Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

niezadowolona

Zamieszcza historie od: 13 grudnia 2014 - 19:59
Ostatnio: 11 marca 2020 - 18:55
Gadu-gadu: 49726471
  • Historii na głównej: 3 z 7
  • Punktów za historie: 851
  • Komentarzy: 36
  • Punktów za komentarze: 146
 
zarchiwizowany

#85082

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dzień przed wyjazdem na urlop kupiłam w Rossmanie balsam do ciała. Balsam był w pudełku. Otworzyłam go dopiero po przyjedzie nad morze. I cóż się okazało? Wcześniej już ktoś z niego korzystał. Brakowało około 1/3. Teraz brzydzę się kupować cokolwiek w tej sieciówce.

sklepy

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (22)

#81759

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Parkingowe "kwiatki".

Od kilku lat na zimę wykupuję abonament na parkingu podziemnym.

1. Kiedyś otrzymywało się kartę parkingową i płaciło za nią kaucję. Karta zwrócona. Dzwonię raz, drugi, trzeci, dziesiąty - brak zwrotu kaucji na konto. Po wizycie u prezesa obiektu, kaucja zwrócona w ciągu dwóch dni.

2. Na hali, pod którą znajduje się parking, odbywają się różne imprezy. W trakcie, niektórych imprez parking jest otwierany dla wszystkich. Wjeżdżając na otwarty parking zapomniałam odbić mojej karty parkingowej. Moje gapiostwo. Ale nie mam szansy wyjechać z parkingu. Pan/pani z ochrony nie pojawia się po długim korzystaniu z przycisku "ochrona".

3. Ważne na parking jest wjazd z jednej strony, a wyjazd z drugiej. Nie ma szansy skorzystać z wjazdu jako wyjazdu. Impreza sportowa przy hali. Wjazd pięknie ogrodzony barierkami, ale wyjazd zamknięty. Organizator imprezy ciężko zdziwiony, że chcę gdzieś jechać autem w sobotnie popołudnie. Nie, nie mogę wyjechać bo jest impreza i przejazd zamknięty. Może z drugiej strony?

4. Wczoraj. Koncert na hali. Bramki na parking otwarte. Przy bramkach pan ochroniarz. "Proszę nie pobierać biletu! Dziś bezpłatnie." Odbijam moją kartę parkingową. Pan informuje, że gdybym przyjechała chwilę później nie miałabym gdzie odbić karty, bo on zakleja czytniki.

Generalnie barwo za organizację!!!! Szkoda, że to jedyny parking pod dachem w mojej okolicy.

parking

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (142)
zarchiwizowany

#79710

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czekam na badanie USG. Kolejka długa. Pacjentka weszła do gabinetu. Nie ma jej już prawie godzinę. Ludzie zaczynają się niepokoić. Podpytują w rejestracji: "Co się dzieje?". Odpowiedzi brak. Lekarz wychodzi i wraca do gabinetu. Ale informacji żadnej. Przypadkowo jedna z kobiet podsłuchała, że padł system. Będą dziś badania? Ani lekarz, ani panie z rejestracji nie potrafią odpowiedzieć na to pytanie. Czekać, przepisać się na inny termin - oto jest pytanie.
Ostatecznie informatykom udało się opanować awarię. Tylko dlaczego tak trudno poinformować pacjentów o sytuacji?

słuzba_zdrowia

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 23 (83)

#74763

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wychodzę z galerii handlowej. Nad jednym z aut unoszą się kłęby dymu. Z daleka widać, że to co kapie pod samochodem natychmiast się zapala.

Przed ochroną galerii pojawiają się ludzie w różnym wieku, którzy zaczynają robić zdjęcia, kręcić filmiki.
"Podziwiałam" pana, wiek około 50 lat. Starał się podejść jak najbliżej do miejsca zdarzenia. Chyba po to, żeby nie umknął mu żaden szczegół. Towarzysząca mu kobieta: Nie filmuj! Nie rób wstydu! A amator filmowiec idzie jeszcze bliżej.
Po ugaszeniu auta przez straż pożarną okazało się, że poza nim ucierpiały jeszcze dwa samochody. W zasadzie nie miały one przodów.

Dlaczego nie rozumiem ludzi, którzy z czyjegoś nieszczęścia koniecznie chcą mieć pamiątkę??

