Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kijek

Zamieszcza historie od: 24 września 2011 - 10:42
Ostatnio: 1 maja 2022 - 11:29
  • Historii na głównej: 8 z 13
  • Punktów za historie: 5189
  • Komentarzy: 530
  • Punktów za komentarze: 4425
 

#76791

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stoję na skrzyżowaniu, tępo wpatrując się w sygnalizację świetlną i zaklinając w myślach, aby pojawiło się już zielone. Koło mnie przystaje inne auto, odruchowo patrzę na "sąsiada" i co widzę? W środku auta siwo od dymu, okno kierowcy uchylone na 2 palce, bo przecież jeszcze świeże powietrze wleci do środka!

Kierowca papierosek, pasażerka papierosek i niech się wędzą czy to moja sprawa? Ale na tylnym siedzeniu dwójka drobiazgu siedzi i wdycha to g....o.

Żeby Was poskręcało Drodzy "rodzice".

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 208 (282)

#76103

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia, w której muszę coś odszczekać.

Zawsze broniłam kurierów, praca ciężka, płaca marna, godziny pracy wiadomo, ogólnie praca nie do pozazdroszczenia, ale na chlebek mieć trzeba.

Więc odszczekuję i z przyjemnością powitam znów w drzwiach kuriera, który moją paczkę przerzucił dziś przez płot trafiając celnie w śniegową breję. Wróci na pewno, paczka była za pobraniem :)

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 282 (294)

#70584

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zima, gołoledź, złe warunki jazdy. A mi zawsze przypomina to pewną sytuację sprzed lat, gdy dorabiałam na stacji paliw.

6.30 rano, po 11 godzinach pracy gdy nogi same rwały się do wyjścia, a głowa marzyła o ciepłym wygodnym łóżku trafił mi się klient. Pan tylko szybko po papieroski, już już płaci, szukając drobnych w portfelu mamrocze do siebie. Nos mi się obudził na zapach alkoholu, inne zmysły raz dwa otrzeźwiały i zagaduję Pana, aby popatrzył w moją stronę i zaczął mówić do mnie pozwalając mi się upewnić, że naprawdę czuję alkohol. Skinieniem głowy przywołałam kolegę, kolega też czuje. Wyszedł sprawdzić czy Pan sam przyjechał w takim stanie czy ma kierowcę, kolega wrócił do sklepu sprintem informując "Pan wiezie z tyłu trójkę małych dzieci, zadzwoniłem już po policję". A co klient na to?

- Ale po co Pan dzwonił po policję! Ja na letnich oponach przyjechałem! Mandat dostanę! Ja dzieci do szkoły zawieźć muszę!"

Pan naprawdę uważał, że letnie opony to jego największy problem.

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 826 (840)
zarchiwizowany

#70302

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Drogi Użytkowniku/Użytkowniczko Piekielnych, jak zamieszczasz historię na tym portalu to pogódź się z tym, że każdy człowiek ma inne zdanie i nie każdemu może podobać się Twoja historia, opcja dodawania komentarzy jest po to, aby każdy uczestnik tego serwisu wyraził swoje przemyślenia. Nie pisz do niego wiadomości pełnych pretensji i fochów bo Ci się wydaje, że tylko Ty masz rację! Ludzie więcej luzu do siebie!
Dziękuję za niemiłe prywatne wiadomości, jeśli ktoś na mój neutralny komentarz wysmarował mi pół strony fochów to nie chcę myśleć co pisze temu, który się odważył skrytykować jej/jego historię ;).

Piekielne jak mało co :D

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (270)
zarchiwizowany

#69605

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rzecz będzie o obsłudze klienta w formie najczęstszej czyli kasjerkach/kasjerach. Ponieważ pojawiła się kolejna historia o dzielnej kasjerce, która utarła nosa wstrętnemu klientowi i pozbyła się wszystkich drobnych z kasy byleby mu dowalić napiszę swoje obserwacje. I będą to bardzo obiektywne obserwacje, gdyż na studiach sama dorabiałam na stacji jako kasjer sprzedawca więc naprawdę rozumiem obydwie strony medalu, ale do rzeczy.

