Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

chipsi

Zamieszcza historie od: 11 czerwca 2015 - 13:31
Ostatnio: 29 lutego 2020 - 20:08
  • Historii na głównej: 7 z 8
  • Punktów za historie: 2205
  • Komentarzy: 43
  • Punktów za komentarze: 417
 

#67797

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O sąsiadce i jej kotach będzie.

Przez część naszego podwórka biegnie sobie dojazd do sąsiadów. Dojazd sami wyłożyliśmy kostką, sami odśnieżamy, zamiatamy i plewimy. Sąsiedzi ograniczają się do korzystania. Sąsiedzi posiadają też gromadkę kotów, które radośnie wydalają co muszą na nasze grządki, huśtawki, krzesła. Wysiadują też na naszym samochodzie, a ostatnio upatrzyły sobie basen, nowy, taki z dmuchanym kołem. Koło z pomocą kocich pazurów pękło, woda się wylała. Na dojazd oczywiście też.

Sąsiadka została uprzedzona o powstającej kałuży błota i o przyczynie tego stanu. Ktoś by pomyślał że sąsiadka poczuwa się do winy? Błąd. Sąsiadka zrobiła dziką awanturę, że przez naniesiony wodą piach ona może się przewrócić. Mamy to uprzątnąć w trybie natychmiastowym, bo jaśniepani od kotów nie będzie po niezamiatanej drodze się przemieszczać. A koty? No przecież ona nie może za kotami wszędzie chodzić.

miedza

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (164)

#86195

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moi rodzice mają już swoje lata. Mają też problemy z obsługą komputera. Mama niedosłyszy, a Tata niedowidzi. Tak więc pomagam im jeśli tylko trzeba, ale obsługa niektórych instytucji utrudnia mi to jak tylko może.

Gdy mama odbiera telefon i informuje rozmówcę, że upoważnia mnie do rozmowy okazuje się, że nie może. Więc nie rozmawia, bo nie słyszy. Co może, załatwia więc ojciec. I tu też problem.

Dziś chciał np. zarejestrować kartę kredytową. Na infolinii kazali mu wyłączyć głośnomówiący i poinformowali, że rozmowy nie może słuchać nikt postronny. On mnie upoważnia, ale oni się nie zgadzają. Ma podać cyfry, to nic, że ich nie widzi, nie mogę mu pomóc. Prosi bym mu włączyła komputer, na co facet na infolinii, że on się nie zgadza na ingerencję nikogo innego. Tak więc od godziny ojciec wbija coś na klawiaturze, wyskakują mu błędy, a facet stwierdza, że w takim razie nie potrafi pomóc...

Polska

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (159)

#74320

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chciałabym, naprawdę bym chciała wierzyć, że nie każdy żebrak to pijak i naciągacz. Mąż mój, także pełen tej wiary, otworzył wczoraj drzwi biednemu człowiekowi, który to przymierał głodem. Tak mówił. Nawet okna czy coś mógłby umyć. Zlitował się mój małżonek nad biednym człowiekiem i bez zmuszania do pracy, wręczył mu opakowanie kiełbasek.

W podziękowaniu usłyszał soczystą wiązankę, bo przecież on chleba za to w sklepie nie dostanie, więc kiełbaski na gotówkę mąż mój wymienić musi. Nie wymienił, nerwy mu za to puściły i opowiedział biedakowi co o nim myśli. I tak wiarę w ludzi straciliśmy.

Głodnego nakarmić...

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (172)
zarchiwizowany

#69357

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Małżonek mój wybrał się dziś na badania psychotechniczne. W obowiązkowym pakiecie miał badanie wzroku. Wchodzi do gabinetu i już w drzwiach pani lekarz (PL) nakazuje zdjęcie kurtki. Mąż posłusznie zdejmuje i wiesza na (jakby się mogło wydawać do tego celu przeznaczonym) wieszaku.
PL -Co pan robi?! Nie tutaj! Na krześle!
Zdezorientowany chłop wiesza kurtkę na krześle...
PL -No co pan! Nie na tym, na tym obok!
ok, kurtka powieszona, pacjent zdezorientowany.
I teraz piekielność;
Małżonek z wrażenie nie założył swoich okularów. Badania przeszedł mimo to bez zastrzeżeń. Ot, możesz być ślepy ale jak zakład za badania zapłaci to dopuścić do roboty trzeba.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 73 (141)

#67593

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O gospodarowaniu finansami pewnej dużej firmy.

