Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

marcelka

Zamieszcza historie od: 25 lipca 2017 - 14:34
Ostatnio: 16 kwietnia 2024 - 15:09
  • Historii na głównej: 63 z 64
  • Punktów za historie: 8529
  • Komentarzy: 1069
  • Punktów za komentarze: 9209
 
[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
12 grudnia 2023 o 18:45

A dla mnie właśnie bardziej logiczne byłoby pójście w kierunku konkretnych cen za konkretne czynności, typu czyszczenie piekarnika - x zł, odkurzanie - 10 m2 - x zł, mycie toalety - 1 toaleta x zł itd., zwłaszcza jeśli w grę wchodzi sprzątanie okazjonalne, np. na święta, a nie usługa stała, że ktoś przychodzi np. co tydzień i co tydzień robi mniej więcej to samo. Bo sprzątanie sprzątaniu nierówne, i oczekiwać jakiejś stałej ceny to jak dla mnie trochę jakby zadzwonić do warsztatu samochodowego i pytać "ile za naprawę auta", mówiąc tylko, że "no zepsuło się i naprawa potrzebna".

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
11 grudnia 2023 o 20:06

@Michail: teoretycznie tak, ale... ale z punktu widzenia wdowy: dostała kasę od razu, może poniżej wartości sprzętu, ale wtedy kiedy jej potrzebowała, a nie wynika z historii, że Andrzej z kolegami mieli ze sobą 60 tys. ani kiedy te 60 tys. wdowa mogłaby dostać. Druga sprawa: sprzęt się upłynnił - nie musiała się nim zajmować, sprzątać, wystawiać, negocjować, przywoływać wspomnień. Sławek piekielny, bo ewidentnie wykorzystał wdowę, ale dla mnie zrozumiałe, że nie ma ochoty się po sądach włóczyć (zresztą jak w sumie miałaby udowodnić, że wędka X była robionym na zamówienie mini dziełem sztuki wartym miliony monet, a nie patykiem z sieciówki?).

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
11 grudnia 2023 o 20:02

@z_lasu: taki tam drobiazg, że w małżeństwie co do zasady nie ma czegoś takiego, że kasa samodzielnie zarobiona jest moja i wydaję na co chcę - wynagrodzenia za pracę są majątkiem wspólnym, no więc powinna być przejrzystość na co ktoś wydaje wspólną kasę (no chyba że małżonkowie podpisali intercyzę). W ogóle przejrzystość jest wg mnie dobra w związkach (nie mylić z koniecznością tłumaczenia się, szukania wymówek, kontrolowania itd.).

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
9 grudnia 2023 o 19:23

Jeszcze taka uwaga: jeśli brat i była bratowa nie podpisali intercyzy, to nawet jakby chciał pokryć wkład własny ze swoich zarobków, to i tak powinien dom iść do majątku wspólnego - bo według prawa wynagrodzenie za pracę jest majątkiem wspólnym małżonków (o ile oczywiście nie zmienią tego właśnie intercyzą) - czyli nie ma, że np. mąż zarabia i "daje" - ustawowo zarobki są wspólne.

[historia]
Ocena: 28 (Głosów: 28) | raportuj
9 grudnia 2023 o 19:19

O rany, współczuję... brat wyczuł okazję życia i pewnie nie popuści - ma wikt, opierunek i dach nad głową za free, i przy tej postawie Twoich rodziców nie zdziwiłoby mnie, jak koniec końców zapiszą mu cały majątek, bo Ty będziesz miała swoje mieszkanie i "przecież sobie radzisz"...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
9 grudnia 2023 o 12:00

@bloodcarver: z tymi składkami, to też zależy na co wydawane. U mojej kuzynki był wg mnie dobry system - co miesiąc była składka, z której fundowano: cukierki w dzień urodzin dla dziecka, które rozdawało je w klasie, prezenty na mikołajki dla całej klasy (symboliczne, ale każde dziecko coś dostawało i każdy miał podobne), kwiatki dla wychowawczyni na Dzień Nauczyciela i na koniec roku (nie było na to osobnych zbiórek), a z tego co zostawało na koniec roku robiono imprezę dla dzieci typu ognisko. A skarbniczka rozliczała się skrupulatnie ze wszystkich wydatków, z paragonami itd. I w zasadzie wszyscy chętnie płacili. A z kolei u jej siostry oprócz składki na radę rodziców wiecznie były jakieś dodatkowe, a to na papier, a to na kwiatki do klasy, żeby było bardziej zielono, a to na jakiś wypasiony prezent dla wychowawczyni, bo "kwiaty to za mało", a to na coś tam... i ludzie się wkurzyli i część przestała płacić.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 14) | raportuj
7 grudnia 2023 o 10:46

