Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

snow

Zamieszcza historie od: 7 listopada 2012 - 13:50
Ostatnio: 12 grudnia 2014 - 15:36
  • Historii na głównej: 4 z 11
  • Punktów za historie: 3017
  • Komentarzy: 31
  • Punktów za komentarze: 73
 

#63358

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak zabić cztery osoby i żyć na wolności?!
Zabij kogoś z rodziny!

Miałem kiedyś kolegę rolnika. Po żniwach wpadło trochę grosza więc można było zacząć świętowanie.
Pech chciał, że z 5 osób które świętowały dożynki 5 było pijanych. Nikt nie wpadł na pomysł żeby zadzwonić po taksówkę. Wieś rządzi się swoimi prawami... no niestety prawa fizyki okazały się nieugięte i w tym wypadku wiejskie prawa nie były nadrzędne.
Samochód z 5 pijanych w sztok młodych ludzi wyleciał na zakręcie wprost na drzewo. Z wszystkich pasażerów przeżył tylko kierowca.
W myśl polskiego prawa, jeśli ktoś spowoduje wypadek ze skutkiem śmiertelnym traktowany jest jakby zabił z premedytacją, prawda?

Najwyraźniej nie, jeśli kierowca był spokrewniony z ofiarami.
Rodzina ofiar odstępuje od oskarżenia, no i jeszcze ta dziewczyna w ciąży... Nie wiem kto miał tak miękkie serduszko wypuszczając tego śmiecia na wolność ale chciałbym żeby wiedział że...

znów jeździ na podwójnym gazie.

wieś samochód alkohol

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 432 (608)
zarchiwizowany

#57312

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak dbać o zdrowie... i o kasę
Jakiś czas temu wyskoczyło mi coś na plecach.
Niby nic, przebarwienie na skórze. Gdyby nie fakt że już drugi miesiąc się utrzymywało nic bym sobie z tego nie robił.
Poszedłem prywatnie do dermatologa. Kilka badań, pobieranie wycinka skóry itd. Łącznie jakieś 600 zł poszło.
Diagnoza jest, ale dermatolog zaleca szczegółowe badanie wątroby. Wypisuje listę potrzebnych badań i zaprasza za dwa tygodnie.
Z tą listą idę do przychodni po skierowanie na badanie.
Pan doktor "J" czyta listę i przeciera oczy ze zdumienia.
J: - mogę Panu wypisać skierowanie na badanie 4 pozycji, resztę chyba ten dermatolog przepisał żeby wyczyścić Pana z kasy.
No nic, mówi się trudno. Poszedłem z tym skierowaniem na krew.
Pani, która się mną zajęła spojrzała na kartkę i powiedziała że resztę badań też mogę zrobić za 150 zł.
Badania zrobione, idę do lekarza po zwolnienie z pracy w czasie kiedy robiłem badania.
Szczęśliwym trafem w przychodni była akurat ( na oko ) 70 letnia Pani doktor.
Wypisała mi zwolnienie, zapytała o powód. Kiedy powiedziałem jej że Pan doktor J nie przepisał mi wszystkich badań, kobiecina prawie zzieleniała ze złości.
Okazuje się, że Pan doktorek jest właścicielem przychodni i "musi dbać o finanse" dlatego przepisuje to co mu się opłaca i co on uważa za stosowne.
Na następne badania wybiorę się do tej Pani.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (28)

#57197

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pies największym wrogiem biegacza.
Po kilku pogryzieniach przez psy, przestałem całkowicie zwracać uwagę na humanitarne traktowanie psów biegających luzem, bez kagańca.

