ze szkoły. Wcześniej się nie załapała, ale była na liście rezerwowej, ktoś wypadł, no i jedzie. Niestety zgrało się to z ich wyjazdem.

Kumpel zmartwiony, bo już zapłacił, a tu dupa. W końcu dogadali się, że niech jedzie sam, najwyżej kiedy indziej wybiorą się razem. No i wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że, korzystając z okazji, chciał zabrać kogoś jeszcze. No i ich związek nie przetrwał tej próby. Dziewczyna rzuciła go, bo stwierdziła, że pod jej nieobecność będzie ją zdradzał z tą osobą. No bo chciał zabrać ze sobą inną dziewczynę.

Powiecie moi mili, co w tym dziwnego? Historia, jakich wiele. Wszystko byłoby cacy, gdyby nie to, że tą drugą dziewczyną była... Jego rodzona siostra. XDXD

Wycieczka

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 123 (177)

#85385

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielnym dentyście.

Z racji zmiany pracy, musiałem zmienić też dentystę. Ponieważ w nowej pracy tak naprawdę mogę coś załatwić tylko w piątek bez brania urlopu, a poprzedni dentysta w piątki nie przyjmował, zacząłem rozglądać się za innym. W końcu nadszedł ból zęba, i padło na gabinet X. Ząb zatruty miałem na pogotowiu dentystycznym, dostałem zalecenie, żeby iść do dentysty i robić leczenie kanałowe.

W końcu zachodzę do feralnego gabinetu. Mówię, co i jak, siadam na fotelu i działamy. Kanały wyczyszczone, opatrunek założony. Dostaję rachunek: 250 zł. Ja lekki karpik, trochę drogo, a to nie koniec leczenia. Pytam się dentystki, ile jeszcze do tego będę musiał dołożyć. Pada kwota "około stu złotych". No nic, nietanio ale i nie tak strasznie drogo.

Przychodzi dzień drugiej wizyty, siadam na fotelu. Po skończonym zabiegu (leczenie nieskończone, plomba do założenia na kolejnej wizycie!) na stole ląduje karteczka z kwotą 230 zł. Mnie lekko ścięło. Mówię, co i jak, to chyba pomyłka, płaciłem wcześniej 250 i była mowa o kwocie 100 złotych dopłaty. Lekarka struga głupa, że nic nie wie, ona nic nie mówiła. I tak tym sposobem niecałkowite leczenie zęba kosztowało mnie 500 zł, choć mowa była o innych kwotach. A najgorsze jest w tym to, że ubiegać się o pieniądze nie mam jak, bo oficjalnie wszystko zgodnie z cennikiem.

A ja, głupi, zamiast zażądać najpierw cennika i wyceny świadczenia, uwierzyłem kwocie rzuconej przez dentystkę, czego nie mam jak udowodnić. Janusze medycyny.

Dentysta gabinet stomatologiczny

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (182)

#85256

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czego ja ostatnio doświadczyłem, to do tej pory nie mogę uwierzyć. Siedzimy sobie na ławeczce w ogródku, miła atmosfera, popijamy piwko. Jestem ja, mój kumpel u którego jesteśmy, jego siostra z chłopakiem, i bohaterka akcji, siostra tego chłopaka. Z koleżankami.

Ogólnie mój znajomy ma nawet nie lekką nadwagę. Jednak wszyscy wiedzą że to z powodu choroby, bodajże to się nazywa insulinoodporność czy jakoś tak, nigdy nie wnikałem. No więc sielanka trwa, piwko się pije aż po jakimś czasie siostra chłopaka, dajmy jej powiedzmy na imię Kasia, zaczyna dawać niewybredne przytyki do wagi kolegi, nazwijmy Mateusz. Z początku nie zwracał na nią uwagi, ale zaczynała się coraz bardziej rozzuchwalać. On nie reagował, bo według niego nie chciał wyjść na dupka, że kłóci się z siostrą tego chłopaka, do tego gdy pierwszy raz się z nią widzi. No ale po pewnym czasie stało się to nie do wytrzymania, tym bardziej że dołączyły się do "zabawy" koleżanki Kasi. Dodajmy że ani siostra Mateusza, ani jej chłopak nie widzieli w tym nic złego.

