Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Tarija

Zamieszcza historie od: 2 października 2011 - 12:48
Ostatnio: 30 marca 2018 - 20:14
O sobie:

https://www.youtube.com/watch?v=vCXsRoyFRQE&list=RDMMQ_F0Z8qn8SA&index=31

  • Historii na głównej: 69 z 115
  • Punktów za historie: 81385
  • Komentarzy: 677
  • Punktów za komentarze: 6820
 
zarchiwizowany

#78343

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Późny wieczór. Osiedle domków jednorodzinnych. Stoję sobie pod przydrożnym krzyżem i gram na telefonie(w ingressa). Mija mnie auto. Za chwilę widzę że jedzie w drugą stronę, już wolniej. Samochód zatrzymuje się, kierowca opuszcza szybę.
- Ile?
- Przepraszam? - pytam nieco wybita z zamyślenia
- Pani "pracująca"? - próbuje uściślić kierowca
Chwile mi się zeszło na dodanie dwa do dwóch, ale w końcu zaskoczyłam.
- Nie, nie, w żadnym wypadku.
- A to przepraszam.
- Bardzo proszę.
Kierowca podnosi szybę i odjeżdża. Za chwilę (zrobił chyba kółko dookoła osiedla) wraca.
- A może jednak? Może być w kaloszu?
- Nie, proszę mi dać spokój.
I znowu, szyba do góry, auto odjeżdża. Na mnie też już pora, idę do domu. W połowie drogi samochód dogania mnie po raz kolejny. Szyba zjeżdża w dół i słyszę bardzo smutny głos.
- Ale ja tak bardzo proszę, naprawdę, DLACZEGO PANI TAKA NIEUŻYTA?

Do domu dotarłam bezpiecznie, czy ktoś wie o co chodziło z tym kaloszem?

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 23 (67)
zarchiwizowany

#57940

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Takie nieporozumienie... Nie bardzo piekielne, ale wyjątkowo śmieszne przez swoją niezręczność.
Kurierem przyjechał sprzęt.
Sprzęt wypada przy kurierze skontrolować bo paczka lekko wymięta, diabli wiedzą czy działa.
Pogoda jaka jest każdy widzi.
Więc jako kobieta gościnna, proszę pana kuriera żeby wszedł do domu i usiadł, bo co ma stać w zaspie te 15 minut?
Niestety, pan kurier źle zrozumiał moje zaproszenie.
Wchodzimy sobie do kuchni (pierwszy pokój w moim domu), zabieram się za rozwijanie paczki.
- Wodę zagrzałam, chciałby pan może kawy albo coś?
- Nieee... czasu nie mam, od razu bym do łóżka przeszedł.
Spojrzałam się na pana kuriera, lekko zdziwiona, bo ton wypowiedzi jakoś nie wskazywał na żart.
Pan kurier po mojej minie najwyraźniej załapał że coś nie bardzo się zrozumieliśmy.
W niezręcznej ciszy dopełniliśmy formalności.
Wychodząc kurier serdecznie przeprosił za nieporozumienie i nie mam do niego żadnych pretensji, jednak kiedy drzwi się zamknęły uśmiałam się jak wariatka.

kurierzy

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 359 (595)
zarchiwizowany

#51775

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia @Iryska przypomniała mi inną, którą usłyszałam od znajomej mojej mamy.
Pani ta, prowadzi biznes, cukiernię.
Dawno dawno temu, piekła jeszcze całkiem amatorsko, na święta i przyjęcia, we własnej małej kuchni, ot, młoda mama pracowała na drobne kieszonkowe.
No i te ciasta w zimę przed bożym narodzeniem ustawiała na balkonie, bo i zamówień dużo i lodówka wypchana była różnymi wiktuałami.
Jak się domyślacie, przyplątał się złodziej, chętny na ciacho za darmo.
Bilans:
Stracona połowa makowca.
Zyskana nowiutka aluminiowa drabina pozostawiona przez opryszka pod balkonem.

Ot, swięta.