Czuję się trochę wywołana do tablicy, bo wrzucałam historię o napiwkach. Dla mnie to są kompletnie inne sytuacje napiwki a tego typu zbiórki. Prezent: zachowanie Karyny - oczekiwanie, że jej się składka "zwróci" i dopisanie się do kartki, mimo że nie uczestniczyła w składce - piekielne. Ja akurat tego typu zbiórki lubię, uważam, że to miły gest, nikt na tym nie zyskuje ani nie traci systemowo, jak ktoś nie ma ochoty to się nie składa, luz. A napiwki to po prostu przerzucanie odpowiedzialności za odpowiednie wynagrodzenie pracownika z przedsiębiorcy na widzimisię klientów, czego nie ma w zasadzie w żadnej innej branży i co uważam jest bardzo niekorzystne też dla samych kelnerów/ek. Tylko że Karyna z historii, skoro było wiadomo z góry, że restauracja ma taką praktykę, powinna wprost powiedzieć, że ona swój rachunek pokrywa, ale na napiwek się nie zrzuca, a nie z cichacza nie płacić.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
5 grudnia 2023 o 0:53

@Lessa: no tak, ale wniosek o wpis hipoteki jest zawarty w akcie notarialnym i składa go notariusz razem z wnioskiem o wpis własności, w tym samym dniu co jest podpisywana umowa sprzedaży... z tego co kojarzę, to jeśli wcześniej na danej nieruchomości była hipoteka z kredytu poprzednich właścicieli, która była spłacana z ceny, to w grę wchodziło przeniesienie nowej hipoteki na miejsce po starej (jak już zostanie wykreślona), no ale tak czy siak to na pewno było opisane w umowie kredytu, więc trzeba było po prostu dobrze przeczytać umowę, a nie robić aferę o to, że się nie doczytało warunków. Bo bank na pewno niczego sobie nie wymyślił już w trakcie, co nie było wpisane w umowę...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
4 grudnia 2023 o 21:36

A ja się często ostatnio spotykam z sytuacją, że jak jest kilka osób i chcą podzielić rachunek, to nie ma problemu, ale kelner/ka zaprasza do kasy i tam każda osoba z grupy po kolei mówi za co płaci - i płaci swoją część. Jak dla mnie (jako klienta) to bardzo wygodne i wydaje mi się, że dla obsługi też, bo mają nabite wszystkie pozycje i po kolei "odbijają" kolejne tak jak im klienci podają, nie muszą sami zapamiętywać kto co zamawiał i dzielić.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
4 grudnia 2023 o 21:24

Co to znaczy dopisani do hipoteki? Hipotekę po ustanowieniu wpisuje się do księgi wieczystej, a wpis własności to zupełnie inny dział... strzelam, że bankowi chodziło o wpis pierwszeństwa hipoteki na jego rzecz, ale historia napisana tak, jakby ją pisał neandertalczyk przeniesiony nagle wehikułem czasu w XXI wiek... A, i "karczemna awantura" to sformułowanie o pejoratywnym znaczeniu, więc tu co najmniej dziwne użycie...

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
4 grudnia 2023 o 15:07

@fursik: dzięki za lekcję historii :) wydaje mi się też, że w USA nadal częściowo tak jest, tzn. że są chyba inne minimalne stawki ogólne, a inne dla dostawców/kelnerów (ale nie wiem, czy to dotyczy całej Ameryki, znajomy z Nowego Jorku kiedyś mi o tym wspominał...). Ale w naszym systemie i kraju takiego zróżnicowania nie ma, więc nie widzę żadnego uzasadnienia na przerzucanie odpowiedzialności za wypłatę z pracodawcy na klientów i zgadzam się, że to prowadzi czasem do patologicznych sytuacji właśnie, że kelnerzy zgadzają się na gorsze traktowanie czy nieuprzejmość klientów w obawie przed brakiem napiwku.

