Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

rec

Zamieszcza historie od: 22 sierpnia 2013 - 18:58
Ostatnio: 29 września 2016 - 16:31
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 1818
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 40
 

#74053

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miałam dzisiaj nieprzyjemność udać się do przychodzi, w której przyjmuje lekarz medycyny pracy. W mojej małej mieścinie są tylko dwa takie miejsca. Rzecz działa się w przychodni X.

Godzina 12.00.
Wchodzę do budynku, w którym jestem pierwszy raz w życiu. Pani w rejestracji na parterze ze zniesmaczoną miną, oznajmia, że muszę udać się na pierwsze piętro. Idę.
Drzwi. Napis: "Rejestracja. Poniedziałek-Piątek 7-14". Pukam - nic. Łapię za klamkę - zamknięte. Z drzwi obok wydobywa się krzyk: "Kto tam?!" Starszy Pan - lekarz (SP), zaraz wychodzi i wywiązuję się taki dialog:

SP: Czego tu Pani szuka?!
Ja: Dzień dobry, chciałam się zarejestrować do lekarza.
SP: Chyba trochę za późno przyszła.
Ja: Widzę, że rejestracja jest do 14.
SP: A Pani co?! Przyszła do spożywczaka czy do lekarza? Bułki kupować czy po poradę medyczną?! Nie widzi, że zamknięte?!
Zamurowało mnie, przez chwilę wpatrywałam się w niego jak idiotka.
Ja: Gdybym chciała kupić bułki to poszłabym do odpowiedniego sklepu, jednak przyszłam do lekarza.
SP: Jaka mądrala. Zamknięte, jak chce to czeka. Pielęgniarki nie ma, sama poszła się badać.
Ja: Dobrze, to może Pan mi powiedzieć czy jeszcze dzisiaj będzie rejestracja czynna?
SP: Dla Ciebie nie.
Zdenerwowałam się, konkretnie. Przesunęłam się tak, żeby widzieć nazwisko na drzwiach i zaczęłam je wpisywać do telefonu.
SP: Co robisz?
Ja: Spisuję Pana nazwisko.
SP: Jak śmiesz? Jakim prawem?!
Ja: Prawo nie zabrania mi spisywania nazwiska z drzwi. A z przyjemnością wystosuję odpowiednie pismo do odpowiednich osób.
SP: A pier*ol się.
I zatrzasnął drzwi.

Poszłam na dół do recepcji i grzecznie proszę o numer, bo na górze nie znalazłam. [P]ielęgniarka wyglądała na mocno zdziwioną.

P: Po co Pani numer?
Ja: Chciałbym się zarejestrować.
P: Rejestracja na górze od poniedziałku do piątku od 7 do 14.
Ja: Ale już jest zamknięte.
P: Po co Pani do tego lekarza?
Ja: ???
P: Pani pracuje?
Ja: Potrzebuję badań do szkoły.
P: A po co? Ale dobra ma Pani ten numer, ale telefonicznie się Pani nie zarejestruje. Tylko nie wiem po co chce się Pani rejestrować jak Pani nie pracuje.

Trzymajcie mnie. Nie wiem co ci ludzie robią w takiej placówce. Wiecie co? Naprawdę chciałabym to zmyślić. A w drugiej przychodni zarejestrowałam się bez problemów na jutro.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 365 (375)

#59205

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam jazdy w mieście, w którym odbywają się też egzaminy na prawo jazdy. W sumie chyba norma?
I tak śmigam sobie L-eczką, gdy na dwupasmówce w przeciwnym kierunku rozgrywa się taka sytuacja:
Jedzie egzamin, co widać, bo samochody są inaczej oznaczone. Obok L-ki, lewym pasem, jedzie jakiś idiota, który co chwila przyśpiesza, wjeżdża przed samochód i zwalnia zmuszając egzaminującego do hamowania, a następnie zjeżdża z powrotem na lewy pas i ponawia swoją czynność.

Chciałabym pogratulować debilizmu. Ktoś może oblać egzamin, bo idiocie zachciało się żartów czy złośliwości.

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 733 (805)

#53594

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wybrałam się z tydzień temu z siostrą i jej roczną córką na spacer, pogoda dopisywała, kurs obrany na mniej uczęszczaną ulicę, bez chodników. Czy bardziej uczęszczana, czy mniej idziemy blisko pobocza. I tak sobie idziemy, rozmawiamy, aż w końcu słyszymy, a chwilę później widzimy, samochód jadący gdzieś tam za nami. Schodzimy na pobocze i zatrzymujemy się żeby dać Panu przejechać. Co ważne - wózek małej stał trochę krzywo tzn. tył bardziej schowany, a przód mniej. A siostra 10 cm bliżej ulicy niż ja i wózek. Kierowca nas zaniepokoił, bo znacznie zjechał na naszą stronę, a my widząc wyłaniający się zza zakrętu pojazd, myślimy, że to w celu wyminięcia się z pojazdem z naprzeciwka. Cofamy się jeszcze bardziej pod ogrodzenie jakiegoś z domów. Samochód z naprzeciwka zatrzymał się koło sklepu, ale Pan z tyłu dalej jedzie niebezpiecznie blisko naszego pobocza. W końcu Pan przyśpiesza, siostra odskakuje, a ja w ostatniej chwili zdążam chwycić przód wózka i odsunąć od samochodu, który przejeżdża może 5 cm od nas. Dało się jednak zauważyć, że kierowca był pod wpływem alkoholu lub czegoś innego.