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 285 (387)
zarchiwizowany

#50893

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zachęcam wszystkich do kupienia sobie odblaskowej opaski na rękę. Wiecie, takiej która rozłożona jest sztywną odblaskową listewką a po uderzeniu nią lekko w ramię zwija się ciasno dookoła ręki. Wiecie o jaką mi chodzi? Świetna rzecz. Kupiłam - miała być tylko na rower, ale okazało się, że wspaniale się nadaje do machania na "stopa", kiedy pijani kibole legii wybiją wszystkie okna w twoim ostatnim autobusie do domu na środku trasy.

legia

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 85 (153)
zarchiwizowany

#44201

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Skończona debilko, guru bezmyślności.
Na trzypasmowej (tak to się pisze?) drodze dojazdowej do Warszawy, około 5:30 ruch jest już dość spory, ale korki się jeszcze nie tworzą. Samochody jadą szybko. O tej godzinie jest jeszcze ciemno.
Czterdzieści gwoździ w oko kretynce która po ciemku wlazła na czerwonym świetle na pasy. NA DRODZE SZYBKIEGO RUCHU. W NOCY. POZA TERENEM ZABUDOWANYM.
O jej obecności na pasach dowiedzieliśmy się z Tatą kiedy minęliśmy ją jakieś 30cm od strony drzwi pasażera.
A odpowiadalibyśmy jak za człowieka.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 264 (418)
zarchiwizowany

#43435

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak ostrzegam...
Wiecie gdzie jest "patelnia" w Warszawie?
Powiem tym którzy miejsca nie kojarzą że to takie przejście między wyjściem z metra na najbardziej ruchliwej stacji, przystankami autobusowymi i tramwajowymi i dojściem do dworca olejowego. W skrócie - ludzi jak Mrówków.
Oczywiście, jak to ruchliwe miejsce, zasiedlone jest też przez "osoby przedsiębiorcze": tych co grają, żebrzą handlują.
A czym handlują? Od kwiatów przez ciuchy i parasole po zabawki. Z zabawek to na ten przykład takie małe, szczekające pieski, które pełzają po ziemi. Można się zastanawiać jak ktoś się dorabia próbując sprzedać takie szkaradzieństwo z błyskającymi na czerwono oczami (makabreska, mówię wam).
Ale, wiadomo, jak sprzedaż nie idzie... To można pieska puścić "luzem", po ziemi, czekając aż ktoś w niego wejdzie (a na pewno wejdzie, w końcu ruch tam jest spory), a potem drzeć się i grozić przechodniowi mafią ukraińską, rumuńską, romską i chińską aż zapłaci te 8 złotych żeby tylko drący mordę "sprzedawca" dał spokój i poszedł w cholerę. Świetnie działa zwłaszcza kiedy w rolę sprzedawcy zabawek wciela się 3 cygańskich panów, a w rolę kupującego jakaś biedna babina.
"Biznes iz biznes".

(Tak wygląda ta zabawka:
tylko troszkę bardziej paskudna)

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (286)
zarchiwizowany

#43001

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ot, moja Mamunia przyniosła do domu historyjkę opowiedziana jej przez jej szefa, właściciela kilku małych "biznesów" w tym sklepu z zabawkami.

W sklepie tym (notabene malutkim) niektóre zabawki są odpakowane i wyłożone, żeby rodzice i dzieci wiedzieli co biorą. I umówmy się, również dlatego że jak sobie dziecko pojeździ wspaniałym samochodem strażackim na pilota to już go raczej nie odda.

Któregoś razu do sklepu weszła zdecydowanym, wojskowym krokiem panieneczka. Z tyłu, w jej cieniu, dreptał się i kajał jakiś jej rówieśnik.

Panieneczka wyszarpnęła z półki odpakowane pudełko z pewną grą, której częścią jest taki niby-to wykrywacz kłamstw. Przy okazji dwie inne gry poszły na ziemię.

- Chodź tu, chodź tu, kurfa, chodź tu! - warknęła do swojego towarzysza wciskając mu niebieską kulkę w rękę - gadaj szmato lizałeś ją? Lizałeś?
- nie.. - wyjęczał chłopaczek rozglądając się w panice

Maszynka.... TA DA DAM

Nic nie zrobiła.

Paniusia wpatrzyła się w zdumieniu w ekranik, pomyślała, potupała nóżkami, po czym uśmiech rozjaśnił jej opaloną twarzyczkę.
- No dobra, to chodź na kebaba.
I wyszli, zostawiając pracownicę z bałaganem do ogarnięcia i szczęką na podłodze.

A tak nawiasem mówiąc, zabawka nie była włączona.

sklepy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 323 (443)
zarchiwizowany

#42726

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W moim domu bardzo zwraca się uwagę na "magiczne słowa" przepraszam, proszę, dziękuję.
W dzieciństwie moja Mama szczypała mnie w plecy i przypominała - nigdy się nie garb jak wchodzisz do sklepu! Uśmiechnij się! Mów dzień dobry, a jak nie możesz to chociaż skiń głową pracownikowi! Zawsze mów dziękuję!
Ogólnie obowiązywało nas to wszędzie. Wychodząc z domu mówi się "miłej pracy / szkoły", przy kasie mówi się "do widzenia, miłej pracy życzę" a pytając o coś pracownika sklepu mówi się "przepraszam, mogę przeszkodzić?".

