Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

curiously

Zamieszcza historie od: 28 lutego 2011 - 21:47
Ostatnio: 18 lipca 2017 - 23:01
  • Historii na głównej: 7 z 8
  • Punktów za historie: 3497
  • Komentarzy: 91
  • Punktów za komentarze: 328
 

#79273

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czy są tu może panie sprzątające? Być może w związku z tym, że Wy siedzicie w tym temacie, będziecie mi w stanie wytłumaczyć pewne zjawisko.

Moje mieszkanie jest duże. Do tego mam koty, więc pełno sierści i mnóstwo drobiazgów za meblami. Do tego nie znoszę wycierać kurzu, więc robię to mniej więcej raz na dwa - trzy tygodnie. Do tego wreszcie drzwi od kabiny prysznicowej myję zdecydowanie rzadziej, niżbym chciała.

Rozumiem więc, że pani sprzątająca, która przychodzi raz na miesiąc (z uwagi na komentarze chciałabym sprostować jedną rzecz: to, że pani sprzątająca przychodzi raz w miesiącu nie oznacza, że moje mieszkanie jest sprzątane raz w miesiącu - kuchnię ogarniam codziennie, a łazienkę i podłogi raz w tygodniu plus na bieżąco pilnuję, by rzeczy się nie walały tam, gdzie nie trzeba) ma dużo pracy.

Stanowczo natomiast moje mieszkanie nie wygląda jak akademik po trzydniowej imprezie. Wszystkie rzeczy są na swoim miejscu, nic nie śmierdzi, nie ma resztek jedzenia, w których tworzy się nowe życie itd. Nie rozumiem więc, dlaczego od każdej pani sprzątającej kilka razy w ciągu wizyty słyszę: "ojej, nie spodziewałam się, że będzie taki bałagan!" albo "no nie sądziłam, że coś takiego zastanę". Podobne doświadczenie mają moi znajomi.

Oczywiście możecie stwierdzić, że tylko mnie się wydaje, że nie jest tak źle - i być może macie rację. Niemniej jednak, czy tylko ja sądzę, że pani sprzątająca przychodzi żeby... posprzątać?

No nie wiem, jakoś wydaje mi się, że zapraszanie pani sprzątającej do czystego mieszkania jest lekko bez sensu... I to nie jest tak, że przez mój bałagan pani siedzi charytatywnie po godzinach, stawka jest za godzinę i im więcej jest pracy, tym większy jest zarobek.

Poza tym czy tylko mnie się wydaje, że powiedzenie obcemu człowiekowi, do którego przychodzimy do domu, że ma syf jest co najmniej nietaktowne?

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 168 (222)

#51427

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tramwaj warszawski. Zazwyczaj w tramwaju nie zajmuję miejsc siedzących, tylko siadam sobie na miejscach przeznaczonych do położenia zakupów. Rzadko kto tam siada i zazwyczaj jest to młodzież, której nie przeszkadza, że jest to miejsce mało wygodne i niespecjalnie czyste. W ten sposób mam miejsce siedzące bez wyrzutów sumienia, że przeze mnie stoi ktoś, komu stać ciężko.

No więc któregoś razu wsiadam do praktycznie pustego tramwaju i zajmuję wyżej opisane miejsce. Tramwaj z upływem czasu zapełniał się coraz bardziej. Na jednym z przystanków wsiadło z osiem starszych pań i dwóch panów. W miarę możliwości ludzie ustępowali im miejsca ale dla kilku z nich go nie starczyło. I wtedy z ust jednej z nich, padło sakramentalne "pani jest młoda, mogłaby pani ustąpić miejsca".

Co po tym nastąpiło, nietrudno się domyślić: zbiorowe oburzenie. I gdy tak panie nade mną dyskutowały, jeden z dwóch starszych panów powiedział coś, za co później mu podziękowałam:

"Weźcie wy się baby ogarnijcie, przecież i tak żadna z was nie będzie chciała tam usiąść".

Panie się zmieszały, ale tylko na chwilę, bowiem jedna z nich dziarsko rzekła: "Ale jest młoda! Nie powinna siedzieć!"

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 912 (956)

#42559

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowiedziane przez mojego wykładowcę z fizyki.

Miał lecieć samolotem na jakąś konferencję, za bilet zapłacił, ale z powodu złych warunków pogodowych między Warszawą a Berlinem wszystkie loty zostały odwołane. Poszedł więc żeby pieniądze za bilet odzyskać, ale dostał tylko 400 zł, bilet kosztował więcej. Pyta więc, o co chodzi. I co usłyszał?
- Ja panu oddam za lot tylko do Berlina, dalej już mógł pan lecieć.

Nie, nie miał przesiadki w Berlinie :D

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 711 (767)

#36053

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O PANU MECHANIKU.

Autobus ma wyjeżdżać z Warszawy, trasa coś koło siedmiu godzin. Wszyscy już siedzą. Kierowca chce ruszać. Autobus się buntuje, nie chce zapalić. Kierowca dzwoni po PANA MECHANIKA.

