Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ejcia

Zamieszcza historie od: 10 czerwca 2012 - 20:47
Ostatnio: 18 października 2023 - 21:08
  • Historii na głównej: 112 z 228
  • Punktów za historie: 54239
  • Komentarzy: 357
  • Punktów za komentarze: 2481
 
zarchiwizowany

#34556

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rzecz działa się dawno, ale pamiętam jak dzisiaj. Poszłam na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Grupie zawsze towarzyszył samochód, którym podjeżdżali uczestnicy z co bardziej obolałymi nogami.
Akurat zdarzyło się, że wysiadło mi ścięgno i musiałam również z niego skorzystać.
W samochodzie było nas kilkoro i wywiązała się tradycyjna rozmowa: czemu jedziesz? a ty? a ty? Same "konkretniejsze" sprawy, w końcu zapytałam jednej dziewczynki (ok 12 lat).
Za nią odpowiedziała siedząca obok mamusia:
- Bo ją komarki pogryzły.
Ja (zszokowana)- to ile cię ugryzło?
Mała (histerycznie wskazując palcem na nogi) - tu mnie ugryzł, tu mnie ugryzł...
Może z 5 tych śladów miała, żadnych odczynów alergicznych ani nic.
Ok, zostawiłam sprawę, bo mi ciśnienie rosło i wracając do rozmowy pytam matki:
- A pani co się stało?
Mamuśka - no, ja przecież muszę jechać z nią!

Dodam, że byłam wtedy w podobnym wieku, a jechałam "sama". Ogólnie było nas w grupie kilkoro dzieci (z opiekunami), ale jeśli któreś podjeżdżało miało przykazywane, żeby słuchało jadących dorosłych i nikt się nie mazgaił. Ale mamusia widocznie wolała zająć miejsce komuś innemu

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (45)
zarchiwizowany

#34184

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pomagałam mamie w kuchni przygotować imprezę imieninową. Akurat miała nastawione Radio Maryja. No trudno, nic nie poradzę. Robię swoje, ale katem ucha mimowolnie rejestruję urywki wypowiedzi. Poruszany był modny ostatnio temat dyskusyjnych samobójstw w polityce. Poniższe dwa fragmenty pochodzą od jednej osoby i dzieliło je może pięć minut.

"Ja osobiście naliczyłem przeszło tysiąc morderstw politycznych" (nie pamiętam tylko, w jakim czasie, pewnie było powiedziane przed cytatem)

Nieco później opowieści autora, jakie to go represje spotykają z racji tego, że wypowiada się na antenie tej rozgłośni:

"Jakiekolwiek rzucane oskarżenia powinny być udowodnione, ponieważ należy brać odpowiedzialność za swoje słowa"



Zastanawiam się, jak dwulicowym trzeba być, żeby tak zaprzeczać samemu sobie...

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (49)
zarchiwizowany

#33825

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka lat temu podczas spaceru po lesie poślizgnęłam się na jakimś pniaku i upadłam do tyłu. Nieszczęśliwie na jakiś kolec i wbił mi się... no, wiecie gdzie. Oczywiście do lekarza, o receptę na surowicę p.tężcowi musiałam się wykłócić, bo pani doktor nie widziała takiej potrzeby. Ok, ale boli boli, widać, że tworzy się zakażenie, w końcu ropień pękł i trafiłam do chirurga. Wiadomo, trzeba oczyścić do końca. Sytuacja dość kłopotliwa, a w dodatku szanowny pan rzeźnik zdecydował, że będzie ciął na żywca, po czym zapytał, czego się drę. Że po imieniu jeszcze mogłam przeżyć, osiemnastkę skończyłam ledwo co, a zawsze wyglądałam na mniej, ale później dowiedziałam się, że kobiecie koło 30 też jechał na ty.
Wreszcie po sprawie, wstaję niemal ze łzami z tej kozetki, ubieram majtki, a ten właśnie wyszedł sobie do poczekalni pełnej ludzi, zostawiając drzwi otwarte jak wrota od stodoły. Bo mógłby pójść okrężną drogą przez socjalny, ale zajęło by mu to 5 sekund więcej...
Teraz jak coś się dzieje i już muszę iść do chirurga, to jadę do innego miasta, nie chcę więcej mieć nic do czynienia z tym panem doktorem.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 25 (57)
zarchiwizowany

