Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

liberiana

Zamieszcza historie od: 15 kwietnia 2012 - 0:15
Ostatnio: 16 grudnia 2020 - 19:17
  • Historii na głównej: 13 z 19
  • Punktów za historie: 4469
  • Komentarzy: 97
  • Punktów za komentarze: 307
 
zarchiwizowany

#77127

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dawno dawno temu po maturze pracowałam dorywczo jako " dokładacz towaru" w sklepach. Moje miejsce pracy nie było stałe, kierowała nami firma zewnętrzna więc za każdym razem pracowaliśmy na innym obiekcie. W większości na nocne zmiany więc z klientami do czynienia nie miałam.

Ale czasem zdarzały się wyjątki.

Razu pewnego miałam dzienną zmianę i zamiast do wykładania towaru potrzebowali rąk na stoisko z mrożonkami na wagę. Różniste ryby, pierogi, warzywa i "takie tam". Cały trening obsługi stanowiska to było jakieś 10 minut a potem zostałam tam na następne 10 godzin sama. Organizacja sklepu level super chaos.

Klienci:

A. " A ta ryba to świeża?" - hmm.. jak widać mrożona...

B. " A ta ryba to z morza czy z oceanu? A jak z morza to którego? Jak z Bałtyku to nie wezmę, bo zanieczyszczony strasznie" Ja- "Jestem tu pierwszy raz, nie wiem ". [B.]-: Ale jakto pani nie wie. Przecież pani tu sprzedaje!"
- Niestety przez 10 minut szkolenia nie nauczyli mnie nic o rybach....

Mieliśmy 2 rodzaje krewetek. W skorupce i bez.

C. " Pani mi nałoży tych krewetek w skorupce. Tylko niech pani obłupi te wszytskie nogi, czułki. Głowy też najlepiej".

D. " Czemu sprzedajecie te pangi? Przecież to trucizna jest jak oni to hodują!" Panga schodziła właściwie najlepiej, bo najtańsza...

Przez chwilę musiałam zastąpić koleżankę na innym stoisku, więc zostawiłam kartkę zaraz wracam. I oczywiście ludzie wleźli na stoisko i zaczęli sami próbować te ryby ważyć i pakować.


A te wszystkie piękne sytuacje za zawrotne 5zł/h.

sklepy

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 57 (127)
zarchiwizowany

#75081

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czeska republika jest w posiadaniu organu, który w Polsce nazwalibyśmy Policją Obcokrajowców. Zajmują się pozwoleniami pobytu, wizami, rejestracją obcokrajowców. Każdy nowoprzybyły musi się zarejestrować do 3 tygodnia od przyjazdu. W całej instytucji (3 piętra) spotkałam jednego pracownika mówiącego po angielsku....

zagranica

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 67 (141)
zarchiwizowany

#55722

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Podróże małe i duże.

Rok temu z koleżankami wybrałyśmy się do Pragi. Jedna z koleżanek Polka, druga z Egiptu. Wybrałyśmy najtańszą wersję noclegową - hostel z miejscem w pokoju 24-osobowym, bo budżet miałyśmy studencki.

Dostałyśmy 1 łózko piętrowe i 1 zwykłe na przeciwległym końcu pokoju. Na piętrowym na dole zadomowiła się koleżanka z Egiptu, ponieważ nie może pokazać się bez chusty w obecności facetów (a byli tacy w naszym pokoju). Więc zbudowałyśmy jej coś w stylu baldachimu z prześcieradeł.Ja spałam na pojedynczym łóżku po przekątnej pokoju.

Pokój był prawie pełny i mimo, że było mega głośno padłyśmy jak muchy po zwiedzaniu. Śpię sobie, nagle nad ranem słyszę krzyk mojej koleżanki - Polki(Ewy). Myślałam,że mi się śni. Nie reaguję. Znów słyszę, przebudziłam się. Okazało się ,że serio woła mnie Ewa. Ni mniej ni więcej tak:

- O k**** ktoś nasikał nam na łóżko!

Ja zdezorientowana przybiegam na pomoc. Nasza Egipcjanka jeszcze śpi i miała niesamowite szczęście,że miała baldachim. Bo ktoś nasikałby jej na głowę... Obsikane jej łóżko, ściana, podłoga, moje klapki i buty chłopaka z sąsiedniego łóżka. Jak się okazało jedyne jakie miał. Po czym Ewa dodaje:

[E]- Wiem,że to był jakiś gość z Polski.
[Ja] - ???
[E] - Nikt tak soczyście nie mówi "ku**a". A słyszałam nad ranem obok łóżka kilka takich "ku**w".

Jako,że Ewa jest bojowa poszła szukać sprawcy. Ja natomiast poszłam do obsługi hostelu po pomoc w sprzątaniu. Ewa wypytała wszystkich. Nikt nie mówił po polsku. Ale jedno łóżko było rozgrzebane ale puste. Dowiedziała się, że chłopak z niego wyszedł. Prawdopodobnie do łazienki.

