Profil użytkownika
singri ♀
Zamieszcza historie od: | 13 września 2011 - 4:02 |
Ostatnio: | 7 marca 2024 - 14:39 |
- Historii na głównej: 109 z 140
- Punktów za historie: 17413
- Komentarzy: 1833
- Punktów za komentarze: 12352
Zamieszcza historie od: | 13 września 2011 - 4:02 |
Ostatnio: | 7 marca 2024 - 14:39 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@VAGINEER: https://pl.wikipedia.org/wiki/Chlamydophila_pneumoniae#:~:text=Chlamydophila%20pneumoniae%2C%20chlamydofila%20zapalenia%20p%C5%82uc%20%28dawniej%20Chlamydia%20pneumoniae%2C,p%C5%82uc%20%28rzadko%20u%20dzieci%20poni%C5%BCej%20pi%C4%85tego%20roku%20%C5%BCycia%29. Kto do czego przywykł, to mu się kojarzy. Chlamydia to tylko rodzaj bakterii. Przecież jest wyraźnie napisane, że była to chlamydia PŁUCNA.
@Bananananana: Zastanawiam się, dlaczego to jest niemal zawsze pierwsze, co przychodzi rodzicom do głowy? I skąd przekonanie, że dziecko udaje, ale dorosły to już nie?
@VAGINEER: Przysięgłabym, że widziałam tę historię w poczekalni dziś koło ósmej. Tak między za pięć a pięć po. Ale głowy nie daję, mogło mi się niechcący w telefonie kliknąć główną...
@szafa: Noszenie maseczek przez osoby chore w pełni popieram i mam nadzieję, że się u nas w końcu przyjmie. Nieważne, covid, nie covid. Masz katar/kaszel/ból gardła? Znaczy ZARAŻASZ. Siedź w domu, jak już musisz wyjść, to załóż maseczkę. Natomiast zmuszanie osób zdrowych do noszenia maseczek uważam za kompletną pomyłkę.
Zgadzam się. Gdy chowaliśmy Karolinkę, proboszcz powiedział nam, że pogrzeb jest gratis, mamy się ugadać tylko z kościelnym i z organistą (organista 500, kościelny mniej, bo dekoracji żadnych nie było, ani nawet katafalku, trumienka zmieściła się na krześle) i że jak złożymy przy okazji jakąś ofiarę na kościół, będzie mu miło, ale obowiązku nie mamy. G dał kopertę, ale ksiądz jej nawet nie dotknął, dopóki nie wyszliśmy. Równie dobrze mogła być pusta. Dla mnie to świadczy nie tyle o podejściu do spraw materialnych, co o zwykłej ludzkiej kulturze. Albo się ją ma, albo się jej nie ma... Zakład pogrzebowy nie wiem, ile wziął, to G załatwiał sam, ja byłam fizycznie za słaba, żeby jeździć z nim wszędzie, ale jakoś się zmieściliśmy w zasiłku.
@Cut_a_phone: Ja najbardziej lubię jeść na kanapie z talerzem w dłoni. Oczywiście muszą to być dania, które nie wymagają użycia noża, ale podejrzewam, że spora część imprezowego menu da się tak spożyć.
@digi51: "Najbardziej piekielne w tej historii jest to, że są jeszcze ludzie, którzy wierzą, że smak potraw jedzonych przez matkę przekłada się na smak mleka w piersiach" - ma to pewne umocowanie. Od dawien dawna wiadomo, że krowy, które najadły się szczypioru albo dzikiego czosnku, dawały potem cuchnące mleko. Zapach ten przechodził nawet do masła. W Wielkiej Brytanii było to kiedyś problemem wszystkich hodowców bydła. Więc jeśli matka naje się czosnku albo śledzi z cebulką, mleko może nabrać ostrego posmaku. Tak samo przy mocnych przyprawach, jak chili. To żaden mit, tylko fakt.
Karmiłam córkę piersią bardzo długo, ponad rok. Moja matka moje rodzeństwo karmiła mlekiem modyfikowanym, bo w latach 90 była taka moda, że "mieszanka lepsza bo bardziej sycąca". Nie widzę znaczącej różnicy, jeśli chodzi o odporność mojego rodzeństwa i mojej córki. Właściwie, to nie widzę żadnej...