#33740

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniała mi się historyjka z piątej klasy podstawówki. Nauczycielka na początku roku zapowiedziała, że jeśli ktoś przyniesie kwiatka do sali biologicznej dostanie plusa za aktywność. Trzy takie plusy zamieniały się w piątkę i dopuszczała możliwość, że ktoś przyniesie kilka roślinek. Przyniosłam więc trzy. Niestety z przyczyn mi nieznanych (uczyłam się dobrze, nie przeszkadzałam na lekcjach) pani za mną nie przepadała. Pierwszego skrytykowała, że taki już jest, drugiego pociągnęła za liście, oczywiście wyrwała z ziemi i oskarżyła mnie, że powtykałam ucięte gałązki bez ukorzenienia i wmawiam jej, że to kwiatek. Łaskawie przyjęła dopiero trzeciego. Oczywiście z piątki nici, wróciłam z płaczem do domu, rodzice próbowali interweniować, ale niestety okazało się, że biologica jest w radzie miejskiej i nikt jej nic nie powie.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (52)
zarchiwizowany

#33734

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
To nie będzie jedna historia, tylko ciąg piekielnych scenek na jeden temat. Jako dziecko zachorowałam i musiałam dostać sterydy. Jak one działają na organizm wszyscy wiemy. U pięciolatki nadwaga 10kg to już dużo i nie było żadnego sposobu, żeby się tego pozbyć.

Tyle tytułem wstępu. Teraz będzie o naszym kochanym, tolerancyjnym społeczeństwie. I nie tylko o dzieciach, chociaż łatwo nie miałam. Po chorobie poszłam do przedszkola (muzycznego) i zaczęło się. Dyrektorka nie wyraziła zgody, żebym uczestniczyła z innymi dziećmi na pokazach tańca na festynach. Rzekomo nie miała odpowiedniego stroju, ale nie przyjęła też propozycji mojej mamy, że strój mogłaby uszyć we własnym zakresie.

W szkole (i wcześniej też) oczywiście zawsze byłam na boku, wyśmiewana, popychana itd, nie wchodźmy w szczegóły, pomysłów na utrucie życia "grubej dyni" było dużo.
Nauczyciele niewiele mogli (i pewnie chcieli) zrobić, mieli dosyć wiecznie skarżącej się i beczącej dziewuchy. W każdym razie kiedyś w trzeciej klasie podeszłam do wychowawczyni z kolejną sprawą, którą zlekceważyła. Ośmieliłam się (oczywiście przez to wszystko byłam i jestem dość nieśmiała) powiedzieć, że mam dość wiecznego dokuczania i bicia, na co usłyszałam wprost "A ja mam dosyć twoich wiecznych problemów".

W świetlicy kiedyś ktoś mnie popchnął, upadłam na plastikowy pojemnik z klockami, oczywiście lekko pękł. Dzieciaki poleciały do opiekunki naskarżyć "na mnie". Opiekunka doskonale widziała całe zajście, ale mimo wszystko padł kolejny przemiły tekst (cytat ze zmienionym imieniem) "Oczywiście Kaśka musiała usiąść swoim grubym dupskiem".

Nie mając nikogo po swojej stronie usiłowałam bronić się sama, oddawałam, jeśli ktoś mnie uderzył, czy dokuczył, sama bójek nie zaczynałam. Mimo wszystko jednak wychowawczyni w piątej klasie uważała mnie już nie jak wszyscy inni za dopust losu, ale za osobę wręcz agresywną. Któregoś dnia opowiadała o planowanej wycieczce klasowej, że zobaczy jak się będziemy zachowywać poza szkołą i może będzie takich wypadów więcej, ale pod warunkiem, że będziemy grzeczni, że "Kaśka nie będzie nikogo walić". Ta sama nauczycielka twierdziła, że obraźliwe przezwisko dotyczące figury i koleżeńska ksywa to jedno i to samo, rzecz naturalna, tylko ja nie potrafię tego rozróżnić.

Takich sytuacji było wiele, a fakt, że pamiętam dokładne cytaty po piętnastu latach coś znaczy. Z resztą zdarzają się do dziś, ale powiedzmy, że nauczyłam się puszczać je mimo uszu. Natomiast "dziękuję" wszystkim, którzy spieprzyli mi dzieciństwo w imieniu swoim i koncernów farmaceutycznych (trochę kasy na mnie i antydepresantach zbili).

szkoła

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (212)
zarchiwizowany

#33290

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mamusia miesiąca

Wiezie wózkiem dziewczynkę ok 2 lat. Mała marudzi, że chce na nocnik, matka tłumaczy, że tutaj nie mają, że ma siusiać w pieluchę. Dziecko nie odpuszcza, a ta jak się nagle na nią nie zacznie wydzierać. Oczywiście dopiero zaczął się płacz i wymuszanie "tronu".
Po chwili jakoś się uspokoiły obie, jadą dalej w zgodzie. Obok pojawił się jakiś pies. Dziewczynka zaczęła z uciechy piszczeć głośno i na wysokich tonach. Pies uciekł, a mamusia małej pięknie tłumaczy:
- No widzisz, Kasiu, piesek się wystraszył. Na zwierzątka nie można krzyczeć. A ty byś chciała, żeby ktoś na ciebie krzyczał?

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -17 (47)