Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

duzajedza

Zamieszcza historie od: 19 marca 2015 - 20:42
Ostatnio: 24 stycznia 2017 - 23:03
  • Historii na głównej: 5 z 5
  • Punktów za historie: 2182
  • Komentarzy: 35
  • Punktów za komentarze: 395
 

#68503

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miałam dość przykry epizod w życiu - poważne podejrzenie nowotworu. Wyposażona w skierowanie od lekarza prowadzącego i kilka słów otuchy pobiegłam od razu do przychodni onkologicznej. Onkolog podjął decyzję o wykonaniu USG - ale w tej przychodni wykonywał też biopsje.

Nastał dzień badania, czekam więc na swoją kolej przed gabinetem razem z innymi pacjentami. Gros pacjentów stanowiły starsze kobiety (60+), z ich rozmów wynikało, że wszystkie mają mieć biopsję tarczycy, wszystkie też już to przechodziły. Pomiędzy tymi starszymi paniami siedziała też młodziutka dziewczyna, około szesnastoletnia, z mamą. Była widocznie zdenerwowana, bardzo blada, wykręcała ręce, szeptała że się boi... Jedna ze starszych kobiet zauważyła jej strach, więc zaczęła ją zagadywać - jaki zabieg, a dlaczego tak, a co porabiasz, jak w szkole, itd. Raczej nie działało to na dziewczynę rozluźniająco, więc kobieta zaczęła tłumaczyć mniej więcej tak:

- Nic się nie bój, dziecko. Ja biopsje mam dwa razy do roku. No nie będę cię oszukiwać, to boli (dziewczyna zupełnie zzieleniała), ale pomyśl ilu chorób można przez to uniknąć albo złagodzić. To trwa tylko chwilę, a daje ci dużą gwarancję wyzdrowienia. Ja jestem pewna że będziesz tu tylko raz, i okaże się, że jest w porządku. Zaufaj mi, dziecko.

Dziewczyna szepnęła tylko "Dziękuję".

W tym momencie ocknęła się inna z pacjentek. Spytała "A co, biopsja, tak?" - dziewczyna pokiwała głową. I pani zaczęła tyradę...
- O Jezu, jak to boli, ja to aż krzyczałam ostatnio! Ostatnio, co ja mówię, ja zawsze krzyczę! Boże! Ta igła jest taka wielka, tyle krwi było, dziecko, nawet nie wiesz jaki to ból! A jaki strach! I on jak tę igłę wbije, to jeszcze nią gmera! Boże, dziecko, nawet nie wiesz jak to boli! I po całym badaniu jeszcze kilka dni boli! I sine wszystko się robi! I krew leci! A jaki to ból! Ty się słusznie boisz, no straszne, mówię ci, straszne!

Dziewczyna się rozpłakała. Kilka innych osób syknęło na kobietę, żeby się zamknęła, a nie straszy dzieci, że każdy wie na czym biopsja polega, ale nie wolno tego demonizować, tylko uspokajać - baba zaczęła tylko na wszystkich fukać, "A co, ma nie wiedzieć? A potem się zdziwi w gabinecie!"

Chwilę potem dziewczyna została wezwana do gabinetu. Ciągle płakała. Na chwilę ucichła. A potem krzyczała.

przychodnia onkologiczna

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 345 (409)

#68002

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Obrzydliwe obłapianie. Miał być komentarz do historii #67983, ale...

Lata temu byłam na spędzie rodzinnym na wsi w domu ciotki. W pewnym momencie chciałam przejść z jednego pokoju do drugiego, ale w drzwiach stanął akurat dziad, którego zawsze kazano mi nazywać "wujkiem". Przez chwilę bezskutecznie próbowaliśmy się wyminąć. W końcu zrezygnowana cofnęłam się o krok, żeby dać mu przejść, na co dziad podszedł i...

Obleśnie chichocząc oburącz mocno złapał mnie za piersi.

Tak mnie to zaszokowało i obrzydziło, że chwilę później się rozpłakałam. Całą roztrzęsioną znalazła mnie babcia, spytała co się stało - powiedziałam, co dziad zrobił. Na co babcia:

- Oj duzajedza, on tak lubi! Nie rób problemów! Ty się ciesz że się podobasz, a nie beczysz!

