Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

TaDziewczyna

Zamieszcza historie od: 31 maja 2017 - 19:01
Ostatnio: 29 listopada 2023 - 22:37
  • Historii na głównej: 7 z 8
  • Punktów za historie: 1084
  • Komentarzy: 64
  • Punktów za komentarze: 363
 

#90297

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako dziecko chciałam mieć królika. Kupiłam sobie książkę o królikach i przeczytałam ją tyle razy, że znałam ją na pamięć. Miałam swój pokój. Byłam jedną z najlepszych uczennic w szkole. Lekcje zawsze miałam odrobione, lektury przeczytane. Nigdy nie było ze mną problemów. Nie można więc było powiedzieć, że jestem nieodpowiedzialna.
Na królika nie zgodził się mój ojciec. Powodu nigdy nie podał. Mną i rodzeństwem interesował się dopiero jak chciał czegoś nam zakazać albo nawrzeszczeć, że mamy mu nie przeszkadzać. Poza tym jadł, spał, był w pracy albo oglądał telewizję/przesiadywał przed komputerem.
Dla niektórych to może być drobnostka, ale jakoś nie mogę mu tego zapomnieć.

ojciec

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (151)

#90266

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o mojej kuzynce, z którą (mam nadzieję) nie mam już kontaktu.

Ewelinka kiedyś miała grupkę znajomych, pracę, zainteresowania. A później poznała nowego faceta, Szymona.

Szymonowi nie podobało się towarzystwo znajomych. Na spotkaniach siedział z obrażoną miną. Po kilku miesiącach związku Ewelinka zerwała kontakt ze znajomymi i żaliła się, że tacy są źli i kazali jej wybierać między nimi a Szymonem. Żaląc się mi zapomniała, że znam jej (już byłych) znajomych, więc wiem, że było dokładnie odwrotnie - Szymon kazał jej wybrać, a ona bez mrugnięcia okiem ich olała. Niektórych z nich znała od gimnazjum. Zainteresowania Ewelinki też Szymonowi nie odpowiadały, więc z nich zrezygnowała.

Szymon organizował Ewelince czas: zabierał do kina, na koncerty, na wycieczki. Rzadko się wtedy odzywała. Głównie gdy pokłóciła się z Szymonem.

Po około roku wydarzyła się rzecz straszna - Szymon postanowił zostawić Ewelinkę. Ona nie dopuszczała do siebie tej informacji. Nawet nie chciała się od niego wyprowadzić. I nagle okazało się, że Ewelinka jest w ciąży. Zwycięstwo, Szymon jej nie zostawił. W opowieściach Ewelinki oczywiście oboje chcieli dziecka i od dawna je planowali. Pracę rzuciła, bo "dziecko najważniejsze" i "praca już jej nie interesuje".

Tylko że coś się zmieniło - Szymon przestał organizować czas Ewelince. Znajomych i pracy już nie miała. Mieszkamy w tym samym mieście, więc zostałam jej ja. Nagle chciała się spotykać co kilka dni, żeby opowiadać o sobie, o ciąży, o zakupach, o remoncie łazienki i o innych sprawach, które aktualnie się wokół niej kręciły. Nigdy nie pytała co u mnie. Wzmianki na temat moich spraw kwitowała z reguły czymś w rodzaju "aha".

Ewelinkę niestety pewna sprawa bardzo bolała - dziecko (powiedzmy Marcinek) ma już prawie roczek, a Szymon dalej nie chciał się oświadczyć. Zbliża się mój własny ślub, więc Ewelinka uznała, że Szymon powinien oświadczyć się jej na moim weselu. A ja powinnam pomóc jej go przekonać. Próbowałam jej wytłumaczyć, że to dość absurdalne. Zaczęła mnie namawiać, że to dla dobra jej dziecka. Gdy odmówiłam zaczęła na mnie krzyczeć, że jestem potworem i zniszczę życie Marcinka. Wtedy wyprosiłam ją z domu i powiedziałam, że ma więcej nie przychodzić.

Minęły dwa tygodnie, a Ewelinka się nie odezwała. I oby tak zostało.

kuzynka

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (173)

#87540

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W poprzedniej pracy poznałam kilka osób, z którymi do tej pory utrzymuję kontakt. Jest wśród nich Tomek (imię zmienione). Tomek był sympatyczny, kulturalny, miło przebywało się w jego towarzystwie. Do czasu. Tak samo jak ja zmienił pracę. I od tamtego czasu się zmienił.

1. Tomek często chce się spotykać. Nie ma w tym nic złego, ale wiadomo - nie zawsze jest tak, że kilka osób ma czas w tym samym momencie. Tomkowi nie wystarcza "nie mam czasu", czy "mam już plany". Musisz się wytłumaczyć, dlaczego nie masz czasu i jakie masz plany. Tomkowi nie zawsze odpowiada powód, często próbuje je podważać i marudzić, że "na pewno dasz radę przyjść". Któregoś razu stwierdził, że dam radę spotkać się o godzinie 20:00 skoro o 19:30 wrócę z pracy po nadgodzinach (pracowałam od 7:00). W obecnej sytuacji spotkania odbywają się online, ale nacisk jest ten sam. Komuś nie odpowiadała godzina, ale co z tego? Godzina ustalona przez Tomka to "ostateczny termin" (tak, padły takie słowa)

2. Jeśli np gramy w planszówki, to Tomek musi wybrać w jaką gramy. Inaczej jest znudzony, gra mu się nie podoba i stara się pokazywać to przy każdej możliwej okazji.

