@katem: Chciałabym jeszcze zauważyć, że brudne ręczniki nie wędrują same do pralki. By zastosować wymienione przez Ciebie środki eliminujące zagrożenie biologiczne, ktoś musi najpierw ten zakrwawiony ręcznik wziąć do ręki, i to kilka razy. Pół biedy, jeśli plama jest świeża, ale jeśli ktoś, jak w historii, wepchnął ręczniczek pod poduszkę...
@katem: Serio dla Ciebie "zwyczajnie ludzkie" jest zostawianie po sobie syfu? Bo zakrwawiony ręcznik moim zdaniem podpada pod ę kategorię, tak samo jak zasmarkane chusteczki, jeśli są poza koszem czy zużyta prezerwatywa albo zasrany kibel. I nie ma dla mnie znaczenia, czy hotel ma możliwość wyeliminowania bakterii i wirusów. Zmuszenie kogoś, by sprzątał po mnie moje wydzieliny jest chamstwem. Nawet jeśli płacę za sprzątanie.
@minus25: Jeśli plama została by spłukana zimną wodą na świeżo, prawdopodobnie nie wiedziałbyś nawet, czemu ręcznik jest taki mokry. Krew łatwo schodzi, tylko trzeba wiedzieć jak się do niej zabrać.
Zostawianie po sobie dekoracji z własnych płynów ustrojowych uważam za chamskie i obrzydliwe.
@pasjonatpl: Przypomniało mi się coś...
Trzy babeczki, blade, z podkrążonymi oczami wracają do domu w niedzielny poranek. Zataczają się z lekka i rozmawiają dość bełkotliwie. Niosą wypchane siaty, w których podzwania jakieś szkło.
Co byś pomyślał? Przecież to oczywiste, że wracają właśnie z dwudziestogodzinnej pracy przy organizacji i obsłudze wesela, a w siatkach mają słoiki z pozostałym po imprezie rosołem i innymi potrawami ;)
Polski Ład to dopiero wchodzi, a jak się rozpędzi...
Pisząc te słowa mam przed oczami taki obrazek:
Jest sobie Polska. Taka mapka konturowa. Na tej mapce są ludzkie postacie. Niektóre są wysokie - to ci, co mają sporo, sporo zarabiają. Inne są niższe - to ci, co zarabiają względnie. Jeszcze inne są niziuteńkie - to ci od socjalu.
Z lewej strony mapki (nie, nie chodzi o politykę, tylko o to, że czyta się od lewej do prawej i dlatego nasuwa mi się skojarzenie z ruchem z lewa na prawo) pojawia się nagle ogromna kosiarka z napisem POLSKI ŁAD i "równa" wszystko. Do najniższego poziomu.
Najgorsze jest to, że ci od socjalu nawet nie zauważą różnicy :(
@Rzezzzznik: Pamiętam, że kiedyś istniał znak "Uwaga, przejście dla pieszych", z kategorii ostrzegawczych. Ale widziałam go w podręczniku, z którego na prawo jazdy uczył się mój ojciec (jako dziecko czytałam absolutnie WSZYSTKO). Potem już nie, więc pewnie go zlikwidowali.
"Nie zrobicie mi z dziecka wariata" - marzę o tym, żeby słowo "wariat" całkiem zniknęło z ludzkiego słownika.
To jest dziecko. Dziecko sprawia pewne problemy, bo samo ma problem, z którym nie umie sobie poradzić. Potrzebuje pomocy. W PPP mniej więcej powiedzą, jakiej konkretnie pomocy. Proste? Proste.
Mniej prosta jest praktyka, bo terminy są jakie są. Ale to już inna historia.
@Ohboy: Działa to na Ciebie, ponieważ istnieje coś takiego jak przestrzeń osobista. Każdy gatunek ma podobno zakodowany pewien dystans. Gdy na danej powierzchni jest tak wiele osobników danego gatunku, że nie da się zachować między nimi dystansu, robią się oni nerwowi i dążą do powiększenia terenu. Człowiek podobno potrzebuje dwóch metrów dla siebie, żeby czuć się komfortowo.
I żeby nie było - nie chodzi o CIĄGŁĄ odległość między osobnikami, tylko o tak duży teren do dyspozycji, żeby w razie czego można było się na daną odległość oddalić.
Dlatego ludzie reagują nerwowo, gdy są w tłumie i nie mogą go opuścić.
@fisti89: A nasza podstawówka zamknęła się na dwa dni. Z kolei podstawówka w sąsiedniej miejscowości będzie zamknięta tylko w piątek. Nie ma reguły i nie ma co psioczyć na państwo.
Bywają takie sytuacje. To się nazywa przedwczesne dojrzewanie i może być przyczyną pewnych problemów psychicznych.
