Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

cassis

Zamieszcza historie od: 19 marca 2015 - 16:15
Ostatnio: 11 października 2021 - 21:52
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 411
  • Komentarzy: 567
  • Punktów za komentarze: 5568
 

#82607

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Oo tym, co się wyprawia u nas na RODosie*

Niedawno nabyliśmy starą, bardzo zaniedbaną działkę.
Od dekady nikt tam nie bywał, więc możecie sobie wyobrazić - istna dżungla drzew, krzewów i oczywiście chwastów, otoczona niskim płotkiem (może 1,5m wysokości).

Zaczęliśmy więc swoje poletko doprowadzać do ładu - kosić trawę, przycinać drzewka, pielęgnować i porządkować.
Wywołało to OGROMNE zainteresowanie całej społeczności. Nie tylko nasi bezpośredni sąsiedzi, ale ludzie z odległych czasem pół godziny spaceru działek, zaczęli "walić drzwiami i oknami" na pielgrzymkę celem sprawdzenia co, kto, po co i za ile? Nasz płot zaczął przypominać prawdziwy "żywo-płot" złożony z ludzi :D

Jak to latem, w upały - zaczęliśmy po uprzątnięciu bajzlu korzystać na poważnie - robić pikniki, grille, wystawiać basen do pochlapania się wodą.
Razem z naszą aktywnością uaktywniły się Lokalne Strażniczki Moralności.
Chodziły one na skargę do Zarządu, że nienormalni zboczeńcy [mąż w kąpielówkach, ja w bieliźnie, dzieci znajomych wg. wieku - albo w kostiumach albo w pieluszce etc.] urzędują na tej działce i że one będą dzwonić po policję.
To podnieśliśmy płotek, zamontowaliśmy pasujące do otoczenia osłonki z wikliny. Płotek 1,5m, a osłonka około 1,8m.

Na takie podłe postępowanie LSM poszły na skargę, że to nie poligon, żeby się grodzić, że osłonki mamy zdjąć natentychmiast, bo regulamin!!! Że brzydko! Że jak tak można się nie integrować - chamy!

A przy płocie dalej wystają godzinami i japę drą, że one zadzwonią po mops i policję, bo zboczeńcy demoralizują dzieci.
Przy płocie, przy którym obecnie muszą stawać na palcach, albo podkładać sobie polne kamienie, żeby nas widzieć.

*dla niezorientowanych RODos to taka czuła nazwa dla ogródków działkowych (ROD, Rodzinne Ogrody Działkowe).

działki ROD babcia-wizjerek sami zboczeńcy szalone staruszki

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 192 (206)

#74893

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miał być komentarz do historii piekielni.pl/74881 ale już mi ręce opadły i postanowiłam dodać historię.

Dwa przypadki ukazujące, że to nie kwestia "durnych pedalarzy" ani "wrednych pieszych" tylko ogólnego zdebilenia w narodzie, oraz empatii tak małej że nie umiemy współistnieć w przestrzeni publicznej.

Sytuacja nr.1
Jechałam ostatnio nowo oddaną ścieżką rowerową - mocno uczęszczaną bo prowadzącą do jednego z dużych parków. Naprawdę długi odcinek, odpowiednio oznaczony i od chodników oddzielony słupkami lub szpalerem zieleni. Nie da się nie zauważyć, że jest podział na trasę rowerową [czerwona kostka] i chodnik[komunistyczne płyty betonowe].

Jako, ze ruch na trasie spory, spadek drogi znaczny a i oznaczenia solidne, to co chwilę wymijał mnie ktoś na rozpędzonej kolarzówce [tak, mają do tego prawo na ścieżce].

W jednym miejscu piesi przechodzą górą - po kładce, a ścieżka dla rowerzystów prowadzi w dół pod kładką, ostrym zakrętem przecinając ulicę. I po tej ścieżce zasuwają sobie z wózkiem dziecięcym dwie Karyny. Obie z twarzą w telefonie, nie widzą świata.
Jak można się domyślić - w pewnym momencie wpadł na nie rowerzysta. Nie miał prawa zobaczyć panienek, bo wcześniej ukrywało je przed wzrokiem rowerzystów przęsło kładki oraz zakręt. Na szczęście dziecku w wózku nic się nie stało, ale cała grupka wylądowała na ziemi, a telefon jednej z Karyn na ulicy - rozsypany w drzazgi.

Do kogo była pretensja? Oczyyywiście - do rowerzysty! Bo to jego wina! Bo telefon popsuty! Bo on na nie wpadł! Specjalnie! I z rozpędu!

Kiedy ja tam dotarłam, zebrał się już niezły tłumek gapiów [tak, pieszych. Młodych, sprawnych ludzi, którzy także nie umieli ruszyć dupy na kładkę]. Część krzyczała na rowerzystę, część zaczęła rozważać czy aby to nie wina "pokemonów w telefonie"... Ale co zrobili, kiedy Karyny sobie polazły? Oczywiście wrócili na ścieżkę rowerową!

Absolutnie nikt nie wysnuł wniosku, że być może nie powinien łazić po ścieżce rowerowej.

Sytuacja nr.2
Na tej samej trasie - święcącymi od nowości rowerami porusza się parka - pan i pani. Pani na modnej różowej holenderce w koszu na kierownicy wiezie yorka. Pan zasuwa na ciężkim sprzęcie [rower typu fat boy]. Powinno być oczywiste, że jadą ścieżką, prawda?
Ależ skąd - jadą chodnikiem. Kiedy zwróciłam im uwagę, że powinni jechać ścieżką, zaczęli sie na mnie wydzierać, ze oni nie będą jechali ścieżką, bo na kostce ich Ksaweremu niewygodnie, bo trzęsie. Ręce mi opadły... Ksawery jadąc po betonowych płytach i tak ledwie się utrzymywał w koszu i wyglądał jakby miał dostać wstrząsu mózgu, ale co ja się tam znam na yorkach?
Państwo pojechali dalej chodnikiem, a ja, mocno zasmucona ścieżką.


Jestem rowerzystą, motocyklistą i pieszym - ja wiem, że można, tylko trzeba chcieć. I widzę wyraźnie, że po prostu ludziom się nie chce.

Tak więc, Drodzy Piekielni, po prostu obydwu stronom brakuje empatii oraz woli współistnienia zgodnie i kulturalnie we wspólnej przestrzeni, którą, zgodnie z prawem, dzielić muszą.

rowery miasto piesi ruch drogowy

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (223)

1