Profil użytkownika
mikado188 ♀
Zamieszcza historie od: | 30 października 2010 - 14:27 |
Ostatnio: | 13 września 2019 - 16:56 |
- Historii na głównej: 30 z 38
- Punktów za historie: 6987
- Komentarzy: 258
- Punktów za komentarze: 1792
Zamieszcza historie od: | 30 października 2010 - 14:27 |
Ostatnio: | 13 września 2019 - 16:56 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
W mojej miejscowości też jest taka szkoła. Wejście do budynku wygląda jak wejście do poprawczaka, no ale ochroniarze milsi.
Zdrowaśki w piecu to z noweli Prusa "Antek". Nie każda polonistka w szkole ją omawia, mogłaś nie wiedzieć.
Bo idzie się prywatnie do dobrego lekarza - zapłaci się słono, ale przynajmniej nie ma się traumy i jest się zdrowym. A nie do rzeźnika, co frustrację życiową na pacjenta wylewa.
Mój lektor z angielskiego (nativ - Brytyjczyk) raz poszedł do sklepu i zamiast "poproszę piersi z kurczaka" powiedział "poproszę piersi z kociaka". Nie wiem, czy kupił co chciał, ale podobno cały sklep miał ubaw po pachy.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 września 2011 o 16:28
Bo dziewczyny naprawdę są jakieś przewrażliwione. Idę sobie starym miastem odstawiona, bo umówiłam się na imprezę. Z naprzeciwka idzie facet z jakąś dziewczyną - uśmiechnął się do mnie, oczy mu zaświeciły... i nagle pac! Facet dostaje od swojej lubej w potylice. Ta wzrok wściekły, a on błagalnie "No co, tylko spojrzałem!"
Czasem chce się cofnąć kilkaset lat wstecz i przywrócić więzienie za długi...
Eeem... też miałam raz taką fazę... wchodzę do księgarni i mówię "poproszę książkę" i nic poza tym. Na szczęście ekspedient okazał się dla mnie wyrozumiały :P
No cóż... gratulacje z powodu zamążpójścia :)
Nie, ja na Baśniowej mieszkałam, ale Z. brał za gości 20 zł na dobę - faktem jest, że nawet jak do współlokatorki matka przyjechała, to też chciał pieniędzy. No i był zakaz przyprowadzania znajomych, nie mogli wejść nawet na podwórko, jak ktoś chciał przyprowadzić kolegę choćby po to, by dać notatki, to znajomy był natychmiast wywalany.
Taka z niej prawnik jak ze mnie fizyk jądrowy. Wielu prawników widziałam - moich wykładowców, czy na salach sądowych, kancelariach itp. Żaden z nich by się tak nie zachował.
Ale to było mieszkanie z właścicielem, czy pokój w mieszkaniu bez wynajemcy? A jeśli nawet stancja u niego, to przepraszam skąd 100 zł mu do głowy przyszło? Ja za rachunki w mieszkaniu przy normalnym życiu płacę 70 zł za cały miesiąc, a ten chciał 100 za dobę lub kilka godzin pobytu? Zastanawia mnie czy ludzie są tak bezczelni czy głupi?
Proszę pozwać córkę (siostrę) o alimenty dla ojca. Jeżeli wyprowadziła się i przemeldowała na teren innego okręgu sądowego, to może uda się coś wywalczyć, mimo "znajomości".
do hidekino Przesadzasz. Znam kilkanaście osób, które nie mają rodziców prawników, wtyk i zostali adwokatami i radcami. Aplikacja jest państwowa, w razie problemów ze znalezieniem patrona wyznacza go okręgowa rada adwokacka/radcowska. Różnie bywa, ale nie przesadzajmy, to nie jest już klika.
