Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

obserwator

Zamieszcza historie od: 7 marca 2011 - 19:46
Ostatnio: 19 czerwca 2022 - 22:57
Gadu-gadu: 237757
O sobie:

Ulubiony cytat: "Musieć oglądać to przedstawienie jest niczym rodzaj tortury" (wypowiedzi pewnych postaci-krytyków)

  • Historii na głównej: 11 z 14
  • Punktów za historie: 2919
  • Komentarzy: 2324
  • Punktów za komentarze: 6779
 

#73230

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zakłady przemysłowe, ich uciążliwość, a polskie prawo, też temat rzeka, zgadzałoby się?

Jest sobie elektrociepłownia i nic. Jest też zakład przetwórstwa odpadów naftowych - mimo że pisali o nim w prasie, nie jest bohaterem historii. Producent armatury - nie truje. Gdzie piekielność?

Zagraniczny inwestor otworzył zakład i produkuje tam wyroby z aluminium. Z wyjątkiem Wielkanocy, na którą to wygasili piece, całą dobę emitują dym pochodzący ze stapiania aluminium lub zgrzewania elementów. Niestety, procesom towarzyszy użycie nieekologicznych związków, tworzących szkodliwe opary. Zakład jest uciążliwy dla całego miasta (wiatry przeważnie zanoszą dym aż do centrum i dalej). Do mieszkań wpada, a choćby z racji zawartości aluminium może przyspieszać rozwój choroby Alzheimera. Przypomina z grubsza taki dym, jaki unosi się przy lutowaniu. Zdarza się, że zakopcą naprawdę solidnie. Dym osiada na oknach plastikowych, tworząc żółty nalot, tak jak dym papierosowy zażółca tapicerkę czy ściany. Osiada na konstrukcjach metalowych, na praniu. Także wobec dzieci na pewno nie jest obojętny. Ba! Z racji tego, że komina nie ma, wiatr często roznosi go po mieście i nie pozostaje to bez wpływów na pobliskie zakłady spożywcze, produkujące m.in. ciasteczka maślane marki L* (niemiecki filozof, matematyk, ur. 1. lipca 1646).
Aż dziw bierze, że niemieckiemu inwestorowi jest to obojętne.

Prasa, przynajmniej zasięgu wojewódzkiego, milczy.
Urząd miasta - zlecono zawiadomić Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

Filtrów nie mają. Właśnie to budzi, nawiasem mówiąc, obawy związane ze spalarniami odpadów - ich założenie, a omijanie. Kary śmiesznie niskie, takie mamy prawo.

No to co zrobić? Mogliby w tych zakładach wybudować komin i dukty, którymi przekierowaliby gazy odlotowe. To spowodowałoby wydostawanie się ich poza kotlinę, w której leży miasto. Rozproszyłyby się i zagrożenie zmalałoby. Mogliby, wilk byłby syty i owca cała...

Sęk w tym, że...

Za komin...

Zgadliście! Płaci się podatek. Najwidoczniej stawka jest wysoka.

No to mogliby wynająć konstrukcję pod przekaźniki komórkowe, co poprawiłoby zasięg.

Kary za emisję nie są proporcjonalne do przychodów, tylko zależą od jej poziomu, więc giganci płacą i trują. Jak w Bangladeszu.

I wisienka na torcie: Dawniej działał tam przemysł ciężki. Gleba wokół jest tak skażona, że poziom emisji zakładów jest po prostu niemierzalny - pewnie dlatego doradzono inwestorowi wybrać taką lokalizację, by uniknąć kar. Po prostu nie da rady zmierzyć poziomu skażenia, więc hulaj dusza, piekła nie ma!

A propaganda głosi: Zagraniczni inwestorzy, nowe miejsca pracy... Tylko ochrona środowiska - poziom XIX wieku... Jak się tym zająć?

Mam wrzucić zdjęcie?

PS Ciekawe, czy o truciu wie centrala? I co oni na to...

Znad Sekwany przezwisko mają Walnęło ma zielone logo

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (244)

#72928

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ma ktoś jakieś wspomnienia z podróży kupami złomu, przepraszam, busami? Nie, nie jako podróżnik zwiedzający biedne kraje, np. Bangladesz czy Sudan! Dojeżdżający do pracy i to w Polsce, aspirującej podobno do Zachodu!

Za cenę biletu nie spodziewam się limuzyny, ale wozić ludzi zarobkowo taką ruiną? Nie wierzycie? Oto dowody.

Jazda jak pirat - zdarzają się wyjątki potwierdzające regułę. Chociaż, w większości przypadków, do przeżycia.

Świecące się żółte i czerwone kontrolki na desce rozdzielczej to dopiero przygrywka. Rura wydechowa na złą stronę i spaliny wpadające do wnętrza na postoju, przy otwartych drzwiach - zdarza się.

