Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

obserwator

Zamieszcza historie od: 7 marca 2011 - 19:46
Ostatnio: 19 czerwca 2022 - 22:57
Gadu-gadu: 237757
O sobie:

Ulubiony cytat: "Musieć oglądać to przedstawienie jest niczym rodzaj tortury" (wypowiedzi pewnych postaci-krytyków)

  • Historii na głównej: 11 z 14
  • Punktów za historie: 2919
  • Komentarzy: 2324
  • Punktów za komentarze: 6778
 

#73220

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielni sąsiedzi - temat-rzeka, zgadza się?
Uciążliwe remonty - historii można wymieniać na pęczki, prawda?
Ale jeden taki zza ściany przeszedł sam siebie.

Włączanie odkurzacza o północy to pikuś.
Szlifowanie gładzi i co chwila siarczyście rzucone przekleństwo (tak, głośno i bez względu na porę doby) wysiada przy tym, czego ostatnio dokonał.

To, że remont trwa od lutego tego roku - też do przejścia.

Dziś w nocy, gdy nikt nie widział, na balkonie wytrzepał... pył ze zbiornika odkurzacza budowlanego. Zaprószając balkony sąsiadów. Niektórzy mieli pranie. Inni trzymali na nich rowery. Mają i małe dzieci.

Dostał ultimatum. Ma posprzątać samemu. Albo wynająć ekipę.

(Równie dobrze mógł rozsypać gips czy cement, i tak by nabrudził).

DZICZ po prostu dzicz...

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 159 (165)
zarchiwizowany

#82856

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wszyscy nasi, jak jeden mąż, utyskują na temat: Jak to polskie firmy, jedna po drugiej, zdychają, a wszystko przez tych zagranicznych inwestorów... Tymczasem po 30 latach janusze i grażyny biznesu mają się świetnie... Nic ich ci zagraniczni w kwestii podejścia do klienta nie nauczyli, albo to naprawdę nasz naród jest odporny na wiedzę i trudny do zaye...

Jako patriota nie paraduję w bluzie z godłem RP, tylko preferuję kupować wyroby polskie w rodzimych sklepach.

No to wio do takiego. Podpowiem: Wspólnie. Wchodzę do sklepu, a tam... Nakopcone papierosami. I ekspedientka na zwróconą przeze mnie uwagę:

"No to co! Nasz teren! Nie musi tu robić zakupów. Do Aszał sobie pójdzie!"

Zripostowałem: "A mnie się wydawało, że to ja jestem ten idiota, któremu się wydaje, że umie mówić po francusku" (ano nie znam języka)

Tak. Poszedłem do Oszołoma. Ceny podobne, niekiedy wręcz przeciwnie, drożej... a wuj, że pieniądze wywędrują do Francji...

sklepy Wspólnie Cz-wa

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (24)
zarchiwizowany

#82857

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie da się czytać? To przejdź dalej i pozwól by inni się zapoznali. Nie chcesz, Polaku z królestwa polskiego kongresowego czytać prawdy o sobie, napisanej przez mieszkańca Galicji, to olej, a nie psuj opinii minusem.

Wynajem mieszkań. Temat-rzeka. Miasto, w którym będzie niedługo zatrzęsienie pielgrzymów. Ale podobnie dzieje się w płynącym...

Podjęcie pracy wiąże się ze zmiana mieszkania. Trzeba coś wynająć. I tu zaczynają się schody.

Na okres próbny nikt nawet nie myśli spisywać umowy. No to jedziemy z koksem i na rok. Tylko najpierw trzeba będzie obejrzeć sobie to lokum...

Piekielny: Kwateruje tylko kobiety "bo tak".

Piekielniejszy: Oferuje norę przepaloną papierosami albo zagrzybiałą i zatęchłą.

I następca Lucyfera: Wbrew pozorom, piekielnym nie jest to, że żądał umowy najmu okazjonalnego. Dla najemcy żaden problem, ponieważ ma mieszkanie w systemie TBS. Tylko w innym mieście. Idą do notariusza i się zaczęło:

"A bo najemca może dzisiaj to mieszkanie mieć, a jutro je sprzedać i co wtedy?"
Notariusz cierpliwie tłumaczy, że najemca ma obowiązek w ciągu 7 dni znaleźć nowy zastępczy lokal sobie sam.

"A bo najemca ma TBS, a nie własność"
N: To nie ma znaczenia. Posiada tytuł prawny i spełnia tym sposobem wymagania"

"A bo nam podał co innego"
Notariusz tłumaczy, że wynajem mieszkania to jest zawsze ryzyko.

