Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

friendsfun

Zamieszcza historie od: 22 czerwca 2017 - 12:13
Ostatnio: 22 maja 2019 - 9:06
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 141
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 

#78816

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od ponad dwóch lat pracuję w administracji w służbie zdrowia.

Pracuje ze mną dziewczyna, ulubienica kierownika, z dużym poparciem od dyrektora placówki.

Jako, że Najwyższego oraz kierownika owinęła sobie wokół palca, to pozwala sobie na wszystko, na co ma ochotę. Najbardziej lubi kombinować z godzinami pracy. Zaznaczę, że w służbie zdrowia etat to 7h 35 minut. Tak więc zaczynając pracę o 7:45, wychodzimy o 15:20. Mamy ruchomy czas pracy, więc możemy przyjść na 7 i wyjść wcześniej, ew. przyjść później i zostać dłużej.

Mojej koleżance prawie nigdy nie zdarza się przyjść na czas. Najczęściej pojawia się w okolicy godziny 9, tłumacząc się, że odprowadzała do szkoły córkę. Luz, przychodzisz później, zostajesz dłużej i po problemie.

Ale gdyby tak było, tobym tutaj dzisiaj nie pisała.

Tylko w tym tygodniu (mamy czwartek) w pracy spędza nie więcej niż 5 godzin dziennie. Już drugi dzień z rzędu przychodzi o 9, a w okolicach godziny 10 przypomina sobie, że miała iść do urzędu z dokumentami. Z reguły takie wyjście zajmuje ok. godziny (podróż w dwie strony + zostawienie dokumentów).

Jej nie ma już 3 godzinę, bo przy okazji załatwia sobie sprawy związane z jej nadchodzącym ślubem. Na pewno po powrocie zobaczy, że do drugiego urzędu też są dokumenty, więc bardzo chętnie wyjdzie godzinkę wcześniej, żeby je zanieść. Tak jest przynajmniej 3 razy w tygodniu.

Nie przeszkadzałoby mi to (dziewczyna jest bardzo głośna i męcząca), gdyby nie fakt, że przez jej wszystkie spóźnienia i wcześniejsze wyjścia większość pracy spada na mnie. Jak wspomniałam na początku, jest ulubienicą kierownika, więc on problemu nie widzi.

Jej uwagi też nie zwrócę, bo wiem, że od razu poleciałaby na skargę do Najwyższego. Nie mam pomysłu, co robić, a moja frustracja rośnie.

Dodam tylko, że nie mamy kart monitorujących czas pracy, a codziennie rano podpisujemy się na listach obecności, więc tak naprawdę nie ma możliwości sprawdzenia, kto ile czasu spędza w pracy.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 228 (254)

1