Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

leprechaun

Zamieszcza historie od: 21 października 2017 - 11:23
Ostatnio: 23 sierpnia 2018 - 18:08
O sobie:

Moje drugie konto tutaj, założone po tym, jak do pierwszego profilu logowanie zepsuło się na amen.

Co ze mnie za cholera? Mały, zacięty, niepozorny z wyglądu chochlik, na co dzień mieszkający w Irlandii i głęboko w niej zakochany. Poganin-asatryjczyk. Z zawodu fotograf, z zamiłowania psiarz, włóczykij i mól książkowy. :)

  • Historii na głównej: 4 z 6
  • Punktów za historie: 427
  • Komentarzy: 248
  • Punktów za komentarze: 616
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
15 sierpnia 2018 o 21:07

@MarcinMo: Borze szumiący, co za ból rzyci i małostkowość. Idź zaskarż Maca, że fishburger to nie burger, bo nie ma w nim kotleta wołowego (już pomijam to, że nawet w mięsnych burgerach z Maca nie byłabym taka pewna co do tej...mięsności). Od lat ogólnie przyjętym jest nazywanie grillowanych, napchanych kanapek "burgerami", ba, fastfoody same kreują różne fishburgery, chickenburgery, wegeburgery, pyroburgery, kartonburgery, do wyboru do koloru. Moja znajoma nazywa swoje wegetariańskie burgery z cieciorki "ciećburgerami". ;) A nazwa "hamburger" pochodzi od Hamburga: "In the 19th century, beef from German Hamburg cows was minced and combined with garlic, onions, salt and pepper, then formed into patties (without bread or a bun) to make Hamburg steaks. These early burgers were considered gourmet and were quite pricey, given the quality of Hamburg beef. When German immigrants began arriving in New York and Chicago, many earned a living by opening restaurants. Menus frequently featured Hamburg steak, an Americanized version of the German offering. It was often the most expensive dish on the menu. During the Industrial Revolution, factory workers were served Hamburg steak from food carts. They proved difficult to eat while standing, so one creative cook sandwiched the meat patty between two slices of bread (the culinary innovator’s name has sadly been lost to history). The Hamburg sandwich was born, an evolution that boosted this food’s popularity all over the country."

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
12 sierpnia 2018 o 20:08

@doskias35: Jedna rzecz mnie zadziwia... Mianowicie, ogólnie tolerancyjny ze mnie człowiek, chcę, żeby każdemu żyło się dobrze, o ile stosuje się do ogólnie przyjętych norm społecznych, pracuje na swoje utrzymanie (w miarę możliwości) i nikogo nie krzywdzi etc.etc. Ale nie rozumiem, w jaki sposób do równości pewnych grup mają prowadzić cyrki typu Slut Walk, parady równości czy jawne manifesty nienawiści? Prosty przykład - mam wielu przyjaciół LGBT i są to wspaniali ludzie, nie afiszujący się ze swoją odmiennością, ot, po prostu chcą normalnie żyć. I oni też nie rozumieją, w jaki sposób facet biegający po rynku we wdzianku ze sztucznych wacków ma mnie przekonać do tego, że homoseksualiści i "gatunki pokrewne" to normalni, cisi ludzie? :D Taka sama akcja jest z ruchem feministycznym. Założenie tegoż ruchu jest jak najbardziej słuszne, ale niestety, w ramach zasady "oszołomy zawsze najbardziej rzucają się w oczy", wiele ludzi kojarzy feminizm z mizoandrią i właśnie jakimiś chorymi akcjami typu "a, oskarżę o gwałt faceta za to, że się na mnie spojrzał, a brzydki był" czy laskami latającymi półnago po mieście i wrzeszczącymi o uprzedmiotowieniu kobiet (co samo w sobie jest dość nielogiczne, no ale...). I niestety, ale właśnie wiele publikacji wprowadza ludzi w błąd, podpinając coś takiego pod feminizm, a prawdziwy ruch feministyczny często się przed tym nie broni... Nie ogarniam tego, dlaczego prawdziwe feministki ostro i zdecydowanie nie odcinają się od takich akcji, a wręcz niekiedy im przyklaskują?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
3 sierpnia 2018 o 16:21

W niektórych państwach liczba wypadków spowodowanych przez ludzi przyklejonych do komórek zaczyna przewyższać liczbę wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców... A mimo to często spotykam się ze społecznym przyzwoleniem na korzystanie ze smartfona w trakcie jazdy. :/