Poszli na naradę. Potem wywiązała się rozmowa z potencjalnym najemcą:

"Po co panu drugie mieszkanie? - Na weekendy zjeżdżam do siebie i chcę mieć bazę noclegową"
"To nie może pan nocować u rodziców?" - Karabin przeładował się w tym momencie sam.

"Czemu pan chce utrzymywać dwa mieszkania? - A dlaczego David Gilmour jeździ Bugatti Veyron? BO GO URWAŁ NA TO STAĆ! I mnie na utrzymanie dwóch mieszkań też."

W końcu potencjalny najemca okazał umowę o pracę, aby udowodnić płynność finansową.



Rodacy, na co wy czekacie? Aż całe bloki będą w zagranicznych rękach?


I wisienka na torcie: Firma zagraniczna, choć w zasadzie polonijna, która skupuje w Polsce mieszkania, wynajęła i zwróciła wpłaconą temu polactwu zaliczkę. Owszem, żądała zaświadczenia o zatrudnieniu i dała umowę na tyle, na ile ma się płynność finansową. A rodaków-januszy niech żółć zaleje i jej rzeka zawiezie ich do grobów.

Niestety, polactwa nie przekonała też historia, że niewykluczone, iż biznes fikcyjnych meldunków może kwitnąć. Dokonywanych tylko dla potrzeb najmu okazjonalnego.


Panie Mouskouri, życzę powodzenia! Wykoś pan tych wszystkich januszy biznesu z szybkością geparda mknącego po równinie Serengeti. Czytała Krystyna Czubówna.

I Polska będzie tylko z nazwy... Nie z winy wroga zewnętrznego. Tylko rdzennych mieszkańców.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (16)
zarchiwizowany

#80997

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Reedycja wpisu, tym razem podzielona na przygody. Podział zainspirowany strukturą pewnego dzieła fantastyczno-naukowego. Nawiasem mówiąc zarówno autor pochodził z Krakowa, jak i odrestaurowany egzemplarz takiego pojazdu, jak z tej powieści, po mieście tym jeździ.

Wynajem mieszkań w mieście filmowym, akademickim srutututu, kłębek drutu i dzikie węże...

Przygoda pierwsza:

Jak wiecie, często przy wynajmie mieszkań organizowane są przeglądy kandydatów, zwane wg nowomowy "castingami". Myślicie, że historia potępia ideę? Pudło!
Sposób realizacji w płynącym mieście - najgorsza dzicz by się nie powstydziła.

Kandydat umawia się, trafia na miejsce. Ogląda lokum. W mieszkaniu siedzi właścicielka oraz pośrednik. Padają pytania o status - tego się mógł spodziewać, no nie? (Kandydat to nie był robotnik, a na pewno nie zagraniczny).
O nałogi itp. - też normalka, prawda?

Jeżeli uznamy powyższe pytania za normalne, to zapraszam do gwoździa programu, czyli najlepszych "kwiatków":

- Kandydat ma umowę o pracę na okres próbny - już pośredniczka (p. H. - jak pewna bohaterka "Czterech Pancernych") kręci nosem. Nie rusza jej, że najprawdopodobniej zostanie w tej pracy na dłużej. **)

- Kandydat melduje, że posiada brytyjskie referencje i pyta czy wystarczą anglojęzyczne e-maile od poprzednich wynajmujących. Liczył, że doda mu to punktów. Niestety, nie w tym królewskim kraju! A na pewno nie w tym mieście. Pośredniczka na to z niewyrafinowanym sarkazmem, że tłumacz musi być przysięgły i posiadać licencję pośrednika nieruchomości.
- Inna właścicielka każe... sobie... zaśpiewać piosenkę! I jeszcze foch, bo tego artysty nie lubi (Jak w kawale "a ty znowu bez czapki")

A tego można wymieniać na pęczki.


Przygoda druga:

(Jakich kandydat przeszedł wiele)

Jak wiecie, warto się umówić i obejrzeć mieszkanie osobiście. To jest towar, jak każdy inny. (Chowanie towaru pod ladę jest obecnie zakazane prawem - czy dotyczy to także mieszkań?)

Oglądanie umówione. Kandydat przybywa.
A tu...
Zgadliście, ZONK!
Otwiera typ lub babsztyl i mówi, że...
Już wynajęte!

Nosz urwał nać! To nawet SMS-a nie wyślesz, wypurku?
Ewentualnie przybywa na miejsce, a tam telefon i domofon wyłączone.


Przygoda trzecia:

Mieszkanie niedrogie, lokalizacja dobra. Nie jakaś rewelacja, jest w miarę. Gdzie piekielność?

- Pośrednik (dyskretnie) popędza podczas spisywania protokołu przekazania. Drobiazgowy najemca sprawdza wszystko w detalach. W końcu musi wpłacić kaucję itd.
- Nieproszeni goście w szafie. Kulturalny *) e-mail do biura. Z wyjątkiem automatycznej odpowiedzi, zero odzewu.
- Brak kluczyka do skrzynki, spęczniałej zresztą od korespondencji. I próba załatwienia go od 2 tygodni... tutaj miła pani na poczcie poinformowała najemcę, że zarząd nieruchomości takie kluczyki wydaje. Nie urząd.

Z premedytacją: Biuro nazywa się podobnie, jak ma na nazwisko Nana, grecka piosenkarka.

I potem płacze i lamenty, że miasto wygrało plebiscyt na najgorsze do życia w Polsce! Na pewno nie przez meneli i kiboli.

*) Kulturalny, tj. propozycja profesjonalnej dezynsekcji lub spisania z nimi oddzielnych umów najmu, co by się do czynszu dorzucali. Pomogły środki owadobójcze. Źródłem był odkurzacz.
**) Poniższe stwierdzenie Zachód dawno odkrył, ale Polska, jak zwykle, jest o 1200 lat wstecz. Warunki poza pracą, w tym mieszkalne, bardzo wpływają na jej wyniki. Dobre lokum to nawet i 20 lat wynajmu!

wynajem_w_mieście_podobno_kultury

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (14)

#79076

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opieka nad osobami starszymi w kraju pani kanclerz. Temat rzeka...

Jest sobie pielęgniarka zatrudniona przez agencję. Opiekuje się dziadkiem i jego niepełnosprawną żoną. Starszy pan chętnie z nią porozmawia, poopowiada jej różne historie, nawet powygrywa niemieckie szlagiery na syntezatorze.

Gdzie zatem piekielność?

Ano czasami mu odbija i każe PIELĘGNIARCE:
- czyścić dywany
- plewić ogród
itd.

Powiedzmy, że bycie tanią siłą roboczą mogłoby być i do zniesienia, gdyby nie reakcja pracownika agencji na skargę pracownicy:

"Należy przeczekać miesiąc rozliczeniowy i potem będzie można się przenieść".

agencje

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (192)

#79057

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cukiernia "polny zapierdzielacz" w rynku w miasteczku znanym z hut szkła i aluminium. Kupuję wyroby i chcę zapłacić kartą. Mój dostawca tegoż instrumentu płatniczego pozwala wypłacać gotówkę. Chciałem z tej możliwości skorzystać... A tu zonk!

Sprzedawczyni podaje mi terminal do wklepania kodu PIN. Nagle... Zabiera go i naciska za mnie czerwony klawisz na znak, że nie chcę tej usługi. Jeszcze jakby nie miała w kasie takiego nominału banknotów, to bym zrozumiał.

"Przepraszam. Chciałem wybrać przy okazji gotówkę." - kulturalnie się zwracam.
"W banku pan wybierze" - odpowiada sklepowa
"Terminal dopuszcza taką opcję. Bankomat mam daleko"
"My nie bank. My z kasy nie wypłacamy gotówki. Do banku sobie pójdzie. " - odburknęła sklepowa.
"Kto pójdzie? Pies? Krowa?"

Zapłaciłem kartą i wychodząc zacytowałem dobrze znaną kwestię wilka z radzieckiej kreskówki.

A może to ja jestem "zuem wcielonym", ponieważ zgłosiłem incydent dostawcy terminala? Podkreślając chamskie zachowanie sklepowej. Niemniej przed zgłoszeniem zapytałem w jakich okolicznościach sprzedawca może odmówić wypłaty. (Argumenty sprzedawczyń okazały się chybione).

Cukiernia

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (165)

#76023

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Każdy zapewne widział napis "PRZYSTANEK PODWÓJNY". lub co najmniej o takim przystanku słyszał. Zasada jest prosta: Zatrzymują się DWA pojazdy i otwierają czy odblokowują drzwi celem wymiany pasażerów. Wóz stojący jako drugi nie ma obowiązku zatrzymywać się powtórnie, czyli, gdy można jechać, odjeżdżają oba. Trzeci i dalsze czekają za nimi na swoją kolej. Gdzieniegdzie zasady korzystania zeń są opisane w regulaminie przewozów.

