Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

tosemja

Zamieszcza historie od: 23 listopada 2012 - 13:47
Ostatnio: 7 czerwca 2016 - 15:45
  • Historii na głównej: 23 z 28
  • Punktów za historie: 15732
  • Komentarzy: 303
  • Punktów za komentarze: 1826
 

#68536

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kochane Urzędy.
Wierzyliście kiedyś w te wszystkie dziwne historie związane z tzw skarbówką? Czy tak jak ja ślepo wierzyliście iż uczciwemu obywatelowi krzywdy żaden urząd nie uczyni? To czytajcie uważnie.

Rok temu mój były mąż (będący jeszcze mężem) postanowił nie odprowadzać podatku z prowadzonej działalności. Skutki łatwe do przewidzenia. Komornik zajął jego wszystkie konta. Moje także postanowił zająć, ale że na moje konto wpływały jedynie przelewy z wynagrodzenia, przysługiwała mi kwota wolna od zajęć. Więc dostawałam wypłatę niepomniejszoną. Komornik skarbowy zadowolił się w pełni tym co znalazł na koncie eks i dług został spłacony już po miesiącu. Sprawa została dawno przeze mnie zapomniana. Do teraz.

Otóż wrześniową wypłatę dostałam pomniejszoną o 1500zł. Dlaczego? Bo urząd zapomniał wysłać do mojego banku pismo o umorzeniu postępowania. Szanowna pani urzędnik przez telefon poinformowała mnie spokojnym głosem, że no przecież dziś wyśle, rok zwłoki? To nic takiego...W banku konsultant mnie równie spokojnie poinformował iż po otrzymaniu pisma z US mają, uwaga! 30 dni na odblokowanie środków. Tak więc mam 500zł na przetrwanie 30 dni, zrobienie opłat,wyprawki szkolnej syna. Ale no przecież nic się nie stało, spokojnie!

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 199 (213)

#73419

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Właśnie odebrałam telefon od roztrzęsionej mamy i szlag mnie jasny trafił.

Rodzice mieszkają na wsi, ale takiej, co sołtys asfalt na wieczór zwija. W związku z czym aby czuć się bezpieczniej, posiadają dwa psy. Jeden to kundelek, taki, który złodzieja by na śmierć zalizał, a drugi... Drugi to piękna i ułożona suczka owczarka niemieckiego. W związku z tym iż działka rodziców jest duża, posiada dwa stawy hodowlane, tato postanowił owczarka dopuścić. Za dwa tygodnie miała się szczenić. No właśnie miała. Mama właśnie przekazała mi informację, iż wraca od weterynarza, ktoś otruł owczarka. Udało się uratować 3 szczenięta, 10 umarło, ich mama również.

Jakim trzeba być sku..nem, aby coś takiego zrobić?! Jaki normalny człowiek robi takie rzeczy?!
Siedzę teraz i płaczę jak dziecko... I jak Boga kocham, nie pojmuję.

Załamana

Skomentuj (58) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 327 (385)

#73292

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z serii absurdy NFZ.

Ja, sierota boża, w pracy galopując gdzieś pilnie, skręciłam chyba sobie w nodze kostkę. Dlaczego chyba?! Otóż byłam u lekarza pierwszego kontaktu, nóżkę pokazałam, doktor wykazała uznanie dla tak licznych barw skumulowanych w jednym miejscu nogi, od sino-bordowych po zielono-niebieskie, a i rozmiar kostki był okazały. Tak więc dostałam skierowanie do ortopedy, aby wydał opinię, czy na końcu tej tęczy znajdziemy garniec złota. Ale niestety na drążące mnie pytanie muszę poczekać zaledwie jakieś 115 dni (najbliższy wolny termin do ortopedy). Teraz leżę w łóżku przybierając dziwne pozy, które sprawią, że kostka przestanie boleć. A ból jest taki, że mam ochotę nogę sobie odgryźć. I zastanawiam się w jakim popier... kraju żyję, że zamiast leczyć ludzi doprowadza się ich do skraju wyczerpania, do powikłań chorobowych, co prowadzi do dłuższego leczenia, potem rehabilitacji i przedłuża się ich cierpienie. Gdzie tu sens, gdzie logika.

PS Taak, umówiłam się prywatnie, wizyta za dwa dni. Nie wiem na jakiego grzyba płacę składki zdrowotne, skoro i tak leczę się za własne pieniądze!