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
29 lipca 2018 o 16:26

@yanka: W mojej okolicy jakieś cholerne chwilówki się tak reklamują, szału można dostać. W dodatku nie "nadają" cały czas, tylko podjeżdżają pod miejsce z dużą liczbą ludzi i pieeerdyk reklamą na pełen regulator. Jak odwalą taką akcję zza pleców, to można paść na zawał, bo człowiek się tego nie spodziewa. :/ Niektóre firmy widać nie rozumieją, że jest granica pomiędzy "agresywnym marketingiem" a antyreklamą.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
20 lipca 2018 o 19:47

@Katka_43: W cudownej, jakże niedocenianej przez Polaków ojczyźnie ludzi czasem nawet na wynajem jednego pokoju nie stać i żyją wiecznie z rodzicami na 40 metrach kwadratowych w bloku. Mnie osobiście na "zgniłym Zachodzie" nikt tak nie poniżył, jak wielokrotnie mnie poniżono w Polsce. A główna różnica dla mnie jest taka, że w Irlandii jak zapie*dalam, żeby coś osiągnąć, to po pierwsze zyskuję szacunek jako osoba ciężko pracująca na swoje marzenia, a po drugie mam realną szansę osiągnąć dany cel (oczywiście w granicach rozsądku, willi z basenem nie wybuduję). W Polsce natomiast za zapie*rdol zostałam ochrzczona łosiem i naiwniakiem, dowalono mi 2x więcej obowiązków "bo przecież się wyrobisz", a wypłatę dostawałam taką, że z ledwością starczało mi na wynajem pokoju, rachunki i najtańsze jedzenie. A że na początku jest ciężko? Tak, jest ciężko. Czasem wręcz dramatycznie ciężko. Ale człowiek widzi w tym jakiś cel, wie, że uczciwą pracą dojdzie do normalnych warunków życia (a później do realizacji jakichś swoich marzeń), więc zaciska poślady i ciągnie do przodu, choć czasem łzy się leją po gębie, pot ciurka po dupsku i z odcisków wali krew.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
17 lipca 2018 o 13:50

@maat_: Patrzcie państwo, muszę znajomemu uświadomić, że jest skrytym zwyrodnialcem żyjącym w kłamstwie. ;) Znajomy jest inspektorem RSPCA i mieszka w bloku z dwoma psimi braćmi, mieszańcami owczarka bejgilskiego z border collie, bydlęcia słusznych rozmiarów i obdarzone dziką energią. Strasznie katuje te biedne zwierzęta, pojęcie ludzkie to przechodzi: ćwiczenia z tropienia w terenie, frisbee, frisbee w wodzie, nurkowanie za piłką, wycieczki do psiego parku, zabawki edukacyjne, naturalne gryzaki... No potwornie te psy cierpią w bloku, muszę im zdjęcie zrobić, jak leżą przykute do kanapy i niemalże płaczą. ;) A tak na serio-serio, to Sam (bo tak się zwie znajomy) ma w mieszkaniu kamerki łączące się ze smartfonem i psy przez większość czasu, gdy Sam jest poza domem, szczęśliwie przesypiają. Bo są styrane. Tak źle im w tym bloku. ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
17 lipca 2018 o 13:38

Jedno z moich "tymczasowych" futer (byłam domem tymczasowym) latało w takim śmiesznym kapoku: https://images-na.ssl-images-amazon.com/images/I/81x0EuKS7rL._SX355_.jpg Tylko mój kapok miał otworki, przez które mogłam zapiąć smycz do uprzęży pod spodem. Z tego, co wiem, to można te kapoki zamówić z dowolnym napisem. :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 lipca 2018 o 15:41

@Imnotarobot: Popieram. Znam ludzi, którzy wylądowali na ulicy nie ze swojej winy i żaden z nich nie został żulem. Mieszkali w przytułkach, podejmowali się każdej pracy dorywczej i w końcu wracali do normalnego życia. A żule są żulami z wyboru, taka przykra prawda. Jeśli ktoś chce wyjść na prostą, to jest multum instytucji, do których może się zwrócić o pomoc. A jeśli ktoś po prostu lubi chlać na umór i rozbijać sobie łeb o krawężniki, to sorry Winnetou, ale z jakiej racji normalni, ciężko pracujący ludzie mają na to łożyć pieniądze?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
13 lipca 2018 o 15:01

