Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

paukenz

Zamieszcza historie od: 17 marca 2012 - 15:19
Ostatnio: 14 grudnia 2017 - 0:08
  • Historii na głównej: 6 z 9
  • Punktów za historie: 2875
  • Komentarzy: 31
  • Punktów za komentarze: 301
 

#80955

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia Iksowate skłoniła mnie do napisania swojej.

Jestem opiekunką do osób starszych w Niemczech. Nie mam jeszcze "swojej" podopiecznej, jednak jeżdżenie za każdym razem do nowej osoby zaowocowało w mnóstwo piekielnych historii, ze strony rodzin jak i opiekunek. Dzisiaj zajmę się tą drugą stroną.

Kupowanie mnóstwa niepotrzebnych rzeczy, bo za pieniądze "niedobrych Niemców". Ja wiem, że zakupy są ograniczone czasowo, nie zawsze można tak sobie wyjść i dokupić rzeczy których się zapomniało, ale cholera jasna, raz w ciągu prawie 1,5 rocznej kariery zdarzyło mi się nie wyrzucić czegoś z lodówki po zmianie.

Najczęściej zastaje się zepsute szynki, sery, twarożki, wszystko zawsze najlepszych marek, w ilościach przekraczających możliwości zjedzenia tego przez dwie osoby. O ile rozumiem, że ok, nowy kraj, chce się czegoś nowego spróbować, ale można kupić jedno opakowanie jakiejś fikuśnej szynki, a nie 3 od razu. A potem płacz, bo ja wydałam 50€ w tygodniu, a druga opiekunka 90-100€.

Druga sprawa to kupowanie rzeczy dla siebie. Wyobraźcie sobie sytuację, nie możecie się zaopiekować swoją matką/babcią, przyjeżdża pani oferując swoją pomoc, dajecie jej pieniądze na zakupy, po tygodniu przychodzicie w odwiedziny i co? Lodówka prawie pusta, ale za to pani pachnie jakoś inaczej, a jej kosmetyczka wydaje się jakoś bardziej wypchana niż zawsze.

Swoją drogą raz zmienniczka pokazała mi swój "haul zakupowy", z metkami rzędu 30/40€ (oczywiście nie za swoje, z czego pani była niezmiernie dumna). Czy ktoś to sprawdza? Czasem tak, czasem nie. Ja zawsze spinam wszystkie paragony razem, do tego karteczka z rozliczeniem - czyli tak jak agencja przykazała.

Przyłapałam zmienniczkę na próbie wyrzucenia owego rozliczenia, do mojego wyjazdu (czyli jakieś 6h jeszcze) nosiłam wszystkie kwitki przy tyłku. Kradzieże są na porządku dziennym. Nie dziwi mnie już fakt, że przyjeżdżając w nowe miejsce rodzina patrzy mi się na ręce, a przy zmianie jakoś bardziej skupiają się na walizce, niż na mnie. A kradzione jest wszystko, od biżuterii po pościele, zastawę kuchenną, ubrania, leki.

Piekielne są też same w sobie opiekunki dla podopiecznych. Jakkolwiek smutna nie byłaby historia polsko-niemiecka, tak to do cholery jest praca. I strasznie denerwują mnie sytuacje, w których podopieczny grzecznie prosi o pomoc, a opiekunka wyskakuje z krzykiem, żeby tylko ugrać sobie parę minut wolnego czasu. Okropne jest uczucie, kiedy staruszka zaczyna płakać i całować (dosłownie) po dłoniach, bo byłam tak dobra i zmieniłam jej pościel, która pamiętała jeszcze święta Bożego Narodzenia (był maj).

Ugotowany obiad, postawiony przed podopiecznym. Pan ledwo trzyma widelec w dłoni, opiekunka stoi nad nim i krzyczy, że ma jeść szybciej bo jej się zaraz przerwa zaczyna. Pani śpi w jednej pidżamie przez 3 tygodnie? Zmienię przed przyjazdem, żeby się zmienniczka nie zorientowała. Babcia przecież nic nie powie (niee, no bo niby skąd o tym wiem?).

Nie chcę ubliżać tutaj wszystkim opiekunkom, bo spotkałam również te kochane, z prawdziwego zdarzenia i choć czasem ta praca potrafi zszargać nerwy, tak do takiego zawodu potrzeba niezliczonych pokładów cierpliwości i empatii.

