Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

andtwo

Zamieszcza historie od: 13 grudnia 2016 - 19:11
Ostatnio: 24 grudnia 2020 - 14:31
  • Historii na głównej: 17 z 18
  • Punktów za historie: 2387
  • Komentarzy: 351
  • Punktów za komentarze: 2807
 

#59280

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilkunastu lat. Mam koleżankę, którą wychowywał dziadek. Mieszkali w kilkupiętrowej kamienicy. Antena tv była oczywiście na dachu. Co jakiś czas, czy to z powodu wiatru, czy innych sił, antena przekręcała się i obraz w telewizorze zaczynał "śnieżyć". Dziadek koleżanki szedł wtedy do mieszkającego po sąsiedzku żulika - pana (M)iecia, dawał mu na flaszkę, pan Miecio wchodził na dach i poprawiał antenę. Wszyscy byli zadowoleni.

Któregoś dnia dziadek wracając do domu usłyszał rozmowę pana Miecia i jego kolegów, "okupujących" murek przy śmietniku.

M: - ... i jak mi zbraknie na flaszkę, to idę na dach, przekręcam antenę i niedługo ten spod 9 przychodzi, żeby mu ją poprawić. I interes się kręci.

Dziadek kupił antenę satelitarną i zamontował za oknem. Interes przestał się kręcić.

sąsiedzi

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1156 (1196)

#25551

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z wczoraj, tym razem ja byłem lekko piekielny.

Siedzimy w domu we trójkę: moja narzeczona; Karol - dzieciak z zespołem Downa (którym moja luba opiekuje się, gdy jego rodzice są w pracy) i ja.
Dzwonek do drzwi. Otwieram i widzę panią w wieku ok 40 lat, z jakimiś papierkami w ręku. Generalnie typowa "(D)omokrążczyni". Kto mieszka w bloku ten wie - a to świadkowie Jehowy nawracają, a to jacyś "zieloni" ratują pandy, albo inni co zbierają na [tu wstawić dowolny cel]. I owa pani też zaczyna klepać wyuczoną formułkę:

D: - Dzień dobry, pomagamy dzieciom z upośledzeniem umysłowym, czy mógłby pan...
J: - Oczywiście, zapraszam do środka!
Pani trochę zdziwiona moim entuzjazmem wchodzi "na pokoje", ja proszę, żeby usiadła i zaczynam ją podpytywać, żeby zorientować się, czy faktycznie reprezentuje jakąś organizację dobroczynną, czy też jest to kolejna ściema celem wyrwania kasy od naiwnych. Oczywiście po kilku zdaniach widzę, że pani bladego pojęcia nie ma o temacie. Mało tego, nie potrafi nawet powiedzieć, kto ją przysyła. Wobec tego postanowiłem się trochę pobawić. A oto rozmowa:

J: - Naprawdę jestem bardzo zadowolony, że pani przyszła.
D: - No wie pan, staramy się pomagać...
J: - Świetnie! Co może nam pani zaoferować?
Domokrążczyni lekko się zmieszała i zaczyna nerwowo wertować papiery. Nie wiem, ściągę na nieprzewidziane sytuacje miała czy co?
D: - Bo wie pan, każdy grosz się liczy...
J: - Doskonale to wiem, droga pani, jestem wdzięczny, że proponuje nam pani pomoc.
D: - Ale...
J: - Oczywiście cudów się nie spodziewam, ale idzie wiosna, a syn (usynowiłem Karola na czas rozmowy) wyrósł z kurtki, więc chętnie przyjmiemy pomoc.
D: - Ale to my przyjmujemy pomoc, a nie dajemy! - Pani najwyraźniej puściły nerwy.

W tym momencie z drugiego pokoju wyszedł Karol. Pani spojrzała na niego, na mnie, znów na niego i nagle zerwała się z kanapy.
D: - To ja nie będę państwu przeszkadzać!
I wyrwała na korytarz.

Sami oceńcie, czy potraktowałem ją odpowiednio.

blok

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3532 (3598)

1