Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

amrook

Zamieszcza historie od: 11 grudnia 2014 - 16:24
Ostatnio: 17 lutego 2016 - 11:21
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 1432
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 52
 

#69299

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam za granicą, pracuje w agencji mieszkaniowej. Często się słyszy narzekania naszych rodaków na temat problemów z wynajmem mieszkań. Problemem jest przede wszystkim bariera językowa.

Czasem wrzucam oferty wynajmu mieszkań na grupy założone na Facebooku dla Polaków. Wrzuciłam wczoraj listę mieszkań, wraz z cenami itp. Na samym dole ogłoszenia napisałam numer telefonu wraz z informacją, że o szczegółach możemy porozmawiać w ojczystym języku.

Pierwsza piekielność: zostałam zasypana wiadomościami prywatnymi. Mogłabym jeszcze to przeboleć, tyle że nie mam po prostu czasu na nie odpisywać. Każdemu więc odpisałam krótką wiadomość, z prośbą o kontakt telefoniczny. Pewna pani, która napisała do mnie "Siemka kochaniutka, wyślij mi szybciutko zdjęcia tego flacika", na moją powyższą odpowiedź odpowiedziała "Jesteś nieużyta Polka(?) i że mam spie****ć".

Pan, który napisał, że wynająć nie chce, ale chętnie spotka się ze mną - chęć nabył chyba na podstawie mojego posta, bo nie mam nawet profilowego zdjęcia na FB.

Kolejna piekielność: telefony.
Staramy się pomóc jak możemy, w kompletowaniu dokumentów, wypełnianiu formularzy, ale niestety niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć. Jedna z takich rzeczy jest wysokość dochodu. I spróbuj wytłumaczyć, że skoro zarabiasz £1000, a czynsz jest £1400, to do jedzenia zostanie ci tynk? I twoje tłumaczenia, że ty "na czarno" wyciągasz 3x tyle, nic nie zmienia. Lub oświadczenie pewnej pani "proszę się nie martwić, co prawda nie pracuję, ale posiadam wszystkie możliwe benefity".

Jako smaczek - mamy przerwę na lunch pomiędzy 1 a 2. Wtedy w biurze jest włączona sekretarka, można zostawić wiadomość. Dwie z wczoraj. Jeden pan stwierdził "z maszyną mam gadać? Chyba was poje***o", oraz druga pani, która chyba nie zauważyła, że maszyna już nagrywa i nagrała całą wiązankę, jakie to głupie Polki pracują w tym biurze. Az się odechciewa pomagać.

za granico

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 332 (372)

#67695

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam za granicą, jednak w mojej dzielnicy można spotkać dużo rodaków. Jeszcze do niedawna jeździłam samochodem na polskich tablicach rejestracyjnych. Pewnego dnia, zauważyłam, ze mój samochód jest cały porysowany. Ktoś ewidentnie czymś ostrym zarysował cały samochód. Po sprawcy oczywiście ani śladu. Zapewne nie dowiedziałabym się kto mi tak przyozdobił auto, jakby nie rozmowa z jednym rodakiem, którego spotkałam pod sklepem.

Konwersacja zeszła na tematy samochodowe i ten zaczął się przechwalać, jak to jakiemuś "polaczkowi" porysował auto. Marka i okolica się zgadzała, wiec zaświtało mi, ze może to moje auto padło jego ofiara?
Zapytałam, czemu to zrobił? Odpowiedział, ze żaden "polaczek" nie będzie jeździł lepszym autem niż on.
Wszystko okraszone urwami, świńskim rechotem i popijaniem chmielu z puszki.

Zacisnęłam zęby, bo przecież nie miałam żadnego dowodu, ale jak kiedyś zobaczyłam, że wywala worki z swoimi śmieciami domowymi na ulice, zadzwoniłam do urzędu. Był na tyle sprytny, że wyrzucił też swoją korespondencję z nazwiskiem i adresem.

za granico

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 624 (656)

#63342

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam mieszkanie, z racji tego, ze nie mieszkam w PL, stoi od pewnego czasu puste. Odezwała się do mnie znajoma że jej znajomi szukają mieszkania, na już. Poprzedni lokator sprzedał dom i muszą się wynosić. Podobno para cicha, spokojna, do rany przyłóż. Niechętnie (bo nie znam ich) ale za jej namowami wynajęliśmy. Niestety nie było mnie w kraju, więc wszystko metoda korespondecyjno-telefoniczna.

Umowa, kaucja, dokumenty itp.
Wszystko fajnie, wprowadzili się i zachwyceni, bo mieszkanie super. Pierwszy zgrzyt, we wskazanym dniu moje konto puste, brak kaucji i czynszu. Dzwonię na wszystkie telefony, zero odzewu. Po dwóch dniach dzwonienia i pisania dowiaduję się, że zablokowali im konto z jakiegoś nieważnego tu powodu. Ok, wszystko rozumiem, tylko czemu ja nie zostałam poinformowana o możliwym opóźnieniu w płatności? Bo oni się wstydzili powiedzieć... Po kilkunastu mailach daje mu ostateczny termin, za powiedzmy 5 dni, albo zmieniam zamki (przy pomocy znajomego z pl.)
W wielkich bólach kasa doszła, myślę sobie na tym koniec problemów.

Za tydzień dzwoni mój wspaniały lokator, że oni się wyprowadzają, a w sumie już się wyprowadzili i on chce zwrotu kaucji, już natychmiast.
Sprowadziłam go na ziemie zapisami w umowie odnośnie wypowiedzenia, zdania mieszkania itp. Stwierdził, że się już wyprowadzili i mogę wysłać kogoś do obejrzenia mieszkania, zapewniał mnie, że nie będzie żadnych problemów, bo mieszkali tam przecież tylko parę dni.
Wysłałam znajomego i co zastał (pominę ze wszystkie ich rzeczy osobiste i meble dalej były w moim mieszkaniu) syf taki ze podłoga się lepiła, stare jedzenie, nieumyte gary, wszędzie walające się brudne ubrania.

Szybki telefon do lokatorów, że tak sobie wyobrażam mieszkanie gotowe do oddania i albo zbierają swoje graty i sprzątają mieszkanie, albo ja to zrobię za nich, opłacając tą usługę kaucją.
W jeden dzień mieszkanie było doprowadzone do stanu wcześniejszego.
W zamian dostałam kilkanaście maili, jakim jestem potworem, bo zmusiłam ich do zabrania swoich rzeczy i posprzątania syfu, który zostawili. W tym kilka płaczliwych wiadomości od znajomej, która im załatwiła wynajem.

Nigdy więcej pomagania znajomym znajomych. Mieszkanie wynajęte przez agencje, nawet nie wiem komu :)

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 404 (474)

1