Gdy już naprawdę to już nie były przytyki, tylko wyzwiska, zareagowałem. Kulturalnie zwróciłem jej uwagę że to co robi jest nieeleganckie. Zostałem zbyty hasłem "ale o co ci chodzi, przecież nic nie robię". Na jakiś czas pomogło, ale nie na długo.


Gdy już Kasia z koleżankami wróciły do obrażania Mateusza ze zdwojoną siłą, Mateusz nie wytrzymał. Powiedział jej kilka słów do słuchu, i zauważył że ona wyzywając go od grubasów sama wcale lepiej nie wygląda (dodajmy że nazwać się jej figury zgrabną nie dało, może nie była jakaś mocno gruba, ale na pewno nie kształtna. Powiedziałbym nawet, że "rozlana".) Impreza zatrzymała się w miejscu. Nagle jego siostra z chłopakiem, i koleżanki Kasi naskoczyli na niego, że jak może być takim chamem, przecież jej teraz będzie przykro, jak można wypominać komuś że jest gruby(!). I wyszło na to, że to on bezpardonowo zaatakował ją, a ona była niewinna. Tak to zostało przedstawione jego rodzicom.

Do tej pory nie mogę uwierzyć jak do tego doszło. To przechodzi moje wyobrażenie...

Impreza ogród

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (180)

#84768

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Siedzę sobie na ławeczce, wpatrując się w wodę naszego lokalnego zalewu.

Idą dwie dziewczynki, jedną kojarzę, ma jakieś 12, najwyżej 14 lat. Drugiej nie znam, ale z wyglądu na starszą nie wygląda. I ta druga właśnie zachowuje się co najmniej niestosownie w stosunku do swojego wieku.

Ubrana jest tak kuso, jak to możliwe - top (w sumie wyglądający jak sportowy stanik) i spodenki zmierzające już w majtki, tak że sporo pośladka na wierzchu. Kręci tyłkiem w sposób jednoznaczny, uaktywnia wdzięczenie się, gdy mija jakiegoś chłopaka. Przechodząc koło mnie, przejeżdża językiem po wargach w sposób niepozostawiający złudzeń.

Tak mnie zamurowało, że nawet nie byłem w stanie zwrócić jej uwagi. Przepraszam za stwierdzenie, ale wyglądała jak stereotypowa karyna szukająca bolca. Przypominam, że miała nie więcej jak 14 lat.

Co się dzieje z dzisiejszym światem? Ja rozumiem, że dzieci szybciej dorastają, ale żeby aż tak? Gdzie byli rodzice, wypuszczając ją w i być może nawet kupując jej takie ciuchy?

Do tej pory jestem zszokowany.

Ławka Zalew Miejsce Publiczne

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 129 (191)

#82239

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chciałbym opisać swoją niedawną sytuację z przedstawicielem grupy społecznej jaką są Janusze biznesu. Otóż zaoferowano mi pracę, tzw. szybki strzał. Owy Janusz posiada salę bankietową, na tej sali pracownika, można by go nazwać konserwatorem, po prostu robił to co akurat było trzeba. Pan konserwator zaniemógł, a że w pobliżu czaiły się chrzciny wyprawiana na tej sali, trzeba było skosić trawę. Janusz poprosił swoich pracowników (kucharki, sprzątaczki itp.) by rozejrzały się czy ktoś nie chciałby tego dnia dorobić na szybko przy koszeniu. Znajoma mnie poinformowała o zdarzeniu, a ja jako że miałem czas wolny zgodziłem się, parę złotych zawsze wpadnie.

