Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Zeus_Gromowladny

Zamieszcza historie od: 18 listopada 2012 - 15:06
Ostatnio: 1 czerwca 2018 - 18:37
  • Historii na głównej: 4 z 4
  • Punktów za historie: 2250
  • Komentarzy: 666
  • Punktów za komentarze: 7728
 

#59158

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak niektórzy ewidentnie powinni poszukać innego zajęcia.

We wtorkowe popołudnie z letargu wyrwał mnie dzwoniący telefon. Numer nieznany, więc z ciekawością odbieram.
- Dzień dobry, tu Diabeł Piekielny, czy rozmawiam z panem Zeusem?
- Tak, proszę pana - odpowiadam znużonym głosem.
- Dzwonię z firmy P... i mam dla pana wspaniałą ofertę... - i tak dalej w ten deseń. Słyszę, że ewidentnie koleś czyta z kartki swoją kwestię, w dodatku niczym adept szkoły podstawowej.- ... czy mam wysłać kuriera?
- Nie, proszę pana - odpowiadam. Po tym konsultant dalej czyta całą ofertę od nowa, po czym kończy ją pytaniem o kuriera... zaprzeczyłem.

Cztery razy działa się ta rzecz. Cztery razy odmawiałem i cztery razy czytał to samo z kartki. Nie starał się podjąć jakiejkolwiek konwersacji ze mną... i w końcu się rozłączył. Ufff...

A gdzie tam!

Dzwoni do mnie zaraz inny numer. Odbieram. To znowu on. Powrócił by mnie dobić. Dwa razy jeszcze powtarzał tę sztukę, dwa razy słowem uderzał, dwa razy odmówiłem.

Rozłączyłem się.

Serio? To teraz płacą Wam za każde wypowiedziane słowo, czy jak?

call_center

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 404 (536)

#44423

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia zdarzyła się kilka lat temu.

Mała wioska, połowa maja. Rozpoczyna się komunijne szaleństwo. Zjeżdżają zewsząd ludzie by podziwiać swojego krewnego Aniołka w tym wielkim dla niego dniu. A Aniołki owe myślą raczej o tym co dostaną, mniej o wadze sakramentu.

No i zaczyna się. Popołudniem przez środek ulicy z wielką prędkością przejeżdża wielki quad. Po jakimś czasie wraca w liczbie trzech sztuk. To Aniołek i jego Anielska Świta szarżują środkiem ulicy, bez kasków, opieki. Strach wyjść na ulice.

Mija tydzień. Idę sobie z psem na spacer. Za mną zbliża się autobus. Nagle z naprzeciwka wyjeżdża Aniołek na swoim quadzie. Autobus hamuje z piskiem, Aniołek staje zszokowany. Kierowca wychodzi, łapie delikwenta i każe dzwonić po matkę. Matka przychodzi po paru minutach i krzyczy do kierowcy:
- Co ty k....a masz do mojego synka!? Jak ty jeździsz deb..u?! - i tak dalej, że aż uszy więdły.

A kierowca wobec tej przewagi argumentów wrócił do autobusu i odjechał.

Nóż mi się otwierał w kieszeni.

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 674 (752)

#44402

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowiem Wam teraz piekielną historię, która odmieniła moje życie.

Byłem wtedy zwykłym 6-latkiem jakich wielu. Pewnego razu dostałem gorączki. Matka moja widząc ten stan pojechała ze mną do pewnej Pani Doktor, która przyjmowała prywatnie, lecz cieszyła się wielką sławą w okolicy.

Pani Doktor kazała wyciągnąć mi tylko rękę i popatrzyła czy nie mam wysypki. Po czym rzekła do Matki:
- Niech Pani zabierze syna i położy go do łóżka. Ponieważ wspomniała Pani, że syn nie brał wcześniej żadnych leków i nie chorował, nie przepiszę mu żadnych lekarstw, jego organizm sam zwalczy chorobę.

Jak Matula usłyszała tak też zrobiła. Leżałem tak przez 2 dni, aż straciłem przytomność. Wtedy Ojciec z Matką zabrali mnie do szpitala.

Tam też lekarz po badaniach stwierdził wirusowe zapalenie opon mózgowych. Po czym rzekł do Matki:
- Niech się Pani modli o śmierć dla swojego syna, bo jak cudem uda się mu przeżyć to będzie "roślinką" i będzie bardzo cierpiał.
Matka straciła przytomność.

Finał tego był taki: tylko dzięki faktowi, że rzeczywiście nigdy wcześniej nie chorowałem i nie brałem lekarstw, mój organizm zdołał się wybronić na tyle, że straciłem "tylko" słuch.

PS. Od lekarki nigdy nie usłyszałem zwykłego "przepraszam", nie poniosła ona też żadnych konsekwencji (brak dowodów).

PS 2. Moje następne spotkanie z tą kobietą miało miejsce 18 lat później, wtedy podbijała mi książeczkę zdrowia. W czasie spotkania, zwróciłem jej delikatnie uwagę by powtórzyła zdanie głośniej, bo nie zrozumiałem. Na to ona z wyrzutem, wykrzyczała mi je.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 607 (699)

#44384

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem technikiem dentystycznym. Ogólnie wykonuję uzupełnienia zębowe (protezy, korony, wkłady itp.), a także aparaty ortodontyczne. Profesja ta obfituje w wiele ciekawych sytuacji, pacjentów a także stomatologów. Dzisiaj będzie właśnie o stomatologach.

Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą aby otrzymać jakiekolwiek uzupełnienie protetyczne czy aparat ortodontyczny, lekarz stomatolog musi pobrać u pacjenta wycisk jamy ustnej. Tylko tyle i aż tyle.

Potem taki oto wycisk wędruje do technika dentystycznego, który za pomocą swoich sztuczek na jego podstawie wyrabia produkt (protezę lub aparat).

Gdzie tu piekielność? Otóż wyjaśniam. Jak wspominałem praca lekarza często ogranicza się do pobrania wycisku. Zdawałoby się to łatwe, ale nie dla wszystkich. Nie raz do pracowni przyszedł wycisk porwany, rozciągnięty, nie obejmujący wszystkich zębów. Potem technik przez kilka/kilkanaście godzin pracuje na takim wycisku wykonując jakąś pracę. Tylko po to by praca ta wróciła niebawem od lekarza i wylądowała w koszu na śmieci. Kto jest temu winien? Oczywiście technik! Lekarz wie lepiej, gdyż skończył Akademię Medyczną, jest wręcz nieomylny.

Unikatem był lekarz z tytułem doktora, który specjalizował się w implantach. Jegomość ten przysyłał wyciski pod implanty robione zwykłą masą, którą stosuje się do zwykłych protez. W ramach oszczędności.(powinna być użyta specjalna masa sylikonowa). A Ty techniku rób dla niego na tym wycisku pracę ze złota wartą tyle ile dobry samochód...

pracownia protetyczna

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 362 (464)

1