No tak, tylko że miałam wtedy 12 lat.

Tak, moja babcia uważała, że będąc przedwcześnie pokwitającą dwunastolatką powinnam się CIESZYĆ, że blisko siedemdziesięcioletni obleśny "wujek" złapał mnie za piersi.

Babcia do tej pory nie widzi w tym nic złego. Ach, ta mentalność.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 462 (570)

#67386

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś mam dla wszystkich prośbę i przestrogę.

Pracuję w biurze, które prowadzi też linię obsługi klienta z zakresu pomocy technicznej. Kolega (złoty człowiek!) który siedzi obok, odebrał telefon dotyczący usterki w urządzeniu - usterki wywołanej winą klienta. Kolega tłumaczy, że gwarancja tego nie pokrywa, ale że skontaktuje się z naszą "górą" i postara się uzyskać pozwolenie na darmową naprawę, że zrobi wszystko, aby móc ją dla klienta zamówić ("góra" często na to zezwala). Klient miły, potakuje, bardzo prosi się skontaktować, gdy będzie wiadomo coś nowego. Kolega uprzejmie życzy miłego dnia, a miły klient - tuż przed rozłączeniem - rzucił w słuchawkę "j**any gnojek".

No cóż - klient darmowej naprawy już na pewno nie dostanie.

Ja wiem, naprawdę wiem że konsultant, z którym się rozmawia, czasem nie chce pomóc, czasem nie może, czasem jest złym człowiekiem w złym miejscu i zwyczajnie pomóc nie umie - ale zazwyczaj bardzo, bardzo się stara. Kiedy usłyszy taką obelgę, na pewno nie będzie się już starał.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 374 (426)

#66552

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Maj się kończy, ciepło jest, przyjemnie, słoneczna niedziela, to i ludzie na spacery wychodzą. Nie mam nic przeciwko, wręcz przeciwnie - cieszę się, że Polacy w domu nie siedzą, że zażywają ruchu...

ALE NIE NA ŚCIEŻKACH ROWEROWYCH.

Jeżdżę na rowerze. Często. Staram się przy tym jeździć dobrze, przepisowo i kulturalnie, bo jestem zdania, że to pojedyncze przypadki budują opinię o całej grupie. Tak więc rozglądam się, uważam, nie wyjeżdżam nikomu znienacka przed maskę. Bardzo rzadko jeżdżę po chodnikach, a kiedy już muszę - nie dzwonię na pieszych, omijam ich ostrożnie, żeby nie zaczepić ani nie wystraszyć, a tym, którzy odsuwają się żebym mogła przejechać, zawsze dziękuję. Jak już dzwonię, to na innych rowerzystów, kiedy np. przejeżdżają na czerwonym lub robią inne równie mądre rzeczy.

Do sedna. Jadę sobie więc dziś do pracy ścieżką rowerową wzdłuż ul. Górczewskiej (Warszawa), i... tak, na ścieżce piesze wycieczki. No niedziela. Jadę więc wolniej niż zwykle, choć nie powinnam musieć jechać wolno, bo przepisy regulują jednoznacznie, że ścieżki rowerowe są dla poruszających się na ROWERACH. Trochę się denerwuję, ale nie będę chamem. Szlag mnie trafił, kiedy około stu metrów od jednego z dużych skrzyżowań musiałam jednocześnie minąć NA ŚCIEŻCE dwie matki z wózkami, dwie staruszki, małżeństwo (nawet nie idące, a stojące) z dwojgiem dzieci i jakąś kobietę (również stojącą, i to na środku) rozmawiającą przez telefon.

No ludzie, metr dalej jest szeroki chodnik... Nie zejdę z roweru, pomyślałam, ścieżka jest, nie będę przyzwalała na głupotę. Kluczę więc między wszystkimi tymi ludźmi, wołając co chwilę "Uwaga, ścieżka rowerowa, przepraszam" etc. Nie powtarzałam tego w żaden chamski sposób, tak po prawdzie to chodziło mi głównie o to, żeby zeszli dlatego, że INNI rowerzyści mogą nie być tak rozważni i mieć w poważaniu bezpieczeństwo tych pieszych, i po prostu ich staranować. Wszyscy odsuwają się, choć wielce niezadowoleni, większość psioczy, lub robi oburzone miny (bo śmiem jechać po ścieżce rowerowej). Do momentu, aż przyszło mi minąć wspomniane dwie staruszki - powtórzyłam swoje "Przepraszam, ścieżka rowerowa". Nawet ich nie minęłam, a jedna z tych pań:

- K***A TWOJA MAĆ TY GÓWNIARO POPI****LONA, BĘDZIESZ MI TU P***DOLIĆ JAKIEŚ ŚCIEŻKI JAK CHODNIK, NOŻ K***A JEDZIE JAK CZOŁG I JESZCZE NA MIE SIE DRZE, NO CH*J BY CIĘ STRZELIŁ BLADZIUGO (?!) TY K***WSKA!"... - I dalej w ten deseń, dodając co jakiś czas "No patrzcie ludzie, widzicie? Noż k***wa jo mać!"...

Jechałam powoli, więc zdążyłam usłyszeć całą tyradę. Zdecydowałam, że nie będę już nikogo pouczać. Od dziś zero taryfy ulgowej. Będę złośliwie dzwonić dzwonkiem, przejeżdżać obok z dużą prędkością, a jak coś się stanie - racja jest po mojej stronie. A jak następnym razem zobaczę pielgrzymki na ścieżkach, zejdę z roweru, stanę obok i zadzwonię po policję. Nie pozwolę ludziom nie znającym przepisów na znieważanie mnie dlatego, że ja je respektuję, i próbuję ich na nie uczulać dla ICH WŁASNEGO bezpieczeństwa.

ludzie ścieżki rowerowe

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 334 (500)

#65441

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trafiłam dziś na historię #65420 o żenująco niskich płacach i przypomniała mi się oferta, jaką dostałam w okolicach lutego.

Kończę studia na pewnym filologicznym kierunku i zajmuję się tłumaczeniem tekstów. Znajomi o tym wiedzą, więc podsyłają mi często innych swoich znajomych, jeśli ktoś ogłasza, że szuka tłumacza.

Dla ścisłości: tłumacze profesjonalni, zatrudnieni lub prowadzący własne biura tłumaczeń, pobierają stawkę od strony. W języku, w którym ja pracuję, owa stawka oscyluje wokół 40zł za stronę. Pobieranie niższych opłat często spotyka się z krytyką środowiska tłumaczy, gdyż jest to poniekąd "psuciem" rynku, choć amatorzy oczywiście mają własne ceny, odpowiednio podyktowane doświadczeniem i jakością warsztatu.

Zgłosiła się do mnie koleżanka, że jej znajoma opublikowała rozpaczliwy post na Facebooku, prosząc o polecenie tłumacza-amatora. Napisałam do niej ze standardowymi pytaniami: dziedzina, rodzaj tekstu, ilość stron etc. Odpowiedź: opracowania i artykuły naukowe z zakresu psychologii, około 120 stron. Do przetłumaczenia w dwa tygodnie. Język dość charakterystyczny, wymagałoby to poświęcenia długiego czasu, pracy ze słownikami etc.

Jako nigdzie niezrzeszony amator zaczęłam kształtować swoją stawkę wokół 25zł, bo jednak niedużo czasu, bo jednak opracowanie akademickie, a nie jakaś tam gazetka, no i okazało się, że to materiały do pracy magisterskiej, czy nawet doktorskiej. Ale dziewczyna nie mówiła nic o cenie, więc ja pierwsza spytałam na jaką stawkę jest przygotowana. Odpowiedziała najpierw wymijająco, że niewiele mają pieniędzy, bo studentki, i tak dalej. Oczywiście rozumiem, pożegnałam się z solidnym zastrzykiem gotówki, pomyślałam - niech mi tam, zrobię to za 10zł (!) od strony, trzeba sobie pomagać.

Naiwność.

Spytałam jeszcze raz - ile możecie zaproponować.

Odpowiedź - Do 300zł. :)

300zł za 120 stron tłumaczenia specjalistycznego języka w celach naukowych.

Pośmiałam się i życzyłam powodzenia, bo za taką cenę nie zrobiłby tego żaden jeleń, a co mówić poważny człowiek który ręczy za jakość swojej pracy.

No cóż...

tłumacze i tłumaczenia

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 440 (504)

1