Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ania_kozak

Zamieszcza historie od: 11 kwietnia 2017 - 13:41
Ostatnio: 4 maja 2017 - 12:31
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 149
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 32
 

#77869

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może nie jest to idealna historia na piekielnych, jednak dla mnie jest piekielna ogromnie.

Organizacja wesela-temat rzeka. Myślałam, że moim największym problemem będzie wybór sukni ślubnej albo wzoru zaproszeń. Żeby to nie było tak różowo, problemem mojego wesela są rodzice.

W skrócie: Mój ojciec rozwiódł się z mamą po 20 latach małżeństwa. Ona zostawiła go dla innego mężczyzny, z którym po kilku latach wzięła ślub cywilny. Ojciec jak już przetrawił ból po rozstaniu, również nie zaznał zbyt długo stanu kawalerskiego i już po kilku latach został ponownie Panem Młodym. Można jeszcze do tego dodać, że na weselach obu rodziców byłam, oba związki pochwalam i cieszę się, że tak się poukładało.

W czym więc tkwi problem, skoro wszystko jest tak idealnie? Pomimo tego, że
każde z nich ma już nowe życie i są szczęśliwi, nie są w stanie ze sobą się porozumieć. W zasadzie główną przeszkodę stanowi mój ojciec, który w momencie, kiedy został zdradzony, dosłownie znienawidził moją matkę i jej nowego partnera. I tą nienawiść pielęgnuje w sobie do dziś, mimo iż od tego zdarzenia upłynęło już sporo czasu.

Tak wygląda aktualna sytuacja weselna:
Ojciec na wesele przyjdzie tylko wtedy, jeśli moja mama przyjdzie bez nowego męża. Tata, żeby było sprawiedliwie, również ma zamiar pojawić się bez nowej żony.

Mojej mamie jest strasznie przykro, że nie będzie mogła się cieszyć moim szczęściem w tym dniu, wraz ze swoim ukochanym (który dla dobra sprawy zadeklarował, że jeśli jest taka potrzeba, to nie pojawi się na uroczystości).

Do tego jeszcze dochodzą dziadkowie, którzy również chcą mieć coś do powiedzenia („Dlaczego to MOJA CÓRKA nie może przyjść z nowym zięciem".).

I z tego wszystkiego ja, zamiast cieszyć się tym, że wychodzę za mąż, próbuję znaleźć dobre wyjście z tej całej zagmatwanej sytuacji. I szczerze to już nie mam sił. Nie rozumiem, dlaczego na jeden dzień nie można odpuścić i po prostu zakopać topór wojenny. Próbowałam już chyba każdego sposobu rozmowy, mój tata kompletnie nie daje się przekonać. Twierdzi, że skoro partner mojej mamy rozbił nam rodzinę, to nie zasługuje na to, żeby pojawić się na tak ważnej uroczystości.

Kocham moich rodziców, bardzo lubię też macochę i ojczyma i chciałabym, żeby w tym tak ważnym dla mnie dniu byli przy mnie wszyscy, którzy są dla mnie bliscy, ale już kompletnie nie wiem co mam robić.

rodzina_ach_rodzina

Skomentuj (154) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (291)

1