Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

chrisstofferr

Zamieszcza historie od: 14 sierpnia 2013 - 20:22
Ostatnio: 24 stycznia 2015 - 16:17
  • Historii na głównej: 11 z 21
  • Punktów za historie: 7715
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 20
 
zarchiwizowany

#64302

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzisiejszy Mistrz!

Pracuję w sklepie z akcesoriami komputerowymi. W swojej ofercie, w sprzedaży posiadam również telefony komórkowe.

W dniu wczorajszym przyszedł klient i zakupił telefon.
Wraca dziś i chce zwrot pieniędzy. Zwrotu zażądał ze względu na to, że jego karta sim nie pasuje do gniazda sim w telefonie.
Fakt - telefon obsługiwał karty micro sim, Klient zaś posiadał standardową dużą kartę sim.
Powiedziałem, że musi Pan "przyciąć" kartę do odpowiedniego rozmiaru.
Po kilku godzinach Pan wraca, znowu chcąc zwrotu pieniędzy. Powód - karta nie pasuje.
Pytam się czy Pan przyciął kartę. Stwierdził, że próbował jednakże nie mógł uzyskać odpowiedniego rozmiaru i chce zwrócić telefon.
Tak - Pan samodzielnie przycinał kartę. Tak - nożyczkami jak się okazało w rozmowie.
Ręce mi opadły.

sklepy klienci

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (49)

#61136

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w sklepie z artykułami komputerowymi. W ofercie mam również nawigacje samochodowe. I właśnie o kliencie, który kupił takie urządzenie będzie mowa.

Sytuacja rozpoczęła się pod koniec czerwca. Pan kupił nawigację i jeszcze tego samego dnia przyszedł wrzeszcząc, że żąda zwrotu pieniędzy gdyż ładowarka samochodowa mu nie działa. Podłączyłem, przez przejściówkę, ładowarkę do sieci - działa. Pan wrzeszczy, że to niemożliwe. Wskazałem na nawigację i zapis "ładowanie". Poradziłem sprawdzić gniazdko zapalniczki w samochodzie. Pan wychodząc wrzeszczał, że ma trzymiesięczny samochód, że zgłosi to do PIH-u. Następnego dnia przyszedł - okazało się, że gniazdo było niesprawne.

Po jakimś tygodniu Pan wraca wrzeszcząc, że żąda zwrotu pieniędzy, gdyż nawigacja nie działa - nie ma map. Odpalam urządzenie, sprawdzam. Mapy faktycznie się nie ładują. Nie mogły się ładować, gdyż ktoś usunął ścieżkę dostępu do map. Ustawiłem, mapy działają. Pan znów wyszedł wygrażając PIH-em. Zwrotu nie otrzymał.

Właściciele nawigacji wiedzą, że mapy należy aktualizować. Zawsze też powtarzam to każdemu klientowi.
Pan wrócił po kolejnym tygodniu, znowu żądając zwrotu pieniędzy, gdyż ma nieaktualne mapy. Tłumaczenie, że w instrukcji obsługi jest zapis jak należy zaktualizować mapy, było jak rzucanie grochem o ścianę. Powiedziałem, że za opłatą w kwocie 50 złotych, mogę to zrobić. Potrzebuję jednak paragonu, gdyż należy zarejestrować urządzenie, gdzie należy podać datę zakupu. Pan znów wrzask, straszenie PIH-em. Stwierdził, że on zatrudni fachowca.
Muszę dodać, że nie mam obowiązku serwisowania nawigacji i aktualizowania map - jest to w gestii klienta końcowego, o ile jest to zaznaczone czytelnie w karcie gwarancyjnej, a było.

Dwa dni później przyszedł do mnie "fachowiec". Czternastoletni chłopak. Wytłumaczyłem całą procedurę. Po kolejnych dwóch dniach wpada z wrzaskiem Pan, żądając aktualizacji mapy, gdyż fachowiec sobie nie potrafił poradzić. Powiedziałem o koszcie. Pan coś zaczął mruczeć, warczeć pod nosem, nawigację zostawił, na odchodnym rzucając, że ma być zrobiona na piątek (dzień wczorajszy).

