Profil użytkownika
schwa ♀
Zamieszcza historie od: | 5 lutego 2018 - 17:56 |
Ostatnio: | 26 maja 2018 - 10:18 |
- Historii na głównej: 5 z 5
- Punktów za historie: 698
- Komentarzy: 18
- Punktów za komentarze: 119
« poprzednia 1 następna »
Zamieszcza historie od: | 5 lutego 2018 - 17:56 |
Ostatnio: | 26 maja 2018 - 10:18 |
« poprzednia 1 następna »
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Hej, hej, spokojnie. Bo interpretacja co niektórych popłynęła hen, daleko. Nigdzie nie napisałam, że jestem panikarą, zatrzymuję auto na środku drogi w przypadku problemów i płaczę. Dobrze czuję się za kierownicą, myślę, że umiem podejmować właściwe decyzje i jeżdżę sprawnie. Nie stresuję się przed samą jazdą. Stresuję się przed ewentualnym ponownym starciem z kobietą z historii. Bo nie chcę się kopać z koniem, bo mam opory przed pyskówką z kimś w wieku mojej matki, bo niesamowicie denerwują mnie osoby, które same się nauczyły, a innym okres nauki wypominają. Nie zachowujcie się tak samo. Każdy się kiedyś uczył, każdy musiał nabrać pewności siebie. I to nie jest równoznaczne z płakaniem, bo spadł śnieg.
@lenkowa519: Próbowałaś może swoich sił w udzielaniu korepetycji? Matematyka, fizyka, chemia, biologia - to chyba twoje kierunki, skoro pracujesz w takiej branży? Doktoryzując się, możesz wołać stawki rzędu 60 złotych na godzinę, o ile nawet nie wyższe (w zależności od miasta). Uczniowie mogą przychodzić do ciebie do domu, to bardzo wygodna opcja. Dwie lekcje w tygodniu dają ci zastrzyk niemal 500 złotych w miesiącu.
@z_lasu: Dobrze mówisz. Ludzie mylą pojęcie stażu z praktykami w szkole. Kumpel kończy teraz technikum - miał bezpłatne praktyki, ale na koniec szef poza pozytywną opinią dał mu też po cichu dwieście złotych w łapę w ramach podziękowania za pomoc (bo facet starał się i faktycznie był przydatny w zakładzie). Może uczniowie z historii też liczą na taką formę uznania na lewo? Co nie zmienia faktu, że na to trzeba sobie zasłużyć. Jak człowiek strzela focha i próbuje przebimbać element edukacji, to zasługuje tylko na niezaliczenie. Praktyki w szkołach średnich i zawodowych bardzo rzadko są płatne. To nie jest dobrowolny staż, na który wysyłamy papiery i przechodzimy casting. To jest przedmiot w szkole, tak jak matematyka czy wychowanie fizyczne. Stanowczo nie autor jest piekielny, tylko uczniowie.
@lenkowa519: Ale ty wiesz, że obecnie pracownicy w sklepach zarabiają niekiedy o tysiąc złotych więcej? Skoro w twojej branży masz najniższą krajową, która ci wyraźnie nie wystarcza, to dlaczego nie próbujesz sił gdzieś indziej? W każdej galerii handlowej wiszą ogłoszenia o pracę, a ty z takim wykształceniem masz szansę załapać się nawet na kierownika do wyszkolenia (a uwierz mi, to wcale nie tak rzadki przypadek). No chyba, że mieszkasz w mieście, w którym o pracę naprawdę ciężko - wtedy przepraszam za nietrafioną uwagę.
@bloodcarver: W gruncie rzeczy zgadzam się z twoją interpretacją, zależy jak się na to spojrzy, chłodnym okiem tak to wygląda. Właściciele dyktują warunki, zawsze ktoś się zgodzi na ofertę, nawet jeśli wydaje się ona nieatrakcyjna. Co podobno upośledza rynek, ale cóż, tak to niestety funkcjonuje. Ale co do 5), to doprecyzuję. Osiedla na obrzeżach mojego miasta są deweloperskie, monitoring, parking, bramy. Zielone tereny, place zabaw, tarasy, duże balkony. Dojazd z nich do centrum to też nie taka ciężka kwestia, dla nas jedynie uporczywa - po prostu mamy problem z połączeniem komunikacyjnym osiedle-praca. Mieszkania tam nie są w żadnym wypadku tanie, cena za wynajem 45 metrów kwadratowych ma dwójkę z przodu. Stąd moje zdziwienie, że mieszkania przerośnięte grzybem potrafią niekiedy osiągnąć podobne ceny.