W naszej kulturze jest przyjęte od bardzo, bardzo dawna, że dziecko stanowi własność publiczną i każdy, nawet obca baba spotkana na ulicy rości sobie prawo do wypytywania "gdzie czapeczka", "dlaczego tak lekko ubrane" i "jak karmisz". Oczywiście rodzina tym bardziej czuje się uprawniona do udzielania "dobrych rad". Ogólny trend polega na tym, że matka wygląda tak, tak i tak i zachowuje się tak. Jeśli ktoś nie pasuje do szablonu, jest złą, wyrodną matką i trzeba go zgnoić...
A jakbyś tam postawiła szafę? Kto ci zabroni, we własnym mieszkaniu? Dowiedziałabyś się, w najlepszym wypadku od sąsiadów. W najgorszym... Był taki odcinek "Extreme homeover" czy jakoś tak (amerykański pierwowzór "nasz nowy dom"): Rodzina nie zauważyła, że im jakaś rurka przecieka. Przeciek był maleńki, ale ciągły, gdzieś w ścianie. Jak się zorientowali, to dom był przepleśniały na wylot. Ojciec rodziny zaczął chorować i zmarł właśnie z tego powodu. Jak Ty z ekipą weszli do tego domu, to jeden wyjął scyzoryk i bez większego wysiłku pociął płytki w kuchni. Mniej więcej na to firma deweloperska naraziła ciebie i nie tylko ciebie...
@JohnDoe: Dokładnie. Jak mówi, że będzie czekał, to niech czeka. Jak ja mówię córce, że po szkole pojedziemy na plac zabaw, to NIC PONIŻEJ wydarzeń wymagających wezwania karetki nie powstrzyma mnie przed zabraniem jej na plac zabaw. Jeśli dopuszczam możliwość, że coś mi przeszkodzi, że będę się źle czuć, że mogę nie mieć czasu, po prostu odmawiam. Jak mówię teściowej, że zamiotę i umyję klatkę schodową, to ją zamiatam i myję. Jak wiem, że mogę nie mieć czasu albo siły, mówię, że zobaczę, jak będzie. I nie składam żadnych obietnic, przysiąg itp. Powiedziałam, że zrobię, to robię. Odwidziało mi się? Trudno, trzeba było myśleć, zanim się odezwałam. Teraz za późno.
@Etincelle: Zamieszanie było, bo nie tylko ja się odezwałam. Cała masa starszych osób podniosła krzyk na dokładnie ten sam temat - że jak mówił, że czeka na swoją kolej, to niech czeka. A co do koleżanki, to zależy od powodu odwołania. Jeśli coś wypadło, to ok. Ale jeśli po prostu jej się odwidziało, to jednak tak, powiedziałabym, że na drugi raz ma nie mówić, że przyjedzie, tylko normalnie zadzwonić dzień wcześniej. I jestem akurat na tym punkcie mocno przewrażliwiona, bo moja mama dzwoni do mnie i mówi, że przyjedzie w najbliższą sobotę, a za dwa dni dzwoni, że jednak nie. W następnym tygodniu znowu dzwoni, że przyjedzie w sobotę i następnego dnia stwierdza, że jednak nie. Diabli mnie biorą, jak zawsze zresztą, kiedy ktoś coś mówi, a potem to odwołuje...
@bloodcarver: Ja nie wyzłośliwiam się na krwiodawców, tylko na ludzi, którzy robią zbędne zamieszanie. Ma przywilej, niech wchodzi. Mówi, że nie będzie wchodził? Niech dotrzyma słowa. Słowo, to jest kochani duża rzecz. Słowem nie można sobie butów wycierać. Ludzie stracili szacunek do słowa, mówią co ślina na język przyniesie, a potem orientują się, że głupio powiedzieli i odkręcają. A było się zastanowić, zanim się buzię otworzyło...
@Michail: czyli jak Ci szef obieca premię, a po tygodniu obwieści, że zmienił zdanie, to będzie ok?