Powróciłam z recepcji, a Ewa była na etapie wydobywania gościa z łazienki, który jak się okazało zasnął w kibelku. Ale zareagował na polsko-angielskie " Wyłaź, bo wiem, że tam jesteś pissing guy`u!". Oczom naszym okazał się mocno zmęczony chłopak w pełnym ubranku.

Potem awantura na cacy i po polsku i po angielsku,żeby reszta mieszkańców mniej więcej wiedziała co jest grane. Na początek ostro oponował, że on nie sikał i nic nie pamięta i w ogóle co złego to nie on. Ale przez to jak stanowcza była Ewa i jak bardzo on był na kacu w końcu się przyznał się do tego,że pomylił łóżko z pisuarem.

A na koniec pozytywne zakończenie. Zwrócił kasę chłopakowi za buty i szybko się zmył z hostelu.

Tylko klapków żal...

Hostel

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (217)
zarchiwizowany

#29420

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mój tata dnia pewnego obudził się z koszmarnym bólem głowy. Ból był na tyle silny ,że nie mógł nawet stać i pierwszy raz w życiu widziałam go w takim stanie.
Od razu zadzwoniłyśmy z mamą do naszej przychodni, która w takich przypadkach wysyła lekarza na wizytę do domu. Przybyła pani doktor. Popatrzyła na tatę, zmierzyła ciśnienie i temperaturę po czym powiedziała ,że mu przejdzie. Nadciśnienia nie ma więc pewnie jakaś migrena. Pani doktor pojechała.
Jednak tacie nie przechodziło tylko było gorzej. Moja mama jednak się martwiła. Jako,że sama pracuje w służbie zdrowia zapakowała mojego tatę do samochodu i zabrała do szpitala na izbę. A tam z miejsca zdiagnozowali wylew podpajęczynówkowy. Do dziś nie ufam pani doktor z przychodni...

służba_zdrowia

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (195)
zarchiwizowany

#29417

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pierwszy rok studiów, pierwsza sesja. Chemia nieorganiczna.
Pierwszy termin - oblane. Uczę się na drugi termin jakiś tydzień. Drugi termin oblane. Zaczynam mieć dość.
Uczę się na trzeci termin, który miał być już w formie ustnej a nie pisemnej.Kolejny tydzień pod znakiem nieorganicznej. Nie wychodzę z domu, bo chce mieć to w końcu za sobą. Przychodzę na trzeci termin. Zestresowana i blada wchodzę do gabinetu pana profesora. Poprawka miała polegać na tym ,że poprawnie rozwiążemy zadania z drugiego terminu i wskażemy swoje błędy.
Pan profesor bierze do łapki moją pracę. Patrzy, w którym zadaniu błędy widzi, zaczyna dopytywać. Odpowiadam odpowiadam, a pan profesor patrzy na moją pracę. Ja gadam a on dalej patrzy aż w końcu orzeknie :

- O przepraszam. Źle pani policzyłem punkty.

Tak. Uczyłam się kolejny tydzień tylko po to by się dowiedzieć ,że w poprzednim terminie dostałam czwórkę....

studia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 275 (329)
zarchiwizowany

#29354

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Selenii przypomniała mi pewne zdarzenie z matką stulecia.
Miałam wtedy może z 14 lat i byłam na obozie sportowym w tzw " krzokach" - czyt. w lesie w okolicy kilku niewielkich stawów. Dnia pewnego pięknego jako,że towarzystwo na obozie było mieszane, razem z koleżankami dwiema stwierdziłyśmy,że idziemy się wykąpać do trochę odleglejszego stawu - dla komfortu braku podglądaczy:)
Traf chciał, że akurat tamtego wieczora (bo już się dzień chylił ku końcowi) nad owy stawik przyjechała grupka młodzieży w celu wypicia alkoholu i ogólnego odstresu. Na oko może po 18 lat.My już wykąpane na drugim końcu stawiku się powoli przebieramy w dresiki gdy jedna z dziewczyn z tamtej grupki zaczyna do nas krzyczeć.Po głosie słychać było,że bardzo już podpita.

[ona]- hej laaaaski! przepłynę do waaas!

Jako,że staw nie należał do najmniejszych zaczęłyśmy jej perswadować,że to nie najlepszy pomysł. Jednak się uparła. I żeby było ciekawiej rozebrała się do samych gaci po czym weszła do wody i zaczęła płynąć. My nie wiemy co zrobić, bo pływać umiała tylko jedna z nas, a koledzy "nowej znajomej" mieli raczej niezły ubaw. Więc nas wmurowało.
Na szczęście poradziła sobie z dopływaniem i jak poczuła grunt stanęła na dnie, próbowała się zasłonić rękami, po czym orzekła - O Matko, jestem naga! I wtedy dopiero okazało się naszym oczom to, że jest w zaawansowanej ciąży. Wtedy to już zdębiałam totalnie. Wdała się z nami w bliżej nieokreśloną dyskusję, po czym stwierdziła,że wraca do swoich i przepłynęła dystans w drugą stronę.
Na odchodne zapytała co studiujemy. Po czym szczęśliwa odrzekła na naszą wypowiedź - A ja studiuję resocjalizaacje!
I bądź tu człowieku mądry i uwierz w mądrość innych...

obóz sportowy

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 159 (209)

1