Gdyby kózka nie skakała

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 254 (294)

#69083

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Słowem wstępu. Pracuję w sklepie który jak większość owych przybytków posiada swój parking. Z racji bardzo wczesnego rozpoczęcia zmiany (6 rano) samochody pracowników są jedynymi które samotnie sterczą aż do momentu przybycia pierwszej klienteli.

Wczoraj w godzinach popołudniowych zostałam wezwana jako prowadząca zmianę do klienta [k].

[ja] Dobry, w czym mogę...
[k] Pani, macie tutaj monitoring na parkingu? - Ze łzami w oczach przywitał mnie starszy osobnik.
[ja] Nie na całym, a coś się stało?
[k] Ano stało, stało (pokręcił smętnie siwą czupryną), pani, cały samochód mam porysowany, lusterko uszkodzone.

Nie powiem zrobiło mi się przykro, sama wiem jak to jest, mój samochód jakiś czas temu również został zaatakowany przez NN, znam ten "ból". Postanowiłam pomóc jak tylko potrafię. Zaangażowałam ochronę aby przejrzała taśmy, choć podobno parking słabo monitorowany. Zadzwoniłam do Kierownika sklepu aby uzyskać zgodę na zgranie monitoringu, może coś jednak będzie widać. Proponuję wezwanie policji, bo i tak taśm klientowi wydać nie mogę.

[k] Nie słońce, nie trzeba, ja pytam w razie co o monitoring, bo ten samochód co moje cudo uszkodził nadal tu stoi, o taaam.
Paluszek klienta powędrował w stronę mojego obtłuczonego grata.
[ja] Ale to moje auto, stoi tam odkąd zaczęłam zmianę, od 6 rano, a w czasie pracy nie wychodziłam żeby pojeździć sobie nim po parkingu!

Wtem klient wykonał manewr taktyczny, czyli szybki odwrót i pognał galopem ze sklepu.
Stałam tak chwilę w kompletnym szoku. Nie wiem co bardziej mnie złości, to że próbowano ze mnie zedrzeć kasę, czy to że moje auto wygląda jak wygląda i kusi oszustów.

parking

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 453 (473)

#65499

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielny okres przedświąteczny w handlu...
Aby wprowadzić obsługę sklepu w świąteczny nastrój pamiętaj aby:

1.Przy kasie:
- każdy produkt spakować w foliowe torebki,tak aby pasek do skanowania był szczelnie zasłonięty.Nie zapomnij woreczka zawiązać na supeł.
- nie wypakowuj zakupów z wózka, kartonu, siatki... poczekaj aż podejdziesz do kasjera. Pamiętaj aby robić to baaardzo powoli. Kasjer i reszta klientów za Tobą będzie usatysfakcjonowana.
- będąc kasowanym, przypomnij sobie, że o czymś zapomniałeś, zostaw kasjera kasującego twoje zakupy, zablokowaną kasę, ogromną kolejkę i idź szukać tego czego zapomniałeś. Absolutnie się nie spiesz.

2.Na sklepie:

- na części warzywno-owocowej daj upust swoim marzeniom o poszukiwaniu skarbów, zdejmuj kartony z owocami, rozrzucając gdzie się da. Od spodu na pewno są świeższe i ładniejsze.
- jak już wszystko przekopiesz dokładnie, absolutnie niczego nie odkładaj na miejsce, jak tylko kasjer zamknie kasę to wszystko posprząta.
- nie jesteś pewien jak smakuje śliwka? Skosztuj i pestką pluń pod nogi pracownikowi sklepu.
- w trakcie zakupów jak się rozmyślisz i postanowisz z jakiegoś produktu zrezygnować, wepchnij go byle gdzie... najlepiej jakąś mrożoną rybę bądź krewetki. A najlepszym miejscem są kosze z ubraniami.
- puszczaj swoje dzieci luzem (najlepiej takie 2-3letnie) niech się wybiegają. Pracownik wiozący paletę załadowaną towarem jakoś wyhamuje.

I najważniejsze, pamiętaj! Bądź nie miły i nerwowy, bo przecież to takie niezwykłe i niespotykane że przed świętami są kolejki do kasy. Daj upust swoim emocjom i wyżyj się na obsłudze, nie zdrowo jest tłumić swoje emocje.