@Error505: ale wszędzie napisałam, że czekał pół godziny... Chyba...
@irulax: Pieska? Alektoimwtedyszklankewody? Dziecko od tego jest, po to je "zrobili" i "wychowali", teraz "to jego obowiązek"...
@Etincelle: Owszem, a ja w to brnę, bo nie mogę zdzierżyć, że ktoś ma inne zdanie niż ja.
@Etincelle: A ja nie ocenię ani jednego ani drugiego. Co mu po mojej ocenie? Co moja ocena zmieni? Nie traćmy energii na działania pozbawione celu...
@Etincelle: A powiedz mi proszę... Co ten zrozpaczony ojciec zyska na takiej zemście? Czy przez to czyn pedofila zostanie wymazany? Czy psychika dziecka zostanie naprawiona? Czy KTOKOLWIEK zyska na tym pobiciu? Nie. Zyska jedynie poczucie, że "coś zrobił". Owszem, zrobił, ale to działanie nie przyniosło nikomu żadnego pożytku. Lepiej by zrobił, kierunkując tę energię w stronę naprawienia szkody. Jego dziecko bardzo potrzebuje wsparcia...
@Etincelle: I tu się nie zgadzamy i prawdopodobnie nigdy się nie zgodzimy. Nieważne dla mnie jest, czy dziecko zrobiło coś złego, czy nie. Zadawanie bólu drugiej czującej istocie zawsze będzie według mnie złe, bo przekazuje złe wzorce. I nie ma dla mnie różnicy, "za co" dziecko oberwało. Dlatego nie widzę różnicy pomiędzy historiami.
@Crannberry: Ja się tylko cichutko podpiszę...
@Etincelle: Uważam, że w obu przypadkach doszło do zaniedbania ze strony dorosłych, a ucierpiało dziecko.
@kojot__pedziwiatr: No właśnie. W tamtej historii dzieciak oberwał "słusznie", w tej mamy do czynienia z "patologią", tak? Zastanówmy się uczciwie: Dziecko jest niedopilnowane, rodzic oczekuje od niego, że siądzie na tyłku i nie będzie przeszkadzał. Dzieciak coś niszczy. Za zniszczenie, będące efektem zaniedbania ze strony rodzica, dostaje po tyłku. Dokładnie taką samą sytuację mamy w obu historiach. Czyli wlanie dziecku raz na jakiś czas jest ok, ale jak za często, to już patola? A kto decyduje o tym, jak często to jest za często? Nie, nie jest. Nigdy i nikogo nie wolno bić. Ale dorosły, silny, zdrowy człowiek ma szansę obronić się lub oddać. Podniesienie ręki na kogoś, kto nie może się obronić ZAWSZE jest złe.
@nursetka: Dziecko jak najbardziej może "odpracować" szkodę. Można uciąć na jakiś czas wszystkie przyjemności. Nie ma lodów na mieście, nie ma lizaków, ciastek, chipsów i żadnego innego syfu, który te małe istotki tak namiętnie pochłaniają. Nie ma nowych zabawek. Nie ma doładowania telefonu (jeśli dziecko telefon posiada, pięciolatek moim zdaniem nie powinien). Można też zwiększyć ilość obowiązków domowych. Jak moja córka zostawiła wyżutą gumę w kieszeni spodni, która to guma skamieniała i zablokowała odpływ pralki, miała szlaban na gumy do najbliższych urodzin. Dopiero potem powiedziałam, że jest już na tyle "duża" by pamiętać, że miejsce wyżutej gumy jest w śmietniku. Podziałało. I miała smarkula szczęście, że sami to ogarnęliśmy, bo jakby trzeba było wzywać serwis, to jeszcze bym jej po kieszonkowym pojechała. Czy gdybym zamiast dawać szlaban na gumy, spuściła jej lanie, to by zapamiętała? Pewnie tak. Ale po co mam zadawać dziecku ból, skoro to samo można osiągnąć innymi środkami?
@miyu123: Oczywiście, bo lanie metalową linijką jest absolutnie bezbolesne.