@Pierzasta: Ja siedziałam 9 godzin na SOR obok faceta na wózku, właśnie z kolką nerkową... Biedak płakał i wył jak zwierzę, ale jako że przywiozła go (jak i mnie) rodzina, to miał kod "zielony" i wszyscy go mieli w czterech literach. A w międzyczasie mogliśmy sobie doskonale poobserwować, jak SOR przeistacza się w wytrzeźwiałkę i cholerne żule są pierwsze w kolejce, bo przywiezienie ambulansem automatycznie daje kod czerwony. Absurd. :/ W Irlandii też musiałam raz udać się na SOR, zawiozła mnie znajoma. I dostałam kod żółty, choć nie przyjechałam karetką - bo w Irlandii kody nadają według faktycznej pilności, a nie środka transportu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
7 lipca 2018 o 17:40

@yanka: Mój jedyny chomik z zoologicznego był "z odzysku", tzn. sklep zamknięto za skandaliczne warunki bytowe zwierząt i na cito szukano domów zastępczych. Cholera z niego była nieziemska, a jak na złość żył dłużej, niż moje poprzednie dwa chomiki z hodowli. ;) Chyba w ramach zasady "co mnie nie zabije, to mnie wzmocni". ;)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
6 lipca 2018 o 15:46

@Poziomeczka: Ja już nie mówię, że nie chcę dzieci, tylko że nie mogę z przyczyn zdrowotnych. Wszelkie dyskusje ucięte już na starcie. :D

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
6 lipca 2018 o 15:43

@adela845: Bleh, jak mnie tacy "Mister Topless" rażą! Środek wielkiego miasta, a taki geniusz popierdziela publicznie w samych szortach i klapkach, jeszcze się często-gęsto ocierając spoconym cielskiem o innych ludzi np. na zatłoczonym przejściu dla pieszych czy w autobusie. Może jakiś wrażliwiec ze mnie, ale dla mnie jest to elementarny brak kultury i skoro kobiety nie mogą popylać po mieście w bikini i pareo, to dlaczego mężczyznom wolno latać półnago?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 lipca 2018 o 17:43

@bazienka: Wpisz sobie na alledrogo "zatyczki do uszu na basen". :) Tylko nie noś ich dłużej, niż kilka godzin non-stop, bo są wodoszczelne. Jeśli natomiast szukasz czegoś takiego do spania, to z czystym sercem polecam Alpine SleepSoft, były to chyba najlepsze zatyczki do uszu, jakie w życiu miałam i gdyby nie fakt, że notorycznie gubię stopery w trakcie snu, to zamiast tanich gąbek bym właśnie SleepSoft używała - w ogóle nie poci się w nich ucho, więc nie budzisz się rano z powodzią woskowiny, co się czasem zdarza przy stosowaniu gąbek. :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 lipca 2018 o 15:52

@Armagedon: Jedyne zatyczki do uszu, przez które mogłabym nie usłyszeć budzika, to były tzw. grzybki (tego typu: http://s1.lonestarpercussion.com/resize/images/product-image/Etymotic-ER20CCCC.jpg), ale coś takiego miałam w uszach wyłącznie w trakcie pracy przy prasie do metalu, spać się w tym nie da bo konstrukcja ("nóżka") się nie ugina tak jak piankowe zatyczki i po prostu dźga człowieka w uszy. ;) Z kolei na codzień śpię w zwykłych gąbkowych zatyczkach, robię tak od lat, a zaczęłam ich używać w ramach...treningu snu. Tzn. miałam swego czasu straszne problemy ze snem, albo budziło mnie wszystko, albo przesypiałam budzik, tego typu akcje. I właśnie dzięki zatyczkom udało mi się wyćwiczyć mózg tak, że teraz wszelkie hałasy ignoruje i śpię dalej (nie budzi mnie nawet syrena straży pożarnej, której remizę mam dokładnie naprzeciwko domu), za to wibrująca komórka budzi mnie natychmiast. :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
4 lipca 2018 o 21:25