Mi się zaraz nasunęło skojarzenie z JR, może dlatego, że akurat wczoraj słuchałam podcastu o niej. Panna mając lat 12 odpracowała całe fizyczne dojrzewanie w jedno lato. Odbiło się to oczywiście na jej zachowaniu. I nie wiem dokładnie w jakim momencie zaczęła współżyć, ale jej facet był metrykalnie po dwudziestce. Mentalnie przed piętnastką, ale rozmawiamy o stanie prawnym.
Więc tak, takie rzeczy się zdarzają. Nie powinny się zdarzać, są szokujące i niezgodne z prawem, ale się zdarzają.
@Vkandis: Krojenie czosnku nie jest zapachogenne... Bierzesz największy i najcięższy nóż, jakim rodzicielka dysponuje, lekko zgniatasz każdy ząbek płaską stroną, a potem siekasz, co jakiś czas zagarniając nożem z powrotem na kupkę. Nie ma potrzeby dotykać pokrojonego czosnku. Poza tym na pewno w tamtych czasach istniały praski do czosnku, moja babcia miała, taki wynalazek bardzo oszczędziłby Katzen późniejszej traumy.
Aha, do osób twierdzących, że Katzen przesadza:
Mój ojciec dostał kiedyś kaczkę. Zarżnął i na tym jego aktywność się skończyła, nawet nie miał siły jej wypatroszyć. Ja musiałam to zrobić, jak również oskubać ptaka i nastawić rosół. Po zakończeniu tej niewdzięcznej roboty wykąpałam się wraz z myciem głowy a ubrania wrzuciłam do pralki. Następnego dnia w pracy jeszcze czułam smród tych wnętrzności.
Ostatnio poznałam rewelacyjny sposób na obieranie czosnku - trzeba go zanurzyć w wodzie i w wodzie obierać. Szybko odchodzi i zapach nie zostaje. Przekaż swojemu dziecku, jeśli każesz mu obierać czosnek :D
@TakaTamSobie: Ja się zastanawiam, czy jeśli identyfikuję się jako kobieta, to mam prawo czuć się niezręcznie, gdy ktoś zwraca się do mnie bezosobowo?
Ja do niego mogę, nie mam z tym problemu. Ale miałabym problem, gdyby ktoś od pierwszego kopa zwracał się do mnie bezosobowo. Chyba że opracujemy nowy sposób przedstawiania się, taki, żeby rozmówca z miejsca wiedział...
I to jest w sumie koncepcja. Imiona. Opracujmy bezosobowe formy imion. Wtedy już po przedstawieniu się będzie wiadomo, jak się do kogo zwracać.
@trolik1: Skąd znasz moją córkę? Ma już bana na "klasową" wodę, bo weźmie dwa łyki, odstawi, a potem bierze następną...
Tak, walczymy. Tak, w domu już tak nie robi. W szkole - różnie bywa.
Jeśli to McDonald to cóż... Prędko mnie tam nawet wołami nie zaciągną...
Byłam z córką na mieście, zgłodniała, chce HappyMaela. Raz na pół roku mogę się zgodzić, idziemy. HappyMeal - 13,90 - podrożało, ale jeszcze akceptowalnie. Chcę zamówić dla siebie jakąś kanapkę: BigMac - 15,90, McRoyal też coś koło tego. Pojedyncza kanapka, nie zestaw.
Ja wszystko rozumiem, ale to już jest przesada. Oczywiście nie jestem na tyle niedorozwinięta by obwiniać obsługę, po prostu przestałam tam chodzić.
Zawsze, gdy czytam takie historie, zastanawiam się - JAK?
Mam ustawione lusterko wsteczne na tylną szybę. Żeby zobaczyć w nim siebie, muszę się naprawdę nieźle wychylić. Poprawianie w nim makijażu byłoby karkołomnym zadaniem...
Choć raz użyłam lusterka w samochodzie, tego w klapce nad kierownicą, do regulacji brwi :D oczywiście na własnym podwórku :D a akurat tego, bo wtedy było to najlepiej oświetlone lusterko, jakie miałam do dyspozycji...
@katem: Chciałabym jeszcze zauważyć, że brudne ręczniki nie wędrują same do pralki. By zastosować wymienione przez Ciebie środki eliminujące zagrożenie biologiczne, ktoś musi najpierw ten zakrwawiony ręcznik wziąć do ręki, i to kilka razy. Pół biedy, jeśli plama jest świeża, ale jeśli ktoś, jak w historii, wepchnął ręczniczek pod poduszkę...
@krolJulian: Gdybym miała kupować suknię ślubną, też bym chłopa zabrała. Nikt inny mi tak szczerze nie powie, w czym dobrze wyglądam.