Godzina 21, park. Biegnę sam, przede mną piekielna rodzinka.
Ich psy mnie już pogryzły (zawsze wychodzą z 3-4 psami), więc postanowiłem wziąć ich łukiem.
Minąłem rodzinkę i jakieś 50 metrów dalej, dogonił mnie sięgający do kolan pies.
Chwila na rozpoznanie sytuacji, piesek szczerzy kły. W oddali słyszę:
- Piesek chce się pobawić, on nic nie zrobi.
Akurat. Już dwa razy ten sam piesek też mi nic nie zrobił, tylko nogawki miałem do zszycia.
Pies zaczyna biec z kłami w moją stronę (na szczęście z przodu). Przyznaję bez bicia, kopnąłem psa, ale przynajmniej jestem cały.

Co usłyszałem od właściciela?! On był szczepiony (trzeba było mu tabliczkę przyczepić), dorosły facet i nie wie jak z psami postępować (ja akurat nie mam takiego obowiązku), powinienem był się zatrzymać (bo poszedłem biegać po to żeby zatrzymywać się przed każdym psem).

Najlepsze w tym jest to, że 200 metrów dalej, w tym samym parku jest odgrodzony teren do wyprowadzania psów.
Następnym razem kopa dostanie właściciel, a od dziś biegam z gazem.

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 830 (1016)
zarchiwizowany

#57281

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Człowiek, który po pijaku, samochodem zabił 6 osób może dostać 15 lat więzienia. Wynika z tego że mniej niż 3 lata za osobę.
Człowiek, który ma 1 gram Marihuany może dostać 3 lata więzienia.
Tak proszę Państwa, dla ustawodawcy wasze życie jest mniej istotne niż jakaś tam roślina.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (33)
zarchiwizowany

#55384

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia opowiedziana przez moją znajomą, która od 30 lat uczy w przedszkolu.
Z ową przedszkolanką widuję się dość często. Każdego roku we wrześniu dostaję relację z tego jakie dzieci trafiły się jej pod opiekę. Czasem grzeczne, czasem istne diabły.
Tego roku trafiła się grupa około 25 dzieci. Jako doświadczona przedszkolanka zwykła celnie oceniać, które dziecko skierować na badania do poradni, celem określenia rozwoju. W tej kwestii rodzice mają wolną rękę, z resztą który rodzic chciałby aby jego dziecko miało zdiagnozowane jakieś braki... Wieś żyje swoimi prawami i niechybnie takie dziecko byłoby wytykane przez rówieśników. Ale co zrobić kiedy trafia się jakiś agresywny dzieciak, albo taki który w wieku 5-6 lat nie potrafi mówić.
Już po kilku dniach nowego roku szkolnego okazało się, że trafiło się troje dzieci które wykazywały przejawy ADHD.
Ta trójca była tak agresywna, że nie można było spuścić ich z oka na dłuższą chwilę. Przedszkolanka nauczona doświadczeniem, wolała przed ewentualnym skierowanie do poradni przeprowadzić wywiad z rodzicami.
Dwoje rodziców zgodziło się na wizytę ale trzecia mama...
[PR] - przedszkolanka
[M] - piekielna mamusia
rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
[PR] - dzień dobry, pani syn sprawia dość duże problemy, zachowuje się agresywnie, bije inne dzieci, czy może Pani przyjechać na spotkanie?
[M] - co pani sobie wyobraża, że ja na każde skinienie jaśnie panie będę się stawiać, nie życzę sobie takich telefonów, żegnam.

