Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

rashelek

Zamieszcza historie od: 25 września 2013 - 9:44
Ostatnio: 9 marca 2015 - 11:07
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1067
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 81
 

#59022

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielna historia sprzed 2 lat.
Tytułem wstępu - mój chrzestny a brat mojej matki był alkoholikiem. Takim typowym brudnym żulem, który mieszkał w meliniarskiej kamienicy i miał wszystko gdzieś. Mimo, że od lat próbowaliśmy mu pomóc, nie chciał ratunku. A próbowaliśmy wszystkiego (pomagaliśmy w remoncie mieszkania, dostał do niego meble kupowaliśmy jedzenie czy papierosy, znaleźliśmy mu kilka prac, w końcu wysłaliśmy na odwyk), nawet narodziny córki nic w nim nie zmieniły.

No i nadszedł sądny dzień, razem z koleżkami menelami - w tym swoim "najlepszym przyjacielem" sąsiadem - zapił ślepotkę (z tej chyba felernej dostawy z Czech czy Ukrainy). Teraz możemy tylko przypuszczać, ale najpewniej odpadł pierwszy, więc koledzy zanieśli go do jego mieszkania. Sąsiad po jakimś czasie zaczął się tragicznie czuć, wezwał więc do siebie pogotowie, ale o koledze zza ściany już zapomniał. Chyba go jednak Bozia pokarała, bo padł na izbie przyjęć. Do mojego chrzestnego jednak nikt nie zapukał, tak więc dokończył żywota na kanapie w mieszkaniu.

Tutaj już zaczynają się piekielności w związku z koleżkami menelami. Najpewniej na następny dzień wpadli do mieszkania i rozkradli co się dało, meble, telewizor, piecyk. Niestety, żaden kretyn nie raczył nawet anonimowo zadzwonić na policję. Chrzestnego po bodajże 4 dniach znaleźli inni mieszkańcy kamienicy, ale że nie mieli z nami żadnego kontaktu - nie mogli poinformować.
A co za tym idzie dotarliśmy do piekielności urzędowych! Otóż, po ok. 3 miesiącach od śmierci, do chrzestnego byłej narzeczonej a matki jego córki, przyszło zawiadomienie z MOPSu, że przestają jej wypłacać alimenty, ponieważ ojciec dziecka nie żyje. Tego samego dnia przyszła do nas, zebraliśmy się więc by pojechać do jego mieszkania. I tam dowiedzieliśmy się wszystkiego.
Okazało się, dzięki internetowi i nowoczesnemu cmentarzowi w mieście (można na ich stronie wyszukać po nazwisku zmarłego jego grób), że chrzestny został pochowany ze swoimi rodzicami. Tak więc urząd miasta potrafił znaleźć grób dziadków, żeby go pochować; matkę dziecka, żeby odebrać jej alimenty; ale NIKOGO z rodziny, żeby poinformować o śmierci!
Do tej pory nie mogę zrozumieć, jak to możliwe.

P.S. Nie szukaliśmy go przez te 3 miesiące, ponieważ przy ostatniej wizycie kazał nam się odp., zresztą co jakiś czas znikał z naszego życia na kilka miesięcy.

urzędy częstochowa

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 684 (760)

#58832

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia może i będzie mało piekielna, ale kiedy nagminnie zdarza się po kilkanaście razy dziennie - idzie czegoś dostać ;)
Sprzedaję ubrania głównie przez tablicę. Nówki, ale pojedyncze sztuki. Oczywiście klienci zdarzają się również bardzo sympatyczni, ale w głównej mierze trafia się na tych piekielnych.

1. "100 pytań do" o cenę przesyłki, wymiary, materiał, gratisy. A po dostaniu miliona odpowiedzi ani be, ani me, ani pocałuj mnie w de. Naprawdę tak ciężko jest napisać "nie, dzięki, jednak nie biorę"?
2. Odbiór osobisty. Jak to jest możliwe, że nie zgadzam się na dowiezienie na drugi koniec miasta bluzki za 5zł, bez zwrotu za dojazd?! Przecież to interes życia!
3. Wymiana. Rozumiem, że czasem lepiej się to opłaca. Ale proponować komuś w zamian za nowe, ometkowane spodnie znoszone buty, w których ktoś pracował w kopalni to chyba jednak przesada?
4. Negocjacje. Tak, drogi kliencie, jesteś rekinem biznesu, bo wynegocjowałeś cenę 15zł za towar wystawiony za 16zł. Szacun na dzielni gwarantowany!
5. Ostatnio pewna pani jednak rozwaliła system. Sprzedaję jeansową kurtkę, nówka sztuka z metkami, oszałamiająca kwota 10zł + przesyłka. Tymczasem Pani proponuje mi... 15zł z wliczoną przesyłką pobraniową! Oczywiście, najlepiej proszę w ogóle nie płacić, ja oddam za darmo i jeszcze dowiozę pod samiuśkie drzwi. Chyba nawet Caritas tak nie robi...

sklepy_internetowe

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 320 (474)

1