@pasia251: Mejkap miałam na sobie dwa razy w życiu z powodu grania w szkolnym teatrze, a tak to na co dzień moje kosmetyki ograniczają się do żelu pod prysznic, szamponu, dezodorantu i pasty do zębów (jakie to ułatwienie w podróży!). :) Ale ja ogólnie wyglądam jak dziecko, również z "rozmiarów i kształtów", bo przestałam rosnąć mając właśnie 12 lat (lekarze niestety koncertowo mnie zlali i teraz się jako dorosły człowiek się męczę ze skutkami ubocznymi zahamowania rozwoju fizycznego na etapie dzieciucha...). Tak więc zabawnych sytuacji związanych z wyglądem mam na pęczki. ;) Zła strona tego jest taka, że mój wygląd wściekle przyciąga wszelkiej maści zboczeńców i starych oblechów, ech... @Yaona: Superglue? BUTAPREN! Butapren najlepszy, ile radości jak całą błoną złaził z łapek! :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 lipca 2018 o 18:12

@Eruwe: No co poradzisz. Ja wszędzie z jakimś dokumentem muszę latać, nawet do części pubów, bo co prawda lat 24, ale wyglądam na 12... Rodzinne geny. :) W Irlandii mi przynajmniej nie odwalają cyrków z wzywaniem ochrony "bo na pewno dokumenty podrobione!".

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 lipca 2018 o 14:06

Moją ulubioną zabawką jako szczyla z podstawówki był scyzoryk, który dziadek sam dla mnie zrobił (do dzisiaj go mam!). Parę razy się człowiek oczywiście urżnął w palec, ale jakoś żyję, rąk sobie nie upitoliłam, bliznami zarośnięta nie jestem... I przynajmniej w życiu dorosłym praktycznie nie zdarza mi się zaciąć. :) A teraz? Jak patrzę na gazetki promocyjne z marketów w Irlandii, to trzeba mieć minimum 18 lat, żeby kupić nożyk do sera (ostrze 3cm), jednorazową maszynkę do golenia, farbę w sprayu czy mocniejszy klej... Paranoja.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 czerwca 2018 o 18:56

@Lypa: Po specjalnym, skrzętnie ukrywanym Guinnessie potrafimy urosnąć do 1.50m i korzystać z internetu. ;)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
23 czerwca 2018 o 14:25

@Guinness: Jejuśku, moje ulubione piwo zaczęło gadać i na piekielnych się wypowiada! ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
20 czerwca 2018 o 14:42

@mim: Mogę sierściowi ufać bezgranicznie, a i tak w trakcie jazdy rowerem z psem u boku mam oczy dookoła głowy i w d... za przeproszeniem. Bo pies się zawsze może czegoś przestraszyć, szarpnąć smyczą albo nie daj borze szumiący wpakować się pod koła, i wywrotka murowana, o ile nic gorszego się nie stanie. Co prawda zawsze takie rowerowo-psie wypady cechują się tempem spacerowym, żeby pies biegł truchtem, a nie wściekłym galopem przy rowerze...a i tak w ułamku sekundy człowiek może nagle przejść do pozycji horyzontalnej. ;)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2018 o 14:49

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
17 czerwca 2018 o 22:19

Z jednej strony miło mi, że coraz więcej ludzi ma odwagę powiedzieć głośno "Nie, nie podoba mi się to, że muszę publicznie znosić rozwydrzone dzieci bez nadzoru". Bo jeszcze parę lat temu jak się zająknęłam np. w knajpie, że przeszkadza mi wrzeszczące, latające po całym pomieszczeniu i gapiące się ludziom do talerzy dziecko, to dostawałam krzywe spojrzenia i teksty typu "Jak możesz nie lubić dzieci, musisz nie mieć uczuć, coś pewnie z tobą nie tak"... Z drugiej strony mam serdecznie dość bycia terroryzowaną przez rozwydrzone bachory wszędzie, gdzie pójdę - czy jest to restauracja, autobus, sklep, czy też miejsce kompletnie nie dla dzieci typu pub o godzinie 23:00 lub poważny spektakl w teatrze. Żeby doprecyzować - absolutnie zwisa mi i powiewa, czy ktoś ma dzieci, niech ma ich choćby 10 czy 15, jeśli chce. ALE niech po pierwsze dzieci nie będą sposobem na trzaskanie hajsów, a po drugie niech będą do jasnej anielki wychowywane, a nie chowane jak świnie w zagrodzie (nie ubliżając świniom). Bo póki co, jak pisze Margolotta, psy bywają lepiej wychowane od dzieci.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
17 czerwca 2018 o 15:32