Należy z tego miejsca wspomnieć, że owa pani jest samotną, bezrobotną mamą.
Kolejny dzień, rozpoczęcie zajęć, przyjeżdża szkolny autobus ale oprócz dzieciarni wychodzi jeszcze piekielna mamuśka. Dzieci weszły do sali a za nimi [M]
Bez żadnego dzień dobry ani pocałuj mnie w d.. podchodzi do mojej znajomej.
[M]- nie życzę sobie takich telefonów jak wczoraj!
[PR] - wiem, zrozumiałam za pierwszym razem
[M] - niech mi się pani tu nie mądrzy, Tomeczek w poprzednim przedszkolu zachowywał się nienagannie, jak nie daje sobie pani rady to może czas pomyśleć o emeryturze?!
[PR] - pani kłamie, Tomek wcale nie miał dobrej opinii w poprzednim przedszkolu.
( jak się później dowiedziałem, całkowity blef bo żadnych dokumentów z opinią nie dostarczono )
Piekielna mamuśka straciła rezon, zamurowało ją, ale w końcu nerwy wzięły górę.
[M] - tak w ogóle, to rodzice pani nie znoszą bo jest pani upierdliwa z tymi telefonami. Widzi pani ten piórnik?
Tu z tornistra Tomusia wyciąga piórnik i wyciąga go do twarzy nauczycielki i podtyka go jej pod sam nos.
[M] tu było dwanaście kredek, jest osiem. Do jutra pozostałe kredki mają się tam znaleźć z powrotem. Teraz jadę do oświaty i proszę się liczyć ze skargą ( tak tak, użyła określenia jadę do oświaty ;) )
[PR] - wskazać Pani drogę?
Piekielna mamuśka wyszła z trzaskając drzwiami.

W całej historii wcale ta mamuśka nie jest najbardziej piekielna. Najgorszy okazuje się być dyrektor zespołu szkół, w tym tego przedszkola.
Już na początku roku kiedy nauczyciele w przedszkolu rozpoznali dzieci jakie przyszło im uczyć, wystosowali pismo do dyrektora z prośba o przydzielenie pomocy w niektórych klasach. Ci dodatkowi nauczyciele nie naruszyliby budżetu szkoły, bo taka pomoc jest refundowana z pieniędzy unijnych, ale że piekielny dyro chciał dbać o notowania u sowich zwierzchników nie zgodził się na to mówiąc, że z takim stażem nauczyciele na pewną dadzą radę.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (39)
zarchiwizowany

#54406

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ile razy zdarzyło się wam, że ktoś was ochlapał samochodem?
Ja już nie liczę. Przez ostatni tydzień w trójmieście padało codziennie.
Godzina 16sta czas wracać do domu. Na zewnątrz pada, jednym słowem jesień pełną gębą.
Ulica szeroka, praktycznie brak ruchu. Można jechać środkiem i omijać kałuże, no ale oczywiście ktoś się bardzo śpieszył i dostałem po nogach błotkiem.
Widzę że samochód jedzie w stronę skrzyżowania więc odpuszczam, ale co to?! Zatrzymuje się 30m przede mną, z samochodu wychodzi facet i biegusiem do drzwi żeby przypadkiem nie zmókł. Tym razem nie odpuszczam, przechodzę za nim i do budynku. Facet stoi przy ladzie sklepowej i rozanielony czaruje jakieś panie. Zostawiłem parasol na zewnątrz żeby mieć wolne ręce i wchodzę do środka. Łapię faceta za frak, jego głowa jest już na ladzie. Gość zsikany ze strachu.
- ładnie to tak chlapać ludzi! nie pomyślałeś żeby zwolnić!? widzisz że są kałuże!
- ja? ale czym cie ochlapałem
Już dość mocno wkurzony odpowiadam,
-tym wrakiem na zewnątrz.
W tym momencie pani zza lady krzyczy,
-bandyto, zostaw Henia w spokoju! wzywam policję!
- proszę wzywać to jeszcze grubas dostanie mandat za taką jazdę.
Odwróciłem wzrok i w tym momencie gruby Heniek wyrwał się z uchwytu.
Trochę przepychanek, aż wyszły panie żeby nas rozdzielić.
I tu bomba!
Pani: bandyto jeden, tak się załatwia sprawy?!
ja: jeśli trzeba to tak,
Pani: przecież widzisz że pada! to co? mamy się przesiąść na rowery żeby księcia nie ochlapać!
Nie znalazłem już riposty na taki argument, w końcu oczywiste jest że jak pada to piesi muszą bardziej uważać i z pokorą nadstawiać się przy każdej kałuży.

panie heniu, jeśli to czytasz, to wiedz, że liczę na spotkanie bez twoich wybawicielek.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (28)
zarchiwizowany

#47588

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O tym jak Panowie z renomy kulturalnie rozbrajają starszą Panią.

