Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Trepcio

Zamieszcza historie od: 14 lipca 2015 - 7:11
Ostatnio: 14 marca 2024 - 16:11
  • Historii na głównej: 39 z 39
  • Punktów za historie: 7975
  • Komentarzy: 456
  • Punktów za komentarze: 3111
 

#91096

przez ~Absolwentkaliceumxd ·
| Do ulubionych
Historia na głównej o edukacji, przypomniała mi moje czasy szkolne. Sporo nauczycieli po prostu już wtedy do tego zawodu się nie nadawało, a pewnie teraz sytuacja jest jeszcze gorsza. Liceum kończyłam prawie 10 lat temu, a w swojej edukacji spotkałam takie oto kwiatki- co dziwne, większość nauczycieli z prestiżowego, najlepszego w powiecie, liceum.

1.Matematyczka z podstawówki
Mieliśmy w klasie dziewczynę, która była niedosłysząca. Nosiła aparat słuchowy, ale i tak czasem nie dosłyszała. Co robiła nasza matematyczka? Krzyczała na nią, że ma się skupić, bo kilka razy nie będzie powtarzać tego samego. Matematyczka była wicedyrektorką, więc interwencje rodziców nic nie dały.

2. Pani od WDŻ w gimnazjum
Była ultrakatoliczką, uczyła religii. Nie wiem jak trafiła na te lekcje, ale żadnej wiedzy odnośnie życia w rodzinie nam nie przekazała. Jedynie religijne dyrdymałki, mówiące o tym, że antykoncepcja hormonalna niszczy uczucie między mężem, a żoną. Seks to tylko między małżonkami, bo nikt "brudnych" osób nie będzie chciał wziąć za męża/żonę. Na dobitkę puściła nam niemy krzyk. Wtedy moja klasa sama już ją usadziła, mówiąc aby się doedukowała, i solidarnie wypisaliśmy się z tych lekcji.

3. Fizyczka (liceum)
Nasza Pani od fizyki była podobno bardzo mądra kobietą. Potwierdza to, że krótko po tym jak ja skończyłam liceum, poszła pracować do instytutu fizyki w Austrii. Niestety na nauczyciela kompletnie się nie nadawała. Mówiła jakby niektóre rzeczy były dla niej oczywiste, nie tłumaczyła.
Hitem były jednak jej sprawdziany. Od innej klasy wyciągnęliśmy zadania. Wszyscy przygotowaliśmy te same odpowiedzi. I tak jedna osoba dostała 1, druga 3, a trzecia 5. Mimo że nasze obliczenia były 1:1 takie same. Sprawa ze sprawdzianami otarła się o dyrektora i rodziców, bo sami nie byliśmy w stanie się z tą kobietą skomunikować, bo zbywała nas, że pewnie coś mieliśmy po prostu źle. Również przed dyrekcją nie potrafiła powiedzieć dlaczego te same obliczenia u jednych były na 1, a u drugich na 5. Na szczęście fizykę mieliśmy tylko rok (potem wraz z chemią, geografią i biologią zmieniały się w przyrodę, bo byłam w klasie humanistycznej).

4. Nauczycielka od języka polskiego
Jeśli nauczyciel polskiego popełnia błąd: "dwutysięcznym trzecim", "cudzysłowiu", "pod rząd" i podkreśla go jako błąd w wypracowaniu, chyba można zwątpić w jego poziom. Do tego daje miliony przecinków (serio, w jedynym zdaniu złożonym potrafiła ich dołożyć około 5-10). Do tego jedyna słuszna interpretacja lektur, czy obrazów oraz wymuszanie recytacji wierszy przed całą klasą, dało nam takie combo, że na myśl o lekcji polskiego, które w gimnazjum kochałam, przewracało mi się w żołądku.

5. Grande finale- matematyczka z liceum
Co to była za kobieta. Miała swoich pupilów, których nigdy nie odpytywała, ani nie brała do tablicy.
Mnie oskarżyła o ściąganie z neta, bo na jednym sprawdzianie użyłam metody na "krzyż", której według niej nie powinnam znać, bo nie było jej w podstawie programowej (dziwne, że w gimnazjum mieliśmy ją często). Hitem było to, gdy przyniosła nam zadania z konkursu matematycznego i sama źle obliczyła zadanie. Ja byłam jego na 100% pewna, bo gdy byłam właśnie na konkursie z matematyki w gimnazjum, na nim się wyłożyłam i pytałam jak to zadanie prawidłowo rozwiązać.

Brzmiało ono w ten sposób: Cegła waży kilo i pół cegły. Ile waży cegła? Nie znamy wagi cegły, więc jest ona naszym X. Po odpowiednim ustawieniu X i informacji z zadania, wychodzi nam wynik- waga cegły to 2 kg. Według mojej matematyczki - 1,5 kg.

Zwróciłam jej uwagę, że to nie tak powinno być i trafiłam na czarną listę. Liceum skończyłam z 3 z matematyki, a maturę z poziomu podstawowego zdałam najlepiej z klasy na szalone 60% i to tylko dlatego, że w połowie 2 klasy poszłam na korepetycje, bo z lekcji nie wiedziałam dosłownie nic. Nagminne błędy, złe tłumaczenie (np. przy działaniach na potęgowaniu przy różnych podstawach dodawała potęgi, czy przy geometrii ciągle mylenie sześcianu i prostopadłościanu). Gdy poszła na 3 miesiące zwolnienia z powodu złamanej ręki, mieliśmy zastępstwa z innymi matematykami, którzy byli załamani poziomem naszej wiedzy i wszystkie jej błędy musieli naprawiać. Nawet gdy mówiliśmy jej, że w karcie wzorów wzór wygląda inaczej, twierdziła, że jej nie słuchaliśmy, bo ona dokładnie tak mówiła.

Dzisiaj dziwię się jak ona mogła uczyć. Wiele klas przed naszą skarżyło się do dyrektora i do kuratorium. Jedyne co klasom po mnie udało się osiągnąć, to to, że przeniesiono ją do podstawówki.

szkoła nauczyciel

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 114 (134)

#88900

przez ~Amelinowa ·
| Do ulubionych
Historia https://piekielni.pl/88891 przypomniała mi podobną sytuację, o której ostatnio opowiadała mi moja nowa sąsiadka.

Mieszkamy na osiedlu domków szeregowych. Na pobliskich działkach są stawiane takie same domki. Wiadomo, że w ciągu ostatnich 3-5 lat ceny poszły do góry dlatego aktualna cena segmentów jest o ponad 150 tysięcy wyższa (z 350 tysięcy wzrosła do 500 tys.).

Sąsiadka ponad rok temu wpłaciła zaliczkę 100 tysięcy, a finalnie miała mieć do zapłacenia 400 tys. Jak miało dojść do dokończenia transakcji to deweloper stwierdził, że cena segmentu będzie jednak wyższa niż w umowie przedwstepnej i ma dopłacić jeszcze 350 zamiast 300 tysięcy, a jak jej nie pasuje to on może jej oddać to jej 100 tysięcy zaliczki + przewidziane w umowie 30 tysięcy kary, bo po obecnych cenach nieruchomości i tak byłby do przodu, a zainteresowanie jest spore.

Finalnie dziewczyna zgodziła się dopłacić te 50 tysięcy, bo w tej cenie i tak by nie znalazła nic lepszego.

Podwarszawski deweloper

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 133 (151)

1