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 22) | raportuj
4 grudnia 2023 o 15:03

@Michail: ok, ale jest mnóstwo zawodów, na które osobiście bym się z moją pracą nie chciała zamienić - i co z tego wynika? Powinnam wszystkim im rozdawać napiwki? Na pewno są też osoby, które nie chciałyby wykonywać mojej pracy - i też co w związku z tym, mam oczekiwać, że dostanę napiwek? Idąc tym tokiem rozumowania to wszystkim ludziom, lub 90% osób wykonujących jakąkolwiek pracę powinno się dawać napiwki/dodatkowe wynagrodzenie.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
28 listopada 2023 o 11:16

@SmoczycaWawelska: moim zdaniem obrzydliwe i komentarze pani K., i opowieści dziadka, ale logika pewnie taka, że jak K. się obnosiła, że inne rodziny to takie, śmakie, owakie, a jej rodzina to wzór cnót, no to dziadek jej po tej rodzinie "pojechał". Oboje siebie warci. A swoją drogą, co za środowisko... mentalne, skoro audytorium najwyraźniej przyjęło opowieść dziadka z pełną satysfakcją, uznając tym samym, że faktycznie, rzeczy, które robili członkowie rodziny K. lata temu SĄ dla niej powodem do wstydu...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
20 listopada 2023 o 10:41

"I mam nadzieję, że kiedyś wprowadzą ustawę, w której będzie zapis, że rodzic przyprowadzając umyślnie chore dziecko pokrywa leki osób, których zarazi" - a jak według Ciebie miałby wyglądać proces dowodowy polegający na tym, że zaraziłaś się właśnie od dziecka A, a nie od swojego męża, kuzynki, z którą spotkałaś się na kawę, ciotki, która wpadła w odwiedziny do Twojej matki akurat jak tam byłaś, kasjerki w sklepie, osoby jadącej z Tobą autobusem, pana na poczcie, który stał za Tobą i kichnął... i można tak wymieniać bez końca...

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
20 listopada 2023 o 10:38

Okej, szykujecie strajk, a jakie będą postulaty strajkowe? Bo jak przyjęcie z powrotem do pracy tego Polaka, no to strajk powinien być 3 miesiące temu... Skąd wiecie, że Polak miał 0,01? Bo tak powiedział? Widzieliście na własne oczy papiery na oba zwolnienia - że jedno dyscyplinarka, drugie porozumienie?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
20 listopada 2023 o 10:34

@Bedrana: no tak, to znaczy coś kojarzę, że taka była mniej więcej argumentacja władz, jak się ludzie zaczęli oburzać, że "jak działa, jak nie działa". No ale to wg mnie trzeba by w tej okolicy na jakiś czas np. patrole straży miejskiej częstsze puścić, czy żeby policja przyglądała się baczniej, można zamontować kamery... a nie, że jest... "takie ładne, nieużywane" - zwłaszcza, że naprawdę trzeba nadłożyć sporo drogi, żeby dojść do "płaskiego" przejścia dla pieszych w tym miejscu, a po schodach na kładkę ani osoba na wózku inwalidzkim, ani matka ze spacerówką nie wejdą. z kącikiem na dworcu to samo - jasne, jest ryzyko, że dziecko w trakcie zabawy coś zniszczy, ale normalny rodzic zasugeruje wtedy odkupienie np. zniszczonej zabawki... a jeśli chodzi o meneli czy wandali - kluczyk u ochrony stacji, wydawany tylko rodzicowi z dzieckiem rozwiązałby raczej sprawę, kącik zamykany po wyjściu rodzica i już.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
19 listopada 2023 o 14:40

Tak, absurdy zawsze żywe. Mam podobny przykład z własnego "podwórka". Otóż było sobie nadziemne przejście dla pieszych nad ulicą - ot, kładka jak kładka, taki mostek, dobrze pamiętający poprzednią epokę. A że to praktycznie centrum, to i kładka w oko kłuła swoją niewspółczesną architekturą. Zatem postanowiono zmodernizować. Ile ta modernizacja trwała, to jedna sprawa, ale do sedna: otóż po modernizacji zamontowano piękne windy jednej i drugiej strony całkiem nowej kładki. Miasto się bardzo tym chwaliło, jakież to udogodnienie dla niepełnosprawnych, matek z wózkami czy podróżnych z bagażami (kładka dość blisko dworców pkp i pks). No i wszystko pięknie, tylko że... windy nieczynne. Znaczy się tak na co dzień nieczynne. A kiedy czynne? Od poniedziałku do piątku, w godz. X-XX, po uprzednim telefonicznym lub meilowym zgłoszeniu chęci skorzystania z windy z co najmniej trzydniowym wyprzedzeniem. A czemu tak? Bo trzeba zaplanować czas pracownika, który z kluczykiem do tych wind podjedzie i otworzy i uruchomi... <to_jest_polska>