I był Pan wczoraj. Kiedy już zamykałem. I wrzeszczy na mnie, że mam nie zamykać, bo on musi nawigację odebrać. Otworzyłem. Pokazuję Panu gdzie może sprawdzić wersję swojej mapy, zapisuję maila odnośnie pomocy, numer serwisu. Przechodzę do płatności, a Pan zdziwiony stwierdza, że chyba jestem niepoważny, że on nie był przygotowany na płatność, że on nie będzie płacił, gdyż to by było tak samo, jakbym chciał mu sprzedać samochód bez kół. Chciałem więc Pana pożegnać, gdyż byłem już po godzinach pracy. Powiedziałem, żeby przyszedł jutro, czyli dziś. Wtedy znów zaczął wrzeszczeć, że nie po to kupował nawigację, żebym teraz miał mu map nie wgrać, że on ma fachowca itd. Wyprosiłem Pana, powiedziałem, że jestem po godzinach pracy i nie mam ochoty słuchać wrzasków na swój temat. Pan jakimś cudem znalazł pieniądze na zapłatę za usługę. Wyszedł znów grożąc PIH-em.

Tylko spokojnie...

Klienci sklepy

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 571 (609)

#61137

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna z historii z cyklu "żądam zwrotu, bo tak".

Pracuję w sklepie z artykułami komputerowymi. W ofercie sprzedaży mam również dekodery DVB-T. I właśnie o próbie zwrotu będzie ta historia.

Dnia wczorajszego przyszła klientka, żądając zwrotu pieniędzy za dekoder. Uzasadnienie - dekoder nie działa, gdyż w moim miejscu zamieszkania nie ma zasięgu.
Zastanawiam się co ma to do rzeczy, szczególnie ze względu na to, że Pani kupiła dekoder dziewiątego lipca, a wczoraj był 25. Można było szybciej to zauważyć. tłumaczę, jednak klientka uparta i zwrotu żąda. Sprawdzam zawartość opakowania, czy wszystko jest w pudełku. Spojrzałem na sam dekoder. I opadły mi ręce. Wyglądał jakby Pani przejechała nim około 50 metrów po drodze żużlowej. Wszędzie były rysy, obicia, wgniecenia. Zwrotu nie przyjmuję. Pani twierdzi, że dekoder stał tylko pod telewizorem, a Ona tylko telewizor przesuwała. Tłumaczenia mnie nie interesują - towar uszkodzony. Pani się zapowietrza i stwierdza, że skoro nie chcę jej oddać pieniędzy to Ona zabiera dekoder i sama go sprzeda.

Proszę bardzo...

Klienci sklepy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 383 (423)
zarchiwizowany

#60006

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w sklepie z akcesoriami komputerowymi. W sprzedaży mamy również głośniki na bluetooth. I właśnie o zakupie takowego będzie historia.

Było to z miesiąc temu. Do sklepu wchodzi chłopak, na oko około, piętnastoletni. Prosi o głośnik na bluetooth, który można by sparować z komórką. Przed zakupem głośnika, kwota 49 złotych, chciał go sobie sprawdzić. Sparowałem go ze swoją komórką, chłopak zadowolony, zapłacił i poszedł.

Po pięciu godzinach wraca i chce zwrócić głośnik, bo nie jest tak głośny jak sądził. Głośnik sam - bez opakowania oraz kabli które są w zestawie (kable do ładowania). Paragonu zakupu również nie miał. Stwierdziłem że nie mogę go przyjąć. W takiej formie mogę jedynie oddać go na gwarancji. Chłopak niepocieszony wyszedł.

Wrócił następnego dnia. Tym razem ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami. I zgłasza że chce oddać głośnik na gwarancji, gdyż ten nie chce się "zamknąć". Chłopak odkręcając głośnik pourywał zaczepy. Powiedziałem, że jest to uszkodzenie mechaniczne i nie podlega ono gwarancji. Stwierdził, że jeszcze zobaczymy i poszedł.