Jeżdżę regularnie pociągami na zajęcia i nikt nie ma problemu z tym, że ktoś kładzie kurtkę czy torbę na wolnym siedzeniu obok. Kiedy pociąg zatrzymuje się na stacji i wsiadają ludzie, to toboły się po prostu zabiera i zwalnia miejsce. Analogicznie z siedzeniami numerowanymi - nie ma nikogo? A niech sobie graty leżą. Przychodzi ktoś, kto ma na to miejsce bilet? Plecak się bez żadnego konfliktu zdejmuje. To jest taka prosta sprawa, a wy robicie z tego zamach stanu. Problem jest wtedy, kiedy ktoś odmawia zdjęcia plecaczka. A babka nawet w faktycznym starciu z obcokrajowcem, mogła wskazać ręką na miejsce i się uśmiechnąć, każdy to zrozumie (tak się załatwia sprawę z Niemcami na mojej trasie kolejowej na uczelnię). A skoro zapomniała, czym jest komunikacja z drugim człowiekiem, to sama sobie winna.
Panie "miłe czy niemiłe" w CCC są odpowiedzialne za odrzucenie Twojej reklamacji. Znajoma była tam zastępcą kierownika, pierwszy etap reklamacji załatwiany jest na sklepie - buty są odkładane na zaplecze i po dwóch tygodniach kierownik podejmuje decyzję. Jeśli teraz napiszesz odwołanie, to buty faktycznie wyślą do rzeczoznawcy na drugi etap. Z CCC trzeba do skutku, często z włączeniem w sprawę Rzecznika.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2018 o 11:42
@dayana: Prywatne uczelnie mają to do siebie, że jeśli nie są to kierunki z dofinansowaniem czy medyczne, to raczej każdy się dostanie. Obowiązuje kolejność zapisów, świadectwo maturalne okazuje się jedynie w celu potwierdzenia zdania matury. Czyli wystarczy zapisać się w maju, szybko zanieść papiery i już jesteś na liście studentów. Od znajomych na uniwersytetach wiem, że tam sprawa na zaocznych działa podobnie, tylko rekrutacja startuje później. Nie jestem za egzaminami wstępnymi na studia, ale przy dzieleniu nas na grupy ćwiczeniowe bardzo liczyliśmy na jakiś test diagnozujący, coś co pozwoli posegregować ludzi w grupach według ich dotychczasowej wiedzy. Niestety, "nie można sztucznie zawyżać poziomu grupy". Nie zgodzili się na grupę komandosów, musimy męczyć się z ludźmi, którzy po 3 latach studiów mają problem z czytaniem...
Nie zapominaj, że rodzice pochodzą z innego pokolenia i często są mniej świadomi wagi zdrowia psychicznego. Moja (jak sądziłam) wykształcona i inteligentna rodzina o moich problemach dowiedziała się dwa dni przed wizytą u psychiatry (NFZ, trochę się naczekałam) i reakcje były bardzo sceptyczne, tym bardziej na widok recepty, którą dostałam od lekarza. Rok później przyznali się, że zadziałały uprzedzenia i że widzą pozytywną zmianę w moim zachowaniu. Nie wchodź w konflikty z mamą, daj jej czas i pamiętaj, że w tym momencie kontakt z ludźmi jest dla Ciebie kluczowy.
@babubabu89: Na parking wjeżdżało się po serpentynie, zakaz wjazdu busami i jednośladami. Do skutera ochrona wzywała kiedyś policję. Podobno kwestia bezpieczeństwa.
@piwarium: Wśród pracowników był jakiś osesek, który wynosił produkty, dość regularnie. Dopóki byłam zwykłą mrówką, to wszystkie moje sugestie zgłoszenia problemu do szefostwa były ucinane tekstami typu "cicho, bo każą nam płacić". Nikt z recepcji nie kradł, to był ktoś z innych działów, mieliśmy nawet podejrzenia. Ale lęk przed mitycznym kierownictwem i strasznymi konsekwencjami sprawił, że ludzie zupełnie bez sensu zamiatali to pod ziemię. Sprawa wyszła na jaw z mojej inicjatywy, a rozwiązanie kierownictwa można było o kant dupy rozbić. Wyobraź sobie, że masz 19 lat, jesteś na etapie szkoleń w twojej pierwszej w życiu pracy i dostajesz polecenie spłacenia braków, które zastałeś przychodząc. Dla mnie to absolutnie niepoważne.
