Profil użytkownika
singri ♀
Zamieszcza historie od: | 13 września 2011 - 4:02 |
Ostatnio: | 7 marca 2024 - 14:39 |
- Historii na głównej: 109 z 140
- Punktów za historie: 17417
- Komentarzy: 1833
- Punktów za komentarze: 12354
Zamieszcza historie od: | 13 września 2011 - 4:02 |
Ostatnio: | 7 marca 2024 - 14:39 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Aha, i jeszcze jedno: Skoro masz partycypować w kosztach utrzymania i wychowania chrześniaka, masz prawo ingerować w jego wychowanie. Czym innym jest podetknięcie prezentu raz na jakiś czas, a czym innym stałe dotowanie dziecka.
To ja chyba jakaś nienormalna jestem, skoro poprosiłam chrzestnych córki, żeby się ograniczyli do medalika, "Biblii" i takich tam... I tak kupili, co uważali :D Ale to była ich decyzja. Przez myśl mi nie przeszło, żeby czegoś żądać. Dobra, ostatnio poprosiłam chrzestną, żeby zafundowała mojej córce spódniczkę, bo w naszym okolicznym sinsayu już nie było, a mała marzyła o granatowej plisowanej "jak od mundurku szkolnego"(kupiła u siebie i wysłała). Ale takie sytuacje u nas są wyjątkowe i ZAWSZE mają ton prośby, a nie "bo ty masz, to wydaj na nas, zamiast na siebie".
@hulakula: Najzabawniejsze jest to, że ta druga ma jakiś tam ułamek racji... Moja córka miała straszne problemy z nauką czytania. Tak, ćwiczyłam, ale każda próba wymagała najpierw przebicia się przez mur złożony z NIE CHCĘ, NIE UMIEM, JESTEM NA TO ZA GŁUPIA (skąd jej się to wzięło, w życiu bym nie powiedziała, że jest głupia!) i NIEPOTRZEBNE MI TO. Pół godziny najmarniej na samą kłótnię i płacz, dopiero potem można było poćwiczyć. Trzecią klasę skończyła jako NAJGORSZA uczennica. Teraz jest w piątej i wypożycza ze szkolnej biblioteki książki, żeby je czytać DLA PRZYJEMNOŚCI. Kiedy się nauczyła? Nawet nie wiem, to jakoś tak samo przyszło. Mam wrażenie, że tak całkiem doszlifowała czytanie w wakacje po trzeciej klasie. Więc tak, może się zdarzyć, że pomimo wysiłków nauczycieli i rodziców dziecko opanuje czytanie później niż rówieśnicy. ALE (wszystko, co przed ale nie ma znaczenia) ćwiczyć i tak trzeba. Choćby po to, żeby wiedziało, że sukces to 1% szczęścia i 99% ciężkiej pracy.
@Ohboy: Pamiętam, jak parę lat temu wspomniałam w komentarzu pod jedną historią, że chętnie bym sie zapisała na szkolenie wojskowe, ale dziecko w wieku przedszkolnym jednak cokolwiek zmniejsza dyspozycyjność. Rany boskie, ale się na mnie kubły pomyj wylały... Doszło do tego, że ktoś nawet napisał na priv, że jak mi "bachor przeszkadza", to mam wziąć przykład z Waśniewskiej, a tak w ogóle to było seksu nie uprawiać... Niestety, czasy mamy takie, że strach napisać COKOLWIEK, żeby nie zostać obśmianym i zmieszanym z błotem...
@mama_muminka: Kryterium? Proszę bardzo: Urodzenie trzeciego z kolei dziecka z FAS - jak się dotąd nie nauczyła nie pić, to się już nie nauczy. Albo sytuacja, kiedy kobieta urodziła X dzieci, ale ŻADNEGO nie wychowuje, bo nie ma warunków i jej te dzieci odebrano.
@mama_muminka: Ale napisałam, jakie kryteria należy przyjąć. Należy popatrzeć, jak opiekują się dziećmi, które już mają.
@dziewczynkazzapalkami: W takim razie, skoro nie wolno takich osób ubezpłodnić, czy należy pozwolić im się mnożyć bez ograniczeń? Nie mówię o osobach niepełnosprawnych ruchowo, bo one są w stanie podjąć świadomą decyzję, ale o osobach, które najnormalniej w świecie NIE ROZUMIEJĄ, że seks bez zabezpieczenia równa się dziecko. I że to dziecko trzeba będzie nakarmić, ubrać i posłać do szkoły. W jaki sposób zapobiec sytuacjom takim, jak w historii? Bo ja, choć jestem za dopuszczeniem przymusowej sterylizacji w niektórych przypadkach, to nawet w tym opisanym powyżej wstrzymała bym się do urodzenia przez kobietę co najmniej trzeciego dziecka. Żeby mieć jasno, czarno na białym, jak oni się tymi dziećmi zajmują. Jeśli by pokazali, że umieją, to niech sobie mają i dziesiątkę. Ale jeśli nie umieją... Krótko mówiąc jestem za tym, żeby ludzi niepełnosprawnych intelektualnie otoczyć szerszą opieką.