Godzina 7 rano, droga do pracy kolejką SKM.
Znalazłem miejsce, z którego było widać drzwi między przedziałami ( wiecie, te podwójne które często dość ciężko się zamykają w starszych pociągach ). Miejsce tuż obok tych drzwi zajęła Pani szlachcianka, na oko około 50 lat. Jeśliby spojrzeć na futro i wielką czapę z norek, można śmiało rzec - kniaziówna.
Już po dwóch przystankach ludzie starają się oddalić od niej, co by nie słyszeć ciągłych pomruków, że głośno, że tłoczno, że brudno.
Po około 20stu minutach jazdy otwierają się podwójne drzwi.
Przechodzi jeden kontroler, kilka sekund później kolejny. W międzyczasie Pani zdążyła już się odwrócić w stronę drzwi i wymamrotać coś pod nosem.
Kilka sekund później przechodzi trzeci kontroler, nie zamykając drzwi. Pani już wyraźnie poirytowana.
Standardowo, czwarty i ostatni kontroler pojawił się chwilę później i również nie zamknął drzwi za sobą.
Pani nie wytrzymała:
- może by tak trochę kultury! Drzwi do licha się zamyka!!!
Pan kontroler najgrzeczniej jak się da.
- drzwi do licha są automatyczne i zamykają się same.

Reszta podróży minęła w błogiej ciszy. Pani najwyraźniej musiało być bardzo gorąco w tym futrze bo zrobiła się strasznie czerwona :)

pociąg

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (200)

#46120

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znajoma poszukuje pracy biurowej.
Ogłoszenie z trojmiasto.pl, wysłana aplikacja.
Jaka odpowiedź:

"wysłałam cv na to ogłoszenie, poniżej to co mi facet napisał w mailu"

"Chętnie zaproszę Panią na rozmowę kwalifikacyjną, jednakże na samym początku chciałbym zaznaczyć, że poszukuję kogoś więcej...
Liczę na bliższy kontakt poza standardową pracą i w zamian oferuję dodatkowe wynagrodzenie.
Jeżeli jesteś zainteresowana ofertą, proszę o zwrotną informację. Mam 27 lat".

I weź tu człowieku znajdź pracę....

praca

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 552 (650)

#45707

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W odpowiedzi na opowieści o uciemiężonych pracownikach służby zdrowia, a konkretnie ekip jeżdżących w karetkach chciałbym przytoczyć pewną krótką historię.

Wieś jak to wieś, niektóre prawa tam nie dotarły albo się nie przyjęły. Choćby zakładanie kasku do jazdy motocyklem.
Codziennie można zauważyć typowego dawcę.

Majowe popołudnie, weekend, praca w ogródku - sielanka.
W oddali słychać ryk silnika. Tuż przed moim domem kierowca quada postanowił sobie skręcić, zapomniał tylko czym to grozi i stało się. Chłopak wyleciał jak z procy, oczywiście bez kasku. Głowa rozbita, krew się leje, kierowca nie daje oznak życia. Kobiety się zleciały - wiejski monitoring jak widać działa bez zarzutu. Nikt nic nie robi, każdy się gapi.
Podbiegam, sprawdzam tętno - jest, oddech - jest. Chłopa nie ruszam tylko dzwonie po karetkę. Przykładam gazę do rany na głowie żeby jakiś piach nie naleciał do rany. Po 20stu minutach przyjeżdżają. W międzyczasie kierowca odzyskał przytomność ale przemówiłem do rozsądku żeby się nie ruszał. Wysiada pan magister w czerwonym kubraczku z ambulansu.

[M]agister - Co się stało?
[S]now - Kierowca stracił panowanie na quadem, przewrócił się i był nieprzytomny jakieś 10 minut.
[M] - Co to znaczy jakieś 10 minut, dokładniej!
[S] - 10 minut i 32 sekundy.