Kochani, udanych zakupów, małych kolejek i wesołych świąt, życzy wam pracownik sklepu.

praca w sklepie

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 337 (525)

#61051

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z życia pracownika sklepu/kasjera.
Dzisiaj w Trójmieście miał miejsce "alarm bombowy". Tym alarmem objęte zostało kilkadziesiąt placówek, które otrzymały maila z groźbą ataku, w tym i moje miejsce pracy.

Sytuacja była przedziwna, mianowicie o godzinie 11.15 dostaliśmy "z góry" telefon iż w ten natychmiast mamy opuścić swoje miejsca pracy, wyprosić wszystkich klientów, zamknąć przybytek i udać się w miejsce zbiórki czas na ewakuację 15min. o 11.30 mamy wszyscy być na zewnątrz. Nikt nam nie powiedział dlaczego i po co, ale sam wydźwięk rozmowy nas zaniepokoił.

Czym prędzej popędziłam do klientów, po kolei informując iż niestety mają zakończyć w tej chwili zakupy, udać się do kasy i opuścić sklep...(taaaa....jasssne}.

Pominę już jednostki które kompletnie mnie zignorowały i porwał je wir dalszych zakupów, pominę również fakt całej rzeszy awantur pt "ale jak to, jam klient ja zakupy właśnie robię", przejdę do esencji - ostatniej klientki.

Wszyscy klienci "skasowani", sklep pusty - prawie, bo wyłania się ona, płynie wśród regałów z piwem, sokami i czipsami, dzierży w dłoni wózek z zakupami, pełen wózek. Nieśpiesznie wypakowuje towar na taśmę przy kasie, sztuka po sztuce (my w tym czasie stoimy w drzwiach wyjściowych i czekamy aby wyjść). Kasjerka, która obsługuje ową damę, z wyraźnym zdenerwowaniem i wielkim pąsem na twarzy, stara się jak najszybciej ją skasować. Ale dama się nie śpieszy. Wyciąga jedną siateczkę, ze stosu skasowanego towaru wybiera te produkty, które uważa iż w tejże siateczce powinny się znaleźć i zaczyna pakować, produkt po produkcie, siateczka po siateczce - a my nadal w drzwiach, drepczemy z niepokoju... Koniec końców obrażona dama, nie mówiąc ani do widzenia ani pocałuj mnie w d... opuściła sklep.

No ewakuowaliśmy, ale zamiast o 11.30 to 11.50 - jeszcze nie znaliśmy przyczyny całego zamieszania. Staliśmy tak w swoich cudnych mundurkach i obserwowaliśmy narastający tłum ludzi przed drzwiami wejściowymi do sklepu, rzucających nam groźne spojrzenia. Wtedy to mnie jeszcze nawet śmieszyło.

Teraz po przeczytaniu informacji i możliwości zagrożenia w jakim się znaleźliśmy, zastanawiam się co było bardziej piekielne: klienci którzy w szale zakupów kompletnie mieli swoje życie i nas w poszanowaniu, ostatnia klientka, która była tak arogancka i złośliwa... czy wszystkie służby, które w żaden sposób nie zabezpieczyły terenu, nie ostrzegły nas o zagrożeniu. Przecież do cholery jasnej pod sklepem staliśmy my, klienci (w tym matki z dziećmi) - wszyscy w polu rażenia! Witki mi opadły

alarm bombowy

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 405 (509)

#58652

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z życia kasjera/pracownika sklepu, niekończąca się opowieść.

Nie wiem czy to przez "wietrzną" pogodę ale dzisiejszy dzień obfitował szczególnie w piekielne sytuacje, a o to kilka z nich:

1. Niespodziewany atak. Niczemu nieświadoma zbliżającego się zagrożenia, układam alkohol na półkach (ciężkie cholerstwo, karton wódki zawiera 20 butelek po 0,5l). Nachylam się nad dolną półką i próbuję ostrożnie odstawić napój bogów, wtem jak coś mnie od tyłu nie pchnie... ląduję głową w półce, żeby nie upaść brzuchem na butelki puszczam karton. Efekt: listwa z ceną odbita na środku czoła, ręka od nadgarstka po łokieć zdarta, w dodatku zbita jedna półlitrówka. A za mną stoi wściekły klient sycząc: jak łazi, nie widzi że idę? Tak moi drodzy, klient wjechał mi wózkiem w d...