@Poluck: U mnie to samo, zęby tak nadwrażliwe, że klękajcie narody... Miałam w życiu sporo bolesnych doświadczeń, cierpię też na bardzo bolesne miesiączki, więc próg bólu mam naprawdę wysoki (jak sobie zwichnęłam kostkę, to do lekarza poszłam dopiero, kiedy noga spuchła jak baniak...) i większość drobnych zabiegów okołochirurgicznych można mi robić na żywca, kiedyś nawet szyli mnie na żywo. Ale zęby...jak tylko słyszę wiertło, to oblewają mnie zimne poty i zaczynam się trząść jak galareta. A niestety przez jednego pacana, który mi kiedyś spieprzył leczenie paru zębów, dentystów muszę odwiedzać obecnie dość często, bo co chwilę coś z przeszłości wyłazi na wierzch jak Cthulu z plugawego leża... Życzę wszystkim podobnym do mnie i Polucka nieborakom, żeby mieli dużo szczęścia do dobrych dentystów i porządnych znieczuleń. ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
17 czerwca 2018 o 15:24

@Naevari: Na mnie w ogóle nie działa lignokaina, nic a nic, nawet dziąsła mi nie drętwieją, a co dopiero mówić o jakimkolwiek działaniu w zakresie zęba. I też przeżyłam dentystkę, która wpakowała mi 3 zastrzyki, twierdząc, że pewnie za małą dawkę dała i dlatego nie działa... Po czym zaczęła mi wiercić w żywym zębie na żywca... Kolejna cegiełka do dentystycznej traumy. :/ W ogóle zauważam jakąś dziwną tendencję, że dentyści nie chcą przyjąć do wiadomości, gdy mówię "lignokaina nie działa", większość pierdzieli smęty typu "działa działa, trzeba tylko odpowiednio dużo dać". No kurde nie działa, choćby mi i pół litra w nerw wrąbali. Dlatego teraz się już nie certolę i mówię po prostu, że na lignokainę mam alergię, więc proszę o nowokainę. ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
16 czerwca 2018 o 14:07

@Aniela: A fuj, nic mi nie mów. Miałam w swoim życiu epizod jako sprzątaczka w hotelu i na samo wspomnienie akcji z podpaskami ogarniają mnie mdłości. W 8 na 10 przypadków zamiast spokojnie opróżnić kosz po takich delikwentach, to musiałam zrywać podpaski z różnych dziwnych miejsc (hitem dla mnie było znalezienie podpaski przyklejonej w środku kosza pod profesjonalnie założonym workiem na śmieci), a potem szorować te miejsca odkażaczem, dokładając sobie roboty. Nie raz i nie dwa znajdywałam też zużyte tampony w miejscach, w których absolutnie nie powinno ich być - półeczka na mydło pod prysznicem, szafka pod umywalką, na stercie białych hotelowych ręczników, jeden znalazłam po chamsku wciśnięty w odpływ prysznica... Że się ludziom w ogóle chce takie cyrki odwalać, przecież łatwiej do kosza jak normalna, cywilizowana osoba wywalić. :/

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
15 czerwca 2018 o 17:21

@Euferyt: Kiedyś ludzi z zaburzeniami psychicznymi leczono pijawkami, egzorcyzmami lub spaleniem na stosie, w zależności od przypadku. ;) Poza tym wydaje mi się, że kiedyś przypadków depresji było mniej, ponieważ a) zwyczajnie nie znano takiego pojęcia, więc nie diagnozowano zaburzeń nastroju jako depresji; b) zaburzeń nastroju ogółem było mniej, ponieważ ludzie żyli w bardziej naturalny sposób, niż robią to teraz - silniejsze więzi z rodziną, wolniejsze tempo życia, planowanie jedynie najbliższych kilku miesięcy, a nie lat wprzód etc.etc. Oczywiście nie idealizuję, bo był też brud, smród, ubóstwo, ludzie umierający głodu, kompletny brak opieki zdrowotnej etc.etc. Ale gdy porównuję tylko na przykładzie moje pokolenie - rodzice - dziadkowie - pradziadkowie, to mam nieodparte wrażenie, że na przestrzeni lat jesteśmy zmuszani do coraz bardziej zdehumanizowanego trybu życia, stąd wysyp zaburzeń psychicznych. Widzisz, a jak ja sobie lubię wyskoczyć do pubu na pintę Guinnessa i luźne pogaduszki z ludźmi, to mnie rodzina wyzywa od alkoholików i "kto normalny gada z obcymi ludźmi w pubie". ;)

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna »