Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Tosty_z_serem

Zamieszcza historie od: 10 października 2017 - 17:07
Ostatnio: 13 kwietnia 2022 - 13:03
  • Historii na głównej: 10 z 10
  • Punktów za historie: 1183
  • Komentarzy: 16
  • Punktów za komentarze: 51
 
[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
28 sierpnia 2021 o 18:01

W przypadku każdego dziecka ten czas będzie trochę inny. Sama uważam, że dziewięciolatek powinien organizować sobie niektóre czynności być w stanie pobyć trochę sam. Myślę jednak, że przebywanie samemu codziennie po 8-10 godzin (rodzic musi jeszcze dojechać do i z pracy) to dużo dla dziecka w tym wieku.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
21 lipca 2021 o 12:57

Chętnie przyłączę się do dyskusji. Opisaną historie widzę podobnie jak autorka - zwierzę było skrzywdzone, pozostawione bez opieki i trudno się dziwić, że źle odebrało gest schylania się. Z drugiej strony często spotykam się z sytuacjami, kiedy obecny właściciel ignoruje uczucia ludzi wokół siebie. Mam złe doświadczenia z psami, więc siłą rzeczy wolałam zawsze unikać bliższego kontaktu z obcym zwierzęciem. Nie zliczę ile razy obcy zwierzak biegł w moją stronę a prośby o powstrzymanie go spotykały się z odmową. Jako dziecko bałam się psów dość mocno. Myślę, że opanowałabym strach szybciej, wiedząc że zawsze można porozmawiać, wyjaśnić. Niestety właściciele psów kazali mi po prostu przestać się bać. Informacja "on chce się bawić" oznaczała, że nie można go odciągnąć. Pies chce, więc ja też się bawić muszę. Mam świadomość, że traumy rozpracowuje się przez przełamywanie lęku ale nie powinno się to dziać w niekontrolowany sposob. Zwłaszcza, że nie robiłam tego złośliwie i serio chciałam się nie bać. Pamiętam jak obca kobieta chwyciła mnie za rękę i zaczęła siłą mnie ciągnąć do szczekającego psa: " on się ciebie boi, musisz go pogłaskać!" Pomogła mi koleżanka, która chwyciła mnie i szarpnęła w drugą stronę. Niedawno obcy pies biegał wokół mnie i warczał (nie robiłam nic nietypowego, po prostu przeszłam parę metrów dalej). Kilka razy powtórzyłam "proszę go zabrać." Właścicielka w odpowiedzi zaczęła mnie przedrzeźniać i wyśmiewać. Kiedyś opisałam tu historię, w której na moją mamę skoczył z łapami duży pies (mama omal się nie przewróciła na beton). Właścicielka skwitowała sprawę "haha, skoczył, bo pani biegła". Rozumiem, że zwierzak może czuć zagrożenie / rozbawienie takim widokiem ale można go przecież powstrzymać. Jeśli już się stało, to można przeprosić, spytać czy ubranie całe. Zdaję sobie sprawę, że pies może mieć okropne doświadczenia. Wiem też, że nie są to sytuacje zagrażające życiu. Ale za którymś razem pomyślałam to samo - dlaczego mam się przejmować emocjami psa, skoro właściciel ma w poważaniu moje. To tak jak z dzieckiem. Jeśli ktoś cieszy się rozmową z kilkulatkiem, pozwalamy kontynuować. Jeśli widzimy że ktoś woli siedzieć spokojnie i czytać książkę, uczymy dziecko że lepiej nie przeszkadzać. Tak jak już wspomniałam, zgadzam się z tym, że zwierzę może być przerażone. Szkoda, że nie zawsze jest przy nim właściciel, który mógłby je uspokoić i pomóc opanować sytuację. Autorka ma rację, że nawet dla własnego spokoju warto zainteresować się psychiką zwierząt. Swoim komentarzem chciałam tylko pokazać inny punkt widzenia i wyjaśnić skąd może brać się uprzedzenie.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
26 lutego 2021 o 8:11

Nie znam historii tego człowieka. Wiem, że są ludzie, którzy za nic na świecie nie zrezygnują z wyuczonej ścieżki i możliwe, że faktycznie nie chciał podjąć innej pracy. Podsuwam jednak trochę inny punkt widzenia. Skończyłam kierunek związany z kulturą i przez krótki czas pracowałam w typowo artystycznym zawodzie. Zajęcie ciekawe ale wymagająca normalnego ogarniania spraw wokół siebie i gotowości do niewdzięcznych warunków. Jest to opinia nie tylko moja ale też osób, którym opowiadałam o swoich doświadczeniach. Odbiorca widzi ładny efekt, ale za jego przygotowaniem kryje się normalna praca. Jak w każdym innym miejscu nawet w przypadku gorszego samopoczucia trzeba wziąć się w garść, pogadać z trudnym klientem, przestawić ciężki sprzęt i przygotować wszystko na tip-top, żeby efekt był zadowalający. Kiedy szukałam innego zajęcia, pracodawcy kilka razy zapraszali mnie chyba z samej ciekawości. Po krótkim podsumowaniu "oo, artystyczna dusza" wyrażali wątpliwości czy nie będę zbyt leniwa do "prawdziwej pracy". Padały pytania czy podołam prostym zadaniom fizycznym, czy nie przywykłam czasem do luksusów. Raz dostałam odmowę, ponieważ pracodawca bał się, że zostanę przy "lepiej płatnej opcji". "Lepiej płatna opcja" to dodatkowe sporadyczne zlecenia za symboliczne pieniądze. Pan uważał, że wykonywałam je dla prestiżowej firmy i nie dał sobie wyjaśnić, że było inaczej (chociaż mógł to sprawdzić w moim CV). W czasie pandemii szukałam przede wszystkim stabilnego zajęcia. Jedyne oferty, jakie dostawałam należały do tej samej dziedziny i były natychmiast odwoływane z powodu pandemii. Firmie dla której teraz pracuję również grozi ponowny lockdown. We wcześniejszym okresie życia wykonywałam także inne prace. Próbowałam ograniczać CV tylko do nich ale luka w życiorysie znowu prowokowała do pytań. Tak jak wspomniałam wcześniej - nie mam pojęcia, czy wymieniony aktor próbował szukać innego zarobku. Wiem jednak, że sztuka i kultura kojarzy się przede wszystkim z wypoczynkiem a nie z wykonaną przez kogoś pracą.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
26 lutego 2021 o 8:01

Nie znam historii tego człowieka. Wiem, że są ludzie, którzy za nic na świecie nie zrezygnują z wyuczonej ścieżki i możliwe, że faktycznie nie chciał podjąć innej pracy. Podsuwam jednak trochę inny punkt widzenia. Skończyłam kierunek związany z kulturą i przez krótki czas pracowałam w typowo artystycznym zawodzie. Zajęcie ciekawe ale wymagająca normalnego ogarniania spraw wokół siebie i gotowości do niewdzięcznych warunków. Jest to opinia nie tylko moja ale też osób, którym opowiadałam o swoich doświadczeniach. Odbiorca widzi ładny efekt, ale za jego przygotowaniem kryje się normalna praca. Jak w każdym innym miejscu nawet w przypadku gorszego samopoczucia trzeba wziąć się w garść, pogadać z trudnym klientem, przestawić ciężki sprzęt i przygotować wszystko na tip-top, żeby efekt był zadowalający. Kiedy szukałam innego zajęcia, pracodawcy kilka razy zapraszali mnie chyba z samej ciekawości. Po krótkim podsumowaniu "oo, artystyczna dusza" wyrażali wątpliwości czy nie będę zbyt leniwa do "prawdziwej pracy". Padały pytania czy podołam prostym zadaniom fizycznym, czy nie przywykłam czasem do luksusów. Raz dostałam odmowę, ponieważ pracodawca bał się, że zostanę przy "lepiej płatnej opcji". "Lepiej płatna opcja" to dodatkowe sporadyczne zlecenia za symboliczne pieniądze. Pan uważał, że wykonywałam je dla prestiżowej firmy i nie dał sobie wyjaśnić, że było inaczej (chociaż mógł to sprawdzić w moim CV). W czasie pandemii szukałam przede wszystkim stabilnego zajęcia. Jedyne oferty, jakie dostawałam należały do tej samej dziedziny i były natychmiast odwoływane z powodu pandemii. (Firmie dla której teraz pracuję również grozi ponowny lockdown.) We wcześniejszym okresie życia wykonywałam także inne prace. Próbowałam ograniczać CV tylko do nich ale luka w życiorysie znowu prowokowała do pytań. Tak jak wspomniałam wcześniej - nie mam pojęcia, czy wymieniony aktor próbował szukać innego zarobku. Wiem jednak, że sztuka i kultura kojarzy się przede wszystkim z wypoczynkiem a nie z wykonaną przez kogoś pracą.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2021 o 8:08

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 lutego 2021 o 2:37

A ja dodam jeszcze inny przykład. "Jesteś biedna, więc skąd masz na internet / komputer / smartfon?". Zastanawiałam się kiedyś, co sama zrobiłabym w przypadku kryzysu i np. nagłego znalezienia się bez dachu nad głową. Myślę, że walczyłabym o utrzymanie telefonu z internetem. Dlaczego? Zdecydowana większość ogłoszeń o pracy jest zamieszczana w internecie. Oprócz tego są grupy, na których ludzie pozbywają się nadwyżek jedzenia / wymieniają się przysługa za przysługę. Internet pomaga też szybko znaleźć informacje o możliwych rodzajach wsparcia w różnych częściach miasta. Nie wspomnę już o sprawnym telefonie, żeby skontaktować się ze zleceniodawcą czy poinformować kogoś np. w razie nagłego pobytu w szpitalu. Zdecydowanie wolałabym niedojadać ale uciułać te 30 zł na opłacenie telefonu, niż ograniczyć możliwą pomoc do osób i instytucji, do których trafię akurat z ulicy.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2021 o 2:44

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 lutego 2021 o 2:15

Wydaje się, że im ładniejsza osoba tym mniej kompleksów. A jednak zdarza się, że własnie te bardzo ładne osoby mają największy lęk przed utratą "perfekcyjnego" wizerunku. Oczywiście to nie usprawiedliwia złośliwego zachowania.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 listopada 2020 o 22:03

@Etincelle: Rozumiem pytanie :) 1. Zakładając, że kierowca używa klaksonu zgodnie z przeznaczeniem, do zagrożenia zdążyło już dojść. Lepiej zaryzykować, że rowerzysta się wystraszy, niż pozwolić aby kontynuował niebezpieczne zachowanie. 2. Można zatrąbić, ale nie z całej siły i nie nad samą głową. Oczywiście rozumiem sytuacje, kiedy kierowca ciężarówki sam jest przerażony, ale jeśli jest w stanie, to dobrze aby dał sygnał z pewnej odległości i z połową mocy. 3. Nie wiem, co robią osoby, które reagują silniej. Odradzałabym całkowite wycofanie się z normalnych aspektów życia (może pogłębić lękliwość) ale na pewno warto ograniczyć ryzykowne sytuacje. Gdyby nie te śmieszki, to spokojna jazda szerokim poboczem i unikanie skrzyżowań powinny być optymalnym rozwiązaniem.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 19 listopada 2020 o 22:08

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
13 lutego 2020 o 14:54

@Lapis a to u mnie na szczęście takie zabawy w podglądanie zakończyły się razem z podstawówką. W liceum już nikomu nie przychodziło do głowy, żeby szpiegować ludzi w toalecie. Ale nawet, jezeli nikt się celowo nie przygląda, to sporo osób odczuwa wstyd, rozbierając się przy innych ludziach. Jak dla mnie to ludzkie.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
13 lutego 2020 o 13:33

