Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kaktusowa13

Zamieszcza historie od: 9 czerwca 2017 - 11:26
Ostatnio: 20 września 2017 - 21:40
  • Historii na głównej: 8 z 8
  • Punktów za historie: 1212
  • Komentarzy: 11
  • Punktów za komentarze: 67
 

#79165

przez ~WhyNot ·
| Do ulubionych
Moja poprzednia historia spotkała się z krytyką dotyczącą błędu w postaci wyrazu "osobą", zamiast "osobom". Faktycznie popełniłem błąd, miałem napisać coś innego, cofnąłem się i nie zauważyłem, że w ten sposób całe zdanie traci większy sens. Cóż, jestem tylko człowiekiem, błędy się zdarzają za co z góry przepraszam. Głupich komentarzy - komentować nie będę ;)

Dzisiaj opiszę o problemach hodowli w bloku.
Dla naświetlenia sytuacji:

Dla hodowli mam osobny pokój a całość jest zabezpieczona na wszelkie możliwe sposoby. Zabezpieczone wszystkie potencjalne miejsca ucieczki z pomieszczenia, szczelne i zamykane drzwi na klucz, terraria mają specjalne zamki, a poprzez wgląd na specyfikę tych gatunków, szyby są z hartowanego, grubszego niż normalne terraria szkła.

Tak się złożyło, że sąsiad kupił ode mnie węża a informacja o mojej hodowli rozniosła się na bloku z prędkością błyskawicy, co spowodowało kilka piekielnych sytuacji. Niektórzy z sąsiadów po prostu pytali z zaciekawieniem, chcieli zobaczyć. Inni pytali czy nie uciekną, jeszcze inni nie kryli oburzenia. Jedna sąsiadka jednak przebiła wszystko.

Sąsiadka zaczęła regularnie nasyłać na mnie policję. Za pierwszym razem przyjechała policja. Okazało się, że sąsiadka nagadała, że trzymam nielegalnie niebezpieczne, jadowite węże. Fakt, obydwa gatunki są niebezpieczne, jednak nie są jadowite a ich hodowla jest w pełni legalna. Panowie posprawdzali, dostali do wglądu dokumenty, popytali i poszli.

Nie minęły 2 tygodnie. Do drzwi puka policja wraz ze strażą pożarną(?). Ta sama sąsiadka zgłosiła, że moje węże pełzają po klatce. Sytuacja zakończona podobnie jak poprzednio, Pan strażak wycofał się z mieszkania zaraz po zobaczeniu sterty zabezpieczeń, gdzie wspomniana ucieczka byłaby nierealna. Z krzyków Pani sąsiadki, usłyszałem przez drzwi, że mandat za bezzasadne wezwanie służb jej się nie spodobał.

Podejście trzecie. Naprawdę nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby kupić/załatwić sobie węża tylko po to, żeby narobić komuś problemów. Podobna sytuacja jak poprzednio. Policja, straż i.. wąż.

(P)olicjant: Dzień dobry (tutaj imię, nazwisko, stopień), dostaliśmy wezwanie do sąsiadki, że Pana wąż znajduje się u sąsiadki, hoduje Pan węże?
Ja: Tak, jednak nie ma realnej możliwości, żeby któryś z moich węży mógł się tam przedostać w jakikolwiek sposób.
P: Według sąsiadki wąż przedostał się przez wentylację, możemy wejść? (Istnieje taka możliwość, jednak u mnie kratki są zabezpieczone dodatkową, grubą siatką).
Ja: Proszę.
(S)trażak: Na pewno Panu nie uciekł żaden wąż?

Szybko przeliczyłem (A nóż jakoś się któremuś uciec udało), nie, wszystko się zgadza.

Ja: Nie, mam dokładnie tyle węży, ile być powinno.
S: Jest Pan pewny? Nie dostanie Pan żadnej kary, po prostu musimy wiedzieć.
Ja: Proszę Pana, gdyby to był mój wąż, to nawet gdybym miał dostać karę, wolałbym, żeby znalazł się z powrotem u mnie.
S: No dobrze.

Poszli, jednak na korytarzu długo słychać zamieszanie. Wychodzę. Jak się okazało, był duży problem z identyfikacją gatunku, panowie nie wiedzieli, czy wąż nie jest jadowity i jak mają się do tego zabrać, zapytali nawet, czy jestem w stanie zidentyfikować gatunek, pokazali mi zdjęcie.

Po licznych zapewnieniach, ze ten wąż na 100% nie jest jadowity czy nawet w najmniejszym stopniu niebezpieczny, udało im się go wyciągnąć. Był to młodziutki wąż zbożowy (zasadniczo jeden z najprostszych i najmniej wymagających w hodowli węży).

I wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że sąsiadka się wygadała.

Jak się okazało, jej syn przyniósł tego węża na jej polecenie, żeby mnie "wrobić". Sąsiadka jednak nie miała pojęcia, że wąż zbożowy nie jest nawet podobny do gatunków, jakie hoduję ja.

Nie wiem czy sąsiadka została w jakiś sposób za to ukarana, jednak nie poddawała się jeszcze długo, próbując nasyłać na mnie ludzi z ochrony praw zwierząt itp. Skończyło się pozwem o nękanie, ale to tematy na oddzielną historię.

Węże hodowla sąsiedzi policja

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 239 (267)

#78692

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak wylecieć z praktyk w trybie natychmiastowym, z przywaleniem w łeb przez kierownika laboratorium?

Od wejścia chwal się tym, że strzelasz z łuku, tańczysz, śpiewasz, grasz i gotujesz. I żonglujesz. Spróbuj się tym popisać przez współpraktykantkami, bo co prawda muskulatury za bardzo nie masz, ale nadrabiasz innymi przymiotami.

Na oczach kierownika labu zacznij żonglować pojemnikami z próbkami do badań wirusologicznych, bo jesteś takim superżonglerem, że na pewno nic się nie stanie.

Miej wielkie pretensje, że wylatujesz z miejsca, z dzikim opieprzem i solidnym kopem w zadek na rozpęd.

W sumie to dziewczątka z publiczności się popłakały, bo im się dostał jeszcze większy opiernicz za głupotę. Zamiast próbować go powstrzymać, stały i klaskały.

Od dzisiaj domagam się zaświadczenia o posiadaniu mózgu od kandydatów na praktyki w moim laboratorium.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 255 (267)

1