3. Przykładowa rozmowa z Tomkiem
T: Dawno się nie widzieliśmy. Co tam u ciebie słychać, bo u mnie... (15 minut opowieści) To ja muszę iść, cześć!
Czasami da się wcisnąć z jedno zdanie, ale Tomka średnio to interesuje. Kontynuuje swoją opowieść. Kilka miesięcy temu dostałam awans. Tomek dalej nie wie, bo nie miałam kiedy wcisnąć tej informacji pomiędzy opowieści o remoncie, chorobie psa, wizycie u kolegi ze studiów i jego pracy

4. Tomek był na wycieczce. Na spotkaniu oczywiście o tym musiał opowiedzieć. Zrobił to w stylu "O 10:00 była zbiórka, o 14:00 dojechaliśmy, rozpakowaliśmy się, poszliśmy tam, zjedliśmy obiad, poszliśmy tam, poszliśmy spać, następnego dnia o tej i o tej...". Po kilku minutach zaczęły się pojawiać dygresje ze strony "słuchaczy", żarciki, itp. Czekał aż pojawi się cisza przez kilka sekund, albo nawet przerywał i kontynuował swoją opowieść.

5. Zakaz przemieszczania się w sylwestra? Tomek stwierdził, że można zrobić spotkanie online. Wpadł na ten pomysł kilka dni temu, ale nie wpadł na to, że ludzie mogli mieć plany. "Ale jak to macie plany? Przecież nie można się przemieszczać, więc na pewno macie czas!". Wieczór filmowy z narzeczonym to jego zdaniem żadne plany i przecież co nam szkodzi zamiast tego posiedzieć z nim przed kamerką.

Cóż... Chyba czas urwać kontakt.

Znajomy

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (166)
zarchiwizowany

#81976

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Gdy miałam z 6 lat, mieliśmy psa płci żeńskiej. Wabiła się Kajka. Któregoś dnia jakimś sposobem wydostała się poza ogrodzenie. Efektem tego wypadu były dwa szczeniaczki. Rodzice zgodzili się, żeby szczeniaczki zostały (a przynajmniej tak nam się wydawało). Nazwaliśmy je Kapselek i Bianka.
Niestety, po jakimś czasie szczeniaczki zniknęły. Jak kamień w wodę. Było sporo płaczu, bo przywiązaliśmy się do nich.
Teraz już wiemy co się naprawdę wydarzyło. Znajomy ojca, powiedzmy Wiesiek, był u nas kilka dni temu. Rozmowa zeszła na temat psów no i wydało się, że ojciec oddał Kapselka i Biankę Wieśkowi. Bo po co nam było tyle psów. A tak w ogóle to mamy mu głowy nie zawracać.

ojciec

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (28)

#80394

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o ciotce i kuzynce. Ciotka ma lat ponad 60, a kuzynka (czyli jej córka, nazwijmy ją Zosia) ponad 40.

Zosia nie mogła za bardzo wychodzić z domu. Gdy próbowała, słyszała od ciotki wyrzuty typu "ty idziesz się bawić, a ja tu muszę siedzieć sama" (wuj zmarł już dawno temu, Zosia z tego co wiem była wtedy nastolatką). Poddawała się więc i siedziała w domu.

Minęło trochę czasu, Zosia dorosła i postanowiła poszukać pracy. Gdy udało jej się gdzieś zatrudnić, ciotka okropnie się oburzyła. Jak to tak? Na pół dnia ją będzie zostawiać? Poszła więc do miejsca pracy Zosi, zrobiła karczemną awanturę i doprowadziła w ten sposób do jej zwolnienia. Zosia od tamtej pory już pracy nie szukała.

Kilka lat temu siostra i szwagier odwiedzali rodzinę bliższą i dalszą w celu rozdania zaproszeń na ślub. U ciotki i kuzynki byłam z nimi również ja. Ciotka podziękowała za zaproszenie i powiedziała, że nie przyjadą, bo "nie mają zdrowia". Zosia siedziała i nie odezwała się ani słowem. Na ślubie nie pojawiła się żadna z nich.

Zosia przez cały czas mieszka z ciotką. Nie wyszła za mąż, nie ma własnych dzieci. Od lat cierpi na depresję. A ciotka do tej pory nie rozumie, że zniszczyła córce życie.

ciotka

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 210 (224)

#78773

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakieś 10 lat temu, gdy miałam kilkanaście lat, w domu był tylko jeden komputer. Stał w moim pokoju, mama kupiła go dla mnie. Od zawsze lepiej uczyło mi się późnym wieczorem i często do tego potrzebny był komputer. No i jak to nastolatka lubiłam popisać ze znajomymi lub jakimś chłopakiem (ktoś jeszcze pamięta gadu-gadu i naszą-klasę?). W czym problem? W zachowaniu ojca.