I zobaczyłem go znowu po kilku godzinach. Tym razem z rodzicielką, która od progu zaczęła wyzywać mnie od wszystkiego co jest na tej planecie. Kiedy w końcu dała mi dojść do słowa wyjaśniłem, że syn sprawdzał głośność głośnika, odpowiadała mu, później się rozmyślił i chciał oddać, następnie zaś przyszedł ze sprzętem uszkodzonym mechanicznie. Pokazałem uszkodzenie. Matka chłopca spojrzała na głośnik, na mnie, później na syna i purpurowa ze złości wyszła. Słyszałem tylko krzyki w stronę chłopaka.

Moje pytanie - po co kupował, skoro już przy sprawdzeniu mógł stwierdzić że grają dla niego zbyt cicho?

sklepy klienci

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 151 (235)
zarchiwizowany

#59765

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed kilku minut.

Jestem osobą palącą. Staram się rzucić, a raczej przerzucić, na e-papierosa. Byłem w Tesco, przeglądam artykuły na dziale RTV, kiedy do alejki wchodzi [P]an.

Od razu jak mnie zobaczył zaczął się wydzierać, że mam kategorycznie zgasić tego papierosa, bo śmierdzi w całym markecie.

Gwoli wyjaśnienia - dym który osoba paląca e-papierosy wypuszcza to nic innego jak para wodna, która jest bezzapachowa.

Ze względu na ton jakim posłużył się [P], włączyłem elektryka i paliłem sobie w najlepsze. Wtedy zaczął znów wrzeszczeć, że on wróci z ochroniarzem, i przekonamy się czy będę dalej taki uparty.

Czekam do tej chwili.

PS. Nie jestem konfliktową osobą - wyłączyłbym i nie palił dyby nie chamskie postępowanie owego Pana.

PS2. kiedy jestem w towarzystwie osób nie palących nie palę w ogóle, lub staram się wychodzić by nie przeszkadzać dymem innym.

sklepy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -20 (38)

#57409

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po weekendzie wróciłem do pracy i pierwszą wiadomością jaką uzyskałem była informacja, że jestem oszustem i złodziejem.

Wyjaśnienie - w środę była u mnie klientka i zapytała o koszt tuszu zamiennika do drukarki. Poleciłem jej wersję XL (!) produkcji Active Jet (!). Koszt tego tuszu to 78 złotych.
W sobotę owa Pani była ponownie w sklepie, jednak tym razem był mój szef. Pani zakupiła zamiennik o standardowej pojemności tuszu, wyprodukowany przez firmę Orink. koszt - 50 złotych.

Niby nic niezwykłego. Jednak po jakimś czasie, na fan page'u Hejted na facebooku został zamieszczony post opisujący całą sytuacja, sugerujący, że różnicę zapewne "schowałbym" sobie do kieszeni.

sklepy

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 416 (558)

#56500

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja trwająca właściwie już tydzień ...

Słowo wstępu - pracuję w sklepie z akcesoriami komputerowymi. W ofercie mamy również naprawy.

[P]ani przyniosła do nas komputer stacjonarny, żeby zrobić przegląd. Internet wolno "chodzi:. Było to w sobotę. W poniedziałek szef dzwoni do Klientki, że z komputerem jest wszystko w porządku, prawdopodobnie wina leży po stronie dostawcy internetu. [P] przyjęła to do wiadomości i umówiła się, że w sobotę kompa swego odbierze.
We wtorek [P] przychodzi i pyta się co się dzieje z jej komputerem. Moje zdziwienie było chyba widoczne, gdyż byłem obecny przy ustaleniach odbioru. [P] twierdzi, że szef mój do niej nie dzwonił i ona chce wiedzieć co się dzieje z jej komputerem. Więc tłumaczę jeszcze raz. [P] chce jednak informacji od szefa. Dzwonię. Szef rozmawia z [P], ponownie wszystko ustalane jest na sobotę.[P] wychodzi.
Czwartek. [P] zjawia się po raz kolejny. Tym razem u szefa mojego i robi mu awanturę, że ten nie dzwonił, nie umówił się na odbiór ... powtórka z rozrywki ... szef prawie że ma ochotę rozerwać na strzępy [P]. Do soboty chwila.
Dzisiaj [P] była u mnie 3 razy za każdym razem wykłócając się, że szef do niej nie dzwonił i nie podawał żadnego terminu odbioru stacjonarnego. No żesz...

