Profil użytkownika
pacia
Zamieszcza historie od: | 28 lutego 2014 - 23:53 |
Ostatnio: | 15 grudnia 2015 - 19:57 |
- Historii na głównej: 2 z 2
- Punktów za historie: 1195
- Komentarzy: 1
- Punktów za komentarze: 0
Dzisiaj przyszedł list zaadresowany na mojego dziadka. Na kopercie napisane "Przesyłka handlowa".
Firma MT(jakaś medyczna)
"Zaprasza na spotkanie związane z jubileuszem 15-lecia Firmy połączone z wypłatą rocznych zysków"
Mój dziadek nie żyje od 22 lat...
Firma MT(jakaś medyczna)
"Zaprasza na spotkanie związane z jubileuszem 15-lecia Firmy połączone z wypłatą rocznych zysków"
Mój dziadek nie żyje od 22 lat...
uslugi
Ocena:
297
(473)
Sytuacja z dzisiaj.
W jednej z sieciówek odzieżowych, której nazwa zaczyna się na B., wypatrzyłam piękną torebkę. Co było dziwne, to to, że cena była podana tylko w euro, w żadnej innej walucie. Szybka kalkulacja 19,99€ to ok. 83zł (kurs 4,15zł). Idę więc do kasy zakupić nową zdobycz, ale coś mnie tknęło i zapytałam najpierw pani (S)sprzedawczyni o cenę w PLN.
S: 99,99zł.
(J)a klasyczny zonk – po prostu mnie zatkało więc pytam:
J: Ale jak to? Przecież tam jest cena 19,99€…
S: No jest.
J: No właśnie, a w przeliczeniu na złotówki licząc po wczorajszym kursie 4,15zł to 83zł a nie 100!
S: No ale mi tu na kasie wychodzi, że 100...
I w tym momencie nadeszła ONA Pani (K)ierownik przez duże „K”!
K: Jakiś problem?
Tłumaczę całą sytuacje o co chodzi.
J: No więc w takim razie dlaczego wg ceny ma metce ta torebka kosztuje 17zł mniej?
K: Ale pani się coś pomyliło, skoro kasa wyświetla, że ta torebka kosztuje 99,99zł to tyle kosztuje, a nie tak jak pani mówi 83zł.
J: Aha, czyli mam rozumieć, że uważacie klientów za idiotów i myślicie że nikt się nie kapnie, że dla waszego sklepu kurs euro wynosi 5zł, mimo że obecnie jest to ok. 4,15zł? Lepiej wciskać ciemnotę?
K: Tak. – dopowiedziane z wielką pogardą.
Choć w sumie nie wiem, czy te "tak" dotyczyło kursu waluty czy sposobu traktowania klienta. W każdym razie tutaj się już wkurzyłam.
J: Świetnie, więc proszę mi tą torebkę skasować w euro. Mój bank przeliczy mi to po bardziej przystępnym kursie niż wasz sklep.
Kobiety popatrzyły po sobie.
K: Ale ja nie mogę.
J: Dlaczego? Skoro na metce jest cena w euro.
K: Bo to P O L S K A jest! A nie jakieś euro się zachciało!
Podziękowałam.
P.S. I wcale nie chodzi o to, że jestem skąpcem i żal mi było zapłacić 17zł więcej, bo kupiłabym tą torebkę za 100zł, gdyby tylko była na tyle wyceniona na metce. Chodzi o zasadę traktowania klienta jak idiotę i wciskanie ciemnoty na każdym miejscu, a tego bardzo nie lubię.
W jednej z sieciówek odzieżowych, której nazwa zaczyna się na B., wypatrzyłam piękną torebkę. Co było dziwne, to to, że cena była podana tylko w euro, w żadnej innej walucie. Szybka kalkulacja 19,99€ to ok. 83zł (kurs 4,15zł). Idę więc do kasy zakupić nową zdobycz, ale coś mnie tknęło i zapytałam najpierw pani (S)sprzedawczyni o cenę w PLN.
S: 99,99zł.
(J)a klasyczny zonk – po prostu mnie zatkało więc pytam:
J: Ale jak to? Przecież tam jest cena 19,99€…
S: No jest.
J: No właśnie, a w przeliczeniu na złotówki licząc po wczorajszym kursie 4,15zł to 83zł a nie 100!
S: No ale mi tu na kasie wychodzi, że 100...
I w tym momencie nadeszła ONA Pani (K)ierownik przez duże „K”!
K: Jakiś problem?
Tłumaczę całą sytuacje o co chodzi.
J: No więc w takim razie dlaczego wg ceny ma metce ta torebka kosztuje 17zł mniej?
K: Ale pani się coś pomyliło, skoro kasa wyświetla, że ta torebka kosztuje 99,99zł to tyle kosztuje, a nie tak jak pani mówi 83zł.
J: Aha, czyli mam rozumieć, że uważacie klientów za idiotów i myślicie że nikt się nie kapnie, że dla waszego sklepu kurs euro wynosi 5zł, mimo że obecnie jest to ok. 4,15zł? Lepiej wciskać ciemnotę?
K: Tak. – dopowiedziane z wielką pogardą.
Choć w sumie nie wiem, czy te "tak" dotyczyło kursu waluty czy sposobu traktowania klienta. W każdym razie tutaj się już wkurzyłam.
J: Świetnie, więc proszę mi tą torebkę skasować w euro. Mój bank przeliczy mi to po bardziej przystępnym kursie niż wasz sklep.
Kobiety popatrzyły po sobie.
K: Ale ja nie mogę.
J: Dlaczego? Skoro na metce jest cena w euro.
K: Bo to P O L S K A jest! A nie jakieś euro się zachciało!
Podziękowałam.
P.S. I wcale nie chodzi o to, że jestem skąpcem i żal mi było zapłacić 17zł więcej, bo kupiłabym tą torebkę za 100zł, gdyby tylko była na tyle wyceniona na metce. Chodzi o zasadę traktowania klienta jak idiotę i wciskanie ciemnoty na każdym miejscu, a tego bardzo nie lubię.
sklepy
Ocena:
698
(922)
1
« poprzednia 1 następna »