Firma zatrudnia serwisantów, którzy mimo nawału pracy nie dostają dodatkowych zleceń i mają zakaz (jak to określiło kierownictwo) generowania nadgodzin. Jako, że kadra się skurczyła (zwolnienia) a pracy przybyło (wichury, burze) firma zleca prace firmom podwykonawczym. Kwota za wykonanie tych prac jest wystarczająca by utrzymać podwykonawcę a ten mógł wynająć serwisanta i dobrze mu zapłacić. Tego samego serwisanta, który nie dostał tego zlecenia ze swojej firmy do zrobienia w ramach nadgodzin.

kreatywność finansowa

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 423 (461)

#67521

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wybetonowaliśmy sobie nowe schody wejściowe. Czas wypłytkować. Płytkarz umówiony nie przychodzi, nie dzwoni. Dzwonimy - nie odbiera. W końcu się dodzwoniliśmy, mówi że jakaś awaria, potem że pogrzeb, że inny klient... Po kolejnym niedotrzymanym terminie dzwonimy znowu. Coś mu wypadło (najwidoczniej sparaliżowało mu zdolność komunikacji) ale na pewno przyjdzie w piątek. I w tym momencie w słuchawce dało się słyszeć donośny kobiecy głos krzyczący do kafelkarza: "ku*wa, co za ludzie!"
Obawiam się że to nie była zasłużona samokrytyka.

uslugi

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 208 (276)

#67080

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielnym sąsiedzie.

Posiadam działeczkę budowlaną. Z jednej strony las, z drugiej sąsiad. Działka obficie zarosła krzewem wszelakim a i drzewostan się poprawił. Zaczepił mnie wspomniany sąsiad ze w moim zielsku lisy się czają i mu mordują drób. Obiecałam wycinkę. Załatwiłam co trzeba i zadowolona z siebie idę do sąsiada z dobrą nowiną, że wpadnie facet i działkę wykarczuje. I tu niespodzianka; zamiast podziękowań dostałam pogróżki odnośnie kar jakie będę musiała zapłacić za wycięcie drzew, bo on to będzie musiał zgłosić...
Coś czuję, że nie będę tam domu budowała.

Działka

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 423 (477)

#66978

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu, mój wtedy-jeszcze-nie-mąż postanowił sprzedać pojazd marki Fiat 126p. Szybko zjawił się chętny. Okazał się nim chłopak z sąsiedztwa (aczkolwiek z kartoteką na koncie). Oznajmił że przejedzie się tylko i zaraz wróci po dokumenty. Nie wrócił. Drzwi nie otwierał.

Udaliśmy się więc na policję. Tam odmówiono przyjęcia zgłoszenia i odesłano do urzędu celem odrejestrowania wozu, żeby nie płacić już OC. W urzędzie oczywiście odmówiono bo nie mamy świstka z policji, że samochód skradziono. No to biegiem na policję - nie wystawią pisma, bo nie przyjmą zgłoszenia. Dlaczego? Bo byliśmy przy kradzieży.

Napisaliśmy oficjalny wniosek - dostaliśmy odpowiedź, że "nie doszukano się znamion czynu zabronionego". Wysłaliśmy kolejne pismo, powołując się na odpowiednie paragrafy. Odpowiedź - przesłuchano niedoszłego kupca (którego podaliśmy imię, nazwisko i adres). Jako że się wyparł - brak podstaw do zgłoszenia kradzieży. Za to wezwano nas, przesłuchano i oznajmiono, że skoro mamy dowód rejestracyjny, a auta nie ma, to będziemy mieli spore problemy jeśli np. ten maluch odnajdzie się na jakimś złomowisku.

Tak nas odsyłano z niczym przez ponad rok! W końcu jakiś miły urzędnik się zlitował i podpowiedział jakie pismo wystosować do Prezydenta Miasta by odrejestrować złoma. Udało się. Za to nauczyliśmy się, że wystarczy słowo notowanego łobuza, by policja uznała, że samochód sam się ukradł.

Rybnik

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 585 (627)

1