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
9 listopada 2023 o 11:14

Miałam trochę podobne przeboje przy kupnie nowych mebli do kuchni. Udałam się w tym celu do jednego z szeroko reklamujących swoje usługi projektowania marketów, fronty wybrane, wymiary kuchni wzdłuż, wszerz i po przekątnej (żart) spisane, kontakty/przyłącza pozaznaczane - kuzyn pracuje w branży budowlano-remontowej, więc wszystko dokładnie pomierzył, spisał, no i pani projektuje. Kuchnia w kształcie domykającej się litery U, ze względu na okap/okno/przyłącza tylko jedno jedyne miejsce, w którym mogła stać lodówka (lodówkę już mieliśmy, nie miała być w zabudowie, oczywiście też dokładnie zmierzona). Pani projektuje, projektuje, wszystko cacy, wszystko się mieści co chcemy, ale ja przy okazji na bieżąco śledzę specyfikację wstawianych przez nią do projektu szafek i coś mi się nie zgadza o kilka centymetrów - no więc pytam, czy to na pewno się zmieści, bo ani ściany się nie posuną, ani lodówka magicznie się nie skurczy. I co, jeśli przy montażu okaże się, że jednak się nie zmieści? No to pani radośnie oznajmia, że jak przy montażu się nie zmieści, to będzie błąd pomiarowy po naszej stronie (sic!) i sorry winnetou, nie ich problem. Podziękowałam pani za (nie)pomoc, meble kupiłam gdzie indziej.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
9 listopada 2023 o 11:05

Ale to nie problem w ludziach, tylko w chorym - nomen omen - systemie. Zgoda, z takimi rzeczami najpierw powinno się do rodzinnego, ale do niego trzeba się dostać. Jak ktoś jest chory, to nie jest dziwne, że woli 4 godziny pomęczyć się na sorze niż 2-3 dni czekać bez leków na wizytę u rodzinnego. Poza tym ludzie to nie lekarze więc skąd mają wiedzieć, że np. gorączka utrzymująca się u dziecka to jest "tylko" gorączka, czy coś gorszego. Poza tym dostać się do rodzinnego... moja przyjaciółka się źle czuła, nic zagrażającego życiu, ale nie była w stanie iść do pracy. Zadzwoniła do swojej przychodni żeby umówić się do rodzinnego, najbliższy termin? Za 2 tygodnie. Serio, byłam świadkiem tej rozmowy, bo akurat u niej byłam i przywiozłam jej kilka rzeczy. No i co, u niej akurat obyło się bez soru - przez internet zapłaciła i dostała l4 oraz receptę na jakieś leki, ale czy tak powinno to wyglądać?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
6 listopada 2023 o 11:43

@Ohboy: wiem, że ciałopozytywność była z założenia dobrą ideą, i gdzieś mi się kojarzy np. taka kampania o stomii, że można z tym normalnie żyć, pływać itd. i zgadzam się, że nie powinno się ani nienawidzić/hejtować drugiej osoby, ani siebie samego - ale pomiędzy nienawiścią do samego siebie a podejściem typu "nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak w rozmiarze xxxxxxl" jest jeszcze (powinna być) spora doza normy, typu "ok, jestem otyła/otyły, tak po prostu wyszło ze względu na mój tryb życia/leki/itd., ale postaram się, żeby moja waga wróciła do normy - nie dla innych, żeby się w jakieś kanony wpisywać tylko właśnie dla siebie i swojego zdrowia"

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 17) | raportuj
5 listopada 2023 o 13:28