Przychodzi PAN MECHANIK. Popatrzył i tako rzecze:
- Ja kur*a nie wiem co to.
- Ale jak to nie wiesz, ja tu ludzi mam, co ja zrobię, jak mi po drodze stanie?
- A ch*j mnie to obchodzi.

Po czym majestatycznie poczłapał do swego przybytku.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 360 (426)

#24588

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja siostra i jej mąż prowadzą rodzinę zastępczą. Jest u nich Kasia. Kasia ma cztery lata. Kasia jest w rodzinie zastępczej od trzech i pół roku. Kasia ma mamę. Mama jest pozbawiona praw rodzicielskich od trzech lat. Do tej pory Kasia nie poszła do adopcji. Dlaczego?

Dlatego, że ilekroć wpływa wniosek o adopcję, kilka dni później mama składa wniosek o przywrócenie władzy rodzicielskiej. A sąd, zgodnie z polskim prorodzinnym prawem wniosek rozpatrzyć musi. Zatem heca z badaniami psychologicznymi i całą resztą zaczyna się od nowa. Czy matka odwiedza Kasię? Nie. Czy dzwoni? Nie. Czy poszła na odwyk? Nie.
A Kasia rośnie. I doskonale rozumie, że ma mamę, że ma młodszego braciszka i siostrzyczkę. Nie wie tylko o ósemce starszego rodzeństwa, z którego tylko jedno poszło do adopcji...

Nie muszę chyba mówić, co dla dziecka o takiej świadomości oznacza przerzucenie do innego, obcego domu - o ile go znajdzie, wiadomo, że rodzice adopcyjni chcą dziecko wychować "od podstaw", a czterolatce nie powie się - zapomnij o swojej mamie, tu masz nową.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 703 (743)
zarchiwizowany

#23932

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chciałabym pozdrowić pana, który od miesiąca lubuje się w chodzeniu za mną z opuszczoną dolną częścią garderoby (przy tych temperaturach, niesamowite!). Niestety, nie ma się pan za bardzo czym pochwalić.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 260 (324)

#10142

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W mojej klatce schodowej był robiony remont. Do malowania ścian został zatrudniony bardzo sympatyczny mężczyzna koło 40-stki. Któregoś razu wchodziłam po schodach za starszą panią [1]. Doszłyśmy do piętra, gdzie akurat pan malował. W drzwiach od mieszkania stała druga kobiecina, ok 60 lat [2]i przyglądała się bacznie malującemu mężczyźnie.
[1] A co ty tak stoisz na tym korytarzu?
[2] No przecież muszę pilnować, żeby nie schrzanił robol jeden, nie?
Szkoda mi się tego pana zrobiło..

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 451 (555)

#9045

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia u fryzjera przypomniała mi moją. Odkąd pamiętam, noszę włosy ścięte na równo i bez grzywki i guzik mnie obchodzi, że jest moda na pocieniowane włosy i grzywki na bok (a przynajmniej taka była wtedy, gdy miało miejsce to zdarzenie) - po prostu mi to nie pasuje. No więc idę do [f]ryzjerki.
[j] - Dzień dobry, poproszę o podcięcie końcówek.
[f] - Ale jak to, tera to się w takich włosach nie chodzi, trzeba postopniować.
[j] - Nie, dziękuję, tylko końcówki.
Jako że podczas podcinania cały czas pani czymś psikała mi włosy, zamknęłam oczy i nie widziałam, co fryzjerka robi, ale gdy poczułam nożyczki na czole zaświeciła mi się czerwona żarówka. otwieram oczy i widzę bardzo mocno pocieniowany włosy i O ZGROZO grzywkę.
[j] - Przecież chciałam tylko końcówki!
[f] - Po same końcówki to nie ma sensu do fryzjera chodzić.
Wtedy jeszcze starałam się być bezproblemową osobą, więc po prostu zapłaciłam i wyszłam. Przez 2 miesiące chodziłam w opasce, grzywka była tak krótka, ze nawet podpiąć jej się nie dało.

W końcu nadeszła wiekopomna chwila - włosy odrosły na tyle, że mogłam zdjąć opaskę. Cała szczęśliwa idę do fryzjera (omijając szerokim łukiem tamten zakład). Proszę o końcówki z zaznaczeniem, by nie ruszać grzywki, bo ma odrosnąć. Znowu zamykam oczy (nic mnie poprzednie doświadczenie nie nauczyło) i znowu czuję nożyczki na czole. I co? Dokładnie taka sama grzywka!
[j] - Przecież mówiłam, żeby pani nie ruszała grzywki!
[f] - Powiedziała pani, że ma odrosnąć, więc ją tak ścięłam, żeby się ładnie układała podczas odrastania.
Tym razem już nie zapłaciłam, bez słowa wyszłam z wilgotnymi włosami. Dlaczego większość sprzedawców/ usługodawców zakłada, że ludzie mają tak niski poziom własnej wartości, że bez względy na wszystko chcą wyglądać jak inni? (koronny argument - pani kupi, wszyscy teraz takie noszą).

zakład fryzjerski

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 584 (646)

1