Minęło jeszcze przynajmniej 10 minut zanim zabrali chłopaka, bo pan magister musiał koniecznie wytłumaczyć jak się opatrunek zakłada. Nie omieszkał również opieprzyć mnie za wezwanie do tak "błahego" przypadku i stwarzania tłoku przy poszkodowanym.

Historia dawna, już rozeszło się po kościach ale niesmak pozostał.

wypadek

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 535 (613)
zarchiwizowany

#45855

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając historię Reszki (http://piekielni.pl/45319) o piekielnych cyganach przypomniała mi się historia sprzed kilku lat.
Moja mama została poinformowana o redukcji zatrudnienia w jej zakładzie pracy. Ojciec na rencie, jedyna żywicielka (ja świeżo po szkole średniej), więc postanowiła poszukać pracy za granicą. Zdecydowała się na skorzystanie z pomocy pośrednika.
Firma "L" z Kutna zaoferowała za 600 zł pracę w Anglii.
W cenę wliczony był transport, znalezienie pracy i zakwaterowania niedaleko zakładu.
Miesiąc przed wyjazdem okazało się że do redukcji zatrudnienia nie dojdzie. Szkoda stracić 500 zł, więc na miejsce mamy wskoczyłem ja. Stawiłem się w umówionym miejscu i czasie.
Byłem przekonany, że pojawi się jeszcze jakieś 40 osób - wiadomo autokar, trzeba miejsca zapełnić co by się transport opłacił. I tu się zaczyna dramat.
W ustalonym miejscu pojawiło się jeszcze 5 osób.
Przyjechał nasz transport - Ford Transit!
Załadowaliśmy się do białego rumaka. Po ponad 24 godzinach podróży (nie pamiętam dokładnie ile podróż trwała) dotarliśmy na przeprawę promową we Francji.
Jakieś 8 godzin później dotarliśmy na miejsce.
Bradford, przez miejscowych Polaków nazywane "pakolewem" ze względu na dużą liczebność Pakistańczyków przywitało nas brudem, deszczem i nędzą. Fajnie się zaczyna.
Połamani wysiadamy z naszego bolidu wraz z kierowcą i czekamy na rozwój wydarzeń.
Po kilku minutach pojawiło się dwóch grubasków ciemniejszej karnacji. Jak się później okazało cyganie, jeden z nich nazywany Hrabią bo jako jedyny potrafił pisać i czytać.
Na dzień dobry ulokowali nas w swoich mieszkaniach i zadeklarowali że od jutra SZUKAMY PRACY.
Szczeny poopadały wszystkim. Szok! Połamani, zmęczeni i brudni po podróży trafiamy w miejsce tak odbiegające od naszych wyobrażeń, że 3 kobiety które z nami jechały momentalnie się rozryczały.
Na 6 osób, dwie znały angielski i dwie znalazły pracę (w tym ja). Pozostali znaleźli prace dorywcze, gdzie angielski nie był wymagany. Każdy z nas w innym miejscu, każdy jakieś 5 km od miejsca zakwaterowania. Kto chciał to wydał na autobus, ja codziennie z buta bo postanowiłem zostać tylko na wakacje i odłożyć ile się da.
Wśród nas było małżeństwo, które zrezygnowało z pracy w Najjaśniejszej RP zostawiając chwilowo dziecko u teściów.
Stracili wszystko. Pracę, świadczenia, pieniądze, nerwy - wszystko. Do końca wakacji z całej ekipy zostałem tylko ja.
Po powrocie zadzwonił właściciel firmy "L" z prośbą o polubowne załatwienie sprawy. Ja najmniej straciłem, więc zażądałem 1 tyś i zapominam o sprawie. Pieniądze dostałem, z sądu zrezygnowałem.

Polak nas wystawił, Cygan znalazł pracę i dał dach nad głową. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora bo nigdy nie wiadomo kto okaże się draniem, a kto przyjacielem.

Praca

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 157 (205)