@katem: Serio dla Ciebie "zwyczajnie ludzkie" jest zostawianie po sobie syfu? Bo zakrwawiony ręcznik moim zdaniem podpada pod ę kategorię, tak samo jak zasmarkane chusteczki, jeśli są poza koszem czy zużyta prezerwatywa albo zasrany kibel. I nie ma dla mnie znaczenia, czy hotel ma możliwość wyeliminowania bakterii i wirusów. Zmuszenie kogoś, by sprzątał po mnie moje wydzieliny jest chamstwem. Nawet jeśli płacę za sprzątanie.
@minus25: Jeśli plama została by spłukana zimną wodą na świeżo, prawdopodobnie nie wiedziałbyś nawet, czemu ręcznik jest taki mokry. Krew łatwo schodzi, tylko trzeba wiedzieć jak się do niej zabrać. Zostawianie po sobie dekoracji z własnych płynów ustrojowych uważam za chamskie i obrzydliwe.
Pytanie natury teoretycznej: Czy po paście do butów da się taki ręcznik doprać? Bo ja to czarno widzę...
@BordoKropka: Ja bym zaproponowała tzw. podkład higieniczny.
@pasjonatpl: Przypomniało mi się coś... Trzy babeczki, blade, z podkrążonymi oczami wracają do domu w niedzielny poranek. Zataczają się z lekka i rozmawiają dość bełkotliwie. Niosą wypchane siaty, w których podzwania jakieś szkło. Co byś pomyślał? Przecież to oczywiste, że wracają właśnie z dwudziestogodzinnej pracy przy organizacji i obsłudze wesela, a w siatkach mają słoiki z pozostałym po imprezie rosołem i innymi potrawami ;)
Polski Ład to dopiero wchodzi, a jak się rozpędzi... Pisząc te słowa mam przed oczami taki obrazek: Jest sobie Polska. Taka mapka konturowa. Na tej mapce są ludzkie postacie. Niektóre są wysokie - to ci, co mają sporo, sporo zarabiają. Inne są niższe - to ci, co zarabiają względnie. Jeszcze inne są niziuteńkie - to ci od socjalu. Z lewej strony mapki (nie, nie chodzi o politykę, tylko o to, że czyta się od lewej do prawej i dlatego nasuwa mi się skojarzenie z ruchem z lewa na prawo) pojawia się nagle ogromna kosiarka z napisem POLSKI ŁAD i "równa" wszystko. Do najniższego poziomu. Najgorsze jest to, że ci od socjalu nawet nie zauważą różnicy :(
@Rzezzzznik: Pamiętam, że kiedyś istniał znak "Uwaga, przejście dla pieszych", z kategorii ostrzegawczych. Ale widziałam go w podręczniku, z którego na prawo jazdy uczył się mój ojciec (jako dziecko czytałam absolutnie WSZYSTKO). Potem już nie, więc pewnie go zlikwidowali.
"Nie zrobicie mi z dziecka wariata" - marzę o tym, żeby słowo "wariat" całkiem zniknęło z ludzkiego słownika. To jest dziecko. Dziecko sprawia pewne problemy, bo samo ma problem, z którym nie umie sobie poradzić. Potrzebuje pomocy. W PPP mniej więcej powiedzą, jakiej konkretnie pomocy. Proste? Proste. Mniej prosta jest praktyka, bo terminy są jakie są. Ale to już inna historia.
@iks: A dlaczego z Polski wycofano Astra Zenekę? Pytanie retoryczne...
@Ohboy: Działa to na Ciebie, ponieważ istnieje coś takiego jak przestrzeń osobista. Każdy gatunek ma podobno zakodowany pewien dystans. Gdy na danej powierzchni jest tak wiele osobników danego gatunku, że nie da się zachować między nimi dystansu, robią się oni nerwowi i dążą do powiększenia terenu. Człowiek podobno potrzebuje dwóch metrów dla siebie, żeby czuć się komfortowo. I żeby nie było - nie chodzi o CIĄGŁĄ odległość między osobnikami, tylko o tak duży teren do dyspozycji, żeby w razie czego można było się na daną odległość oddalić. Dlatego ludzie reagują nerwowo, gdy są w tłumie i nie mogą go opuścić.
@Jorn: Ja widuję. W szkole mojej córki do tego celu służy taki długi pluszowy wąż
@fisti89: A nasza podstawówka zamknęła się na dwa dni. Z kolei podstawówka w sąsiedniej miejscowości będzie zamknięta tylko w piątek. Nie ma reguły i nie ma co psioczyć na państwo.