@kartezjusz2009: Pozostaje zadać pytanie: dlaczego eugenika jest krytykowana od połowy XX wieku? A nie od jego początku? Na początku XX wieku zachęcano młode Afroamerykanki do poddawania się "badaniom lekarskim". Te, które poszły, później były bezpłodne. Tak, sterylizowano je. Bo czarne to głupie i nie wychowa dziecka. Dlaczego on tym się nie mówi, tylko wszystkim eugenika kojarzy się z Hitlerem i zabijaniem "niewartościowych"?
@Bevmel: Ależ ja nie zamierzam nikogo zabijać. Ja jestem tylko za tym, żeby osoby mające nikłe szanse na wychowanie swojego potomstwa tegoż potomstwa nie miały. Jeśliby sterylizować nałogowe alkoholiczki i narkomanki, zmniejszyłby się odsetek dzieci dotkniętych FAS i z mózgami uszkodzonymi już na samym starcie. Gdyby sterylizować osoby upośledzone umysłowo w stopniu znacznym, byłoby mniej biednych i zaniedbanych dzieci.
@kartezjusz2009: Co jest gorszą dyskryminacją - pozbawienie danego człowieka możliwości rozmnażania się, czy skazywanie kilkorga potencjalnych dzieci na życie w biedzie finansowej i intelektualnej?
Ja w ogóle nie rozumiem tego całego najazdu na eugenikę... Dobra, Hitler ją stosował. Ale stosowali i szeroko się nią zachwycali również Amerykanie pod koniec XIX i na początku XX wieku. Choćby taka Jean Webster w swojej książce "Kochany wrogu" przemyca pogląd o konieczności izolacji osób upośledzonych intelektualnie i pozbawienia ich zdolności rozmnażania się. A przypominam, że jest to książka dla młodzieży... Uważam, że osoby uznane za niezdolne do pracy i do samodzielnej egzystencji nie powinny się rozmnażać, ponieważ ich dzieci są na straconej pozycji choćby z powodu niewłaściwego wychowania.
@Tee_can_do_that: Pluskiew generalnie nie widać, za małe są. Podobno czuć je zgniłymi malinami. I tak, mogą gryźć.
Ja się od pediatry, na NFZ, dowiedziałam, że: Zawroty głowy i permanentne zmęczenie MOGĄ być powiązane z początkami okresu dojrzewania. Więc niekoniecznie jest się czym martwić. A na krwotoki z nosa, które prześladowały moją córkę cały zeszły rok, polecono mi maść Emofix, która wzmacnia naczynka krwionośne. Pomogła.
@miyu123: No właśnie w tym sęk. Dla mnie problemem jest nie tyle "tykanie", co zachowanie, jakie często się z nim wiąże, a mianowicie traktowanie drugiej osoby z góry. Moja córka mówi mi na "ty": "Mamo, czy mogłabyś mi zrobić", "Mamo, daj mi, proszę"... Ale zachowuje mimo to formę pełną szacunku (jaki i ja jej okazuję). Mimo, że nasza relacja jest bardzo, bardzo bliska, nigdy nie zdarzyło jej się wyjechać do mnie z tekstem typu: "No to zrobisz teraz to i to." A niektórzy, podkreślam, NIEKTÓRZY, startują do obcych na "Ty" i od razu zgłaszają żądania: "Daj mi to i to", "Zrób to, a potem tamto". Co jest, moim zdaniem, nie do przyjęcia...
@marcelka: Przypomniałaś mi pewną sytuację: Jadę pociągiem. Naprzeciwko mnie siedzi matka z dwójką dzieci, po drugiej stronie przejścia druga dorosła kobieta, zapewne koleżanka. Matka była całkowicie pochłonięta rozmową z koleżanką, a jej córeczka, może pięcioletnia, próbowała zwrócić na siebie jej uwagę. Wyglądało to mniej więcej tak: "Maaamooo... Maaamooo... Mamo! Mamo! Mamo! MAMO!!! MAMO!!! MAMOMAMOMAMOMAMOMAMOMAMO!!!!!!!" Matka NIC. Zero reakcji, twardo rozmawia. Nawet nie spojrzała na dziewczynkę, nawet nie rzuciła krótkiego "Zaraz". Nic.