Podopieczni i ich rodziny również mają swoje za uszami, jednak zostawię to może na inną historię. :)

Niemcy opieka

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (130)

#79050

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając historie o nierównym traktowaniu dzieciaków podczas konkursów szkolnych przypomniała mi się sytuacja, która miała miejsce ładnych parę lat temu.

Na wstępie muszę zaznaczyć, że mam o 5 lat starszą siostrę (A), obydwie jesteśmy obdarzone niemałym talentem plastycznym. Kiedy zapaść musiała decyzja w sprawie szkoły rodzice stwierdzili, że poślą mnie do tej samej placówki co ona, był to taki typowy moloch (szkoła podstawowa 4-6, plus gimnazjum 1-3), tak więc kiedy ja chodziłam do 4 klasy, ona była w 3 gimnazjum. Wszystkie konkursy w szkole były dzielone na gimnazjum i podstawówkę.

Jeden z tematów pracy plastycznej odnosił się do ulubionego filmu, a że wtedy była "faza" na Shreka, A odtworzyła grafikę, zapewne wielu Wan znaną, jak to Shrek z Osłem uciekają przed smokiem. A przyłożyła się konkretnie do pracy, ta zawisła na ścianie w szkolnej galerii, wszyscy zadowoleni.

Minęło trochę czasu, siostra poszła do szkoły średniej, ja kończyłam podstawówkę. Był to czas po egzaminie szóstoklasisty, lekcje trochę luźniejsze, więc po naszych namowach nauczycielka zgodziła się, abyśmy w ramach godziny wychowawczej mogli pooglądać rozdanie nagród w jednym z konkursów dla gimnazjalistów.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy jedna z dziewcząt dumnie trzymała pracę mojej siostry - niezmienionej, w tej samej ramce, w której zawisła w galerii. Można się domyślić, dziewczyna zajęła pierwsze miejsce, a że na koniec gimnazjum nagrody były lepsze, to i z wiadomych przyczyn uśmiech nie schodził jej z twarzy. Nie powiem, dobiło mnie to trochę, już miałam się odezwać, kiedy za rękę wyprowadziła mnie jedna z nauczycielek plastyki.
- Paukenz, bo X jest taka biedna, wychowuje ją tylko mama, nie powinnaś się odzywać w tej sprawie. Wy już i tak macie nagrodę w postaci talentu, to po co wam dodatkowe...

Zaniemówiłam, móżdżek od najmłodszych lat szpicowany informacjami, że nauczyciel ma zawsze rację, pozostałam więc cicho. Tylko siostry mi żal, bo ona dostała przysłowiową figę z makiem, a X cieszyła się statuetką, nowym kompletem przyrządów plastycznych i torbą słodyczy.

szkoła

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 197 (219)

#70416

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako osoba do niedawna poszukująca pracy wertowałam wiele ogłoszeń, jak i logowałam się na różnych portalach przy pomocy maila. Dziś dostaję taką oto właśnie wiadomość:

Witam miło mi poinformować, że mogą Państwo pracować w naszej firmie .
Jesteśmy pod Firmą która rekrutuje pomocników produkcyjnych.
Pomocnik produkcyjny ma za zadanie pomóc w zadaniach produkcyjnych określonych przez kierownika zmianowego.
Praca w systemie 3 zmianowym 6-14, 14-22, 22-6.
Kilka Zasad naszej firmy :
-Wolne można wziąć informując koordynatora obiektu 24h przed rozpoczęciem pracy.
-Za nieobecność w pracy bez informacji dla koordynatora nakładamy kare 80zł /dzień nieobecności.
-Pracownik musi nosić ubranie bhp które otrzyma w dalszym etapie kontaktu.

Nie było podane nic o nazwie firmy, a po kliknięciu w link odsyłało mnie do strony z okienkiem do wpisania kodu, który można było otrzymać po wysłaniu smsa - jak już wielu się domyśla, sms darmowy nie jest, mianowicie 30 zł z vatem.

Wiem, że wielu z Was jest na tyle rozgarniętych, że nie da się nabrać na takie ustrojstwo, ale bądźmy szczerzy - pracy przez internet szukają również osoby, które poza sprawdzaniem wiadomości nie mają z nim zbyt wiele do czynienia, a frustracja związana z bezowocnym poszukiwaniem pracy może doprowadzić nawet do wysłania takiego smsa. :)

edit: odnośnie komentarza, że takie osoby również mogą piekielnych nie czytać - to oczywiste, portal nie jest pępkiem internetu, ale jesteście Wy, więc jeśli macie jakąś tego typu osobę wśród bliskich, to warto napomknąć przy okazji o takich paskudach. :D

firma "firma"

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (230)

#61855

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję jako sprzątaczka w pewnym klubie fitness.

Nie jest dla mnie ujmą posprzątanie po kimś włosów spod prysznica, zebranie śmieci pozostawionych w szatniach, umycie podłogi, gdy komuś wyleje się jakiś napój, w końcu taka jest moja praca.

Ale **** mnie strzela, kiedy po całym dniu pracy idę na obchód z workiem na śmieci, a w śmietniku obok pryszniców leży, oględnie mówiąc, kupa.

Czytałam już podobne historie, ale nie wierzyłam. Nie wiem, czy nastały takie czasy, że mam do tego przywyknąć, czy nawet cieszyć się, że tym razem ktoś był tak łaskawy, że chociaż trafił do, a nie obok śmietnika...

toaleta_damska

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 452 (480)

#61435

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kupiłam niedawno telefon przez internet. Zwykły, dotykowy smartfon z androidem.

Ciesząc się nowo nabytym cudeńkiem zaczęłam sprawdzać, co tam w środku (tj. w systemie, nie w "bebechach":)) siedzi. Okazało się, że pani sprzedając mi telefon zostawiła w przeglądarce zapamiętane hasła do witryn typu allegro czy facebook. Pomyślałam sobie, pal sześć twarzo-książkę, ale z allegro ktoś nieuczciwy mógłby jej nieźle namieszać. Napisałam więc maila, w którym uprzejmie poinstruowałam sprzedawczynię, co należy zrobić, aby na przyszłość oszczędzić sobie kłopotów. Dziś dostałam odpowiedź:

"ty *urwo po co wchodzisz w te strony *uj cie obchodzi na co wchodzilam !!! jak cos kupisz na moim allegro to zobaczymy sie w sondzie zobaczysz *urwo znajde cie !!! mam twoj adres wiec wiem jak cie posondzic oto !!!!! "

No cóż, chyba chodziło pani o sondę kosmiczną, bo popularnonaukowego programu Telewizji Polskiej nie puszczają od 1989...:)

sklepy_internetowe

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 660 (698)

#56012

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kumpela zgubiła telefon.
W sumie nie było jej go specjalnie żal, bo była to przedpotopowa, zastępcza Nokia z serii "już z kolorowym wyświetlaczem". [K] poleciała do operatora, wyrobiła duplikat karty, dwa dni później odebrała swój telefon z serwisu.

Dziś wieczorem do [K]oleżanki zadzwonił ktoś z [N]ieznanego numeru (rozmowa z opowieści [K]):
[N] Dzień dobry, ja dzwonię w sprawie telefonu, znalazłam go niedaleko przystanku przy ul.Piekielnej, chciałabym go oddać...
[K] To miło z pani strony, jeśli by pani mogła...
[N] (już bardziej stanowczo) Oczywiście zdaje sobie pani sprawę z tego, że ja nie zrobię tego za darmo! Oczekuję (tutaj podkreśl) DWUSTU POLSKICH ZŁOTYCH ZADOŚĆUCZYNIENIA!
[K] Rozumiem, że oczekuje pani zapłaty, aczkolwiek kwota jaką pani podała przekracza kilku, a nawet kilkunastu krotnie wartość telefonu...
[N] TO SIĘ PIER...NICZ, MAŁA KUR...KO! SPRZEDAM GO KUR...KA, NA, KUR...KA, ALLEGRO!

No cóż, zamurowało nas. Pozdrawiamy bardzo przedsiębiorczą panią, a także potencjalnych kupców owej Nokii 3100 :)

Przedsiębiorcza Pani

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 805 (853)
zarchiwizowany

#50014

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wszyscy kochamy PKP:)

Sytuacja z końca tegorocznej majówki, ludzie wracają znad morza, dworzec w pewnej prawie nadmorskiej miejscowości oblegany niemiłosiernie przez tłumy rozwścieczonych podróżujących.

Przyjeżdżam na dworzec około 50 minut przed czasem i moim oczom ukazuje się taki widok: na dwie, dosyć wolno pracujące kasy przypadają dwie kolejki, każda po 25 osób minimum. Wszyscy zniecierpliwieni czekają, denerwują się, czy aby uda im się zdążyć na pociąg. Niektórym się udało, niestety mnie i kilku innym pasażerom nie dane było to szczęście - pociąg odjeżdża o godzinie 13:32, bilet sprzedany o godzinie 13:34.