2. Niewidomi. Znacie tę sytuację kiedy w autobusie zajęte są wszystkie miejsca siedzące i nieoczekiwanie wsiada osoba starsza o kulach? Wszyscy nagle intensywnie obserwują krajobraz za oknem i udają że nie widzą, prawda?! Tak reagowali dziś klienci na informację na kasie: KASA NIECZYNNA. Ładowali się bez ceregieli, a potem z miną niewiniątka wzdychali: ojej nie zauważyłam/em, to mnie jeszcze Pani skasuje. Pal licho jedną osobę, dwie... ale cholera jasna, próbowałam kasę zamknąć tak przez 20 kolejnych minut.

3. Grzebanie w paletach z towarem do rozłożenia. Z opatrzoną ręką i obolałym czołem rozkładam towar, co chwilę przechodzi jakiś klient i mi bezczelnie przerzuca na palecie jogurty w poszukiwaniu swojego ulubionego, na uwagi że ten serek, jogurt stoi o tu na półce spotyka mnie wzruszenie ramionami, jak nic niewidzialna jestem! Po którejś rundce "grzebania" towar się przechylił - sprzątałam przez kolejne 15 min.

4. Zapominalscy. Dziś sobota, klientów w sklepie po same brzegi, ledwo się między regałami mieszczą. Do kasy sznur ludzi. Staram się szybko i sprawnie kasować, ale to na nic! Bo jak co 5-6 klient po skasowaniu jego towaru nagle sobie przypomina, że bez tamponów dla żony albo puszki żarcia dla kota nie wyjdzie, zostawia mnie z "otwartym" rachunkiem i rusza w półki w poszukiwaniu upragnionej zdobyczy... w dodatku robi to w tempie "jestem na relaksującym spacerze", to nie dość że mi ciśnienie skacze, to w dodatku dostaję opierdziel od reszty stojących w kolejce dlaczego się lenię i nie kasuję?!

Ja wiem że pogoda nieciekawa, może przesilenie, ale trzeba czasem myśleć i to nie tylko o sobie i o tym że jest się "KLIENTEM", trzeba też być człowiekiem i nie utrudniać "życia" innym.

supermarket

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 572 (670)
zarchiwizowany

#57233

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O tym, jak jazda samochodem z przyjemności zamieniła się w stres.

Pewnego zimnego poranka jadąc swoim maleństwem (corsa B) pod szkołą w strefie 30, w dodatku na pasach i drodze jednokierunkowej pewien kretyn postanowił mnie wyprzedzić. To nic że po lewej na chodniku zaparkowane auta po prawej latarnie i murek, wąsko? Pełno dzieci? Przecież babsztyla w "skorupce" można próbować zepchnąć do prawej. Powiem szczerze,zbliżającą sie latarnia trochę mnie wystraszyła i popełniłam błąd, zatrąbiłam. Spotkałam sie z szybką reakcją, kretyn mnie wyprzedził na milimetry po czym wcisnął hamulec w podłogę...
Refleks mam dzięki Bogu dobry, zdążyłam wyhamować, tyle że wpadłam w lekki poślizg i tył mojego auta zatrzymał się o milimetry od latarni.
Nieznany osobnik o znacznie obniżonym IQ zadowolony z siebie odjechał w nieznanym kierunku.A ja sie pytam k@%#@g ZA CO i DLACZEGO?

jazda

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 170 (274)

#56893

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z życia pracownika sklepu - kasjera.

Pracuję w sieciówce z kopniętym "i" w nazwie, gdzie w ostatnim czasie do zakupów za pewną sumę były dodawane naklejki, a za 6 takowych dostawało się książkę. Sama akcja była ok. a zasady jasne. Problem w tym, że wyraźnie było napisane i powtarzane przez nas (kasjerów) iż akcja trwa do wyczerpania nakładu, a właśnie uległ on wyczerpaniu. Opiszę dlaczego w znacznej mierze nakład tak szybko się wyczerpał....

Otóż zadziwiła mnie pewna klientka, która co kilka dni przychodziła na zakupy - głównie droższe kurtki w promocji itp. zwykle zakupy opiewały na sumę ponad 300zł, co za tym idzie z miejsca dostawała prezent w postaci wspomnianej wcześniej książki. Zauważyłam że po tych zakupach za jakiś czas (2 do 5 dni) wracała zwrócić towar. Jeszcze wtedy nie rozumiałam o co chodzi... aż do wczoraj...