A nie możecie znaleźć jakichś zaleceń WHO czy innych (jeśli istnieją - nie wiem, ale może warto poszukać?) - coś w stylu, że w pomieszczeniu biurowym temperatura powinna być XX-XX - i tego się trzymać? Jeśli ona jest tak przyzwyczajona do ciepła to faktycznie może być jej zimno, no ale z drugiej strony może być w pracy ktoś, kto uwielbia morsowanie, a temperaturę to tak około 17 stopni - i co wtedy? Której racja byłaby "najmojsiejsia"? I jeszcze jedno: to, gdzie ona mieszka, co je, czy jeździ autobusem czy wrotkami i na jakich dystansach - co Was to obchodzi? Jeśli tylko się zjawia w pracy punktualnie, to jej nawyki pozapracowe nie powinny was obchodzić. A w biurze powinniście po prostu ustalić jakiś regulamin, ustalić wszyscy razem, że temperatura ma wynosić od X do XX, że okna otwarte np. na 15 minut co dwie godziny, jeśli temperatura na zewnątrz jest XX-XX, raz dziennie jak jest zimniej, temperatura poniże XX - coś w tym stylu. A jeśli wszyscy się na to zgodzicie, a ona nie - to wtedy iść na zwarcie, czyli ona chce zamknięte okna non stop, to ktoś inny może chcieć non stop otwarte - i dopóki wspólnie nie uzgodnicie czegoś, to każdy ma takie samo prawa...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2023 o 13:34

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
5 listopada 2023 o 13:24

A ja nie rozumiem, czemu zawsze musi być ze skrajności w skrajność. Albo ekstremalnie szczupłe modelki, albo osoby otyłe. A przecież i tak źle, i tak niedobrze. Poza tym mam wrażenie, że te same osoby z jednej strony krzyczą, że ciałopozytywność, akceptujmy się i tak dalej, a z drugiej, że otyłość to choroba. No to jeśli choroba, to chyba trzeba się leczyć, a nie akceptować? Oczywiście nie mam tu na myśli wyzwisk, hejtu czy czegoś takiego, ale postawa "hejka, jestem chora, mogę się wyleczyć, ale nawet nie próbuję, bo się akceptuję taka jaka jestem" - no to trochę nie trzyma się kupy. Dla mnie otyłość jest taką samą chorobą jak np. alkoholizm czy narkomania. A raczej nie widać na wybiegach czy okładkach alkoholików na bani z komentarzami "tak trzeba żyć, każdy jest piękny!"

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
5 listopada 2023 o 13:15

Nie rozumiem tej historii - jakie certyfikaty? Skoro inwestor ma prawo o nie prosić, to ma je dostać czy nie? No bo jak są jakieś prawem wymagane certyfikaty, które ma firma budowlana dostarczyć, a nie dostarczyła, to nie dziwię się, że nie płaci całości - bo z jego punktu widzenia całość nie została bez certyfikatów sfinalizowana. I jeśli coś jest wymagane przez prawo, to umowa nic do tego nie ma. Z kolei jeśli obowiązku dostarczenia tych certyfikatów po Waszej stronie nie ma, to czemu sprawa o zapłatę jeszcze nie jest w sądzie?

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
27 października 2023 o 10:55

Ja mam czasem wrażenie, że te najbardziej rzewliwe znicze, oczywiście w wielkości XXXXXL, kupują ci, co za życia zmarłego widywali raz na rok albo i rzadziej. Przykład? Koło jednego z rodzinnych grobów leży sąsiad. W zeszłym roku wnuk przytachał na 1 listopada zniczysko taki, że pół cmentarza by oświetlił, z napisem "Najukochańszemu Dziadkowi, Na zawsze w naszej pamięci, Miłość silniejsza niż śmierć" - coś w ten deseń. No i fajnie, szkoda tylko, że za życia kochanego dziadka nie odwiedzał, co ten często w rozmowach z sąsiadami usprawiedliwiał: "aa, no był Dzień Dziadków, ale nie zadzwonił, ale młode to, zabiegane... no nie przyjechał, ale pewnie ma swoje sprawy, jak to młodzi... no czasu nie ma" itd.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 17) | raportuj
27 października 2023 o 10:49

Głupie gadanie. A kiedyś na wesele też się prosiaka biło, a ciasta piekła zaprzyjaźniona gospodyni, z atrakcji była muzyka i tyle, a teraz dymy, słodkie stoły, fotobudki, catering - wszystko odpowiednio droższe, no i co z tego wynika? Ano nic, czasy się zmieniły, zmieniły się standardy, a organizacja studniówki nie odbiega zbytnio od organizacji wesela, więc i ceny podobne.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1042 43 następna »