"Przepisy są po to, żeby je łamać" - myślą kierowcy zadymiający wnętrza papierosami.

Ciepły dzień, wewnątrz gorąco. Otwarcie wywietrznika (z wyczuciem) powoduje reakcję kierowcy - burkliwe "Zamknij to!" i odpowiedź "Ja z panem bruderszaftu nie piłem!"

W bordowym busie z nrem rej. SJ... onego czasu były... Przedmuchy spalin do wnętrza (tak, w Polsce w XXI wieku!) i wielki dziw, że pasażerowie puszczają na podłogę fraktale.

Rekord pobił kierowca trupa (też jaworznickiego): wszechobecny aromat oleju napędowego, którym przechodzi odzież, pleśń czy inny nalot na tapicerce, oraz hałas...

Bez komentarza: Teksty służb nadzorujących ruch, typu "Musielibyśmy wszystkim zabrać dowody rejestracyjne, a to spowodowałoby paraliż komunikacyjny." To niech sparaliżują!! Media sprawę nagłośnią! Gdzie my jesteśmy, w Senegalu, Uzbekistanie czy Polsce?

Dziwi jeszcze kogoś, że ludzie wolą dojeżdżać samochodami, jak również silna separacja klasowa w niektórych krajach?

I pojękiwanie busiarzy, na łamach prasy, że w Krakowie zakład infrastruktury chce rozpisać przetarg na obsługę linii aglomeracyjnej - narzekania typu "JAK ONI ŚMIĄ MIEĆ JAKIEŚ WYMAGANIA?" - albo wielki foch, że pasażer nie chce jechać...

Jak to możliwe, że istnieją kraje uchodzące za gorsze, a mimo to mają lepszy transport?

PS: Zapomniałbym - przeciekające okna, wywietrzniki i stąd mokre siedzenia też spotkałem.

PS2: Oczywiście to nie jest generalizowanie. Zdarzają się wyjątki. Nawet w obrębie tego samego przewoźnika.

Trzeci świat w Polsce

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 165 (193)

#19556

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historyjka ze spacerów z psami. Opowiedziana przez świadka kolizji. Od głupoty leku nie ma...

W stołecznym królewskim mieście Kraków jest skrzyżowanie, gdzie obowiązuje zakaz skrętu w lewo. Jego naruszenie grozi kolizją z tramwajem, do której w tej historii doszło (na szczęście bez rannych czy ofiar).

Skąd taka piekielna za kółkiem się wzięła, najstarsi górale nie wiedzą. Tramwaj i ona stoją. Paniusia trajkocze przez komórkę trzymaną w jednej ręce, w drugiej miała papierosa. Zrobiło się zielone, a dla tramwaju sygnał "Wolny". Ruszyli i skręciła, naruszając zakaz. Uderzyła w tramwaj. Wysiadła nie przerywając rozmowy - zameldowała tylko tonem codziennym, że właśnie miała wypadek. I do motorniczego odezwała się diabelnie nonszalanckim tonem, z piekielnym wyrzutem:

- No nie mógł mnie pan trochę ominąć?

skrzyżowanie w Krakowie

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 791 (855)

#15975

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stara miłość nie rdzewieje - jestem miłośnikiem kolejnictwa. Nie przedsiębiorstwa PKP, tylko dróg żelaznych i tego, co się po nich toczy!

Wraz z kumplem fotografowaliśmy tabor, z peronu (staliśmy w dozwolonym miejscu), nie naruszając przepisów (zakaz fotografowania zniesiono w 1990r.) Niestety, do niektórych funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei to i po 12 latach nie dotarło. Widocznie byli tak piekielni, jak w dialogu poniżej.

Zacząłem pstrykać, kiedy podeszło do nas takich dwóch i z takim tekstem

[S]okista: Proszę nam oddać film.
[J]a: Nie ma tu zakazu fotografowania
[S] Ale film proszę oddać!
[J] To aparat cyfrowy

Gdyby wydarzenia te biegły w komedii brytyjskiej, obecny by był angielski humor, to sokista kazałby oddać cyfry - poczekajcie jednak na gwóźdź.

Znalazłem w kieszeni... uwaga! Pustą kasetę po filmie!
Zwykle od fotografa, gdzie wywołuję i analogi, zabieram sobie taką na pamiątkę, takie ze mnie dziwadło.

Przystałem na propozycję funkcjonariuszy i zaproponowałem, że zwinę kliszę całkiem i natychmiast oddam. Zgodzili się. Wtedy schowałem aparat do futerału. Potem udawałem, że otwieram. Wreszcie oddałem im... tak, macie rację, rzeczoną kasetę bez filmu w środku!

Poszli, nawet nas nie spisali!

Koleje polskie...

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 676 (816)