Bywają takie sytuacje. To się nazywa przedwczesne dojrzewanie i może być przyczyną pewnych problemów psychicznych. Mi się zaraz nasunęło skojarzenie z JR, może dlatego, że akurat wczoraj słuchałam podcastu o niej. Panna mając lat 12 odpracowała całe fizyczne dojrzewanie w jedno lato. Odbiło się to oczywiście na jej zachowaniu. I nie wiem dokładnie w jakim momencie zaczęła współżyć, ale jej facet był metrykalnie po dwudziestce. Mentalnie przed piętnastką, ale rozmawiamy o stanie prawnym. Więc tak, takie rzeczy się zdarzają. Nie powinny się zdarzać, są szokujące i niezgodne z prawem, ale się zdarzają.
@Vkandis: Krojenie czosnku nie jest zapachogenne... Bierzesz największy i najcięższy nóż, jakim rodzicielka dysponuje, lekko zgniatasz każdy ząbek płaską stroną, a potem siekasz, co jakiś czas zagarniając nożem z powrotem na kupkę. Nie ma potrzeby dotykać pokrojonego czosnku. Poza tym na pewno w tamtych czasach istniały praski do czosnku, moja babcia miała, taki wynalazek bardzo oszczędziłby Katzen późniejszej traumy. Aha, do osób twierdzących, że Katzen przesadza: Mój ojciec dostał kiedyś kaczkę. Zarżnął i na tym jego aktywność się skończyła, nawet nie miał siły jej wypatroszyć. Ja musiałam to zrobić, jak również oskubać ptaka i nastawić rosół. Po zakończeniu tej niewdzięcznej roboty wykąpałam się wraz z myciem głowy a ubrania wrzuciłam do pralki. Następnego dnia w pracy jeszcze czułam smród tych wnętrzności.
Ostatnio poznałam rewelacyjny sposób na obieranie czosnku - trzeba go zanurzyć w wodzie i w wodzie obierać. Szybko odchodzi i zapach nie zostaje. Przekaż swojemu dziecku, jeśli każesz mu obierać czosnek :D
@xpert17: Ludzkość może i znała, ale w Polsce nie były wtedy popularne i raczej uważano je za towar luksusowy...
@TakaTamSobie: Ja się zastanawiam, czy jeśli identyfikuję się jako kobieta, to mam prawo czuć się niezręcznie, gdy ktoś zwraca się do mnie bezosobowo? Ja do niego mogę, nie mam z tym problemu. Ale miałabym problem, gdyby ktoś od pierwszego kopa zwracał się do mnie bezosobowo. Chyba że opracujemy nowy sposób przedstawiania się, taki, żeby rozmówca z miejsca wiedział... I to jest w sumie koncepcja. Imiona. Opracujmy bezosobowe formy imion. Wtedy już po przedstawieniu się będzie wiadomo, jak się do kogo zwracać.
@trolik1: Skąd znasz moją córkę? Ma już bana na "klasową" wodę, bo weźmie dwa łyki, odstawi, a potem bierze następną... Tak, walczymy. Tak, w domu już tak nie robi. W szkole - różnie bywa.
@Puszczyk: Tak się składa, że znam tutejszą kranówkę. Po wypiciu jej czuję, jakbym miała w ustach piasek.
Jeśli to McDonald to cóż... Prędko mnie tam nawet wołami nie zaciągną... Byłam z córką na mieście, zgłodniała, chce HappyMaela. Raz na pół roku mogę się zgodzić, idziemy. HappyMeal - 13,90 - podrożało, ale jeszcze akceptowalnie. Chcę zamówić dla siebie jakąś kanapkę: BigMac - 15,90, McRoyal też coś koło tego. Pojedyncza kanapka, nie zestaw. Ja wszystko rozumiem, ale to już jest przesada. Oczywiście nie jestem na tyle niedorozwinięta by obwiniać obsługę, po prostu przestałam tam chodzić.
Istnieje takie magiczne narzędzie, jak miska/wiadro z gorącą wodą i płynem do naczyń. Wystarczy raz na jakiś czas tę ścierkę przepłukać...
Zawsze, gdy czytam takie historie, zastanawiam się - JAK? Mam ustawione lusterko wsteczne na tylną szybę. Żeby zobaczyć w nim siebie, muszę się naprawdę nieźle wychylić. Poprawianie w nim makijażu byłoby karkołomnym zadaniem... Choć raz użyłam lusterka w samochodzie, tego w klapce nad kierownicą, do regulacji brwi :D oczywiście na własnym podwórku :D a akurat tego, bo wtedy było to najlepiej oświetlone lusterko, jakie miałam do dyspozycji...
Nie znam się, więc zapytam: "Nie dokręcone śrubki na skrzydłach" = samolot w jedną, skrzydła w drugą?