Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

sneezing_panda

Zamieszcza historie od: 1 lipca 2018 - 22:52
Ostatnio: 15 lipca 2018 - 12:43
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 95
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 67
 

#82561

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pociągnę trochę falę historii o psach, jakoś mnie to natchnęło do opowiedzenia tu własnej i założenia konta po dłuższym czasie bycia bierną obserwatorką ;)

Zawsze chciałam mieć psa, co więcej - zawsze interesowałam się psami i moja wiedza o nich jest trochę większa niż przeciętnego Kowalskiego. Prawie dwa lata temu wyjechaliśmy z narzeczonym za granicę, urządziliśmy się tu fajnie i dobrze nam się żyje, nie planujemy wracać do Polski. Ja pracuję z domu, narzeczony od 7 do 15.

Kilka miesięcy temu stwierdziliśmy, że skoro mamy już ustabilizowane życie, wszystko idzie gładko to czas na pieska. Oboje bardzo chcemy, mi zależy by wziąć ze schroniska, najlepiej takiego, który w tym schronisku jest już dłuższy czas i ciężko mu znaleźć dom. Szybki research w internecie - są schroniska które umożliwiają adopcję za granicę, jest nawet wzruszający filmik jak to państwo adoptowali pieska do Anglii, także pełni nadziei szukamy "naszego" psa.

Znaleźliśmy, dzwonimy - wszystko super, dopóki pani nie usłyszała, że za granicę. Na stronie tego schroniska jak byk widnieje informacja, że adopcję za granicę są możliwe, ale widocznie tylko dla wybranych. Nie zrażamy się, szukamy dalej.

Po dwóch miesiącach takich poszukiwań pozostało nam jedynie kupić psa z hodowli albo zgarnąć z ulicy, bo pomimo, że stanowilibyśmy idealny dom dla psa, który siedzi już kilka lat za kratami, nie będzie nam to dane...

Może Wy mi podpowiecie bo ja nie potrafię tego zrozumieć - proponowałam wolontariuszom, że będę się kontaktować na Skype często, by mogli psa zobaczyć, że porozmawiam z właścicielem mieszkania i jeśli się zgodzi to udostępnię im kontakt do niego w razie gdybym przestała odpowiadać na ich próby kontaktu, że przyjedziemy kilka razy na spotkania zapoznawcze zanim weźmiemy psa, moglibyśmy też przyjechać po adopcji z psem, by mogli zobaczyć w jakim jest stanie. Rozumiem, że jednak za granicą to nie to samo co w Polsce i nie mogą przyjechać mnie sprawdzić, ale szczerze?

Dzwoniłam do schroniska, które jest znane z tego, że dają psy każdemu kto przyjdzie, bez sprawdzania domu przed czy po adopcji. Nieraz dodają zdjęcia na fanpejdż, na zdjęciach psy i ich nowe rodziny, często w komentarzach ludzie piszą, że tego a tego pana to trzeba sprawdzić, bo oni go znają i raczej pies poszedł na łańcuch. I nigdy nikt nie został sprawdzony, kilka nowych domów odwiedzała policja i psy były odbierane interwencyjnie, ale nie dzięki schronisku, a dzięki ludziom.

Rozumiem troskę o te zwierzęta, ale kurcze, nie zależało mi na psie, który będzie wyglądał jak rasowy i za darmo. Chciałam zwykłego kundelka, mógł być stary i chory bo stać nas na opiekę nad takim, a ja chciałam zrobić coś dobrego.

Uprzedzając komentarze, chciałam psa z polskiego schroniska, bo porównując sytuację z Polski z krajem, w którym mieszkam to niebo a ziemia. Koleżanka stąd nie chciała mi uwierzyć jak pokazywałam jej dane statystyczne dotyczące ilości bezdomnych zwierząt u nas. Najbliższe nam schronisko jest oddalone o prawie 200 km, jest to bardziej fundacja niż schronisko, w którym tym psom jest dobrze.
Ostatecznie zdecydowaliśmy się na psa z hodowli. Tylko tak jakoś przykro.

Dla tych, którzy nie zauważyli piekielności - po co podawać informację jakoby adopcje za granicę były realizowane, skoro nie są?

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (171)

1