pożar auta

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (182)
zarchiwizowany

#74517

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wydarzyło się to około 10 lat temu. Otrzymałam skierowanie do sanatorium. W związku z moją niechcianą i nielubianą przyjaciółką - cukrzycą korzystam czasami z sanatorium. Wsiadłam więc do pociągu przejechałam pół Polski i dotarłam na miejsce. Miejscowość urocza - Szczawno Zdrój. Raczej dzielnica Wałbrzycha niż samodzielna miejscowość. Dotarłam z dworca do miejsca zakwaterowania i tu zaczynają się schody. Panie nic nie wiedzą, że miałam się pojawić. To nic, że pokazuję wszystkie posiadane dokumenty. Nie miało mnie tu być i już. No, ale skoro już dojechałam to znajdą mi jakieś miejsce. Niestety nie w tym sanatorium, do którego miałam skierowanie. Pokój ładny, współlokatorki sympatyczne. Tylko to nie jest najważniejsza rzecz w sanatorium. Lekarz niekoniecznie zna się na leczeniu cukrzycy. Diety też nie znają. To jakaś paranoja, ale nic odpocznę chociaż trochę. Poznam nowe ładne miejsce. Działo się to w maju więc przyroda w pełnym rozkwicie, kwitnące magnolie, rododendrony. Jednym słowem jest co podziwiać. Prawie sielanka.
Niestety nie do końca. Pech, upadł mi pen (strzykawka do podawania insuliny)i pękł. Niby jeszcze trochę działa, niby mam drugi, którym podaję inną insulinę. Ale trochę to kłopotliwe co chwilę przekładać fiolki. Idę do pielęgniarek. One nic nie wiedzą. Nie potrafią mi pomóc. Nie mają żadnego pomysłu. I najlepsze ich stwierdzenie: To my mamy pacjenta z cukrzycą???
To idę do najbliższej apteki. Pani magister też nic nie wie. Z łaską rzuca mi na ladę przeterminowane (!!!) strzykawki - insulinówki.
Pytam się, skoro nie dostanę pena, to może gdzieś to cudo można kupić. Nikt nic nie wie.
Kilka dni przemęczyłam się. Korzystałam z posiadanych penów. Ratunek przyszedł z mojego miasta. Lekarz prowadzący wysłał mi peny kurierem. I dzwonił również do tego pięknego miejsca. Nie do mnie tylko do prowadzących ten ośrodek sanatoryjny.
No, ale cóż wymagać od ludzi, którzy nawet za to, że piorun trafił w transformator obwiniają prezydenta Polski...
Dowiedziałam się dlaczego nie trafiłam do sanatorium, do którego miałam skierowanie. Było to jedno z lepszych sanatoriów w Szczawnie i ja ze skierowaniem z NFZ tam nie pasowałam.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 76 (124)

#63381

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ot, taka historyjka o pracy.
Budowa boiska. Słynne "Orliki", żeby społeczeństwo było sprawniejsze i zdrowsze.
Po przebrnięciu przez wszystkie przetargi, procedury i inne niespodzianki Panowie zaczęli. Wszystko miało trwać dwa miesiące.

Przyjeżdżam do pracy, trzech pilnuje łopat, jeden kopie dół. Kolejny raz - chodzą po terenie, mierzą? Badają jakość wykonanej pracy? A może akurat przerwa na spacer. Nie znam się na pracach budowlanych.
Obserwacja ciągła: przyjeżdżam do pracy, Panowie już są, siedzą na murku. Chyba sprawdzają wytrzymałość??? Po kilku godzinach nadal siedzą. Znaczy murek mocny (w końcu wytrzymał już ponad 20 lat). Wyjeżdżam z pracy po 8 godzinach, Panowie jedzą. Kolejny dzień - Panowie jedzą, siedzą i palą (chociaż nie wolno w tym miejscu). Minęło kilka godzin - przerwa na kawę. Pracują na zewnątrz to trochę pewnie się marznie, jak się tak siedzi kilka godzin. Nie będę opisywać kolejnych dni, bo były podobne.

Hitem w wykonaniu jednego z Panów było załatwianie potrzeby fizjologicznej na przeciwko wejścia do budynku i jego zdziwienie na zwróconą mu uwagę. Chociaż za rogiem stała specjalnie dla robotników przywieziona przenośna toaleta.
Panowie mieli na godzinę 10zł netto to i "pracowali" długo. Listopad był chłodnawy to większe było poruszenie i udało im się skończyć.
A to podobno ja nic w swojej pracy nie robię...

uslugi

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 383 (469)
zarchiwizowany

#63415

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wchodzę dziś na pocztę. Poczta niewielka kolejka długa. Pani w okienku dwoi się i troi, ale szybciej już nie może. W kolejce ludzie w różnym wieku. Są krzesła i szeroki parapet więc kto zmęczony może usiąść.
Młoda dziewczyna stoi trzyma dosyć dużą paczkę. Na krzesełku siedzi Ona (starsza Pani). Kiedy dziewczę już podchodzi do okienka, Ona zrywa się i wyprzedza dziewczynę mówiąc:
Teraz ja, ty młoda jesteś to możesz postać.
Dziewczę bezradnie rozejrzało dookoła i dalej z wcale niemałą paczką stało. Żal mi się dziewczyny zrobiło.
Nie koniec moich spotkań z Nią. Pora na zakupy i kogóż widzę w sklepie? Właśnie Ją. Skończyła już zakupy na stoisku więc podchodzę i zaczynam swoje. A Ona co chwilę o coś pyta ekspedientkę:
- A czy to smaczne?
- A czy świeże?
- A czemu takie drogie?
Pani sprzedawczyni nie reagowała więc Ona poszła. Ale przy kasie kogóż widzę? Stoi Ona i kończy płacić za swoje zakupy. Podchodzę i wykładam swoje rzeczy na ladę, a Ona wraca i podsuwa jeszcze swój majonez. Bo Ona zapomniała i jeszcze to trzeba jej skasować.
Eh rozumiem, może samotna się czuła, nie miała z kim porozmawiać. Ale...

poczta

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (18)

1