[P] dzwoniła dzisiaj dwa razy do szefa - za pierwszym razem żeby go zbluzgać za to, że do niej nie zadzwonił, za drugim, żeby oznajmić, że poda wszystkich na policję bo my jej instalujemy programy, które niszczą jej komputer zaraz jak upłynie okres gwarancyjny ....

Tylko spokojnie...

sklepy klienci

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 351 (471)

#56135

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja wczorajsza.
Idę sobie spokojnie do pracy. W pewnym momencie zaczepia mnie pewien [P]an idący o dwóch kulach.

[P] - Przepraszam bardzo, gdzie jest ulica Dziewińska 91.

Ogólnie zdębiałem - mieszkam około 20 lat na tej ulicy, praktycznie na jej samym końcu i nigdy nie spotkałem takiego numeru. Tłumaczę więc, że na tej ulicy numery nieparzyste kończą się numerem 61 i jest to kamienica, [P] zaś chciał znaleźć Centrum Kształcenia, którego nigdy na tej ulicy nie było i nie ma.

[P] - Czyli znowu mnie PUP zrobił w ch*ja. Wie Pan co, ja rozumiem wszystko. Ale ja się poruszam o dwóch kulach. I niech Pan zgadnie gdzie mnie ostatnio wysłali - na kurs brukarski.

a to Polska właśnie

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1237 (1277)

#54397

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku minut.

Pracuję w sklepie z akcesoriami komputerowymi, który znajduje się na pasażu marketu. przed marketem są stojaki dla rowerów. Na pasażu jak większość się domyśla jest całkowity zakaz zostawiania jednośladów. praktycznie każdy o tym chyba wie. Mi się przynajmniej tak wydawało. Przed wejściem do sklepu pewien [P]an zostawił swój pojazd i w długą na sklep. Mimo krzyków ochroniarza, że jest to zabronione. Ja sklep na chwilę zamknąłem celem umycia kubka po kawie. Wracam i to był mój błąd.
Przed kotarą zamykającą sklep soi ów Pan wraz z ochroniarzem. I od razu na mnie z "mordą"

[P] - Gdzie żeś k*rwa był. Nie widziałeś, że rower zostawiłem ch*ju. A jak by mi go zaj*bali. Przecież Ci mówiłem, że na chwilę idę i masz pilnować.

Moja odpowiedź, że za to mi nikt nie płaci, nic takiego nie mówił, że pod marketem są stojaki, oraz tłumaczenia ochroniarza, że mówił, że jest to zabronione nic tutaj nie dały. Pan zabrał swój pojazd i wyszedł. Tylko po co wszczynał awanturę ...

sklepy

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 406 (484)
zarchiwizowany

#54674

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sytuacja sprzed kilku minut. Możliwe że się czepiam, jednak uważam, że osobom pracującym na obojętnie jakim stanowisku należy się odrobina szacunku ... ale do rzeczy ...

Sklep w którym pracuję mieści się na pasażu hipermarketu. Od dłuższego czasu znajdują się tutaj kasy samoobsługowe. Osoby, które sobie nie radzą mogą zawsze poprosić o pomoc.

Stoję sobie ze swoimi zakupami - litr "energetyka". Przede mną Pani z "górą" zakupów. Zwolniło się miejsce, pani podchodzi i się zaczyna. Na początku było kulturalnie, Pani poprosiła o pomoc. Jednak kiedy została jej zwrócona uwaga, że w jednej torbie ma dwa różne produkty - winogrona białe i czerwone, i poproszono o rozdzielenie ich, zaczęła się wydzierać, że jak to ona ma to zrobić, że to zasrany obowiązek kasjerki itd. Skwitowała to tym, że ona nie ma zamiaru rozdzielać winogron i zapłaci za wszystkie jak za czerwone.

Pani jednak nie zauważyła, że wszystkiemu przygląda się ochrona obiektu. Przed chwilą widziałem, jak podążała do Punktu Obsługi Klienta w towarzystwie ochrony.

Szkoda mi tylko Pani od pomocy, której się niepotrzebnie oberwało.

sklepy

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (234)