Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

glan

Zamieszcza historie od: 10 marca 2012 - 0:44
Ostatnio: 5 marca 2024 - 19:08
  • Historii na głównej: 58 z 74
  • Punktów za historie: 28455
  • Komentarzy: 1141
  • Punktów za komentarze: 12265
 

#76759

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o regulaminie-widmo (http://piekielni.pl/76736) przypomniała mi podobną.

Znów będzie o firmie Piekielnego Prezesa (PP).

Pewnego dnia PP ukłuło serducho i postanowił dać wszystkim podwyżki (to wersja oficjalna, nieoficjalnie ludzie za szybko odchodzili, bo nie chcieli robić za psie pieniądze).

Pojawiły się więc nowe umowy z podwyżkami. A w nowych umowach nowe punkty. Jeden z punktów mówi, że trzeba przestrzegać regulaminu z załącznika pod groźbą kary finansowej.

Zaraz zaraz... jakiego załącznika? Jakiego regulaminu?

Wszyscy biegaliśmy jak poseł za dietą szukając choć jednego szczęśliwca mającego umowę z załącznikiem. Niestety.

Regulamin widmo nie istniał. Piekielny Prezes go jeszcze nie napisał, zawsze miał ważniejsze sprawy.

Co robić? Niektórzy podpisali nowe umowy, większość uparła się, że nie podpiszą skoro regulaminu nie ma.

Ale to nie koniec.

Mija czas, mija miesiąc, przychodzą wypłaty...

Ale dlaczego tak mało? Przecież były podwyżki! Umowa? Że nie podpisałem? Przecież nie ma regulaminu. A podwyżki miały być. Gdzie moja kasa!?

Większość tych co nie podpisali umów, oburzyła się na brak podwyżek. Prawie doszło do strajku, prawie, bo nawet strajk nie potrafiłby wprowadzić większego bałaganu w firmie.

Kto był bardziej piekielny? Prezes czy pracownicy?

regulamin widmo

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (178)

#76101

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O firmach kurierskich z jeszcze innej strony.

Zamówiłem coś w sklepie, sklep wysłał coś pewną firmą kurierską. Pewna firma kurierska wysłała mi maila, a w nim:

Właśnie idzie do Ciebie paczka.

Dziękujemy za skorzystanie z naszej firmy. Mamy promocję na paczki, niższa cena i takie tam. Szczegóły - link.

Ściągnij aplikację mobilną naszej firmy działa na iPhone - link oraz na androidach - link

Jesteś zadowolony z naszych usług? Podziel się opinią - link

Chcesz zamówić kuriera? Możesz on-line - link

Mamy najnowocześniejszą flotę, zobacz - link

Polub nas na FB - link

Nasz prezes ma ładnego psa - link, a jego teściowa ma nową fryzurę, zobacz - link

... i tak dalej cała lista informacji z linkami. Ktoś bardzo lubił linkować.

Ale linku do śledzenia przesyłki nie było :)

nowa jednostka chorobowa - linkoza

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 269 (295)

#75708

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trafiłem na kilka historii o tłumaczeniach, co przypomniało mi znów piekielnego prezesa :)

Krótka charakterystyka: Piekielny prezes (PP) ma zawsze rację, jest mądrzejszy od Jobsa, Gatesa i Bezosa* razem wziętych. Prowadzi firmę zatrudniającą około 150 osób.

PP zna języki! Owszem, całe dwa. Pierwszy to łacina, a właściwie to, co powszechnie określamy łaciną podwórkową - ten język zna bardzo dobrze.

Drugi język to nasz ojczysty. Z tym radzi sobie nieco słabiej.

Nie przeszkadza mu to w dogadywaniu się z burmistrzami i prezesami z nadania politycznego. Gorzej, gdy do kontaktów biznesowych potrzebny jest angielski.

PP ma ambicję wypłynąć na międzynarodowe wody wielkiego biznesu. W tym celu potrzebne są angielskie broszury, katalogi i ulotki. Zlecił więc wydrukowanie angielskojęzycznych katalogów jego firmy.

A tłumaczenie? Tłumacz kosztuje! Przecież Google tłumaczy za darmo. Jakość? Jaka jakość?! Przecież to Google! Oni na pewno wiedzą co robią.

Kto odważy się wytłumaczyć, zawiłości tłumaczenia na angielski? Jak wytłumaczyć komuś, kto nie zna języków, że automat dobrze nie przetłumaczy?

Nikt się nie odważył.

Zgodnie z rozkazem PP, teksty zostały przetłumaczone przez Google. Potem wydrukowane katalogi i broszury pojechały na zagraniczne targi branżowe.

O dziwo żaden zagraniczny klient się skusił.

*Jeff Bezos - założyciel Amazona. Pozostałych dwóch chyba nie trzeba przedstawiać.

piekielny prezes

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 279 (289)

#75612

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia http://piekielni.pl/75599 przypomniała mi...

Pracowałem swego czasu w znanym najwyższym biurowcu w naszym kraju. Tam też światło w toalecie było na fotokomórkę.

Toalety jak zwykle składały się z części umywalkowej oraz z kabiny. Ktoś przyoszczędził na fotokomórkach. Obejmowały tylko część z umywalką.

Jeśli więc siedzisz w kabinie, to światło gaśnie po 2-3 minutach.

Co robić? Ze spuszczonymi gaciami przecież nie będziesz wychodzić aby machnąć do czujnika.

Nie wiem jak inni, ja po prostu zabierałem ze sobą komórkę do poświecenia.

piekielne toalety

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 223 (231)

#75576

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia http://piekielni.pl/44203 o uniwersalnych oponach przypomniała mi piekielnego prezesa, o którym już pisałem.

Piekielny Prezes (PP) prowadził sporą firmę (150 osób) twardą ręką. Wszystkie wydatki firmowe musiały przejść jego akceptację. Nawet takie na 10 zł. Jeśli brak zakupu nie był wystarczająco uzasadniony, nie było szans.

Firma miała kilka aut służbowych. Osobowych i dostawczych. Auta były używane non stop w pracy - taki charakter firmy.

Niestety w naszym kraju pogoda nie rozpieszcza. Zima nadciąga więc posypały się wnioski o zmianę ogumienia.

Prezes po tygodniach namysłu zgodził się na zakup opon zimowych.

Tylko do jednego auta.

Tylko dwóch.

piekielny prezes

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 266 (292)

#75496

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielnym prezesie już było, ale dodam coś jeszcze.

Prezes prowadził dużą firmę, około 150 pracowników. Firma zarabiała miliony, może nie dziesiątki milionów ale mimo wszystko pieniądze duże.

Trafiły się chudsze miesiące. Czy to klienci nie popłacili, czy zleceń nie było. Nieważne. Fakt, że konto bankowe firmy zaczęło pokazywać dno.

Trzeba szukać oszczędności. Tylko gdzie?

Zrezygnować z zakupu do firmy szklanej podłogi z dekoracją pod nią?

Zrezygnować z posadzenia drzewek w specjalnych donicach wewnątrz budynku?

Zrezygnować z montażu białych głośników ćwierkających głosem ptaków, który miał uspokajać pracowników i zwiększać ich produktywność (zdaniem prezesa)?

Zrezygnować z wielu innych podobnych pomysłów?

Nie, to wszystko jest niezbędne! Wizerunek firmy, nowoczesność itp.

Żeby zmniejszyć rachunki prezes kazał wykręcić co drugą żarówkę w budynku firmy.

Ot priorytety.

piekielny prezes

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 290 (312)

#75340

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jest sobie firma z piekielnym prezesem (tym samym, którego opisywałem jako kierowcę).

Prezes przeprowadził centralę firmy do sporego budynku. Na oko dwa, trzy razy większego niż pasuje do liczby pracowników. No, ale "firma ma się rozwijać, więc miejsce będzie potrzebne" (słowa prezesa).

Nowoczesne biura, wszystko przeszklone, widać, jak ludzie pracują... Widać albo i nie. Miejsca jest sporo i niektóre pomieszczenia stoją puste.

Niestety trafiła się wycieczka. Prezes zaprosił innych prezesów-kontrahentów na spotkanie. A przecież nie może być, żeby wyglądało, że w firmie pustki.

Rozwiązanie? Każdy z oddziałów regionalnych dostał rozkaz wysłania kilku pracowników do centrali na 1 dzień, żeby zrobić sztuczny tłok. Delegacja, zwrot kosztów podróży, dieta itp.

I tak koledzy z mojego działu IT pojechali. W centrali ktoś ubrał ich w fartuchy laboratoryjne i wsadził do przeszklonego laboratorium. Gdy przechodziła wycieczka prezesów, ich zadaniem było pochylać się nad mikroskopami i udawać, że pracują.

Wyobraź sobie, że latami uczysz się i studiujesz w danym kierunku żeby potem praca polegała na pojechaniu na drugi koniec Polski tylko po to, żeby wyglądać.

Dobrze, że tylko jeden dzień.

biznes po polsku

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 244 (298)

#75247

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia lekarska, o tym, że lepiej leczyć niż wyleczyć.

Kolega dostał czegoś w rodzaju alergii. Pewnej wiosny zaczął mieć ostry katar. Na początku myślał, że przejdzie ale katar nie mijał miesiąc, dwa, trzy....

Po pół roku codziennego sponsorowania producentów chusteczek wybrał się do lekarza. Prywatnie, do podobno najlpszego laryngologa we dużym mieście. Laryngolog popukał, postukał, pozaglądał gdzie się da. Diagnoza: "w sumie to nie wiadomo co jest", koszt: 200 zł.

Mija rok, mija drugi codziennych ataków kataru. Codziennie idzie 100 chusteczek. Codzienne problemy z zaśnięciem przez zatkany nos. W tym czasie dwóch kolejnych lekarzy potwierdziło poprzednią diagnozę. To znaczy, że diagnoza jest trafna, prawda?

Trafiłem na necie na starożytną (praktykowaną jeszcze przez joginów) metodę płukania zatok. W aptece są gotowe zestawy. Pytam kolegi czy próbował.

Nie, nawet nie wiedział o tej metodzie. Zrezygnowany, już dwa lata się męczy, poleciał do apteki.

Następnego dnia kataru zero. Dziś mija miesiąc i nadal nic. Nowy człowiek!

Koszt? Niedrogo. 40 zł za zestaw, 6 zł za sól fizjologiczną do płukania.

Trzech laryngologów skasowało grube pieniądze. Przepisywali leki ale żaden nie potrafił zaproponować najprostszej metody.

Pacjent złośliwie wyzdrowiał i już nie sponsoruje lekarzy.

EDIT: Okazało się, że dużo ludzi męczy się z nosem i zatokami. Dostaję na priv pytania o metodę. Bardzo prosta - w aptece prosisz o zestaw do płukania nosa (najtańszy 18 zł). W zestawie jest specjalna buteleczka, kilka saszetek do rozpuszczenia i instrukcja. Można też płukać solą fizjologiczną do kupienia w aptece. Płucze się co dzień lub dwa. Pomaga.

lepiej leczyć niż wyleczyć

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 216 (248)

#75005

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przed chwilą zadzwonił do mnie nieznany numer. Odbieram.

- Halo, czy to Pan Glan (podał moje imię)?
- Tak, to ja.
- Dzwonię z firmy Niewyraźna Nazwa. Mam do pana pytanie.
- Słucham.
- Czy znany jest panu produkt finansowy PiekielneLokaty?
- Owszem, ale ja też mam do Pana pytanie. Skąd Pan ma mój numer?
- Eee... z naszego działu baz danych.
- No wie Pan, ale to mi nic nie mówi.
- Nie wiem, nie pracuję w tym dziale, pewnie pozyskali z internetu.
- Tego numeru nie ma w internecie.
- Ale ja nie wiem, to nie mój dział.
- Ja jednak będę domagał się odpowiedzi na pytanie skąd mają państwo moje dane osobowe.
- Ale ja nie mam dostępu do takiej wiedzy w firmie.
- Proszę Pana, dzwoni Pan do mnie w imieniu firmy. Na mocy ustawy o ochronie danych osobowych mam prawo do wglądu w moje dane przetwarzane przez Państwa. Domagam się więc udzielenia takich informa...
- ... biip biip biip ...

Zdenerwował mnie nieco. Znam jego numer. ale google nie kojarzy tego z żadną firmą. Próbowałem oddzwonić ale włącza się poczta głosowa.

Co robić? Jak dotrzeć do tej firmy? Jak usunąć swoje dane z ich bazy?

dane osobowe

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 187 (209)

#74844

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia piekielni.pl/74710 przypomniała mi.

Jest sobie firma mająca oddziały w kilku miejscach naszego kraju. Centralę i oddział, w którym pracowałem dzieli odległość około 130 km. Nie ma autostrad, są ekspresówki, a i to nie wszędzie.

Często zdarzały się delegacje. Wszyscy pracownicy autem pokonywali tą trasę w ponad półtorej godziny. Wszyscy za wyjątkiem Prezesa.

To był Prezes przez duże Pe. Wszystko robił lepiej. Wspomnianą trasę pokonywał w godzinę.

Jak to robił?

Miganie długimi, wyprzedzanie na trzeciego, przekraczanie prędkości... to każdy potrafi. Ale Prezes potrafi więcej!

Omijanie korka chodnikiem. Nie, nie pustym. Przechodnie? Po to jest klakson. Jakim prawem zajmują chodnik, którym Prezes jedzie?!

Nie da się wyprzedzić? Cóż, szybka terenówka pozwala na wyprzedzanie poboczem, czasem polem, czasem ogródkiem przed czyimś domem przy drodze.

Prezes wiezie pracownika? Zatrudnia tylko twardzieli, trzeba przetestować czy ze strachu nie popuszczą w portki. Nieraz ktoś wysiadł ze strachu w szczerym polu i wolał łapać stopa.

Fotoradary? To nie problem. Wystarczy trochę wódki. Tak, wódki... wypitej z burmistrzem, radnymi czy prezydentem okolicznych miast. A potem znów w autko.

skąd się biorą piekielni kierowcy?

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 199 (239)