Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

skowyrne

Zamieszcza historie od: 31 marca 2017 - 18:53
Ostatnio: 24 czerwca 2017 - 12:15
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 347
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 23
 

#77839

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracam z telewizją...
Dzisiaj nie o klientach będzie mowa, a o piekielności firmy, dla której pracuję.
Umowy i prowizje - czy mam? Oczywiście, że mam! Od każdej umowy przysługuje mi prowizja w wysokości... 1,33% wartości całej umowy. Co to oznacza? Ano przychodzi do mnie Janusz i namawiam go na pakiet za 95 PLN + 5 PLN (koszt najmu dekodera). Umowa na dwa lata, czyli prosty rachunek:
24 x 100 = 2400
0.0133 x 2400 = 31.2

Wszystko to fajnie, bo punkt, w którym pracuję, jest oblegany przez ludzi, a co za tym idzie, jest on w czołówce sprzedażowej w Polsce.
Teraz wchodzi piekielność firmy, a mianowicie - znajdowanie byle g*wnianego powodu, żeby premii nie wypłacać. Zapytacie jakie są tego powody?
Prze kur*a różne:
- Już nawet zacząłem prosić klientów, żeby podpisywali się DRUKOWANYMI literami, a niżej właściwy podpis. Jeżeli w centrali nie będą w stanie odczytać - brak premii.
- Różnica danych na umowie elektronicznej a podpis - na umowę mam obowiązek wpisać imię/imiona, które są zawarte na dowodzie. Jeżeli są dwa imiona, to klient MUSI podpisać się dwoma imionami... Nie? - brak premii.

Paranoja? Ostatni jest najlepszy.

- Niepoprawny adres zamieszkania... (Jak już pisałem, klientów mamy ogrom, spora część z okolicznych wsi czy miejscowości). Gdzie błąd? Ano jeżeli Janusz mieszka na wsi, gdzie jest pięć domów na krzyż i ulic nie ma, to i nazw ulic brak niekiedy. No bo po co - dla mnie zrozumiałe. Co na to centrala? Nie ma ma ulicy - nie ma premii.

Skąd te nerwy? Ano stąd, że czeka mnie teraz przekopywanie trzech metrowych gór dokumentów, w poszukiwaniu umów, kserowaniu ich i wysyłaniu do centrali z opisem i dowodem na to, że podpis jest czytelny... Czemu metrowe stosy papierów? Ano dlatego, że "błędy" w umowie są nam przysyłane 3 m-ce po ich podpisaniu.
Chrzanić fakt, że umowa weszła w życie i nabija pieniądze.

Uprzedzając - nie mamy miejsca na segregację dokumentów, i tak duża część z nich jest wywożona w inne miejsce.

uslugi

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 205 (229)

#77724

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zaglądam tutaj od dłuższego czasu, jednak nigdy nie miałem go wystarczająco, żeby opisać kilka historii, które przytrafiły się mi, bądź też miały miejsce w moim otoczeniu.

Słowem wstępu - pracuję jako obsługa klienta w punkcie telewizji satelitarnej (nazwa z "+" na końcu, stara cyfra+) oraz zaczynam raczkować jako trener personalny.
Piekielni klienci, bo to oni w większości będą przeze mnie w ten sposób przedstawiani.
Sytuacja sprzed ok. miesiąca:

Siedzę sobie spokojnie w punkcie, odhaczając swój "dyżur" i spisując przy okazji plan treningowy dla klienta z drugiej roboty. Na stoisko (punkt typu wyspa, zajmujemy się również serwisem, co ważne dla historii) wpada mi dwoje dzieciaków z szalikami lokalnego klubu piłkarskiego. Już przy wrzaskach owej dwójki, wiedziałem, że będzie ciekawie. Po kilku sekundach pojawia się tatuś. Facet typowy kark (TK) 2x2m, rzuca mi dekoderem o biurko i wywiązuje się następujący dialog:

TK - Mie działa *urwa.
(s)kowyrne - Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
TK - No mówię ci, że nie działa.
s - Yhm... a co się dzieje z dekoderem?
TK - Nie działa.
s - Rozumiem, ale jakieś konkretne objawy? Nie włącza się? Zacina przy przełączaniu kanałów?
TK - Nie wiem, nie działa. Wymień go *urwa!

W tym momencie zwątpiłem, więc poprosiłem szanownego pana, żeby poszedł się przejść po sklepach w galerii, a serwis zajmie mi ok. 30 min. TK poszedł, przechodzę do sprawdzania dekodera, nie wykrywam żadnych usterek. Wykonałem na wszelki wypadek twardy reset dekodera i powoli próbuję zlokalizować najbliższe kamery, które obejmują punkt... TK wraca po ok. 30 min., a ja zastanawiam się czy tamten wieczór spędzę na SORze,

s - Niestety nie mogę wymienić panu tego dekodera, ponieważ nie wykryłem żadnych usterek.
TK - Przecież mówię, że nie działa.
s - Proszę pana, dekoder został przeze mnie sprawdzony i nie wykryłem usterek. Został zrobiony twardy reset, powinien chodzić jak za najlepszych czasów.
TK - *urwa, mówię ci, żebyś to wymienił.
s - Czy chce pan wymienić ten dekoder na opcję płatną? (dekoder TK, był dekoderem za 0 - brak opłat aktywacyjnych oraz kosztów miesięcznych do abonamentu).
TK - Nie *urwa, chcę wymiany tego na taki sam
s - Nie mogę tego zrobić, ponieważ jak już mówiłem, dekoder nie posiada usterek.

W tamtej chwili zaimprowizowałem, bo widziałem, że TK skacze ciśnienie, a rozmowa prowadzi donikąd... Przy każdym serwisie, drukujemy świstki odnośnie brak wymian, wymian pilotów itp.

s - Proszę pana, tutaj ma pan zaświadczenie, że dekoder został u nas w punkcie serwisowany. Jeżeli problem będzie się dalej powtarzał, to proszę do nas podejść z tym dokumentem, a dekoder będzie wymieniony od ręki
TK - Nie chcę, żadnego świstka! Wymień mi ten dekoder *urwa! Albo dobra! Dawaj to!

Dałem mu podpisane przeze mnie zaświadczenie, a TK patrzy na mnie i pyta czy mu teraz to wymienię? Tłumaczę, że nie mogę, bo to dopiero będzie wprowadzone w system. TK popatrzył i rzekł jedynie;
- Ja sobie ciebie zapamiętam *urwa! Jak nie będzie działał, to sobie inaczej pogadamy! Idziemy!

Wesoła gromada ruszyła do wyjścia, mi pozostało spuszczenie powietrza...

Klientów i historii piekielnych jest wiele, nie tylko z punktu, a i na siłowni można znaleźć niezłe perełki... Jeżeli będziecie zainteresowani, to opiszę jeszcze kilka ciekawych przypadków.

uslugi

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 170 (222)

1