Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

scatmanpl

Zamieszcza historie od: 10 lipca 2014 - 0:10
Ostatnio: 12 marca 2015 - 22:16
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 2101
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 42
 

#60803

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O nadgorliwości ochroniarza.

Mam cukrzycę. Czasem po prostu muszę tak szybko jak to tylko możliwe, napić się czegoś słodkiego, przez co zawsze noszę przy sobie soczek z rurką. Jednak pewnego razu soczek nie wystarczył - poziom cukru leciał na łeb na szyję. Wszedłem zatem do pobliskiego sklepu pewnej sporej sieci delikatesów.

Wziąłem z półki Colę i idę do kasy. Kolejka. Czuję, że poziom nadal jest za niski i już nie mogę czekać. Odkręcam butelkę, biorę kilka porządnych łyków i odkładam na tą jeżdżącą ladę, żeby wiadomo było, że zaraz zapłacę. Już wiele razy tak robiłem i nikt nigdy nie robił z tego problemu.
Ale nie tym razem. Baczny obserwator w osobie ochroniarza (wieku nieco już sędziwego, więc chronić mógłby co najwyżej siebie przed agresywnym kotem) podchodzi do mnie z wrzaskiem:

O: Co pan robi? Nie zapłacił pan!
J: Ale zaraz zapłacę. Mam cukrzycę i musiałem się szybko napić. Proszę dać mi zapłacić i nie będzie problemu.
O: Teraz zapłacić? Już ja znam te wasze ćpuńskie sztuczki, pewnie na farta liczyłeś.

Trochę się zdziwiłem. Na ćpuna nie wyglądam, może co najwyżej wyglądałem mizernie z powodu niskiego cukru, ale ogólnie rzecz biorąc raczej nikt mnie z ćpunami nie kojarzy. Starałem się jak mogłem wytłumaczyć jakże uprzejmemu panu co i jak, jednak ten szedł w zaparte nazywając mnie złodziejem i narkomanem.

O: Zaczekaj tu, dzwonimy po policję.

I sam już nie wiem co robić. Nie chce mi się czekać na policję, a samemu staruszkowi bez problemu po prostu czmychnę, jednak za Colę nie zdążyłem zapłacić, a kasjerka już w tym momencie nie chciała ode mnie pieniędzy tylko sprawiedliwości. No nic, czekamy.
Na szczęście poziom już był jak należy, czułem się lepiej i czekanie na policję nie było tak męczące jak mogło. Ani tak długie, jak mogło.

Policjanci w liczbie dwóch zjawili się po dziesięciu minutach.
Po wysłuchaniu ochroniarza policjanci zmierzyli mnie wzrokiem. Nie pasowałem za bardzo do opisu kradnącego narkomana, dlatego zanim podjęli wobec mnie jakiekolwiek kroki, wysłuchali i mojej wersji. Kiedy opowiedziałem im co jak, spojrzeli po sobie jakby z zażenowaniem, potem rzucili w moją stronę:

P: Idź młody, szkoda twojego czasu.
J: Ale jeszcze za Colę nie zapłaciłem.
P: My to załatwimy, masz dzisiaj gratis.

Zanim wyszedłem, rzuciłem jeszcze okiem na ochroniarza. Chyba nie dowierzał, co się właśnie stało.

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 850 (890)

#60807

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja miała miejsce około roku temu w pewnym szpitalu.

Pacjentka w ciężkim stanie trafiła na intensywną terapię. Po wykonaniu badań potwierdziły się obawy lekarzy. Sepsa. Leczenie jednak poskutkowało, pacjentka przeżyła i miała się coraz lepiej, lecz po wszystkich koniecznych zabiegach naszła konieczność kolejna, mianowicie pacjentka była w śpiączce i nie można było jej w żadnym stopniu przemieszczać, ani też zmieniać jej pozycji. Musi leżeć jak leży przez dłuższy czas, ponieważ jest mocno wyczerpana. Niestety taka kolej rzeczy skutkuje odleżynami i nie było tym razem inaczej.

I chociaż jest to normalna sytuacja w przypadku takiego leczenia, to rodzina chorej, zamiast cieszyć się, że leczenie poskutkowało, podała szpital do sądu. Jakoby pracownicy celowo, czy też przez zaniedbanie byli winnymi kolejnych cierpień chorej. Nie chcieli w ogóle przyjąć do wiadomości, że walka z odleżynami mogła pacjentkę zabić.

Sąd po zapoznaniu ze sprawą przecierał oczy ze zdumienia, jednak prawdziwy pokaz rodzina chorej dała dopiero w sali sądowej. Otóż w dowód braku zaangażowania personelu szpitala stwierdzili:

R: Tam w tym szpitalu nikt się nią nie zajmował jak trzeba. Kiedy przychodziłam ją odwiedzić, to ona tam leżała ani nieuczesana, ani nieumalowana...

Najwyraźniej należy przemyśleć kwestię dofinansowania grzebieni i kosmetyków dla pacjentów w śpiączce, a lekarzy i pielęgniarki wysłać na kursy kosmetyczne.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 578 (642)

#60798

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak można polegać na posterunkowym.

Weekend, godzina, może dwie po północy. Wracam z imprezy przez park w cichej okolicy, często uczęszczany, więc nawet o tej porze kręci się tu kilku ludzi. I tej nocy był nie inaczej, jednak jeden ze zwiedzających park zwiedzał go samochodem w bardzo brawurowy sposób.
Rajdowiec nic sobie nie robił z przechodniów i kręcił bączki między alejkami. Mocno zbulwersowany, ale również zaniepokojony o zdrowie swoje i innych osób w parku dzwonię na policję. Zdziwiłem się, że szybko odebrali. Dzwoniłem w swoim życiu wcześniej dwa razy na policję o podobnej porze, ale bezskutecznie. Nikt nie odbierał. Jednak tym razem z początku uprzejmy pan posterunkowy chciał przyjąć moje zgłoszenie prowadząc ze mną rozmowę jak następuje.

J: Chciałbym zgłosić, że w Parku X ktoś jeździ samochodem między ludźmi i uliczkami i stwarza niebezpieczeństwo. (watro tu dodać, że park leży dosłownie 3 minuty od posterunku).
P: A co pan robi o tej porze w parku? (już ta odpowiedź mnie trochę zdziwiła)
J: A czy to ważne? Z imprezy do domu wracam. Proszę tu kogoś wysłać do tego pirata, przecież tu się coś zaraz wydarzy.
P: Dobrze, proszę mi podać swoje dane. Imię i nazwisko, adres, pesel, numer telefonu...

Myślę sobie - pewnie procedury. Dobra, mówię co trzeba szybko jak się da. Potem opis zdarzenia, marki i koloru pojazdu. Jednak wiadomo, spisywanie tego trochę trwa i pirat zdążył odjechać.

J: Wie pan co, oni już odjechali i chyba pojechali w stronę placu Y. Może na monitoringu coś będziecie mieli.
P: Nie będziemy ich na kamerach szukać, jak odjechali to po sprawie. Do widzenia i proszę następnym razem nie zajmować linii.

Tej ostatniej rady trzymam się do dziś.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 598 (644)

1