Najbardziej lubię być obsługiwana przez kobiety 30, 40+ i więcej, a dlaczego? dlatego, że są profesjonalne w tym co robią, wiedzą, że praca ta zwyczajnie wymaga opanowania oraz umiejętności spuszczenia chamskiego klienta na drzewo w myślach bo zwyczajnie nie ma sensu sobie nerwów psuć. Osoba na kasie, która umie się uśmiechnąć do bucowatego klienta myśląc "wal się" to naprawdę kasjerka przez duże K :)

Nie lubię robić zakupów w centrach handlowych a dlaczego? ponieważ 90% pracujących tam sprzedających kobiet to młode pokolenie, które zwyczajnie siedzi tam za karę. Wchodząc do sklepu jestem witana z niechęcią - "bry", głośnym odsunięciem krzesła bo panienka musi wstać, krzywym uśmiechem bo szefowa wymaga oraz posępnym wodzeniem za mną wzrokiem. Idźmy dalej, w następnych kilku sklepach mogłabym wynieść połowę towaru bo kasjerki siedzą z nosem w smartfonach i im delikatnie mówiąc powiewa kto wszedł, a kto wyszedł. Jeszcze dalej, sprzedawczynie są dwie lub trzy, długie godziny w pracy umilają sobie obgadywaniem i ocenianiem klientów o których nie wiedzą NIC i naprawdę każdy z nas spotkał takie "sprzedawczynie" i każdemu z nas odechciewało się zakupów prawda?

Supermarkety, dziewczyna siedzi, żuje gumę, rzuca moimi zakupami byleby mieć mnie z głowy, bąka sumę, wykrztusza "nie mam wydać!" z łaską wydaje mi resztę i nie patrząc na mnie kasuje następnego klienta ( kasjerka z pobliskiego sklepu). Kasjerka z Żabki. Wygadana, wścibska i z pretensjami do całego świata bo ona musi pracować 8 godzin. Lidl, kasjerki palą papierosy przed głównym wejściem, jak się wsłuchasz słyszysz "ku..wy", "pierd..enia" i narzekanie że jeszcze X godzin jeb..ej pracy"
Mieszkam w ścisłym centrum miasta, dzięki niebiosom mam gdzie robić zakupy i często idę tam gdzie zwyczajnie wiem, iż obsługa jest na poziomie, kiedy kasjerki nie wyżywają się na klientach bo zarabiać muszą.
Mam ulubione sklepy z ulubionymi kasjerkami, są miłe, grzeczne, wiem, że mają pracę ciężką, ale nie usłyszę głębokiego westchnięcia kiedy faktycznie nie będę miała końcówki drobnych.


Nie jestem jakąś wiekową osobą, mam 30+ na karku, ale uwierzcie mi z przyjemnością czasami powiedziałabym takiej jednej i drugiej, żeby poszukała pracy na miarę swoich ambicji skoro obsługa klienta tak jej urąga. Może praca nie jest wysokich lotów, ale trzeba ją umieć i chcieć wykonywać.
Każda młoda osoba zaczyna od pracy najczęściej dostępnej i trzeba wiedzieć, że to praca tymczasowa podczas której nabywa się doświadczenia, nabiera się znajomości, obycia, uczy się zachowania wśród ludzi, może i się sprzedaje warzywa na wagę, kasuje się setki bułek, jogurtów i znosi się się wiele niemiłych osób, ale to uczy. Uczy obycia wśród ludzi, umiejętności odnalezienia się z nimi w trudnych, konfliktowych sytuacjach. Ja właśnie w tej pierwszej pracy "na kasie" nauczyłam się typów ludzi, widzę po ich gestach co mogę po nich oczekiwać, wiedziałam kiedy mogę sobie pozwolić na żart, uśmiech a kiedy się uwijać bo klient nerwowy. Dzisiejsze dziewczyny na kasach są prześliczne, zadbane, ale zwyczajnie odechciewa się do nich podchodzić kiedy już z daleka widzisz, że siedzi skrzywiona, nieszczęśliwa i zła na cały świat bo zarabiać musi.

