Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

maktalena

Zamieszcza historie od: 2 maja 2012 - 15:15
Ostatnio: 12 września 2021 - 21:55
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 2171
  • Komentarzy: 190
  • Punktów za komentarze: 1944
 

#78068

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mamy ostatnio wysyp historii o rozpieszczaniu dzieci przez dziadków. Nie będę gorsza, też dodam swoją.

Otóż zdaniem moich rodziców dręczę moją córkę. W jaki sposób? Ano zmuszając ją do mycia zębów. Mała strasznie tego nie lubi, mimo że kupiłam jej najbardziej bajerancką szczoteczkę do zębów, jaką udało mi się znaleźć, a do tego kubeczek z motywem z jej ulubionej bajki. W domu myje zęby bez większych awantur, bo wie, że w tej kwestii nie ma ze mną ani z mężem dyskusji. Ale u dziadków jest płacz, bo wie, że znajdzie "obrońców". Za każdym razem słyszę "daj dziecku spokój. To tylko mleczaki. I tak wypadną. Po co maltretujesz to dziecko? Ona tak płacze, aż się serce kraje."

Żałuję, że mnie tak nie maltretowano. Zaoszczędziłabym w dorosłym życiu kilka tysięcy na dentystach.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 281 (289)

#73509

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jedna z pracujących ze mną dziewczyn, powiedzmy Anka, pół roku temu urodziła dziecko i obecnie jest na urlopie macierzyńskim. W piątek wpadła na chwilę do biura. Przyszła razem z dzieckiem, więc ona i maluch zostali zasypani komplementami. Jedna z koleżanek stwierdziła:

- Ty chyba w ogóle nie przytyłaś. Masz tak samo świetną figurę, jak przed ciążą.
- Nie przesadzaj. Przytyłam i to sporo, ale już większość zrzuciłam. Ćwiczę codziennie, kiedy mały zaśnie, a dwa razy w tygodniu zostawiam go z mężem i idę na fitness.
Chwilę jeszcze pogadałyśmy i Anka poszła. Wtedy się zaczęło:

- No wiecie co? Jak można takie małe dziecko zostawiać SAMO?
- Pewnie wcale nie karmi piersią!
- Taki maluch potrzebuje matki na okrągło. Ja przez pierwszy rok w ogóle nie wychodziłam z domu. Tyle co z córką do lekarza!
- Ja to wcale nie myślałam o sobie i swoim wyglądzie. Dziecko było najważniejsze!
- No widzisz. A dla niektórych figura jest ważniejsza niż dziecko!

Kiedy stwierdziłam, że przecież dziecku z ojcem krzywda się nie dzieje, usłyszałam, że ojciec to nie to samo i dziecko może mieć traumę do końca życia.
Skoro tak, to muszę moje dziecko jak najszybciej zapisać do psychologa. Może jeszcze nie jest za późno.

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 481 (489)
zarchiwizowany

#45081

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Byłam dziś u ginekologa. Tak się złożyło, że wszystkie pacjentki w poczekalni były w towarzystwie swoich mężów bądź chłopaków. Ja jako jedyna byłam sama. Wszystkie miejsca w poczekalni były już zajęte. Kiedy przyszła kolejna pacjentka w zaawansowanej ciąży, byłam pewna, że któryś z panów ustąpi jej miejsca, jednak żaden się nie ruszył. Zapytałam więc grzecznie:
-Przepraszam, czy któryś z panów mógłby ustąpić miejsca tej pani?
Podniósł się mężczyzna siedzący najbliżej mnie, ale jego partnerka, nawiasem mówiąc również w zaawansowanej ciąży, powstrzymała go krótkim "siedź!", po czym zwróciła się do mnie:
-Ty mi tu mojego misia nie będziesz ustawiać! Co, zazdrość ci, że tylko ty jedna bez faceta przyszłaś? Jak jesteś taka troskliwa, to sama rusz d**ę, w końcu nie jesteś w ciąży!
No cóż, ruszyłam d**ę i ustąpiłam kobiecie swoje miejsce.
W ciąży jestem, ale jeszcze nic nie widać. Może powinnam powiedzieć kobiecie do słuchu, ale nie chce się denerwować. Szkoda zdrowia, a do niej i tak nic by nie dotarło.

przychodnia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 260 (324)

#41256

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dni temu temu odebrałam w pracy telefon służbowy.

- Dzień dobry. Firma Y. Przy telefonie maktalena. W Czym mogę pomóc?
- Dzień dobry. Tu Joanna Jakaśtam. Dzwonię z banku X. Czy pan Jan Kowalski jest dzisiaj w pracy?
- Przykro mi, nie mogę udzielać takich informacji. Bardzo proszę zostawić numer telefonu, przekażę mu, żeby do państwa oddzwonił.
- Dobrze. Dziękuje. Do widzenia.