Nie tylko prokuratorzy. W mojej miejscowości jest rodzina prawników - matka notariusz, ojciec adwokat. Synuś człowiek nieciekawy - ustawki, znęcanie się nad słabszymi itp. Nie będę się wdawać w szczegóły, ale któregoś dnia naprawdę wdepnął - myślałam, że tym razem dobiorą się do du..y. I co? Jaj*o. Mamusia z tatusiem wybronili, nawet zarzutów nie usłyszał. I co? Prawo studiuje, mimo że powinien dostać zawiasy. Za parę lat i ja i on będziemy prawnikami - mimo że ja NIGDY nawet do nikogo się po chamsku nie odezwałam, a on robił co chciał i był bezkarny.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2011 o 22:29
Nie do końca się na tym znam, ale skoro miałaś umowę najmu, to nie mogłaś do zmienionych zamków wezwać ślusarza i policji? Skoro w umowie miałaś zawarty okres najmu, czynsz, kaucję i podpis tej pani, że udostępnia ci mieszkanie, to chyba miałaś prawo tam wejść? Jeżeli w końcu by się pokazała, i próbowała Cię wyrzucić, to po prostu wezwałabyś policję i zamachała umową. Do sądu by nie pobiegła, bo nie miałaby z czym.
Ludzie są chamscy i kompletnie bez taktu. Pamiętam jak raz miałam założony aparat do całodobowego mierzenia ciśnienia (zwykły aparat tyle tylko, że włączał się co dziesięć minut i pikał)bo miałam podejrzenie nadciśnienia tętniczego. Ludzie na mnie patrzyli jak na kogoś kto zaraz padnie trupem na ulicy... a te wyszeptywane komentarze...
do bukimi pozwał je o zapłatę i karne odsetki z tytułu umowy. Sądził, że jak ma papier z określonym czasem najmu i brak pisemnego wypowiedzenia to sąd przychyli się do jego wniosku. W zasadzie nie wiem co sądził, bo żaden prawnik go w sądzie nie reprezentował (przecież to koszta!),a na rozprawy, na których ja zeznawałam się nie stawił.
Tja... moja kumpela jak oglądała stancje to usłyszała od właściciela "no tu jest łazienka... aha prysznic dwa razy w tygodniu" "Jak to dwa razy w tygodniu?!" "A po co częściej? My nie mamy pieniędzy na wyrzucenie, a częściej się myć nie trzeba"
No i małe zwierzątko rośnie...
Takie coś zgłasza się do Urzędu Skarbowego. Zatajanie dochodu i "wykazywanie strat" mimo znacznych zysków to przestępstwo skarbowe. Wyłudzenie zasiłku zresztą też nie jest legalne. No ale jak ludzie wychodzą z założenia, że nie będą donosić, bo "nie jest konfidentem" czy "kiedyś na powstańców donosili" i inne pierdoły, to takie rzeczy się dzieją. Dlaczego ludzie nie potrafią zrozumieć, że nie odprowadzając podatków taki "posiadający firmę" po prostu oszukuje państwo, popełnia przestępstwo tak samo jak dresiarz kradnący komuś komórkę? Jak długo takie praktyki będą świadczyć o zaradności życiowej, a nie o łamaniu prawa? Dodam jeszcze, że to nie jest "dobra księgowa", tylko babka uprawiająca tzw. "kreatywna księgowość", co również jest karalne.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 sierpnia 2011 o 15:40
Czekam aż on mnie pozwie, w końcu mi groził :). Zresztą niemal wszystkie procesy, które przegrał były z jego powództwa.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 sierpnia 2011 o 23:58
Tak, Zdzisław z Baśniowej. I tak, w światku studenckim jest legendą, tyle że dowiedziałam się o tym dość późno. Ale jak napisałam - pan K dostał kilka pozwów, więc może na czterech literach sądzie.
Zerżnięte z Job - ostatnia szara komórka.
Nie, nie chodziłam. Ja skończyłam KLO w Garwolinie :)
I tak dobrze, że konsekwencje wyciągnęli. Ja w swoim liceum (chełpiącym się "wysokim poziomem i elitarnością", a także "przyjaznym podejściem do ucznia") miałam matematyczkę, która miała chyba problemy psychologiczne (delikatnie rzecz ujmując). Raz dziewczynie z równoległej klasy wyrzuciła zeszyt przedmiotowy do kosza na śmieci, bo [uwaga,uwaga!] nie miała napisanej daty przy lekcji! Dyrektorka nie widziała nic nagannego w zachowaniu pani Z. Myślę, że sędzia w sądzie rejonowym byłby innego zdania...