No nic - wracamy się grzecznie do okienka, niektórzy umilają sobie drogę licznymi epitetami mającymi wyrazić niezadowolenie z zaistniałej sytuacji. Jako, że większość jechała w stronę Szczecina/Stargardu, dostaliśmy bilety w tej samej cenie z przesiadką w Białogardzie.

Radośni idziemy zobaczyć, z którego peronu odjeżdża nasz pociąg widzimy taką informację: dwa pociągi do Białogardu o godzinie 14:22, żaden nie jeździ 5 maja. Nosz kur... czę.

Już dosyć mocno wkurzona wracam się do okienka, z nadzieją na pewne wyjaśnienia. Co dostaję? Solidny opieprz, że to ja powinnam wiedzieć, czy dany pociąg dziś jedzie, czy nie!

Pani, po uspokojeniu się, proponuje mi połączenie o 17:49, innego przewoźnika czyt. około 3 razy drożej. Jako, że nie miałam tylu pieniędzy, w dodatku musiałabym czekać w Krzyżu 4h na szynobus do mojej miejscowości, robię szybki telefon do lubego i co się okazuje? O 15:35 jedzie pociąg 4zł droższy, w stronę Szczecina - i nawet kursuje dziś:)

Efekt - po mozolnych przesiadkach w Stargardzie i Krzyżu znalazłam się w domu grubo po 21 zamiast o 19.


Na prawdę lubię jeździć pociągami, nawet nie narzekam na ich stan (trzyma klimacik:)), ale po takich akcjach odechciewa się wszystkiego. Co prawda te 2h z minutami nie jest wielkim opóźnieniem, ale niesmak po takim traktowaniu pozostaje.
Pozdrowienia dla niemiłej pani z dworca Koszalin.

PKP

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (31)
zarchiwizowany

#27633

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sytuacja z końca jesieni.

Skorzystałam ci ja z dobrodziejstwa internetu, jakim jest allegro. Zamówiłam buty, ot, glany 20 dziurek, więc lekkie nie są. Jako, że zależało mi na czasie i nie mogłam doczekać się, aż moje ślicznotki wpadną w moje ręce - wybrałam kuriera z cyferką w nazwie (o ja głupia)...

Dwa dni po otrzymaniu maila z powiadomieniem o nadaniu paczki, ktoś dobija się do domofonu. Odbieram i słyszę szczęśliwe: kurier, proszę otworzyć.

Jak kazano tak zrobiono, drzwi otwarte, ale kuriera nie ma. Mija 10 minut, kuriera dalej nie ma. Schodzę na dół, patrzę do skrzynki a tam co...awizo!

Tak, kurier zadzwonił do mnie bym otworzyła mu drzwi, by mógł zostawić awizo...

kurierzy

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (235)
zarchiwizowany

#27421

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia TheCuteLittleDeadGirl o wpychaniu jedzenia na siłę przez panie przedszkolanki przypomniała mi moją - z zerówki.

Dzień jak co dzień, pora obiadu, wszyscy po cichu jedzą, a właściwie wpychają w siebie mimo woli okropną, zieloną, zupę mleczną. Jeden z chłopców, nazwijmy go Przemek, nie mógł pić mleka. O ile podczas kadencji starszej pani kucharki zawsze, zamiast mleka do picia, dostawał kompot, tak gdy wyżej wymieniona odeszła na emeryturę - alergią Przemka przestano się przejmować. Oczywiście wiadomo, jak konsumpcja mlecznej zupy wpłynęła na organizm chłopca (wielka plama wymiocin na starej wykładzinie w sali obiadowej). Przemek został obrzucony winą za zachowanie swojego organizmu i za karę musiał stać w kącie przez resztę zajęć.

I tu dopiero zaczyna się piekielność grona pedagogicznego...
Wiadome było, że po takim incydencie Przemek zostanie odrzucony i wyśmiany przez resztę dzieciaków. Jako, że jedna z koleżanek była bardzo śmiałą dziewczyną, postanowiła podejść do Przemka i jakoś go pocieszyć. Widząc to, jedna z pań opiekunek podbiegła do koleżanki, krzycząc, że Przemek zarazi ją straszną chorobą, będzie ją bolał brzuch, wyląduje w szpitalu i będzie miała rurkę w brzuchu. (?!)Od tamtej pory każdy, kto chciał podejść do chłopca, był straszony "okropną chorobą".

Jako, że byliśmy wtedy dzieciakami i baliśmy się "rąk sprawiedliwości" pań opiekunek, nikt z nas nie zgłosił incydentu rodzicom.

I weź tu poślij dziecko do zerówki...

zerówka

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (186)

1