@imhotep: Przed awansem miałam podpisaną umowę zlecenie z dwutygodniowym okresem wypowiedzenia, na którą zgadzały się obie strony. Po zmianie stanowiska nie otrzymałam do podpisu nowej umowy, a zmieniły się obowiązki, wynagrodzenie i wymiar godzin. O ile wcześniej miałam płacone od godziny, o tyle wtedy miałam mieć w każdym miesiącu do wyrobienia 175 godzin i otrzymywałam za to określoną sumę. Klasyczny szwindel, czyli umowa zlecenie o znamionach umowy o pracę - "wymagany status studenta". Po moim teatralnym zwolnieniu się księgowość nagle znalazła czas, żeby mi przesłać umowę do podpisania, oczywiście z datą wsteczną. Wypłata wpłynęła, więc nie robiłam afery, ale w ramach przezorności wcześniej pokserowałam sobie dowody na moją pracę w tamtym miejscu.
Mój ojciec jest bardzo mocno związany z branżą. Parę lat temu szukał auta dla mamy, trafił na fajną ofertę, tyle że ponad 200 km trzeba było dojechać. Dzwoni do faceta i prosi o szczerość w sprawie blacharki - "naprawdę znam się na tym i chyba pana ubiję, jak zobaczę, że pan kłamie". Zapewniony, że wszystko z autkiem w porządku, pojechał. Dalej znam historię z opowieści. Tata wysiadł ze swojego samochodu w swoim roboczym stroju lakierniczym, z miernikiem w łapie i wyjątkowo morderczym wyrazem twarzy, bo inny kolor maski widział już parkując. Karoseria podobno była pofalowana od różnej grubości lakieru. Nie ma to jak przegonić kogoś kilkaset kilometrów, bo a nuż frajer się trafi :D
@rodzynek2: A najgorsze jest to, że te osoby będą się potem mogły chwalić certyfikowanym poziomem znajomości języka C1.
@rodzynek2: W grupie jest przewaga osób pracujących, mających rodziny, dwie babki przylatują co dwa tygodnie z Londynu, bo u nas nauka jest tańsza. Prowadzący idą w związku z tym na rękę - zerówki, potem aż trzy terminy, przedłużanie sesji. Kierunek zaczynała ponad setka, obecnie zeszliśmy do dwóch grup po 25 osób (inne specjalizacje). Najgorsze przypadki odpadły po pierwszym semestrze, ale niektórzy dalej się utrzymują, dramatycznie obniżając poziom i mając problem z wymową podstawowych słów. Gramatyka w ich wykonaniu to już w ogóle poezja. Co chwilę słychać "a po co mi uczyć się historii, a po co mi drzewka semantyczne". Wątpię, czy ktoś wywali ich tuż przed obroną - w myśl zasady "nasz klient, nasz pan".
@krzycz: O matko, masło maślane się wkradło. Miałam na myśli stan według systemu i stan fizyczny produktów. Dzięki za wyłapanie :D
@Lizzie1983: Pięć lat temu działało to tak, że otrzymaliśmy na godzinie wychowawczej deklaracje uczęszczania na zajęcia z religii, na których chętne osoby miały zaznaczyć "tak" i oddać kartki podpisane przez opiekuna. Z kolei uczniowie, którzy nie wyrażali chęci brania udziału w religii, mieli po prostu oddać puste deklaracje. Pamiętam, że było to w drugiej klasie liceum i dużo osób zrezygnowało na własną rękę mimo niepełnoletności. Ale nasze decyzje zostały normalnie uszanowane przez dyrekcję i jedynie katechetka co jakiś czas podchodziła do nas na korytarzu i namawiała na odwiedziny na religii. Etyki w szkole nie było, całe bandy uczniów spędzały okienka w szkolnej kawiarni i nikomu krzywda się nie stała.
Pizza Hut, Fitness Academy, Calypso, kina, H&M - miejsca, gdzie zatrudniają studentów dziennych na ułamki etatu i w godzinach pasujących pracownikom. Kolega w Pizza Hut jest przykładowo dwie godziny rano, potem idzie na zajęcia i wieczorem wraca znowu do pracy. Pracowałam z dziewczynami, które studiowały dziennie i oprócz tego wyciągały koło 120 godzin na recepcji w siłowni. Można też udzielać dzieciom korepetycji. Dla chcącego nic trudnego, a studenci potrafią tylko jojczyć, że pracy nie ma ;)