1. Jak każda nastolatka, potrzebowałam prywatności. Mój ojciec za bardzo tego nie szanował. Ładował się do mojego pokoju bez pukania, bo oni "musi" skorzystać z komputera teraz natychmiast. Skąd cudzysłów? Bo polegało to na grze w pasjansa albo przewijaniu znajomych na naszej-klasie w górę i w dół. Najgorzej było gdy ubyło mu tych znajomych - przewijał tyle razy aż ustalił kto go usunął. Nieważne czy odrabiałam lekcje, czy się uczyłam, czy z kimś pisałam - miałam natychmiast to wszystko rzucić. Nie było opcji, żeby poczekał chociaż te parę minut, bo stawał tuż za mną i coraz głośniej wrzeszczał.

2. Chciałam pospać w sobotę? Nie ma mowy! O 7 rano miałam pobudkę, bo przecież trzeba przejrzeć znajomych na naszej-klasie! Nawet zamykanie na klucz nie działało, bo nawalał (pukał to za mało powiedziane) w drzwi. Dopiero mama odciągała go od tych drzwi po kilku minutach. Przyszła do mnie koleżanka? A co tam, przesiadywał u mnie w pokoju i nie pozwalał się wyprosić.

3. Najgorzej było gdy zostawał sam w domu. Wtedy po powrocie zastawałam dłuuuugą listę pornosów w historii przeglądarki...

dom

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (206)

#78650

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z tego co zauważyłam poziom empatii na piekielnych nie jest zbyt wysoki, ale trudno. Być może chociaż część osób skłonię do refleksji.

Jestem bardzo spokojną osobą, ale od dziecka mam jeden problem. Bardzo denerwują mnie dźwięki typu mlaskanie, siorbanie, itp. Denerwują to mało powiedziane - one wywołują u mnie furię! Te dźwięki sprawiają mi fizyczny i psychiczny ból. Gdy jednak w domu zwracałam na to uwagę, rodzice krzyczeli na mnie, więc z czasem przestałam o tym mówić. Jakiś czas temu dowiedziałam się, że nie jestem jedyną osobą z takim problemem i że nawet ma on nazwę - mizofonia.

Powiedziałam o tym w domu. Zero reakcji. Nic się nie zmieniło. Dalej sobie coś wymyślam. Dlatego zaczęłam posiłki jeść w samotności. Oczywiście pretensje, bo jak to tak? Stwierdziłam jednak, że nie mam zamiaru przechodzić przez mękę dla kogoś, kto nie jest w stanie na moją prośbę powstrzymać mlasków, cmokania i siorbań. Podejście niektórych znajomych jest identyczne. Albo z tego żartują albo ignorują problem.

Czy naprawdę zamykanie ust w czasie żucia to taki ogromny problem? Albo użycie nitki dentystycznej lub wykałaczki do wyjęcia resztek jedzenia spomiędzy zębów jest takie niewykonalne?

mizofonia

Skomentuj (79) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 153 (267)

#78536

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu trafiłam na stronę z quizami, opowiadaniami i ankietami. Publikowane tam treści tworzone są przez użytkowników strony. Większość z nich to dzieciaki z gimnazjum, ale zdarzają się i osoby około 20 lat.

Od dziecka uwielbiam Harry'ego Pottera. Na tej stronie znajduje się wiele opowiadań interaktywnych typu fanfiction. Pod każdym opowiadaniem jest możliwość komentowania. Jakość opowiadań jest różna. W wielu z nich jest mnóstwo błędów ortograficznych i gramatycznych. W niektórych brakuje logiki, np. nikt nie interesuje się zaginięciem dziecka, jedynie jej przyjaciele raz na kilka miesięcy rzucają zdanie w stylu "Ciekawe gdzie ona jest", albo uczniowie w latach 90' oglądają w pociągu jadącym z Hogwartu filmy na laptopie. Kilka razy pozwoliłam sobie skomentować takie opowiadania. Nikogo nie obrażałam, jedynie zwróciłam uwagę na błędy. No i tu się zaczynały schody.

- "Tu jest około 1000 słów, jak ja miałam tu znaleźć błąd?"

- "To jest moje opowiadanie, więc piszę jak chcę"

- "Ale ty jesteś zj*bana"

- "Błędy to nic złego"

Hitem było napuszczenie na mnie koleżanek. Z 10 dziewczynek pisało do mnie rzeczy w stylu "Masz tak nie komentować, bo jej będzie przykro", "Tak się nie robi", "Jesteś głupia", "Ona jest super, masz jej dać spokój (?)", "Jak nie miałaś 6 z polskiego, to nie masz prawa jej zwracać uwagi".

Naprawdę zwrócenie komuś uwagi na błąd to taka obraza majestatu?

opowiadania

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 188 (218)

1