Kierowców i motorniczych teoretycznie przeszkolono, jak się na nich zachowywać. Trafił się jednak, kilka lat temu, wyjątek potwierdzający regułę.

Otworzył, a raczej odblokował drzwi, stojąc...
na trzeciego.
Na tejże pozycji NIE powinien otwierać drzwi wcale.
Dodatkowo z dwóch pierwszych wozów wysypał się tłum jak dawniej na pochodzie pierwszomajowym, więc tak zasłonił widok, że pasażer widział tylko i wyłącznie numer linii. I to chwilowo.
Gdyby miał peryskop, choćby taki, jakie sprzedawali na Błoniach przed papieskimi mszami, zaobserwowałby zdecydowanie więcej.

Nie, kierowca nie zatrzymał się po raz wtóry. Pojechał w wuj. A powinien stanąć na pierwszej pozycji i raz jeszcze otworzyć.

Kto jest bardziej piekielny: Kierowca, który liczył na nie wiadomo co, czy pasażer, który spokojnie wyjął komórkę i zadzwonił do przewoźnika?

(Poważnie, przed mszą sprzedawali swojego rodzaju peryskopy, zrobione z kartonowych tutek i lusterek - lepsze, plastikowe konstrukcje były dawno temu w kioskach Ruchu).

komunikacja_miejska

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (190)

#75861

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W barze.

Iksiński zamawia obiad i bierze sztućce z koszyków ustawionych na ladzie.
Upada mu widelec na podłogę. Po której się chodzi przecież brudnymi butami.
Podnosi go. (Jaki dobrze wychowany, powiecie? Gdzie piekielność?)
Tak, ale wkłada... z powrotem do koszyka... ze sztućcami czystymi.
Zetowski wszystko zauważa i zwraca mu uwagę, że powinien położyć obok do okienka zwrotu naczyń. I podkreśla, że inni będą tym jedli.
Iksiński na to najbezczelniej, że, skoro tak, to niech to Zetowski uczyni.

Prosiło się o takiego strzała, żeby było słychać na antypodach...

Bar rabarbar

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 261 (303)

#74043

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Panie i panowie, przed państwem temat-rzeka:

Rowerzyści przejeżdżający przez przejścia dla pieszych...

Delikwent przeciska się między samochodami, wolno toczącymi się w korku, najwyżej unikającymi zatarasowania przejścia...

Popełnia ww. wykroczenie drogowe na czerwonym świetle dla pieszych... urwał nać...

Z KOMÓRKĄ W RĘKU, PISZĄC SOBIE SMSa... (Tak, zagapiony w ekran, a drugą ręką tak kierował, że wężykował. A jakby się przewrócił na jezdni?)

Jak to dobrze, że są kamery tudzież rejestratory samochodowe.

PRZYWRÓCIĆ KARTY ROWEROWE! Kto jest za? A od przybyszów z krajów, gdzie nie są one wymagane, po prostu ich nie egzekwować lub wymagać prawa jazdy.

ruch_uliczny

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 171 (219)

#73356

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kodeks Drogowy art. 63 pkt.5 :

Kierującemu pojazdem silnikowym, który przewozi osobę, zabrania się palenia tytoniu lub spożywania pokarmów w czasie jazdy. Nie dotyczy to kierującego samochodem ciężarowym, który przewozi osobę w kabinie kierowcy, i kierującego samochodem osobowym, z wyjątkiem taksówki.

Są tacy dwaj busiarze, którzy ewidentnie przeginają, albo chyba mają drukarnie banknotów 50-złotowych (mandat tyle wynosi, ale nie ma punktów karnych).

Jeden przeszedł wszystkich.

Nakopcił w czasie jazdy. Zwracam mu uwagę, recytując artykuł. Mówi, że od tego gadania mu się robi niedobrze.

Wkurzony, otworzyłem wywietrzniki (z wyczuciem). No to mi odburknął, żebym sobie palcem podłubał... Chciał mnie nawet wysadzić, postraszyłem drogówką i jakoś się uspokoił. (Niestety, dasz w dziób za pyskowanie śmieciowi, a siedzisz jak za człowieka).

Uwierzcie mi, drogówka też nie chce, by bus był superczysty, wypasiony, przyozdobiony drogocennymi metalami i kryształami. Ani aby serwowali w nim szampana i kawior. Tylko bezpiecznego transportu w ludzkich warunkach.

busy

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (161)