@Lapis U nas takie akcje z podglądaniem były tylko w podstawówce. W liceum nikt nikogo nie podglądał, ale jak dla mnie to normalne, że rozbierając się przy innych do naga (nawet jeśli się celowo nie przyglądają) odczuwa się wstyd.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
12 lutego 2020 o 14:28

@Jorn: Zakładam, że nikt by się celowo nie wgapiał, ale to jednak krępująca sytuacja. Ciężko, żeby reszta przebierała się i czesała z zamkniętymi oczami. W toalecie przecież też nie odwracamy wzroku, tylko zamykamy drzwi. A tu wystarczyłoby kilka zasłonek i byłby znacznie większy komfort.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 lutego 2020 o 23:21

Fascynują mnie tacy ludzie. Podoba się czy nie, ale skoro takie zasady są, to co to szkodzi przez ten jeden dzień odpuścić i nie pić. Albo chociaż wypić na tyle mało, żeby nie rzucało się to w oczy. Już nawet dla własnego spokoju. Nie znam oczywiście sytuacji. Facet mógł mieć ogólny problem z alkoholizmem albo był na jakiejś szczególnej imprezie i niechcący się tak zagalopował. Mam jednak wrażenie, że takie sytuacje wynikają często z jakiegoś ludzkiego uporu, że skoro jest zakaz to trzeba go złamać.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2020 o 23:27

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
7 grudnia 2019 o 11:57

@antyalergiczka: Teraz dziwię się sobie, że po prostu nie zadzwoniłam do dyrekcji, żeby wyjaśnić co się dzieje. Podejrzewam, że wiedziała o tym tylko wychowawczyni a pani zastępująca uznała, że jej lekcja jest ważniejsza.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
6 grudnia 2019 o 22:21

@Bubu2016: Rozumiałabym to, gdybym nieoczekiwanie przyszła na planową lekcję fizyki. Ale pogadanka była zaplanowana na godzinę wychowawczą. Szkoła ponoć zachęcała do takich działań. W ostatniej chwili stwierdzono, że jednak zmieniają plany a ja mam jak najszybciej skończyć i nie przeszkadzać.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2019 o 22:26

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 grudnia 2019 o 19:14

Ja jako dziecko bałam się psów, bo miałam z nimi przede wszystkim złe skojarzenia. Nigdy się z żadnym nie bawiłam, za to wiedziałam, że pies będzie warczeć / rzucać się na płot, mimo że nic złego nie zrobiłam. W dodatku wiedziałam, że jeśli pies naruszy moje poczucie komfortu (podejdzie bliżej niż chcę albo naszczeka), to naraże się jeszcze na krytykę właściciela że "taka duża a psa się boi". Nie byłam duża, miałam kilka lat i bałam się zwierzęcia, którego zachowanie było dla mnie niezrozumiałe. Zresztą wciąż boję się psów. Jedyna różnica jest taka, że jako dorosła potrafię oszacować czy pies zwróci na mnie uwagę czy przejdzie obojętnie - kwestia doświadczenia,którego dziecko ma bardzo mało.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
23 października 2019 o 23:49

To ja wypowiem się jako ta osoba, której zawsze jest zimno. Mogę założyć sweter ale głowa wciąż marznie a zatoki wyleczyć ciężko. Umówmy się, że siedzenie w pracy w czapce jest dość nieprzyjemne. Nie wiem też, czemu tak jest ale mój organizm fatalnie znosi przewiew i nie mam na to wpływu. Przez jakiś czas pracowałam w przeciągu. Efekt? Koleżanki siedziały w krótkim rękawku a ja wychłodzona trzęsłam się w polarze. Później doszło jeszcze do ciągłego kaszlu i stanu zapalnego zatok, których nie dało się wyleczyć aż nie zmieniłam warunków pracy. O ile trochę niższą temperaturę przez jakiś czas jeszcze wytrzymam, to przewiew zazwyczaj kończy się u mnie dreszczami o gorączką. :/

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 października 2019 o 23:52

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
30 listopada 2017 o 23:32

@kazmirz: Teraz też tak myślę, ale wtedy najwyraźniej nie. ;)

« poprzednia 1 następna »