No więc udałem się tam, Janusza nie było, znajoma wskazała mi gdzie znajdują się kosiarka i kosa spalinowa, więc uzupełniłem płyny w sprzęcie i do roboty. Plac był ogromny, więc zajęło mi to około 4 godzin. Skończyłem, zadowolony idę na salę poinformować o wykonaniu zadania. Janusza nadal nie było, zgłosiłem się do jego matki, która sprzątała w kuchni. Jako, że ona nie jest decyzyjna w sprawie pieniędzy trzeba czekać na właściciela. Zadzwoniła do syna, ten stwierdził, że będzie za jakieś 2 godziny, ale jak chcę mogę na niego poczekać i wykonać jeszcze jedne zadanie, mianowicie przegląd stołów. Stoły mają nóżki montowane na wkręty, po imprezie często trzeba podokręcać, lub wymienić nogę. OK, nie miałbym co robić w domu, a tak wpadnie może trochę więcej kaski.

Zrobiłem co miałem zrobić, w tym czasie Janusz przybył, lecz zamiast rozliczenia miał dla mnie kolejne zlecenie. I kolejne. I następne. W końcu spędziłem tam około 10 godzin, styrałem się niemożliwie (noszenie solidnych krzeseł do sali z magazynku umieszczonego po drugiej stronie podwórza to mocno wyczerpująca praca). W międzyczasie Janusz ulotnił się z terenu sali, wypłatę pozostawił matce. Seniorka z mocno zawstydzoną miną wręcza mi 50 złotych. Delikatnie się zdenerwowałem, bo zagadałem podczas gdy był na sali, ile bym mógł na tej pracy zarobić, odpowiedział mi że "krajową godzinówkę", wychodziłoby na to, że przynajmniej 13 zł\h jak wynosi teraźniejsza płaca minimalna.

Po zdobyciu nr telefonu do niego, dzwonię i pytam się, czy przypadkiem nie stroi sobie żartów. On odpowiada jak typowy Janusz z mema (gościu około 50-tki na oko) "Byście chcieli młodzi żeby wam kokosy płacić za nic, na piwo ci wystarczy, więc powinieneś być zadowolony". Zagotowało się we mnie.

Biznes Janusza

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 200 (226)

#79263

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję na publicznym stanowisku, mianowicie w wydziale komunalnym w moim mieście. Mam różne zadania, jednak 90% mojej pracy to koszenie trawy na publicznych placach, przy drogach itp.

Wykonuję sumiennie swoją pracę, aż nadchodzi godzina 11, co równa się z przerwą śniadaniową. Oczywiste jest, że nie będę leciał kilka kilometrów na bazę, żeby zjeść kanapkę, więc siadam sobie kulturalnie na poboczu i konsumuję.

Jem sobie, jem, w trakcie spożycia przejeżdża obok mnie starszy dziadek na rowerze. Patrzy na mnie, jakbym co najmniej zabił mu całą rodzinę. No nic, często spotykam się z brakiem szacunku do ludzi wykonujących tego typu pracę jak moja, w końcu ludzie dbający o porządek, śmieciarze czy szambiarze, to gatunek podludzi. No nic, świat się nie zawalił, jem dalej.

Przy konsumpcji drugiej kanapki dziadzio znów przelatuje obok mnie. Mina jeszcze bardziej sroga. Po dojedzeniu śniadania, jako człowiek palący, odpalam sobie upragnionego szlugareska. W tym momencie dziadzio wykonywał trzecią pętlę - i wreszcie udało mu się wyhaczyć odpowiedni moment: „Ty skur... taki owaki, ja płacę podatki z mojej emerytury, żeby taki opier...acz jak ty siedział sobie i się op....lał? Co ty sobie, gówniarzu, wyobrażasz!”.

I tym podobne wyzwiska. Zagroził mi również doniesieniem do urzędu, co mnie trochę przestraszyło, bo wiadomo, sytuacji nikt więcej nie widział, ja dopiero co przyjąłem się do pracy, istnieje duża możliwość, że uwierzą w jego rewelacje.

Jak powiedział, tak zrobił. Jeszcze tego samego dnia popedałował do urzędu donieść, jakich to nieuczciwych gówniarzy zatrudniają. Na szczęście nikt się jego rewelacjami nie przejął, gdyż, jak się później dowiedziałem, był to znany donosiciel o wyrobionej renomie świra.

Czy naprawdę ludzie, którzy pracują na widoku nie mają prawa do chwili oddechu?

miasto

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 259 (269)