Obie w szoku nie zdążyłyśmy nawet zapamiętać rejestracji. Po krótkim czasie ruszamy dalej. Jakiś czas później, widzimy jednak ten sam samochód stojący na posesji. (Udało się go poznać, bo był to dosyć stary i w paru widocznych miejscach charakterystycznie zniszczony). Siostra wykonuje szybki, prywatny telefon do męża - policjanta i pyta czy jeżeli zadzwoni pod 112 to zgłoszenie zostanie przyjęte, jeśli samochód stoi na podwórku. Odpowiedź pozytywna. Siostra dzwoni na policję, a w tym samym czasie chłopak wsiada za kierownice i rusza z piskiem opon. Policja wysyła patrol, mając już numery rejestracyjne i obiecuje coś zrobić.

Co się okazało, to chłopak 25 lat, był już karany i wyszedł na warunkowe. Mam nadzieję, że szybko wróci tam, skąd przyszedł.

Mało uczęszczana ulica

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 492 (572)
zarchiwizowany

#53611

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Gówniara ze mnie. 18 lat kończę w kwietniu. Mój wiek jest dosyć istotny dla historii.

Nie leczę zębów prywatnie, bo uwielbiam swojego dentystę. Pan Paweł to taki wyjątek w państwowych przychodniach. Młody, bo przed 30. Ludzie go chwalą, dzieci też go lubią. Ma dobre podejście i nigdy nie robi niczego na odwal.

Historia sprzed paru miesięcy.
Co półroczna kontrola zębów zagoniła mnie do dentysty. Miałam coś tam do roboty, więc po pierwszej wizycie zostałam zapisana na następną, w czwartek na 14.30. Jak wiadomo, prawie nigdy nie wchodzi się na umówioną godzinę, bo często się coś przeciąga. Raz się czeka dłużej, raz krócej, ale wchodzi się z kolejnością zapisów. Siedzę, czekam, trochę ludzi jest, rozmawiam z jakąś Panią na mało istotne tematy. Godzina 14.40 Nagle wchodzi ONA. Była to starsza, dosyć elegancka [P]ani, nie wyglądająca na kłótliwą. Jednak pozory mylą.

P: (Bez żadnego dzień dobry) Miałam na 14.50, do Pana Pawła, więc rozumiem, że teraz ja.
J: W takim razie będzie Pani po mnie, bo ja miałam na 14.30, a Pani (wskazując kobietę, która ze mną rozmawiała) na 15.10.
Pani spojrzenie na mnie i w śmiech.
P: Ty sobie chyba dziewczyno żartujesz! Ja miałam na 14.50, więc ja o tej wchodzę i gówno mnie obchodzi, że miałaś wcześniej. Było wchodzić o tej 14.30. Ja na pewno nie będę czekać.
J: Pani sugeruje, że miałam przerwać zabieg? Przecież jakiś człowiek siedzi właśnie na fotelu.
P: Tu OD ZAWSZE wchodziło się na godziny. Młoda jesteś, gówno wiesz.
J: I tu jest Pani w błędzie, od paru lat chodzę do Pana Pawła, więc jednak coś tam wiem. To, że jestem młodsza nie oznacza, że nie mam racji.
P: GÓWNIARA JESTEŚ! JESZCZE SIĘ WYKŁÓCASZ BEZCZELNIE, CHOCIAŻ KAŻDY WIE, ŻE NIE MASZ RACJI! I BRAK SZACUNKU DLA STARSZYCH, CHOCIAŻ Z GRZECZNOŚCI POWINNAŚ MNIE PRZEPUŚCIĆ!!! etc, etc, etc..

Ja już nieźle wkurzona, miałam właśnie otworzyć usta, żeby Pani odpowiedzieć, ale tu nagle OBJAWIENIE. Wychodzi z gabinetu pacjent, ja wstaję i pani wstaje. Pani przepycha się przede mną i wparowuje do gabinetu, gniotąc moje ramię drzwiami, które chciała zatrzasnąć. Staje w progu, mówię dzień dobry dentyście i zwracam się w stronę kobiety.

J: Przepraszam Panią bardzo, ale ja miałam wcześniej niż Pani, więc chciałabym teraz wejść.
P: Teraz wchodzę JA, a Ty idź czekać dalej, gówniaro.

Pan Paweł [PP] szybie spojrzenie w moją stronę, po czym zwraca się do kobiety:
PP: Jeśli ona miała wcześniej umówiona wizytę to ona teraz wchodzi. Dowidzenia.
Pani z grymasem niezadowolenia na twarzy wychodzi, zatrzaskując drzwi i wykrzykując coś na temat niekompetencji i niesprawiedliwości lekarzy.

Wychodząc z gabinetu powiedziałam dowidzenia wszystkim obecnym i przesłałam Pani przepiękny uśmiech. Po czym oddaliłam się wysłuchując o niewychowaniu młodzieży.

gabinet dentystyczny

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 102 (192)

1