@AnitaBlake: Wyjaśnię Ci, co miałam na myśli: Ogólnie da się nauczyć dziecko życia zgodnie z przyjętymi normami społecznymi. Ale ta nauka trwa długo, wszystko zależy od charakteru dziecka, ale wydaje mi się (nie znam osobiście aż tylu dzieci, żeby twierdzić, że wiem na pewno) że co najmniej sześć lat. Natomiast nawet takie "nauczone" i "wychowane" dziecko może się czasem nie posłuchać i to też jest absolutnie normalne. W historii piekielne dla mnie jest nie tyle to, że dzieci hałasują, ale to, że dorośli nie reagują.
@AnitaBlake: Ty strofujesz. Historia jest o rodzicach, którzy tego nie robią, więc raczej nie o Tobie.
@digi51: Na "Szkole dla rodziców" powiedziano nam, że dziecko wypełni średnio co trzecie nasze polecenie. I że to jest absolutnie normalne.
@Pantagruel: Też go kocham. Nie masz dzieci, to nie masz prawa się wypowiadać. I to nieśmiertelne: "Będziesz mieć własne, to zrozumiesz". No nie, nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, jak można pozwalać dziecku na wszystko. Może za głupia jestem. Trudno.
@Crannberry: Widziałam coś podobnego, ale u ludzi starszych: Moi teściowie namiętnie oglądają wszelkie paradokumenty typu "Ukryta prawda" itp. Nie wiem, czy widziałaś z parę odcinków, ale w tych... (jak to nazwać?) audycjach ludzie nie rozmawiają, oni się drą. Ktoś coś powie, nawet z sensem, to druga osoba zaraz się wydziera, zamiast normalnie odpowiedzieć i pociągnąć temat. Tam nie ma dialogów, jest tylko nieustanne darcie japy. Efekt jest taki, że moi teściowie nauczyli się mówić o co najmniej dwadzieścia decybeli głośniej, odkąd zaczęli oglądać te paradokumenty. Może też stąd młodzież czerpie wzorce? Albo idzie to wtórnie - rodzice się naoglądali, drą się w domu, to i młodzi się drą?
@kojot__pedziwiatr: A co to ma do rzeczy? Ja mam dziecko. Moje dziecko ostatni raz darło się w miejscu publicznym jak miało pół roku. Bo nie podobał jej się tłok w autobusie. (Ona ogólnie nie lubi tłoku i nie wyrosła z tego). Odkąd zaczęła cokolwiek rozumieć, uczę ją, że w sklepie czy przychodni nie drzemy pysia, nie puszczamy muzyki bez słuchawek, generalnie pamiętamy o tym, że nie jesteśmy sami. Od wrzasków i biegania jest podwórko (z umiarem), plac zabaw (tam i tak przeważnie jest rejwach) i boisko. Da się? Da się, tylko trzeba chcieć.
Musiałam ostatnio wpaść do szkoły córki i przeczekać chwilę na korytarzu do dzwonka, bo miałam sprawę do wychowawczyni. Kawałek dalej siedziała klasa szósta w oszałamiającej liczbie sztuk 4. Słownie: CZWORO ich było. Taki urok małych wiejskich podstawówek. Rozkład płciowy dwa na dwa, dwie panny, dwóch kawalerów. Trwała lekcja. Na korytarzu byli tylko oni i ja, ale ja byłam cicho. Poza nimi nikt nie wydawał żadnych dźwięków. Żadnej muzyki, radiowęzła... NIC. A oni się darli jakby każde z nich było głuche. To brzmiało jak normalna rozmowa, ale prowadzona z potrójną głośnością. Jakby musieli samolot przekrzyczeć. Chciałam zwrócić uwagę, ale ubiegła mnie woźna. OK, ona jest w szkole gospodarzem, ja gościem, ma większe prawo do zwrócenia uwagi. Została zignorowana :( Ja tam swoje dziecko uczę, że nie jest samo na świecie i ma mieć wzgląd na innych. Nie drzeć japy, nie puszczać muzyki na full z telefonu... Ostatnio w poczekalni u lekarza stwierdziła, że jak nie ma słuchawek, to filmiku nie obejrzy na razie, tylko w domu, a ja poczułam jakąś taką jakby... Dumę?
Ktoś żali się swemu byłemu, że aktualny partner czasem się spotka ze swoją byłą? Szczyt bezczelności został właśnie osiągnięty. Jeśli ktoś tu posuwa się do zdrady, to właśnie ta kobieta. Bo dla mnie narzekanie na obecnego partnera przed byłym jak najbardziej pod zdradę podpada. Nie fizyczną, ale emocjonalną. Widać, że panna nie zakończyła jeszcze tamtego etapu, do tego przerzuca winę na partnera, oskarżając go o własne błędy.
@weron: Losowałam, na razie nie mam.
@ILLogic: Ale tutaj nie chodziło o to, żeby mama ze mną poszła, bo finalnie poszłam sama. Chodziło o to, że ZAKAZAŁA mi tej wizyty, grożąc karą, jeśli się dowie, że opuściłam dzień w szkole.