Tak jakoś z natury klepię te formułki, zawsze z uśmiechem i patrzę w oczy. No i kiedyś pożegnałam kasjerkę w sklepie słowami "dziękuję pięknie, miłego dnia życzę". Zaraz za mną usłyszałam wypowiedziane do pani kasującej słowa "No pani to jest kur*a bezczelna, dziękować sobie każe, do roboty się weź".

Od teraz chyba powinnam dwa razy myśleć czy zwykłym dobrym słowem nie robię innym problemów.

sklepy

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 76 (156)
zarchiwizowany

#41063

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Aaa...! Napyskowałam!
Rzadko mi się zdarza to się pochwalę.
Ostatnio źle sypiam i na świat reaguję z entuzjazmem osiołka kłapouchego.
Chciałam sobie wczoraj wysiąść z autobusu drzwiami koło kierowcy. Jechałam tylko jeden przystanek a pojazd był mocno zapchany, więc stałam niemalże przylepiona do pojedynczych drzwi.
Autobus się zatrzymuje, drzwi się otwierają, ludzie chcieliby wychodzić... a tu korzystając z faktu że ludzie na przystanku zrobili miejsce przy drzwiach coby umożliwić wysiadającym sprawniejszą ewakuację podbiega do busa jakaś młoda mama, stawia na pokładzie dzieciaka i usiłuje go wepchnąć do środka.
Oczywiście - ni w tę ni w tę, bo ani wysiąść nie mogę ani się cofnąć, w końcu ludzie z tyłu na mnie napierają.
No i tak patrzę i analizuję jak biała czapka adidasa naciągnięta na głowę dzieciaka gwałtownie obija się o sprzączkę mojego paska. Stoimy.
- Ale wie pani - zaskoczyłam po dłuższej chwili - jak mi go chce pani do d*** wsadzić to ja może rajstopy zdejmę?

Patrzcie państwo, odpuściła bez słowa, za to kiedy wysiadłam zaczęła cały cyrk od nowa, blokując wyjście kolejnej osobie.

komunikacja_miejska

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 373 (539)
zarchiwizowany

#40458

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Coś jest nie tak z moim telefonem od kiedy zmieniłam operatora. Ciągle: NIEUDANA REJESTRACJA KARTY SIM. Myślałam że to może simlock.

Telefon z którego korzystam to prezent od wujka, chrzestnego, więc nie mam wszystkich papierów. Ale jako że wujo poczuł się odpowiedzialny za prezent, zaoferował że zdejmie to kłopotliwe zabezpieczenie.

W ostatnią sobotę umówiliśmy się że telefon odbiorę, a że mieszkamy w innych miastach, przekazanie zakładnika miało się odbyć w galerii handlowej.

Telefon dostałam, podziękowałam serdecznym uściskiem i buziakiem i rozeszliśmy się każde w swoją stronę - chrzestny do domu, ja do marketu.

Mniej więcej jedną lub dwie minuty potem gdzieś z tyłu zaczęła się jakaś awantura, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Nie sądziłam że te skrzeki i wyzwiska dotyczą mnie. Zorientowałam się dopiero w supermarkecie, kiedy koło mojej głowy przeleciał kalosz.

Kalosz. Gumiak taki co leży w koszach z promocjami przy wejściu. Poczułam się urażona, no jak to, kaloszem? 20 metrów dalej leżą sandały na obcasie, a tu kalosz?

Odwracam się i co widzę? Trzy małoletnie panienki w dresach, obrzucające mnie inwektywami.
Wnioskuję że uznały mnie za nową na "rewirze", aczkolwiek mogę się mylić, bo późno się zorientowałam.

W każdym bądź razie zorientowałam się na tyle szybko żeby się schować za koszem ze spodniami, bo dziewczyny złapały kolejne kalosze. Przerażała mnie myśl że umrę zarzucona obuwiem o tak beznadziejnym fasonie. Z mojego schronu wychynęłam dopiero kiedy ochrona wyprowadziła awanturujące się panienki.

A telefon dalej ma jakiś problem z kartą sim. Wie ktoś czemu?

sklepy

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 236 (390)