Niżej jest historia użytkownika Vege, który ładnie ujął dzisiejsze pokolenie, roszczeniowe, leniwe i wymagające tak dużo podczas gdy samemu nie ma się do zaoferowania nic, nawet chęci do pracy.

Wiem, że na tym portalu siedzi dużo młodych ludzi więc z góry przepraszam te osoby, które mogły poczuć się urażone moim zbyt długim wywodem, ale jak pisałam ja nie jestem stara, ja piszę to co widzę i porównuję z tym co było jak 'moje" pokolenie startowało w życiu siedząc na kasie w wielkich hipermarketach gdzie traktowano go jak malutkiego robaczka w wielkim systemie.

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (317)

#69275

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tak się nieszczęśliwie złożyło, że mój stary gruchocik w kształcie samochodu domagał się SPA u mechanika, więc jestem skazana na komunikację miejską. Wsiadam na pętli do pustego autobusu, po 5-6 przystankach już stoję, bo autobus mija pobliski rynek, gdzie wsiada sporo starszych osób, przychodnię, więc i matki z dziećmi dołączają, ustępuję miejsca i staję sobie w kącie autobusu (spory tłok).

Dziś stanęłam nieszczęśliwie koło chorej osoby, rozumiem, że nie każdy może sobie pozwolić na leżenie w łóżku podczas choroby, bo życie to nie bajka i pracować trzeba, ale do licha żeby kaszleć i kichać nie zasłaniając ust i nosa? Zwróciłam grzecznie Panu uwagę, że może jednak będzie dyskretniejszy ze swoimi zarazkami i co usłyszałam? - Odczep się pani ode mnie, jak ja jestem chory, to niech i inni będą!

Piękne podsumowanie naszego społeczeństwa - ja mam sraczkę, niech wszyscy mają!

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 356 (444)

#68905

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem kobietą pracującą, może nie aż tak aby nie bać się żadnej pracy, ale jednak pracującą od lat. Zarabiam wspólnie z mężem na mieszkanie, auto, wakacje... Pomyślicie sobie co w tym dziwnego? Jak każdy przecież, ale właśnie nie każdy.

Oprócz pracy posiadam także grono niepracujących koleżanek, nie pracują, bo oficjalnie wychowują dzieci, nieoficjalnie są zwyczajnie leniwe i wygodne (nikt mi nie wmówi, że przy pięcioletnim dziecku trzeba siedzieć w domu). Sama mam dwójkę dzieci w wieku szkolnym, powoduje to zwykłe codzienne problemy, kombinowanie z opieką przy ich chorobach, kombinowanie opieki na wakacje, ferie, dni wolne od nauki, ale zaciskamy zęby i dbamy o ich opiekę i naszą pracę, dajemy radę, bo zwyczajnie musimy, nie zrzucę całego ciężaru utrzymania na męża tylko dlatego, że kosztuje mnie to wszystko zbyt wiele sił. Ale do czego zmierzam, ano do owych koleżanek.

Teksty typu "ale ci dobrze, masz nową torebkę, a ja butów sobie od roku nie kupiłam", "znowu jedziecie na wakacje? a nas nie stać, tobie to dobrze", "też bym chciała wyjść do fajniej restauracji, ale ja nie mam tyle SZCZĘŚCIA co TY" itd... Na moje sugestie, że pracuję i nic za darmo nie mam i że też mogą pracować, dzieci są duże to z ich strony jest ogromne oburzenie - ale jak to pracować! Przecież dzieci, obiad, sprzątanie! Cóż, większość kobiet robi i to i pracuje, ale fakt, że mi już brak czasu na papieroski i ploteczki na ławeczce pod blokiem... Pomyślicie, że złośliwa jestem, ale nie.