Owa klientka stała w kolejce do mojej kasy, podczas gdy klienta informowałam iż książek już nie ma. Co zrobiła owa klientka? Wrzasnęła, że jak nie ma to ona rezygnuje, po czym wyszła, zostawiając mi całą załadowaną taśmę jej zakupami.

A do mnie dotarło... Robiła zakupy by dostać książkę, potem wracała zwrócić towar i odzyskać pieniądze, nikt nie żądał zwrotu książki. Teraz wiem czemu w ostatnim czasie tylu klientów wracało z tzw "zwrotami"... zwykłe cwaniactwo... ale, że nie szkoda im było czasu i "zachodu"? O głupią książkę z przepisami, które można spokojnie znaleźć w internecie?
A teraz wysłuchuję przez 8h dziennie utyskiwań, żalów, lamentów, wyzwisk od klientów - bo zabrakło dla nich książek. Wysłuchuję cierpliwie, że jestem oszustem, że pewnie mam cały regał wypchany tymi cholernymi książkami, że z pewnością to kasjerzy książki wynieśli dla siebie i rodziny... - tak kurde wynieśliśmy, a po pracy idziemy nimi handlować na ruskim targu.

cwaniactwo....

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 737 (801)

#56821

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Skoro tyle historii o obsłudze w tzw "sieciówkach" to ja dla równowagi opiszę jak wygląda sytuacja po tej ciemnej stronie mocy - czyli kasjera.

Jako że od roku siedziałam w domu a pracy dla ludzi z moim wykształceniem w kraju nie ma, postanowiłam spróbować swoich sił jako pracownik sklepu w jednym ze znanych molochów.
Praca ciężka, wyczerpująca fizycznie i psychicznie.

Fizycznie - bo prócz pracy na kasie, rozkłada się towar w niezliczonych ilościach (kręgosłup dostaje w kość- a nadgarstki i palce po całym dniu puchną).

Psychicznie - jedno słowo KLIENT. Tu mogłabym spokojnie napisać elaborat. I właśnie o klientach będzie mowa.

A więc klienci bywają różni:
- biorą towar z jednej półki, w drodze do kasy się rozmyślają i wpychają gdzie popadnie,

- przy rozkładaniu towaru grzebią w plecie dostawczej w towarze jeszcze nierozłożonym (niby nic, bo co to komu szkodzi, ale skoro spodobał się jogurcik na palecie a nie ten co ma się w koszyczku to ten z koszyczka nie wkłada się w miejsce tego z palety - inny producent, inny jogurt)

- co do "grzebania" w palecie z dostawą, nie warto tego robić również dlatego że czasem po takim "grzebaniu" ta wieża z towaru "sama się" przewraca

- obsługa na kasie: skoro na taśmie jest tabliczka "zapraszam do kasy obok" to oznacza dokładnie to co jest napisane. Wyłożenie swoich zakupów na taśmę i przełożenie tej tabliczki za swoje zakupy jest szczytem chamstwa. Ta tabliczka nie stoi bez potrzeby, najwyraźniej kasjer ma powód żeby na chwilę opuścić miejsce pracy - chociażby do wc

- cd. obsługa kasy: kolejki nie powstają przez kasjera. Szukanie przez 5min portfela w torebce, zastanawianie się czy może zrezygnować z zakupu jakiejś rzeczy - bo trochę drogo wyszło (żeby skasować produkt powyżej 20zł trzeba wezwać kierownika) i dyskusja z dziećmi, żoną nad sensem swojej egzystencji gdy kasjer czeka na zapłatę, spowalnia kasjera pracę - tak powstają kilometrowe kolejki

- wrzeszczenie że za mało kas otwartych i obrażanie pracowników nic nie daje - jeżeli są jeszcze jacyś kasjerzy w sklepie to zapewniam, nie siedzą na zapleczu i nie piją kawy, dźwigają i rozkładają towar, żebyś szanowny kliencie mógł kupić to po co przyszedłeś. Poza tym ilość otwartych kas zależy od ilości pracowników, a że mało kto jest w stanie wytrzymać i psychicznie i fizycznie aspekty tej ciężkiej pracy... to i pracowników ciągle brak

A więc drodzy, szanowni klienci, życzę wam udanych zakupów przedświątecznych, więcej cierpliwości i uśmiechu (bo ja się do was mimo wszystko uśmiecham) i samych "ogarniętych" kasjerów.

sieciówka - ciemna strona mocy

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 440 (602)