Gwoli wyjaśnienia; nie wolno nam udzielać żadnych informacji na temat pracowników, nawet takich, czy dany pracownik jest danego dnia w pracy. Z bankiem X w żaden sposób nie współpracujemy, a pracownik o którego pytali nie zajmuje się w naszej firmie sprawami finansowymi. Chodziło więc o jego prywatne sprawy bankowe. Oczywiście przekazałam mu numer telefonu oraz informację, że bank X prosi o kontakt.
Dzisiaj znowu odbieram telefon z banku X.

- Tu Joanna Jakaśtam. Czy pan Jan Kowalski jest w pracy?
- Nie mogę udzielić pani takiej informacji. Mogę jedynie przekazać mu, żeby do państwa zadzwonił.
- Ale już ostatnio miała mu pani przekazać, a on do tej pory nie zadzwonił. I nie odbiera prywatnego telefonu. Dlaczego do tej pory się z nami nie skontaktował?
- Proszę pani, nie wiem. Ja nie kontroluję prywatnych poczynań pana Kowalskiego.
- Ale MÓWIŁA PANI, ŻE JAN KOWALSKI DO NAS ODDZWONI!!
- Proszę na mnie nie krzyczeć. Mówiłam, że mu przekażę żeby zadzwonił i przekazałam, ale nie odpowiadam za jego prywatne kontakty z państwa bankiem.
- ALE PROSZĘ MU KAZAĆ DO NAS ZADZWONIĆ!!
- Nie mogę wydawać pracownikom poleceń niezwiązanych z pracą.
- ALE TO NIEODPOWIEDZIALNE! MIAŁ ZADZWONIĆ I NIE ZADZWONIŁ! TAK SIĘ NIE ROBI!
- Pani chyba nie rozumie. Ja nie odpowiadam w żaden sposób za to, co pracownik robi poza pracą. To jego prywatna sprawa, czy się z państwem skontaktuje, czy nie. To wszystko z mojej strony. Dziękuję. Do widzenia.
- ALE MIAŁ ZADZWONIĆ!

I bądź tu człowieku spokojny.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 819 (885)
zarchiwizowany

#32461

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracowałam kiedyś w McDonaldzie, który znajduje się w galerii handlowej. Pewnej niedzieli pracowałam akurat na kasie. Przyszedł do nas jeden z pracowników ochrony i podał menadżerowi tajemniczą kartkę. Menadżer zrobił się blady jak ściana i polecił nam nie przyjmować dalszych zamówień. Okazało się, że w centrum handlowym najprawdopodobniej jest bomba i musimy się ewakuować. Żeby nie wywoływać paniki mieliśmy informować gości, że mamy poważną awarię i zamykamy restaurację. Polecono nam wydać te zamówienia, które były zapłacone, a jeśli coś nie było gotowe, to oddać pieniądze.
Jeden z gości czekał jeszcze na big maca. Ponieważ kuchnia zaprzestała już produkcji, a big mac nie był gotowy, powiedziałam facetowi, że mi przykro, ale mamy awarię i oddam mu pieniądze. Facet[F] na to:

[F]Ale ja nie chcę zwrotu pieniędzy, chcę big maca!
[J]Przykro mi, ale mamy awarię, zamykamy restaurację.
[F]Nic mnie to nie obchodzi, chcę mojego big maca!
W tym czasie z głośników galerii popłynął komunikat, żeby klienci opuścili centrum handlowe z powodu awarii.
[J] Sam pan słyszy, jest poważna awaria w galerii, wszyscy wychodzimy. Nie możemy zrobić big maca, oddam panu pieniądze.
[F]Co mnie obchodzi wasza awaria, ja chcę mojego big maca!
Szczerze mówiąc to byłam już trochę spanikowana i miałam ochotę jak najszybciej wyjść poza teren galerii, a koleś nie zamierzał ustąpić. Wtedy podszedł do mnie menadżer, otworzył moją kasetkę, wyjął z niej 7,90zł, wręczył je facetowi ze słowami:
-Panie, w galerii jest bomba! Nie wiem jak pan, ale my spie...lamy!
Wobec takiego argumentu gość zgodził się na zwrot pieniędzy. Alarm okazał się fałszywy, ale o tym dowiedzieliśmy się dopiero po kilku godzinach.
Facet może nie był jakoś wybitnie piekielny, ale w obliczu takiej sytuacji przyprawił mnie o spory stres.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 229 (279)

1