MI zwyczajnie żal mężów tych leniwych pań, bo większość z nich nawet nie pracuje, a zwyczajnie tyra od rana do wieczora na utrzymanie "gospodyń domowych" i napiszecie mi, że to ich sprawa, ich ustalenia i macie rację, ale nie zmienia to faktu, że i tak mi ich żal, bo chłopy NIC z życia nie mają. I to naprawdę piekielne ze strony ich żon.

Skomentuj (175) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 388 (750)

#69009

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stoję na przystanku i marznę modląc się, aby autobus już przyjechał, dwa metry ode mnie dwóch młodzianów z gimnazjum (13-14 lat) zwierza się z problemów "masz kur.a chusteczki? pier.olony katar mam" kolega uczynny podaje. Młodzian się wysmarkał, zmiął chusteczkę i rzucił sobie pod nogi. Rozglądam się, kosz metr dalej, ludzie ignorują.

Myślę sobie rodzice nie nauczyli to ja pouczę, stukam jednego w ramię i mówię, że coś upuścił. Popatrzył na chusteczkę i rechocze "co mi zrobisz? policję wezwiesz?" i rechoczą z kolegą. Wyjęłam telefon zrobiłam fotkę i powiedziałam, żeby szukali się na wiocha.pl. Raz dwa podnieśli chusteczkę, przeprosili i upewnili się, że zdjęcie wykasowałam. Policja to żaden autorytet wśród młodzieży, smartfon jak najbardziej ;)

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 684 (722)
zarchiwizowany

#68663

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kochane Ludziska gdzie historia o Pannie Młodej?

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -18 (28)

#68029

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W skrócie - pół roku temu obok mojego domu wprowadziło się młode małżeństwo, obydwoje po trzydziestce, pracujące, na tzw. dorobku. Ucieszyłam się bo pomyślałam, że będę mieć z kim plotkować nad płotem.

Jednak życie szybko zweryfikowało moje nadzieje na plotkarską przyjaźń, żony praktycznie nie widywałam, a jak już ją zobaczyłam, to uciekała w popłochu na moje próby nawiązania znajomości, ale za to jej mąż to co innego, z chęcią spacerował po ogródku, zagadywał do pobliskich sąsiadów, zawsze uśmiechnięty, radosny, taki typ sąsiada idealnego. Po jakimś czasie jednak wyszło szydło z worka. Od kilku tygodni dochodziły nas słuchy z życia rodzinnego sąsiadów, okropne krzyki, płacz, awantury były na porządku dziennym, nie było tygodnia, abyśmy nie byli świadkami karczemnych awantur, było to coraz bardziej uciążliwe.

Żona była maltretowana psychicznie (nie wiem czy fizycznie, nie widziałam śladów), wydzwanialiśmy na policję, ale oni przyjeżdżali, spisywali protokół, potem mówili, że żona zaprzeczała jakoby coś złego jej się działo. I tak to się kręciło...

Aż do ostatniej soboty, gdy pracując z mężem w ogrodzie, usłyszeliśmy przekleństwa cedzone przez zęby. Już wstawałam wzdychając nad zmarnowanym dniem, gdy zobaczyłam jak sąsiad mocno szarpie sąsiadkę i raz za razem uderza otwartą dłonią po plecach, ramionach, głowie. Niewiele myśląc rzuciłam się do pomocy, dopadłam sąsiada i starając się go odciągnąć dostałam mocno po policzku z życzeniami "odp....ia się", nie wiem kiedy pojawił się mój wściekły mąż i przywalił sąsiadowi solidnie (adrenalina działała, bo mój mąż to jakieś pół tamtego faceta), ale nie przedłużając, przyjechała policja, pana zabrali na posterunek.

Uśmiejecie się jak Wam napiszę, kogo ciągają po sądach, bo żona sąsiada złożyła na nas skargę na policji, że to my zaatakowaliśmy i pobiliśmy jej męża.
I już sama nie wiem czy jest tak zastraszona, że boi się powiedzieć prawdę, czy po prostu lubi być bita, poniżana i wyśmiewana, ponoć niektóre kobiety tak lubią, ale mi już nie jest jej żal.

masochistka

Skomentuj (78) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 567 (673)